Chciałbyś (chciałabyś) udać się na poszukiwanie jakichś – choćby niewielkich – procentów, które dałyby szansę na uchronienie uciułanych w pocie czoła oszczędności przed inflacją. Ale jak to zrobić, jeśli nigdy wcześniej nie oszczędzałeś/łaś pieniędzy poza bankiem i nie masz doświadczenia w inwestowaniu? Bezpieczny fundusz to nie wszystko. Dziś opowiem o tym jak stopniowo, ostrożnie przenosić pieniądze z banku na rynek kapitałowy i spać przy tym spokojnie
Nie zanosi się na to, żeby stopy procentowe poszły w górę. Najbliższy rok-dwa raczej będą pod znakiem zerowego oprocentowania naszych pieniędzy w banku. A z drugiej strony – pod znakiem dość wysokiej inflacji. Polska jest dziś krajem, w którym niemal najbardziej na świecie nie opłaca się oszczędzać w banku. Różnica między oprocentowaniem depozytów, a inflacją przekracza 3%.
- To finansowy gamechanger dla wielu. Komu opłaci się stworzenie fundacji rodzinnej do zarządzania majątkiem? W grze atrakcyjne podatki i… wątpliwości [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Ostatnie tygodnie, by zgarnąć ulgę podatkową za oszczędzanie. Niektórzy „zasłużą” nawet na 4000 zł zwrotu podatku. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć [POWERED BY UNIQA TFI]
- Jak kupować prezenty pod choinkę? Niespiesznie i z planem. Teraz jest dobry moment, by o tym pomyśleć. Dekalog rozsądnego Św. Mikołaja [POWERED BY PAYBACK]
Co robić? Oczywiście: zabranie wszystkich oszczędności z banku nie byłoby rozsądne – bank może i nie gwarantuje dziś odsetek, ale gwarantuje brak wahliwości kapitału, bezpieczeństwa i stały dostęp do pieniędzy. Jednak z pewną częścią oszczędności warto udać się na poszukiwanie jakichś – choćby niewielkich – procentów, które dałyby szansę na zmniejszenie do minimum uszczerbku realnej wartości oszczędności.
Ale jak to zrobić, jeśli nigdy wcześniej nie oszczędzaliśmy pieniędzy poza bankiem i nie mamy doświadczenia w inwestowaniu? Wbrew pozorom nie jest to takie trudne, o ile trzymamy się kilku prostych zasad.
Po pierwsze: bezpieczny fundusz, żeby „zaparkować” trochę pieniędzy poza bankiem
Po pierwsze: nie robimy rewolucji w portfelu, lecz przenosimy niewielką część oszczędności do funduszu inwestycyjnego. Jeśli na słowo „fundusz” oblewają kogoś zimne poty, niech zacznie od takiego funduszu, którego profil jest bezpieczny. Oczywiście: żaden fundusz inwestycyjny nie daje takiego bezpieczeństwa, jak depozyt bankowy, ale są fundusze lokujące np. głównie w rządowe obligacje, których ceny gwałtownie się nie zmieniają. W takim przypadku ryzyko inwestycyjne jest ograniczone do minimum – nie mamy gwarancji oprocentowania, ale powinniśmy się spodziewać mniejszego lub większego zarobku.
Ponieważ ten tekst jest częścią cyklu edukacyjnego „Wyciskanie emerytury”, który realizuję wspólnie z firmą AXA (zmieniającą się w tych dniach w UNIQA), to jako przykład podam fundusz inwestycyjny akurat z tej „stajni”. A konkretnie: fundusz AXA Ostrożnego Inwestowania. Podstawowe informacje na jego temat znajdziesz pod tym linkiem.
Jeśli zdecydujesz się na tę drogę wchodzenia w świat inwestowania, to załóż sobie od razu konto „Tanie Oszczędzanie”, bo w ramach tego konta można zminimalizować opłaty za zarządzanie funduszami. W przypadku tego konkretnego funduszu do 0,5% w skali roku z bazowego poziomu 0,8%. Przekłada się to na wymierne zyski – w ciągu dwóch lat fundusz AXA Ostrożnego Inwestowania w ramach „Taniego oszczędzania” zarobił 3,4%, a „zwykły” – 2,9%.
Musisz wiedzieć jedno: to bardzo bezpieczny fundusz – idealny dla kogoś, kto bardzo się boi lokowania oszczędności poza bankiem – ale przy obecnej sytuacji na rynku obligacji kokosów z tego nie będzie. Może uda się wycisnąć 0,5-0,8% w skali roku. Lepiej, niż w większości banków, ale bez szaleństw. W kolejnych latach być może będzie lepiej. Poniżej wykres jego osiągnięć za ostatnie dwa lata.
Oczywiście: funduszy inwestujących w bezpieczne obligacje, od których można zacząć „zaprzyjaźnianie się” z rynkiem kapitałowym, jest więcej. Wystarczy zerknąć w dowolną porównywarkę funduszy inwestycyjnych, by je ze sobą porównać. Ale – szczerze pisząc – w obligacjach jest obecnie ogólnoświatowa mizeria, więc o pobiciu inflacji raczej nie ma co myśleć. Takie fundusze mogą być pomysłem na przejściowe „zaparkowanie” oszczędności w czymś bezpiecznym, lecz pozabankowym. Z myślą o zyskach rzędu 1-2% rocznie, ale raczej dopiero w kolejnych latach.
Kawałek pieniędzy możesz też ulokować w funduszu, który szuka przyzwoicie oprocentowanych (ale jednocześnie możliwie mało ryzykownych) obligacji na całym świecie. Dzięki przeczesywaniu okazji na całym świecie takie fundusze dają nadzieję nawet na kilka procent zysku w skali roku. Ceną jest większa wahliwość – może zdarzyć się, że taki fundusz będzie od czasu do czasu przynosił nawet straty, bo notowania obligacji mogą się zmieniać. Jak przekłada się oprocentowanie obligacji na notowania funduszy inwestujących w te obligacje pisałem niedawno na „Subiektywnie o finansach” w tekście o inwestowaniu w amerykańskie obligacje.
W przypadku funduszy z rodziny AXA tego typu funduszem jest AXA Globalnych Strategii Dłużnych (tutaj więcej szczegółów na jego temat). Przedmiotem inwestycji tego funduszu są obligacje (kupowane głównie za pośrednictwem innych funduszy) emitowane nie tylko przez rządy państw, ale też przez samorządy (czyli obligacje municypalne) oraz przez największe światowe korporacje.
W ostatnim kwartale tego typu fundusze – nie wyłączając tego konkretnego – notowały niewielkie straty. I, biorąc pod uwagę poziom stóp procentowych, nie jest wykluczone, że jeszcze przez kilka miesięcy będzie im trudno o zyski – ale w dłuższej perspektywie „wyciskają” do kilku procent zysku w skali roku (oczywiście kosztem wyższej wahliwości). W przypadku funduszu AXA Globalnych Strategii Dłużnych można sobie zagwarantować zakup bez opłaty manipulacyjnej na starcie – normalnie wynoszącej 2% – oraz z dość opłatą za zarządzanie wynoszącą 0,5% w skali roku wchodząc do programu „Tanie oszczędzanie”.
„Parkując” pieniądze w bezpiecznym funduszu możemy też przyglądać się rynkowi oraz innym funduszom będącym w tej samej „rodzinie”. Przerzucenie pieniędzy do innego funduszu w ramach tego samego Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych to już jest kwestia zalogowania się do swojego konta funduszowego (np. „Tanie Oszczędzanie”) i kilku kliknięć myszką w komputerze. Te pieniądze „mentalnie” są już na rynku kapitałowym, przyzwyczajamy się do tego, że mogą się wahać.
Po drugie: obligacje skarbowe, żeby mieć tarczę antyinflacyjną
Po drugie dołączamy do naszych inwestycji obligacje skarbowe, które samodzielnie kupujemy rejestrując się na stronie www.obligacjeskarbowe.pl. Obligacje skarbowe – przynajmniej te długoterminowe, np. 4-letnie lub 10-letnie – mają tę przyjemną cechę, że ich oprocentowanie jest uzależnione od inflacji. A to oznacza, że można z nich wycisnąć dochód znacznie wyższy, niż w bezpiecznych funduszach.
Ale coś za coś – pieniędzy nie można wyciągnąć w każdej chwili bez strat (są opłaty karne, które pożerają część zysku z ostatniego roku inwestycji). Na obligacjach trzymiesięcznych zarobek wyniesie 0,5% w skali roku. Na dwuletnich – 1% w skali roku. A na czteroletnich – 0,75% powyżej inflacji.
Zatem miejsce w naszym prostym portfelu inwestycyjnym dla początkujących powinny mieć zarówno fundusze inwestujące w obligacje, jak i obligacje skarbowe zakupione samodzielnie. W obu przypadkach wyciśniemy więcej pieniędzy, niż z lokaty w jednym z największych banków.
———————–
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA” O TYM JAK URZEŹBIĆ PIERWSZY PLAN OSZCZĘDZANIA
Rozmawiamy o tym, jak zabrać się do oszczędzania pieniędzy i w jaki sposób bezpiecznie można wmontować w swój plan oszczędzania fundusze inwestycyjne (oraz ewentualnie czym kierować się przy ich wyborze). Rozmawiają Maciej Samcik i Łukasz Bugaj. Kliknij niniejszy link, żeby odsłuchać.
———————–
Te cztery elementy: depozyt bankowy (dobrze jeśli oprocentowanie będzie niezerowe), fundusz obligacji rządowych (który może da zarobić 1% w skali roku lub nieco mniej), obligacje skarbowe (w zależności od tego, które wybierzemy i na jak długo zablokujemy pieniądze do wzięcia jest od 0,5% do 3,5-4% w skali roku) oraz fundusz obligacji globalnych (tutaj może być minimalna strata albo do 4-5% zysku w skali roku, ale raczej już nie w tym roku) mogą być w miarę bezpiecznym, długoterminowym miksem oszczędnościowym, który łącznie będzie generował „małe” kilka procent rocznego zarobku.
W przypadku ostatniego z tych elementów – funduszu obligacji globalnych – warto już pamiętać o zasadzie stopniowego wpłacania pieniędzy. A więc: nie lokujemy w tego typu funduszu wszystkich przeznaczonych na to pieniędzy naraz. Rozkładamy inwestycję na trzy-cztery porcje i kupujemy kolejne udziały w funduszu na raty (np. raz na kwartał).
Kroki, które powyżej wymieniłem, można wykonywać jeden po drugim, niekoniecznie wszystkie naraz. Ważne jest to, żebyśmy czuli się z naszymi decyzjami komfortowo. Jeśli nie jesteśmy pewni jakiejś decyzji, najpierw spróbujmy ulokować w danym miejscu tylko trochę pieniędzy „testowo”. I zobaczmy co się z nimi będzie działo.
Jak kupić jednostki funduszu inwestycyjnego? Nie jest to trudne, wszystko da się ogarnąć z poziomu fotela. Zapraszam do przeczytania poradnika, w którym krok po kroku podpowiadam, jak stać się klientem funduszy inwestycyjnych.
Akcje jak rakieta, ale… czy udziały największych globalnych koncernów są dla mnie?
Docelowo każdy posiadacz oszczędności powinien mieć w portfelu odrobinę akcji (ja na przykład mam w akcjach – i to już od wieeeeeelu lat – 30% moich prywatnych oszczędności). Dlaczego? W erze wysokiej inflacji – która niewątpliwie jest przed nami – to właśnie bycie udziałowcem największych światowych korporacji (które sprzedają swoje produkty po cenach uwzględniających inflację) daje największą nadzieję na powiększenie realnej wartości naszych oszczędności.
Stopy procentowe raczej pozostaną niskie lub zerowe, co oznacza, że w banku trudno będzie o zarobek. Obligacje w warunkach niskich stóp też raczej nie będą przynosiły kokosów (może z wyjątkiem „nierynkowo” oprocentowanych obligacji skarbowych oferowanych Polakom), fundusze obligacji też raczej nie pobiją inflacji – choć pozwolą zarobić pewnie więcej, niż w banku.
Akcje na światowych giełdach są drogie – indeks 500 największych amerykańskich spółek tylko w ostatnich pięciu latach podwoił swoją wartość. Można powiedzieć, że są jak rakieta, która wynosi pieniądze wyżej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Niektórzy spodziewają się, że wystrzał inflacji skłoni banki centralne (zwłaszcza amerykański) do podwyżki stóp procentowych. A to może przejściowo zaszkodzić akcjom. Tyle, że w długim terminie akcje są antyinflacyjne i kropka (tutaj więcej o najbardziej „antyinflacyjnych” rzeczach, w które można inwestować pieniądze).
Rzeczywiście, w krótkiej perspektywie notowania akcji mogą się bardzo mocno zmieniać, dlatego na początek do funduszu tego typu nie powinno trafić więcej, niż 5-10% Twoich pieniędzy. Jeśli jesteś odważny – może 20%. Ale koniecznie wpłacane na raty, nie wszystko naraz. Możesz też wybrać ETF, czyli taki „automatyczny” fundusz inwestycyjny, który kupuje wszystkie spółki zaliczane do danego indeksu giełdowego (fundusz inwestycyjny wybiera tylko te, które podobają się zarządzającym). O różnicach między funduszami inwestycyjnymi, a ETF-ami pisałem w jednym z poprzednich felietonów w cyklu „Wyciskanie emerytury”.
W „stajni” AXA – choć funduszy tego typu jest wiele, więc mamy wybór – jedną z bardziej sensownych propozycji jest fundusz AXA Globalny Akcji (więcej na jego temat znajdziesz tutaj). Lokując w nim pieniądze pośrednio inwestujesz w akcje największych koncernów z całego świata. Największe pozycje w portfelu funduszu stanowią ETF-y odzwierciedlające notowania akcji w różnych sektorach gospodarki (można je sobie też kupić samodzielnie, jeśli ktoś umie). Opłata za zarządzanie funduszem – o ile wcześniej założysz konto „Tanie oszczędzanie” – wynosi tylko 0,5% w skali roku (czyli bardzo mało jak na warunki panujące na polskim rynku). I to jest jedyna dodatkowa opłata, którą ponosisz za to, że nie kupujesz tych ETF-ów samodzielnie.
A konkretnie? 9% pieniędzy jest w ETF-ie śledzącym indeks największych światowych producentów zielonej energii. 6% jest w ETF-ie śledzącym indeks 100 największych amerykańskich spółek technologicznych. Kolejne 15% – mniej więcej symetrycznie – jest rozłożone między ETF-y śledzące indeksy największych spółek IT, największych globalnych spółek spełniających standardy ESG oraz największych firm z sektora ochrony zdrowia i farmaceutycznego.
Można też spróbować „zatańczyć” z funduszem, który nie inwestuje we wszystkie wiodące branże, ale stara się być tam, gdzie akurat spodziewa się zysków. Takim funduszem jest AXA Selective Equity. Opisywałem go w maju zeszłego roku i zachęcałem do przetestowania na swoich pieniądzach. Kto posłuchał raczej nie powinien narzekać (czerwona linia na wykresie poniżej to mniej więcej czas publikacji artykułu w „Wyciskaniu emerytury”). Fundusz pobiera 2% opłaty za zarządzanie rocznie (a poza programem „Tanie oszczędzanie” nawet 2,5%), ale zyski, które ostatnio generował były satysfakcjonujące. Będziemy obserwowali, czy za te 2% rocznie fundusz oferuje wartość dodaną w porównaniu ze „zwykłymi” funduszami.
W przypadku inwestycji w fundusze lub ETF-y operujące na światowych rynkach kapitałowych – inwestujące w akcje największych światowych koncernów lub wybranych, najbardziej perspektywicznych firm – trzeba podzielić pieniądze na co najmniej cztery porcje i przekazywać je funduszowi (lub funduszom) w ratach, np. raz na kwartał.
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA” O ŻYCIU ZARZĄDZAJĄCEGO FUNDUSZEM INWESTYCYJNYM

W dobrym roku taki fundusz (nawet jeśli będziemy w nim trzymali tylko 5% naszych pieniędzy) może dorzucić nam 1-2% do zyskowności całego portfela. W złym roku może odjąć jakiś 1%. Jeśli udział akcji – kupionych za pośrednictwem funduszu, bezpośrednio lub w formie ETF-a – w naszym portfelu wyniesie np. 20%, to wpływ takiej inwestycji na całość oszczędności będzie już wyraźny.
Fundusze AXA teraz będą funduszami UNIQA. Co to oznacza?
Na koniec dwa słowa o zmianach, które czekają tych z Was, którzy – za moją radą albo bez związku z moją pisaniną – mają albo będą mieli pieniądze w funduszach AXA. Firma ubezpieczeniowa AXA – razem ze swoimi funduszami inwestycyjnymi – połączyła się z austriackim ubezpieczycielem UNIQA.
Ta część firmy AXA, która zajmuje się inwestowaniem pieniędzy klientów, zostaje bez zmian, a więc Waszymi pieniędzmi będą zarządzali ci sami ludzie na tych samych warunkach. Ale czy fundusze AXA – po zmianie brandu na UNIQA – nadal będą mogły korzystać z tak bogatego zaplecza analitycznego oraz wsparcia zagranicznych funduszy z grupy AXA?
Zapytałem o to w AXA TFI i dowiedziałem się, że zmiana nazwy nie wpłynie w żaden sposób na podejmowane decyzje inwestycyjne. Zarządzanie funduszami – a więc pozyskiwanie informacji o nowych spółkach czy emitentach – odbywa się tak, jak dotychczas. Zarządzający będą mieć dostęp do tych samych narzędzi i instrumentów (również funduszy z grupy AXA). Nie zmieniają się również produkty, strategie funduszy czy opłaty. Krótko pisząc: z punktu widzenia klienta to tylko zmiana marki.
———————-
Cykl edukacyjny „Wyciskanie emerytury”, którego częścią jest niniejsza publikacja, od trzech lat wspierała AXA TFI, pośrednik w inwestowaniu pieniędzy na spełnianie marzeń i na emeryturę, oferujący m.in. bardzo tanie fundusze inwestycyjne w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”. W tych dniach AXA łączy się z austriacką firmą ubezpieczeniową UNIQA i to właśnie TFI UNIQA będzie od teraz patronem akcji „Wyciskanie emerytury”.
zdjęcie tytułowe: Alexander Dummer/Unsplash