Platformy streamingowe mogą stać się kolejną pożywką dla oszustów, którzy chcą nas okraść. A podpięta karta dodatkowo to ułatwia. Niestety kradzież z karty przy sprytnym wykorzystaniu platformy streamingowej przytrafiła się naszej czytelniczce. Nawet bank nie potrafił w porę zatrzymać pieniędzy, choć wiedział, że to nie ona zrealizowała transakcję…
Kartę debetową coraz częściej podpinamy do różnych platform czy sklepów internetowych. I jest to spora wygoda. Kasa z konta schodzi sama, nie trzeba martwić się dodatkowymi terminami opłacania rachunków, których i tak jest dużo. Problem jest taki, że czasem łatwo jest się pogubić w tym, kto i gdzie przetrzymuje nasze dane.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
A niestety oszuści internetowi nie śpią i coraz częściej wykorzystują nasze dane, żeby wyłudzić pieniądze z konta. Coraz bardziej popularnym przykładem wyłudzenia pieniędzy są płatności BLIKiem, skala zjawiska jest niestety spora. W ostatnim czasie w mediach pojawiła się nawet kampania informacyjna ostrzegająca przed tym rodzajem oszustwa.
Jej bohaterka mówi, że znajoma poprosiła ją o przesłanie BLIKa. Gdy ta już prawie przesyła kod swojej przyjaciółce, nagle ostrzega ją sąsiad, że to może być oszustwo i radzi by najpierw do znajomej zadzwoniła i potwierdziła, czy ta faktycznie potrzebuje pieniędzy. Niestety takie sytuacje się zdarzają, sama mam znajomą, która dała nabrać się na takie oszustwo. I choć nam samym często wydaje się, że sami nie nabralibyśmy się na taki trik, to w praktyce bywa różnie.
Kradzież z karty debetowej. Bank sam wychwycił podejrzaną transakcję… a potem ją zrealizował
Innym sposobem na wyłudzenie pieniędzy z konta jest kradzież danych z karty debetowej. Mając numer karty, datę ważności oraz kod CVV oszust może wykonać transakcję. I ofiarą takiego oszustwa padła niedawno nasza czytelniczka, pani Urszula.
Pani Urszula od jakiegoś czasu korzysta z platformy Disney+ i do tej platformy miała przypiętą swoją kartę debetową, z której co miesiąc schodziła płatność. W lipcu otrzymała mail z informacją, że musi zaktualizować dane karty. Nie wydało jej się to podejrzane, bo faktycznie miesiąc wcześniej jej karta straciła ważność i dostała nową.
Następnego dnia dostała SMS z banku z informacją, że właśnie realizuje transakcję na kwotę ponad 400 zł. Po chwili przyszedł kolejny SMS – bank informował, że karta została czasowo zablokowana. Za chwilę kolejna wiadomość informująca o kolejnej transakcji na kwotę ponad 900 zł zrealizowaną we Francji.
Chwilę później zadzwoniła konsultantka z banku. Okazało się, że z karty naszej czytelniczki ktoś próbował zrealizować trzy transakcje na łączną kwotę ponad 1700 zł. Przy realizacji pierwszej z nich pani Urszula nie otrzymała żadnego SMSa, na drugą przyszło już potwierdzenie na telefon, zaś trzecia nie doszła do skutku z uwagi na brak środków na koncie.
Podczas rozmowy z przedstawicielką banku nasza czytelniczka potwierdziła, zgodnie z podejrzeniem banku, że to nie ona dokonała tych transakcji. Zablokowała również kartę i złożyła reklamację. Konsultantka poinformowała ją, że pieniądze jeszcze nie wyszły z banku i prawdopodobnie zostaną zwrócone.
Niestety kilka dni później przyszła odpowiedź na reklamację. Bank stwierdził, że operacje zostały przeprowadzone poprawnie, kasa wyszła z konta i żadnego zwrotu nie będzie. To bardzo zdziwiło panią Urszulę, bo zupełnie inną wersję usłyszała na infolinii. Zresztą przecież bank sam wykrył próbę kradzieży, zablokował czasowo kartę i skontaktował się ze swoją klientką. Dopiero po całym zamieszaniu nasza czytelniczka sprawdziła maila, którego dostała rzekomo od Disney+, okazało się, że adres mailowy, z którego przyszła wiadomość wygląda bardzo podejrzanie i to prawdopodobnie tędy wyciekły dane z karty.
W całej sprawie skontaktowałam się bezpośrednio z PKO BP z prośbą o ponowne przyjrzenie się historii pani Urszuli oraz o informacje co może zrobić klient, który padnie ofiara oszustwa, co w sytuacji, gdy bank sam podejrzewa oszustwo oraz na jakim etapie pieniądze są jeszcze do odzyskania.
„W sytuacji, gdy klient zorientował się, że padł ofiarą oszustwa, i zauważył, że z jego rachunku zostały wykonane nieautoryzowane przez niego transakcje, powinien jak najszybciej skontaktować się bankiem, a następnie zgłosić podejrzenie popełnienia przestępstwa na policji. Tu liczy się czas, dzięki temu bank będzie mógł podjąć działania do zablokowania środków klienta oraz zabezpieczenia go przed dalszym nieuprawnionym dostępem do jego rachunku. Szansa na odzyskanie pieniędzy zależy m.in. od rodzaju oszustwa i czasu powiadomienia o tym fakcie banku”
– taką informację otrzymałam z PKO BP. Jednocześnie przedstawicielka banku poinformowała mnie, że konkretne działania okoliczności, nie ma jednolitego wzoru postępowania w takich okolicznościach. Bank może kontaktować się z klientem w celu potwierdzenia, czy samodzielnie zlecał/wykonywał daną transakcję ze swojego rachunku.
Niestety z uwagi na tajemnicę bankową przedstawicielka banku nie mogła odnieść się do indywidualnego przypadku pani Urszuli. Samej zainteresowanej bank przekazał, że może zainterweniować pod warunkiem, że pani Urszula udowodni, że ten, który otrzymał pieniądze, nie chce ich zwrócić… tylko jak miałaby to zrobić, skoro nie wie dokładnie, gdzie dokładnie trafiły jej pieniądze?
W opisie transakcji mamy wyrażenie „la belle epoque” (piękna epoka) i jest to nazwa okresu od zakończenia wojny francusko-pruskiej do czasu wybuchu pierwszej wojny światowej. A może ktoś nadał taki tytuł przelewu, bo uznał, że mamy piękne czasy, że kradzieże z karty tak łatwo przychodzą? Zakładam, że nawet gdyby pani Urszuli udałoby się skontaktować z odbiorcą przelewu, to raczej nie będzie on chętny do zwrotu.
Zagubiony laptop i… hiszpańska rodzina, która przejęła Netlixa
Niefajną historię z platformą streamingową miała niedawno również moja znajoma, na szczęście w porę udało się zmienić wszystkie dane i nie doszło do żadnej kradzieży. Jakiś czas temu była z mężem na wakacjach we Włoszech, gdzie skradziono im plecak, w którym był laptop. Niestety plecaka nie udało się odzyskać. I choć laptop był zabezpieczony hasłem, to komuś chyba udało się przejść przez zabezpieczenia.
Po tej kradzieży moi znajomi na szczęście zmienili szybko hasła w bankowości, ale nie pomyśleli, żeby zmienić też hasło na Netfliksie i chyba za późno zmienili hasło na swojej skrzynce mailowej. W ich przypadku na szczęście nie doszło do kradzieży z karty, ale wydarzyła się inna rzecz. Kilka dni po powrocie z niefortunnych wakacji, chcieli obejrzeć sobie film.
Jednak po wpisaniu danych otrzymali komunikat, że konto pod takich adresem mailowym nie istnieje. Skontaktowali się ze wsparciem Netflixa, gdzie po pozytywnej weryfikacji konsultant przypisał na nowo maila oraz hasło. Gdy już udało się zalogować z nowymi danymi, ich uwagę zwróciła dziwna historia ostatnio obejrzanych filmów. Wszystkie były po hiszpańsku. Weszli więc w listę użytkowników a tam zamiast swoich imion, zobaczyli… 4 hiszpańskie imiona.
Czyżby złodziejem okazała się hiszpańska rodzina? A może ktoś tylko przekazał lub sprzedał dane do netflixowego konta moich znajomych? Obstawiam to drugie, bo jakiś czas później wydarzyła się kolejna podejrzana rzecz. Moja znajoma otrzymała maila z pogróżkami, a nadawca znał stare hasło do jej poczty. Straszył, że od miesięcy podgląda ją na kamerce i żądał okupu.
Na szczęście w tym przypadku nie doszło do żadnej kradzieży. Ale ta sytuacja pokazuje, że nasze dane przekazujemy w tak wiele miejsc, że czasem trudno się w tym wszystkim połapać. Pamiętajcie, że jeśli ktoś ukradnie Wam telefon czy komputer, to należy zmienić hasła we wszystkich możliwych miejscach, a jest ich sporo. Czasem w stresie po kradzieży ciężko sobie wszystko przypomnieć. O czym jeszcze warto pamiętać, żeby uchronić swoje dane?
Uważaj na podejrzane maile, w których ktoś prosi Cię o weryfikacje danych bankowych lub osobowych i absolutnie nie otwieraj załączników. Oszuści są coraz bardziej sprytni, a wiadomości, jakie wysyłają, często wyglądają bardzo realistycznie, czasem od prawdziwej wersji różni je jedna literka w adresie mailowym. Pamiętaj, że banki nie wysyłają takich próśb mailem ani SMSem. To niby dość powszechna wiedza, ale w roztargnieniu łatwo się zapomnieć.
Uważaj przy płatnościach kartą. Upewnij się, że nikt nie patrzy Ci na ręce, gdy wpisujesz PIN, to samo dotyczy wypłat z bankomatów. Nie dawaj też nikomu swojej karty do ręki. Staraj też nie logować się do swojej bankowości w miejscach publicznych oraz uważaj na otwarte sieci Wi-Fi.
Usuń dane karty ze sklepów, z których nie korzystasz oraz z tych, które wydają Ci się podejrzane. To samo dotyczy aplikacji w telefonie.
Ustaw opcję podwójnego uwierzytelniania. Dzięki temu przy każdej transakcji internetowej otrzymasz SMS z kodem, który będziesz musiał wpisać przy realizacji transakcji.
Ustal limity do kart. Jeśli nie wykonujesz transakcji na wysokie kwoty, to ustal niewielkie limity na transakcje kartą. W każdej chwili możesz je zwiększyć, jeśli zajdzie taka potrzeba to w razie kradzieży karty kwota potencjalnej kradzieży będzie ograniczona.
Zdjęcie tytulowe: Freepic