Pieniądz jest wszędzie taki sam. Ale jego cena bardzo się różni. O ile kupując ciuchy czy żywność czasem jesteśmy gotowi zapłacić więcej za wyższą jakość, o tyle w świecie pieniądza płacenie więcej, niż by można było, z reguły jest frajerstwem. Jak tego frajerstwa uniknąć jeśli już musimu pożyczyć pieniądze?
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Obracanie pieniędzmi jest w zasadzie prostym zajęciem. Biorę kapitał od tych, którzy mają go zbyt dużo i pożyczam tym, którzy mają za mało. Różnica między ceną, po której biorę pieniądz, a tą, po której go udostępniam, jest moim zyskiem. Po drodze muszę uwzględnić koszty wynikające z tego, że ktoś może nie oddać pieniędzy (będę musiał wynająć windykatora).
Proste? No właśnie. Z czego w takim razie wynikają koszmarne różnice w cenie pieniądza? Chcąc pożyczyć 5000 zł na rok, w jednym miejscu zapłacę 280 zł odsetek i prowizji, a w innym – 3100 zł. To nie żart, to realne oferty, które otrzymałem kilka dni temu w dwóch różnych miejscach dla tej samej kwoty i tego samego okresu pożyczki.
Co więcej – jedna i druga firma świetnie prosperują. Jedna i druga mają klientów, choć przecież tak na zdrowy rozum albo jedna pożycza za tanio, albo druga – za drogo. I przynajmniej dla jednej z nich to się powinno źle skończyć.
Od czego zależy cena pieniądza i czy są okoliczności, w których – tak jak w przypadku ciuchów, czy żywności – warto zapłacić więcej, niż mniej?
Są z grubsza dwie grupy czynników, od których zależy to, czy dostaniesz pożyczkę tanią czy drogą. Jedna grupa parametrów to te, które zależą w dużej części od ciebie, a druga – to te, które zależą od modelu biznesowego firmy, która udziela ci pożyczki. Zacznijmy od tej pierwszej grupy.
Pięć rzeczy, które decydują o tym czy masz szansę na tanią pożyczkę
Po pierwsze: twoja sytuacja finansowa. Instytucje finansowe najtaniej pożyczają tym, którzy pieniędzy tak naprawdę nie potrzebują, bo mają ich za dużo. I pewnie najchętniej skupiłyby się na obsłudze wyłącznie takich klientów. Ale ponieważ ci, którzy mają za dużo pieniędzy dziwnym trafem dość rzadko przychodzą po pożyczki, finansiści muszą zejść na ziemię i pożyczać pieniądze również „normalnym” ludziom. A więc tym, którzy nie leżą na pieniądzach.
Tym niemniej zasada się nie zmienia. Jeśli masz wysokie dochody i niskie koszty, to masz szansę dostać pieniądz taniej. Ważne jest też ile chcesz pożyczyć i na jaki okres. Im niższa jest relacja miesięcznej raty do miesięcznego salda budżetu domowego, tym mniejsze jest ryzyko, że zabraknie ci kasy na spłatę rat. I tym tańszy powinien być udostępniany ci pieniądz.
Sytuacja finansowa może się zmienić w czasie. Dlatego wpływ na cenę pożyczki może mieć np. wykonywany przez ciebie zawód. Jeśli jest „schyłkowy”, to masz mniejszą szansę na dobrą pracę i to zostanie wzięte pod uwagę przy ustalaniu ceny pożyczanego ci pieniądza.
Po drugie: twoja wiarygodność. Wbrew pozorom to nie to samo, co sytuacja finansowa. Możesz mieć wysokie dochody i niską wiarygodność lub niskie dochody i wysoką wiarygodność. Ona zależy od tego jak w przeszłości spłacałeś i jak dziś spłacasz zobowiązania. Każda porządna instytucja finansowa prześwietli cię w kilku bazach danych i na tej podstawie określi czy jesteś „poważnym” klientem, czy też lekkoduchem. Czasem do oceny wezmą np. twoją sytuację rodzinną, wiek (rodzice bywają oceniani jako bardziej odpowiedzialni finansowo, niż single, 40-latkowie bardziej, niż 2–latkowie itp.) lub listę znajomych na Facebooku (tak, niektóre instytucje nawet w ten sposób sprawdzają twoją wiarygodność!).
Masz wpływ na wynik tego „wywiadu”, budując swoją pozytywną historię płatniczą. Rachunki za prąd i gaz, rachunki za abonament telekomunikacyjny, czynsz, raty kredytów, karta kredytowa spłacana w terminie – to wszystko się liczy. I od tego coraz bardziej zależy cena pieniądza dla ciebie.
Po trzecie: kwota i okres pożyczki. Zbadanie twojej sytuacji finansowej, ocena wiarygodności, obsługa twojego wniosku kosztuje mniej więcej tyle samo, niezależnie od tego czy pożyczasz 500 zł na trzy miesiące czy 50.000 zł na pięć lat. I ten koszt jest wliczany w koszt pieniądza. Dlatego mniejsze pożyczki na krótko są droższe, niż większe na długo.
Po czwarte: czy stoisz pod ścianą. To czynnik, który gra rolę tylko przy pożyczkach udzielanych w placówkach banków, pośredników i firm pożyczkowych. Jeśli pracownik zobaczy, że jesteś pod ścianą, może „ubrać” cię w droższą pożyczkę, bo uzna, że już nie masz czasu, by pójść do konkurencji.
Po piąte: twoja lojalność. Jeśli wracasz po pożyczkę do tej samej instytucji finansowej – zapewne dostaniesz ją taniej. Jeśli masz z daną instytucją finansową szersze relacje (konto, karta płatnicza, debet, lokata) – zapewne pożyczy ci pieniądze taniej. Po pierwsze dlatego, że mniej zachodu trzeba, by sprawdzić twoją sytuację finansowa i wiarygodność, a po drugie dlatego, że nie trzeba wydawać pieniędzy na reklamę, by cię pozyskać jako klienta-kredytobiorcę.
Czytaj też: Jak znaleźć rozsądną pozyczkę jeśli naprawdę jej potrzebujesz?
Więcej o rozsądnym pożyczaniu: Czytaj na stronie akcji „Pożyczaj z głową”
Jeden człowiek, taki sam pieniądz, zupełnie różne ceny pożyczki. O co chodzi? O pięć rzeczy
A teraz czynniki, które od ciebie nie zależą.
Po pierwsze: koszt kapitału pozyskiwanego przez pożyczkodawcę. Wielki bank może wziąć z rynku – od innych banków, funduszy inwestycyjnych, zwykłych deponentów – pieniądze za 1-2% w skali roku. Mała firma pożyczkowa, która na swoją działalność emituje obligacje, musi się liczyć z kosztem rzędu nawet kilkunastu procent w skali roku (bo jest mniej wiarygodna dla tych, którzy jej pożyczają pieniądze na działalność).
Koszt kapitału przekłada się częściowo na koszty pożyczek udzielanych przez firmę finansową swoim klientom. Duży bank ma więcej „luzu”, by obniżyć cenę pieniądza. Co oczywiście nie oznacza, że z tego „luzu” zawsze będzie chciał skorzystać.
Po drugie: spodziewany procent pieniędzy nie zwróconych w terminie. Każdy pożyczkodawca ma swój pomysł na działalność. Jedni pożyczają pieniądze tylko najbardziej wiarygodnym klientom i mają mało „nie trafionych” pożyczek, a inni pożyczają każdemu, kto się zgłosi i wtedy ich straty sięgają kilkunastu procent udzielonych pożyczek.
Wiadomo, że klientów deluxe jest mniej i są bardziej rozchwytywani, więc trzeba im pożyczać tanio (ergo: mniej zarobić). Klientów w kategorii „każdy kto się zgłosi” jest więcej, ale i oni nie zaakceptują każdej ceny, zaś spodziewane straty są wielokrotnie większe.
Przeciętna cena pożyczki jest poniekąd pochodną przyjętej strategii – spodziewam się małych strat, więc pożyczam na 10% w skali roku. Spodziewam się dużych strat, więc pożyczam na 100%.
Po trzecie: sprawność technologiczna. Decyduje ona o cenie pożyczki w dwóch aspektach. Z jednej strony ma wpływ na trafność analizy sytuacji finansowej i wiarygodności klienta. Jeśli rzadziej się mylę w ocenie klienta, to niezależnie od tego jaką mam strategię (walczę o klienta deluxe czy o każdego, kto się zgłosi) – mogę pożyczać trochę taniej. Im lepsza technologia, tym też mniej fraudów, czyli klientów-oszustów, którzy podają się za kogoś innego, wyłudzają pożyczki, a potem rozpływają się w powietrzu.
Z drugiej strony technologia ma wpływ na szybkość procedowania i wygodę dla klienta. Pożyczkodawca, który ma dobrą technologię, może wystawić klientowi krótszy wniosek, pozwolić mu wypełnić go przez internet (lub w aplikacji mobilnej), przeprowadzić weryfikację klienta szybko i bez żadnych niewygód z jego strony. Jeśli jestem przyjazny dla klienta, to rzadziej „odpadam” z gry przez to, że – choć mam korzystną ofertę – zbyt długo trwa procedura obsługi klienta.
Po czwarte: koszty sprzedaży. Żeby „sprzedawać pieniądz” trzeba mieć kanały komunikacji z klientem. Zapłacić pośrednikom, zainwestować w reklamę albo w sieć sprzedaży. Albo zrobić wszystko naraz. Czasem właśnie koszty dotarcia do klienta stanowią główny koszt w tej działalności. Gdyby go wyjąć – można byłoby oferować pieniądze znacznie taniej.
Po piąte: marża. Instytucje finansowe mają różny apetyt na zysk. Akcjonariusze jednych chcą się wzbogacić szybko i za wszelką cenę, a inni wolą budować długoterminową relację z klientem i skłaniać go do tego, by jeszcze wrócił. Pierwsi wystawią lichwiarską ofertę, a drudzy – możliwie najlepszą, na jaką ich stać.
Czytaj też: Trzy błędy, które popełniają osoby starające się o pożyczkę
Czytaj też: Tak nowe technologie zmieniły świat pozyczania pieniędzy. Oto dwa trendy, które zmienią go jeszcze bardziej
Dwa wnioski dla każdego pożyczkobiorcy
Co to wszystko dla ciebie oznacza? Dwie rzeczy.
Po pierwsze: wybór ma znaczenie. Z punktu widzenia każdego klienta najgorszą rzeczą, jaka się może stać, jest bycie potraktowanym gorzej, niż na to zasługuje. Wejście do złej „grupy zaszeregowania”, błędna ocena sytuacji finansowej i wiarygodności, złożenie wniosku u technologicznych nielotów, współpraca z instytucją nastawioną na jednorazowy, szybki, lichwiarski zysk – te wszystkie rzeczy mogą sprawić, że pożyczysz pieniądze drożej, niż byś mógł.
Po drugie: technologia ma znaczenie. Nie tylko dlatego, że instytucje finansowe ogarnięte technologicznie mają możliwość dzięki temu pożyczać taniej (nie wszystkie z tego „prawa” korzystają :-)), ale też dlatego, że na technologii oparte są narzędzia, które pozwalają nam optymalizować swoje decyzje finansowe. Także te dotyczące pożyczek.
Jednym z takich narzędzi będą w przyszłości – już są, ale dopiero się rozpędzają – agregatory pożyczek, które w jednym miejscu skupiają i personalizują oferty wielu firm finansowych (banków, pośredników, firm finansowych).
Użytkownik takiego agregatora z jednej strony składa jeden wniosek zamiast kilku, kilkunastu, a z drugiej strony dostaje oferty spersonalizowane, a nie teoretyczne. Z trzeciej strony jest w ekosystemie rozwiniętych technologii, co daje szansę, że wygoda obsługi będzie wysoka, a cena powinna być niższa (charakterystyczna dla firm „technologicznie ogarniętych”).
No i – co też może mieć znaczenie w kontekście ceny pożyczki – agregator nie pobiera od klienta dodatkowej prowizji, które czasem zdarzają się u innych pośredników.
———————————-
Zaproszenie: Jak w praktyce działają nowoczesne, spersonalizowane „sklepy z pieniędzmi”? Możesz to sprawdzić tutaj. Bancovo.pl to jedna z takich platform działających w Polsce. Zapewne z czasem będzie ich więcej i będą znacznie lepiej „zaopatrzone” w kredyty i pożyczki.
———————————-
Czego oczekujesz od pożyczki? Zapraszam do wypełnienia krótkiej ankiety
Trzy inne drogi do tańszej pożyczki
Inne „narzędzia”? Jednym z nich jest oczywiście tradycyjni pośrednicy. Ale nie tacy, którzy mają kajet i ofertę czterech banków w tym kajecie, ale tacy, którzy mają przegląd całego, zmieniającego się rynku, wiedzą kto pożycza tanio, kto ma lepsze procedury oceny klienta, a kto często się myli, kto ma zbyt duży apetyt na zysk, a kto nastawia się na długą relację z klientem. Taki pośrednik to skarb. Mógłbym mu nawet płacić za poradę i pomoc przy złożeniu wniosku o pożyczkę. Zresztą kiedyś, gdy potrzebowałem kredytu hipotecznego, właśnie takiego „butikowego” doradcę miałem.
Trzecie „narzędzie” to… RRSO. Każdy pożyczkodawca musi podawać je przy swojej ofercie. Ci, którzy wystawiają na stronach internetowych konkretne, wiążące oferty cenowe – podają je dla spersonlizowanych przykładów. Ci, którzy w reklamie pokazują oferty „od – do” muszą wyliczyć RRSO dla tzw. przykładu reprezentatywnego. Czyli takiego, który odzwierciedla typowego klienta.
Przykład reprezentatywny bardzo często pokazuje czy pożyczka jest tania czy droga dla „typowego” klienta. Nawet jeśli nie jesteś „typowy”, to odchylenie cenowe nie będzie w twoim przypadku miażądżące. Oferta z wysokim „reprezentatywnym RRSO” raczej nie będzie dobra dla kogoś z dobrą sytuacją finansową, kto mógłby pożyczyć taniej.
Czwarte narzędzie to… kontrwywiad. Czyli raport BIK. Nie każdego nań stać – kosztuje 99 zł za roczny dostęp i niecałe 40 zł za sztukę – ale pozwala jeszcze przed rozpoczęciem „zabawy” w poszukiwanie pożyczki uzyskać wiedzę jak prawdopodobnie będą widzieli twoją wiarygodność finansiści z banków, od pośredników i z firm pożyczkowych.
Taka wiedza może się przydać, żeby od razu ocenić czy masz szansę być klientem deluxe i startować do firm pożyczający tanio, lecz nie każdemu, czy też raczej trafisz do „finansowego Lidla” lub „finansowej Biedronki”. Nawet w tej kategorii warto poszukać pożyczki możliwie najtańszej, bo różnice w ofertach na bank będą spore
Chcesz zdobyć darmowy status BIK? Kliknij tutaj i wypełnij krótki formularz. Co w nim znajdziesz? Tutaj jest moja recenzja
A tutaj pobierzesz pełną, znacznie bogatszą wersję raportu BIK. Co w nim znajdziesz? Tutaj jest moja recenzja
———————————————–
Cykl „Pożyczaj z głową” to akcja edukacyjna, którą prowadzę wspólnie z Bancovo, pierwszą na polskim rynku platformą porównującą realne i wiążące oferty pożyczek i kredytów dostępnych online, w czasie rzeczywistym
zdjęcie tytułowe: Pexels.com