W czasach pandemii musimy się na nowo nauczyć podróżować – również po Polsce. Ruszyły wakacje, a wraz z większą liczbą turystów w kurortach rośnie ryzyko, że któryś z nich będzie zakażony wirusem. Co się stanie, gdy hotel, do którego się wybieraliśmy, stanie się ośrodkiem, w którym jest kwarantanna? Czy można ubiegać się o zwrot pieniędzy? Kto płaci za nasz – przedłużony z konieczności – pobyt? Czy hotel może od nas żądać odszkodowania, jeśli zatailiśmy informację o swoim zdrowiu? A może można się na taki wypadek ubezpieczyć?
Zaczęły się wakacje 2020. Wakacje nietypowe, bo urlop będziemy spędzać w reżimie sanitarnym – dezynfekcje rąk na każdym kroku, przyłbice pracowników recepcji i izolatki w hotelach i pensjonatach to dziś obowiązek Wiele osób odpuszcza wyjazd. Według badania Santander Consumer Banku blisko co trzeci Polak zrezygnuje z wyjazdu wypoczynkowego w związku z trwającą pandemią.
- To będzie w tym roku najmodniejszy sposób inwestowania. Nie przegap ważnego trendu! [WYCISKANIE EMERYTURY]
- Dlaczego warto inwestować pieniądze na emeryturę z biurem maklerskim? [INWESTUJ ŚWIADOMIE]
- Od stycznia zmiany w e-zakupach. Na jakie dodatkowe wymogi powinniśmy się przygotować? [O WYGODNYM PŁACENIU...]
Tylko 7% osób planuje wyjazd w miesiącach wakacyjnych za granicę, a ci którzy zostają w Polsce będą wybierać raczej wypoczynek na działkach, niż w hotelach i pensjonatach.
Ale nie każdy chce spędzić urlop w głuszy. W długi, czerwcowy weekend hotele w miejscowościach wypoczynkowych pękały w szwach. Zresztą, jak pokazuje przykład turystów z Poznania, wirusem można się zarazić nawet wtedy, gdy jako miejsce wypoczynku wybierze się domek w lesie, z dala od zatłoczonych promenad. Czworo Poznaniaków – rodzice wraz z dzieckiem i babcia – zaraziło się w Sarbinowie, prawdopodobnie od właściciela takiego domku.
Takich przypadków tego lata na pewno będzie więcej. Czy jeśli nasz hotel lub ośrodek wypoczynkowy jest w przymusowej kwarantannie, to czy ktoś odda nam pieniądze za rezerwację? I jak się na taką okoliczność zawczasu zabezpieczyć?
Sanepid jak pan i władca. Turyści jak jego poddani. Kwarantanna jak wyrok
Znacie przypadek z Rewala? Małżeństwo nie poinformowało w hotelowej ankiecie o tym, że miało kontakt z osobą zakażoną koronawirusem (a dokładnie z synem). W niedzielę, kilka dni po przyjeździe, kobieta nagle źle się poczuła. Dostała duszności, czuła ucisk w klatce piersiowej. Ale to nie był zawał, jak podejrzewali ratownicy – po testach okazało się, że to koronawirus.
Małżeństwo zostało odwiezione do szpitala, a 50 osób, które były wtedy w hotelu, trafiło na kwarantannę – wśród nich pracownicy ośrodka i turyści. Kwarantannę odbywali w wydzielonej części ośrodka, pozostała część działała normalnie.
Było to możliwe, bo obłożenie miejsc w ośrodku było jeszcze niskie – wystarczyło pokoi i dla „normalnych” wczasowiczów i dla tych, którzy musieli przedłużyć pobyt z powodu kwarantanny. Ale co się stanie, jeśli w hotelu, do którego planowaliśmy wyjazd, trafi się koronawirus? Co z moim przyjazdem? Czy ośrodek wypoczynkowy odda pieniądze, czy też może żądać przyjęcia vouchera? Czy można się na taki wypadek ubezpieczyć?
Zapytaliśmy w kilku renomowanych oraz kilku tych zupełnie mało znanych ośrodkach wczasowych o obowiązujące w takich sytuacjach zasady. Hotele i operatorzy condohoteli niechętnie odpowiadali, zapewne nikt nie chce, by jego nazwa kojarzyła się z koronawirusem. Dlatego słowa uznania należą się sieci Sun&Snow – jednej z najstarszej i największej w Polsce sieci apartamentów na wynajem – która odpowiedziała szybko, konkretnie i na temat:
„Każdy apartament jest integralną jednostką, z własnym aneksem kuchennym, zaś rola części wspólnych jest znacznie zmniejszona w porównaniu z tradycyjnymi hotelami i aparthotelami. Oznacza to, że w przypadku stwierdzenia zachorowania, lub pojawienia się objawów u naszych gości, izolowane są tylko te konkretne osoby. Podobnie dzieje się przecież w miastach – gdzie po stwierdzeniu zachorowania izoluje się pojedyncze lokale i osoby je zamieszkujące, a nie całe budynki czy bloki. Należy też pamiętać, że ostateczne decyzje w kwestii kwarantanny podejmuje każdorazowo Państwowa Inspekcja Sanitarna. Sun&Snow dostosował swój system rezerwacji, by takie zdarzenia nie miały miejsca. Dzięki dużej bazie apartamentów i sprawnej obsłudze rezerwacji jesteśmy w stanie przeciwdziałać takim sytuacjom z wyprzedzeniem”
Z kolei Gwiazda Morza – jeden z najnowszych hoteli i duży aparthotel na Pomorzu – wyjaśnia, że o tym, kto zostaje objęty kwarantanną w przypadku wykrycia zachorowania u jednego z gości, decyduje powiatowa albo wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. „My jako hotel, mamy obowiązek tylko poinformować Sanepid, a następnie dostosować do wytycznych” – usłyszałem w Gwieździe Morza. A co zrobi Sanepid oczywiście zależy od sytuacji:
„O tym, kto zostaje poddany kwarantannie, decyduje właściwy dla miejsca działalności ośrodka powiatowy inspektor sanitarny. Temu właśnie służy dochodzenie epidemiologiczne. Jego celem jest wytypowanie wszystkich osób, które miały bliski kontakt z osobą zakażoną. W sytuacji, gdy osoba zakażona przebywała w takim ośrodku już od kilku dni to należy założyć, że zdążyła zetknąć się z każdą inną osobą tam przebywającą”
– mówi nam Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Czy w takiej sytuacji jest jakaś szansa na zwrot pieniędzy? A jeśli nie, to czy można się od takiej sytuacji ubezpieczyć?
Hotel ze snów zamknięty z powodu kwarantanny. Czas na zwrot kasy – pół roku
W Polsce cały czas obowiązują specjalne zapisy ustawy epidemicznej. A mówi ona jednoznacznie, że jeśli przedsiębiorca świadczący usługi hotelarskie był zmuszony rozwiązać z nami umowę, to owszem, może być zobowiązany zwrócić nam pieniądze, ale ma na to 180 dni. Mało tego – hotelarz może nam zaproponować zamiast gotówki również voucher do wykorzystania w późniejszym terminie
Wniosek? W tym roku łatwo zostać na lodzie – wystarczy, że w ośrodku wypoczynkowym trafi się COVID-19, a my możemy zostać bez pieniędzy (na pół roku) i bez wakacji.
Co robić w takiej sytuacji? Warto się dogadać z hotelarzem, o ile będą wolne miejsca, a my będziemy mieli wolną pulę dni urlopowych, to być może warto przesunąć start wypoczynku – to zależy od możliwości hotelu i liczby wolnych pokoi w rezerwie.
Rozwiązaniem jest zapłacenie z góry tylko zaliczki i rozliczanie się przy wyjeździe – wtedy ograniczamy ryzyko blokady pieniędzy, gdyby w hotelu zdarzyła się kwarantanna, tylko do zaliczkowanej kwoty. Wiele jednak ośrodków wczasowych każe sobie płacić z góry, więc nie zawsze jest to wyjście do zaakceptowania. Aha: w przypadku płatności kartą nie zadziała chargeback, czyli zwrot pieniędzy na kartę za niewykonaną usługę. Ustawa pandemiczna wyłącza działanie chargebacku w takiej sytuacji.
A może zadziała ubezpieczenie od rezygnacji z podróży? Czy kwarantanna w ośrodku jest przesłanką do uruchomienia polisy? Nie, niestety nie jest. Ubezpieczenie od rezygnacji dotyczy posiadacza polisy, tego co jemu się może trafić, a nie tego, co się dzieje w miejscu docelowym.
Kto płaci za przedłużony pobyt na kwarantannie? Skłamiesz? Ty zapłacisz!
Wiemy już, ile praw (a w zasadzie – jak mało) nam przysługuje gdy w miejscu docelowym jest kwarantanna. A co, jeśli kwarantanna złapie nas na miejscu docelowym? Czy opłacenie noclegów jest w takim przypadku po stronie turysty, właściciela ośrodka, a może państwa?
Niestety, z tytułu obowiązkowej kwarantanny nie przysługują żadne opusty, reklamacje, czy nawiązki. Sanepid co do zasady nie opłaca noclegów turystów – w początkowej fazie pandemii działały izlolatoria, czyli wydzielonych miejsca z przeznaczeniem na kwarantannę – w takie jedno wielkie izolatorium została zamieniona Krynica-Zdrój. Ale chorych było mało i z tego zrezygnowano.
Może być tak, że kwarantanną zostaniemy objęci w czwartek, a w piątek mieliśmy już wracać do domu i musimy zostać dłużej. W takiej sytuacji przedłużony pobyt musimy opłacić sami, albo liczyć na dobrą wolę właściciela ośrodka, który nie pobierze pełnej stawki – nie ma pod tym względem twardo obowiązujących reguł.
„Żadna z jednostek, z jakimi się konsultowaliśmy (m.in. miasto, Sanepid) nie wskazała jednoznacznie podmiotu odpowiedzialnego finansowo za pobyt osoby na kwarantannie w hotelu. Prawdopodobnie kosztem zostanie obciążony hotel, który w późniejszym czasie może dochodzić swoich roszczeń, np. w ramach odszkodowania”
– usłyszałem w Gwieździe Morza. Chodzi o odszkodowanie od państwa za zamknięcie ośrodka. Faktycznie, jest taka możliwość, ale nie sądzę żeby znalazło się dużo pensjonatów, czy hoteli (może z wyjątkiem tych największych), które chciałyby tracić czas i pieniądze na kruszenie kopii z państwem. Co innego sprzedawcy w centrach handlowych. Ale specjalne zasady mogą dotyczyć „pacjenta zero”, czyli tego, kto przywlókł ze sobą koronawirusa.
„Każdy gość przybywający do hotelu jest proszony o zaznaczenie w elektronicznej karcie meldunkowej stanu zdrowia oraz historii podróży. Jeżeli osoba oświadczy nieprawdę (a tym samym naraża innych gości oraz pracowników hotelu na niebezpieczeństwo), jako hotel mamy prawo dochodzić swoich roszczeń w przypadku negatywnego rozwoju sytuacji również na drodze sądowej oraz odmówić świadczenia usług”
– usłyszałem w jednym z dużych ośrodków na Pomorzu. W grę może więc wchodzić roszczenie o odszkodowanie. Warto więc nie ściemniać w ankiecie hotelowej, żeby potem nie wpaść w milionowe długi.
Czterodniowa kwarantanna zamiast 14-dniowej? To możliwe
Kwarantanna nie musi już trwać 14 dni – przynajmniej w teorii. Już po 7 dniach chory może wsiąść w samochód i pojechać do punktu badań typu „drive thru”, gdzie przez szybę w aucie pobierany jest wymaz. Po kilku, kilkunastu godzinach jest już wynik. Mimo to, jak informuje Ministerstwo Zdrowia, takie testy nie cieszą się zainteresowaniem – np. na 3000 „zaproszeń” na testy odpowiada 300-400 osób.
Jeśli w kwarantannie przebywa duża liczba osób, tak jak w Rewalu, Sanepid może zarządzić pobieranie wymazów na miejscu. Tak się stało w tym przypadku. Turyści na kwarantannę trafili w poniedziałek i wkrótce potem zostały od nich pobrane wymazy. Efekt – już w czwartek mogli wrócić do domu, albo wyjść na plażę. Z 50 osób jedynie u czterech wykryto koronawirusa.
Oznacza to, że nawet jeśli w hotelu trafi się koronawirus, to raczej jest mało prawdopodobne by wyłączało to ośrodek na bite 14 dni.
I jeszcze jedno: zgodnie z ustawą wprowadzoną na samym początku pandemii przebywanie na kwaranntanie traktowane jest jak choroba – przysługuje zwolnienie L4, czyli 80% pensji wypłacanej przez pracodawcę. I to nawet wtedy, gdy kwarantanna złapie nas na urlopie, po którym nie będziemy mogli wrócić do pracy. Niestety, dni „stracone” na kwarantannie nie mogą być odjęte od już wykorzystanego urlopu.
—————————-
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA” O RYNKACH PO WIRUSIE
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest jeden z najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych w Polsce analityków rynku kapitałowego – Wojciech Białek. Jego analizy na co dzień możecie czytać na blogu „K(no)w future” pod adresem https://wojciechbialek.pl/. Dziś, specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach” pan Wojciech opowiada o tym jak widzi przyszłość naszych portfeli w najbliższych latach, miesiącach, a nawet dziesięcioleciach. Przepraszamy za niską jakość nagrania, z przyczyn „społeczno-dystansowych” nagrywaliśmy przez internet i niestety akurat z łączami nie było w tym czasie najlepiej.
Aby posłuchać, kliknij powyższy baner lub wejdź w ten link
—————————-
źródło zdjęcia:PixaBay