Licząc wszystkie koronawirusowe lockdowny – twarde, miękkie, lokalne – najnowszy twardy lockdown będzie już bodaj piątym. Jeśli chodzi o zasady i liczbę obostrzeń – najbliżej mu do tego pierwszego, wprowadzonego wiosną ubiegłego roku. Ale niewiele zmieni on w naszym życiu. Dlaczego tak uważam?
Od soboty do 9 kwietnia (na razie) w całym kraju obowiązywać będzie kolejny twardy lockdown. To żadne zaskoczenie, bo już od wielu dni rząd wiedział, że sytuacja mocno wymknęła mu się spod kontroli. Liczba potwierdzonych zakażeń zaczęła przekraczać 30.000 dziennie (najwięcej w Europie). Służba zdrowia jest na granicach wydolności. Choć rząd słusznie postawił na budowę szpitali tymczasowych, to zapomniał o drugiej nodze tego systemu, a więc o zapewnieniu dodatkowego personelu. Zaczyna brakować respiratorów, czy aparatury do tzw. wysokoprzepływowej tlenoterapii.
- Jak kupować dolary i euro, żeby nie wpaść w pułapkę cenową? Oto system, który chroni przed wahaniami
- Dlaczego tak trudno wykonać pierwszy krok w inwestowaniu? Tracimy lata (czasem dekady!), bo hamują nas te trzy mentalne przeszkody. Jak je pokonać?
- Autozapis do PPK już tu jest! Co robić? Oto trzy powody, dla których nie warto uciekać z PPK. Nawet jeśli nie wierzysz, że ten system dotrwa do Twojej emerytury
Czytaj też: Cztery inteligentne sposoby na walkę z wirusem
Ale to, co usłyszeliśmy na czwartkowej konferencji premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, można by nazwać – używając politycznej nomenklatury – mokrym kapiszonem, a nie restrykcjami, które mogłyby przewrócić nasze życie do góry nogami.
Nie chodzi tylko o to, że nowe restrykcje nie są aż tak uciążliwe, jak te wprowadzone rok temu. Są i to bardzo. Właściciele np. salonów kosmetycznych znowu będą musieli zamknąć swoje biznesy, choć premier i minister zdrowia podczas konferencji nie dali przedsiębiorcom nic na osłodę, a więc nie zapewnili o wsparciu finansowym dla ich firm. Kolejny lockdown to problem dla wielu rodziców, bo rząd zamyka żłobki i przedszkola. Mimo tego uważam, że kolejny lockdown niewiele namiesza w naszym życiu. Dlaczego?
Po pierwsze: twardy lockdown, czyli z ciepłej do gorącej wody
Po pierwsze dlatego, że wchodzimy w nowe obostrzenia jak z ciepłej do gorącej wody, a nie z zimnej (a nawet lodowatej) do gorącej, jak to miało miejsce podczas pierwszego lockdownu. Nowy twardy lockdown to tylko dokręcenie już przykręconej śruby. Po styczniowym poluzowaniu (mogły zacząć działać hotele, kina, teatry muzea), na początku lutego twardsze zasady wprowadzono lokalnie, najpierw w woj. warmińsko-mazurskim, a później w woj. mazowieckim i lubuskim, a chwilę później w całym kraju. Chodzi głównie o ponowne zamknięcie galerii handlowych z wyjątkiem sklepów spożywczych czy aptek. Szoku nie ma, bo powrót do ściślejszych restrykcji przerabialiśmy już jesienią, gdy wezbrała druga fala koronawirusa.
Po drugie: już się tak nie boimy wirusa
Pamiętacie sceny z włoskiej Lombardii, gdzie ludzie umierali na korytarzach szpitali, a trupy przewożono ciężarówkami? Albo sceny z chińskiego Wuhan, gdzie wojsko spawało wejścia do mieszkań, żeby ludzie nie mogli wychodzić z domów?
Takie obrazy budziły grozę. Niewiele wiedzieliśmy wówczas o nowym szczepie koronawirusa. Mieliśmy powody do strachu i dlatego zapewne karnie przestrzegaliśmy domowej kwarantanny. Pamiętam momenty, kiedy z okna widziałem na ulicach więcej patroli policji i żandarmerii wojskowej niż spacerowiczów. Tę paranoję strachu wzbudzały dodatkowo głupie zakazy, jak np. zakaz wstępu do lasów i parków.
Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu. W ciągu roku część naszego społeczeństwa miała już kontakt z wirusem. Z czasem zaczęliśmy nabierać odporności, a poza tym dużo nadziei dała szczepionka. Pierwsze preparaty zaczęto aplikować już pod koniec ubiegłego roku. Jak na prace nad szczepionką, to naprawdę ekspresowe tempo.
Po trzecie: wiemy już jak robić zakupy
Podczas kolejnego lockdownu chyba najbardziej dotkliwy dla przeciętnego Polaka będzie sposób robienia zakupów. Przypomnę, że od soboty w sklepach o powierzchni do 100 m kw. będzie mogła przebywać jedna osoba na 15 m kw., a w większych – jedna osoba na 20 m kw. Czyli w przeciętnej wielkości dyskoncie (ok. 1000 m kw.) będzie mogło przebywać maksymalnie 50 osób. Zapewne wrócą więc kolejki przed wejściem do sklepów (pamiętam, że rok temu przed świętami Wielkanocnymi stałem ponad godzinę do jednego z dyskontów). Ale przypomnę, że podczas pierwszego lockdownu przez jakiś czas obowiązywała zasada uzależniająca liczbę klientów w sklepie od liczby kas. Teraz nie będzie więc aż tak źle.
Poza tym dziś lepiej wiemy, jak sprawnie zrobić zakupy nawet przy takich obostrzeniach. Sklepy przećwiczyły już rok temu wydłużenie godzin pracy, zapewne więc w newralgicznym okresie przedświątecznym niektóre sieci wrócą do pomysłu, by pracować całą dobę. Wielu z nas w czasie pandemii odkryło e-commerce, czyli robienie zakupów przez internet. A w ten sposób można kupić nie tylko ciuchy czy buty, ale też zrobić zakupy spożywcze. Z pomocą przyszły też technologie cyfrowe. Np. Mastercard udostępnił aplikację, która diagnozuje natężenie ruchu w sklepach i pozwala zaplanować zakupy wtedy, kiedy jest najmniejszy ruch.
Ale chyba najważniejsza wiedza o handlu, jaką mamy dziś, a nie mieliśmy rok temu, jest taka, że towaru w sklepach nie zabraknie. Kiedy rząd ogłaszał w ubiegłym roku zamknięcie szkół, Polacy nagle zaczęli szturmować sklepy i robić zapasy jak na zbliżającą się wojnę. Wartość zrobionych wówczas zakupów sięgnęła poziomów notowanych przed świętami Bożego Narodzenia. Dziś wiemy, że produktów na sklepowych półkach nie zabraknie, ewentualnie będziemy musieli poświęcić na zakupy nieco więcej czasu. Rząd – całe szczęście – dał sobie spokój z tzw. godzinami dla seniorów. Życie pokazało, że w godz. 10-12 sklepy raczej świeciły pustkami, bo seniorzy i tak robili zakupy, kiedy chcieli.
Po czwarte: wiemy jak pracować zdalnie
Podczas czwartkowej konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski co prawda nie nakazał, a zaapelował o to, by każdy, kto ma taką możliwość, pracował zdalnie. Co jak co, ale tę formę pracy Polacy świetnie opanowali i chyba nie trzeba nas do tego specjalnie namawiać. Choć praca zdalna miała być z nami tylko na czas pandemii, to wielu pracowników już deklaruje (tak wynika z wielu badań), że nawet po pandemii wolałby pozostać „na zdalnym”. Z kolei niektóre firmy rezygnują z najmu powierzchni biurowych lub szukają mniejszych powierzchni na czas „popandemiczny”.
Po piąte: twardy lockdown? Nasz styl życia się nie zmieni
Przyznam szczerze, że obawiałem się, że rząd wprowadzi – jak wiosną ubiegłego roku – zakaz wychodzenia z domu (z kilkoma wyjątkami) czy zakaz przemieszczania się między województwami. Tak się nie stało, dlatego uważam, że kontakty, które utrzymywaliśmy do tej pory, raczej się nie zmienią. A nawet gdyby tak się stało, to w ciągu roku zyskaliśmy „prawniczą lekcję”. Pamiętam historię kobiety ukaranej za spacerowanie po lesie, czy łapanki na kierowców czekających w kolejce do myjni samochodowej.
Rząd nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, a tylko w takiej rzeczywistości prawnej nasze wolności mogą być ograniczone. Potwierdziły to wyroki sądów, które uchylały mandaty za takie „wybryki”. To właśnie podważenie przez sądy podstawy prawnej wprowadzanym restrykcjom dodało skrzydeł przedsiębiorcom, którzy zaczęli otwierać swoje biznesy. Już czytałem wypowiedzi właścicieli salonów fryzjerskich, którzy nie wykluczają, że – mimo zakazu prowadzenia działalności – zejdą do fryzjerskiego podziemia.
Nie chciałbym, żeby moje porównanie zbliżającego się lockdownu z tym pierwszym zostało odebrane w ten sposób, że „wszystko jest super”, „będzie dobrze, bo się przyzwyczailiśmy do pandemii i lockdownów”. Jest ciężko i wszyscy mamy dość. Miejmy nadzieję, że trzecia to już ostatnia fala tej pandemii. A w codziennym życiu zachowajmy po prostu zdrowy rozsądek.
——————————–
Posłuchaj najnowszego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ekscytujemy się następującymi sensacjami:
01:37 – „Temat tygodnia”: Jak pandemia zmieniła życie przeciętnego polskiego bogacza? Ile pieniędzy nie wydał przeciętny, szary bogacz na noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach ze spa, a ile na ośmiorniczki w drogiej restauracji?
16:02 – „Dwie strony medalu”: Amazon czy Allegro? Która platforma lepsza dla przedsiębiorców?
25:43 – „Poradnik Ekipy Samcika”: Ubezpieczenia covidowe w praktyce: bez szpitala ani rusz!
35:53 – „Ciekawostka tygodnia”: Czy coś jest nie tak z platformą sprzedażową OLX? A może coś nie tak jest z… nami?
Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem