Wyjeżdżając za granicę warto mieć ze sobą awaryjny zapas gotówki, ale podczas zwykłych, urlopowych zakupów najwygodniej płacić tak jak w Polsce – kartą. Najlepiej walutową lub wielowalutową, bo wtedy odpadają koszty prowizji i przewalutowań. Ale niezależnie od tego w jakim stopniu będziesz używał za granicą karty, a w jakim gotówki – warto wiedzieć jak działa karta za granicą. Gdzie tkwią jej największe zalety, a gdzie możesz napotkać problemy?
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Ruszać za granicą całkiem bez gotówki? To mimo wszystko ciut ryzykowne, bo nie wszędzie na świecie system płatniczy jest tak rozwinięty jak u nas. Nie ma gwarancji, że zawsze i wszędzie zadziała karta (np. za wycieczki fakultatywne w czasie wyjazdu zorganizowanego często można zapłacić tylko gotówką), bankomaty też bywają „towarem” deficytowym. Zdarza się, że ich zagraniczni operatorzy pobierają dodatkowe prowizje za wypłaty zagranicznymi kartami.
Przed wyjazdem warto więc – nawet będąc fanem płatności bezgotówkowych i mobilnych – znaleźć tani kantor i wymienić trochę złotówek na euro czy dolary. Oczywiście: omijaj szerokim łukiem kantory na lotniskach czy dworcach kolejowych, bo oferowane tam kursy wymiany to zdzierstwo w czystej postaci. Nie zaszkodzi mieć przy sobie trochę bilonu, np. na toaletę na stacji benzynowej.
Ale nie zmienia to faktu, że karty są za granicą po prostu wygodniejsze i bezpieczniejsze. I powinny być dla nas – zwłaszcza te nowoczesne, wielowalutowe – podstawowym sposobem płacenia na wakacjach. Podróżowanie z grubszą gotówką zawsze niesie za sobą ryzyko kradzieży (odpowiedzialność klienta w przypadku utraty karty jest ograniczona do „wkładu własnego”). Podróżując po kilku krajach zawsze przywozimy mnóstwo „pozostałości” gotówkowych, z którymi nie ma co zrobić. Mniej walut w portfelu to mniej zamieszania.
Przeczytaj też: Wyprawa w przyszłość (niedaleką), czyli jak będziemy kupowali za pięć lat? Dużo się zmieni. Ale czy na lepsze?
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
Jak bank rozliczy płatność „polską” kartą za granicą?
Karty płatnicze (debetowe i kredytowe) podzielić można ze względu na walutę, w jakiej są rozliczane. Często zabieramy za granicę te same karty, których używamy w Polsce, a więc rozliczane w złotówkach. Nie jest to najlepszym pomysłem (za chwilę opowiem o lepszych kartach, walutowych i wielowalutowych, które też możesz wziąć z polskiego banku za granicę), ale mimo wszystko opowiedzmy jak działa „polska” karta za granicą.
Właściciel paryskiej restauracji, któremu płacimy kartą do naszego polskiego ROR-u nie potrzebuje złotówek tylko euro. Do gry musi więc wkroczyć „system”. Załóżmy, że rachunek opiewa na 20 euro. W momencie transakcji złotówki z naszego konta osobistego (karta debetowa) lub rachunku kredytowego (karta kredytowa) blokowane są po kursie organizacji płatniczej, której logo widać na karcie, np. Visa.
Przyjmijmy, że kurs w danej chwili wynosił 4,3 zł za euro. Na poczet tej płatności, bank zablokuje na naszym koncie 86 zł. Ale to jeszcze nie wszystko, bo nasz bank dokona drugiego przewalutowania, tym razem po swoim kursie. Przyjmijmy, że ustalił kurs na poziomie 4,5 zł, a więc ostatecznie z naszego rachunku zniknie 90 zł.
To nie koniec kosztów. Niektóre banki liczą sobie dodatkowo za przewalutowanie transakcji. Ile? To zależy od rodzaju karty, ale z reguły jest to ok. 2% liczone od już przewalutowanej kwoty w złotych. Wracając do naszego przykładu: za obiad zapłaciliśmy 20 euro, bank wymienił pieniądze po kursie 4,5 zł, czyli obciążył rachunek kwotą 90 zł. Zaś 2% prowizji od tej kwoty to 1,8 zł. Za obiad w Paryżu zapłacimy ostatecznie 91,8 zł.
Ten mechanizm dotyczy płatności w sklepach, restauracjach czy hotelach, ale też wypłat gotówki w bankomatach. I tu prawie na bank spotkacie się z kolejnym kosztem – prowizją (pobieraną przez polski bank, np. 3% wartości wypłaty albo ryczałtowo 10 zł) bądź opłatą za wypłatę z bankomatu (pobieraną przez właściciela zagranicznej sieci bankomatowej).
Przeczytaj też: Wypłacał z bankomatu euro. Kartą w euro. Z konta w euro. Drożej, niż w najdroższym kantorze. Pomyłka?
Są banki, które za darmo oferują bezprowizyjne korzystanie ze wszystkich bankomatów na świecie. W komfortowej sytuacji są też klienci banków, należących do globalnych grup. Np. klienci Deutsche Banku mogą za darmo korzystać z bankomatów grupy Deutsche Bank wszędzie, nie tylko w Polsce. Ale nie wyklucza to pobierania wspomnianej wyżej prowizji naliczanej przez właściciela sieci bankomatów (tzw. surcharge).
Czytaj też: Kolejna bitwa na rynku płatności odbędzie się w… naszych samochodach
Czytaj też: Nawet automat z przekąskami ma już sztuczną inteligencję. Aż strach się zbliżać
Widziałem w Berlinie: Oto pierwszą na świecie biżuterię z funkcją płatniczą. To taki pierścionek z płaskim, okrągłym „blacikiem”. Nie przypomina „normalnej” biżuterii, ale zadaje szyku w towarzystwie
Z kartą walutową nie tracisz na wymianie
Zamiast z kartą złotową, za granicę bardziej opłaci się wybrać z kartą walutową, czyli taką, której walutą rozliczeniową jest euro, dolar, czy funt brytyjski. Albo z kartą wielowalutową, czyli taką, która jednocześnie jest „podpięta” do możliwości płacenia w wielu walutach bez prowizji, ani przewalutowań.
Zacznijmy od zwykłej karty walutowej. Żeby mieć taką kartę, trzeba też otworzyć w polskim banku subkonto w danej walucie. Zwykle otwarcie takiego konta odbywa się przez internet, jednym klikiem. W niektórych bankach jest ono prowadzone za darmo, w innych kosztuje np. 1 euro lub 1 dolara miesięcznie.
Takie konto będziesz widział w swojej bankowości elektronicznej tak samo, jak ROR. Do konta np. w euro wydawana jest karta w euro (przyjdzie do Ciebie pocztą w ciągu kilku dni od momentu zawnioskowania).
Żeby móc płacić za granicą bezpośrednio w euro subkonto walutowe trzeba zasilić tą walutą, czyli np. kupić 1000 euro i wpłacić na subkonto. Można to zrobić na wiele sposobów, np. wpłacić w oddziale euro kupione w kantorze. Coraz więcej banków oferuje specjalną usługę wymiany walut przez internet po bardzo dobrych kursach. Wtedy zasilanie subkonta walutowego jest megawygodne i ogranicza się do kilku kliknięć.
Więcej na ten temat: We wszystkich największych bankach możesz już kupować waluty przez internet. I zasilać nimi subkonta walutowe. To bardzo ułatwia bezprowizyjne płacenie za granicą!
Można też założyć konto w zewnętrznym kantorze internetowym (Cinkciarz.pl, Walutomat.pl to największe, ale są też dziesiątki innych). Takie kantory działają w prosty sposób: wpłacasz na swoje konto w kantorze złotówki, podajesz kwotę waluty, którą chcesz kupić, zatwierdzasz kurs i informujesz e-kantor na jaki numer konta walutowego w Twoim banku ma przelać pieniądze po wymianie.
A potem pozostaje już tylko używać takiej karty za granicą i w miarę potrzeb „dolewać” obcej waluty do konta (saldo subkonta walutowego, tak samo jak ROR-u, możesz w każdej chwili sprawdzić w bankowości elektronicznej lub w aplikacji mobilnej swojego banku). Płacąc np. kartą eurową w krajach strefy euro odpadnie nam koszt związany z przewalutowaniem i ewentualną prowizją banku. Jeśli w Paryżu płacimy 20 euro, to tylko tyle zniknie z naszego konta.
W przypadku wypłat z bankomatów jest podobnie, ale możemy zostać obciążeni prowizją za wypłatę. Polski bank lub sieć bankomatów za granicą mogą pobierać prowizje – warto więc przed wyjazdem zapoznać się w swoim banku z zasadami wypłat kartą walutową za granicą oraz czytać uważnie komunikaty podawane przez bankomat (o każdej dodatkowej prowizji ma obowiązek uprzedzić).
Przeczytaj też: Porównałem „na żywo” kilka kart płacąc nimi za granicą. Kolosalne różnice w kosztach! Jak nie dać się nabić w prowizje?
Jeszcze tylko jedna sprawa: może się zdarzyć, że bankomat lub terminal w sklepie, restauracji, hotelu czy w innym miejscu, w którym płacicie kartą, zapyta Was czy ma na miejscu wymienić pieniądze na polskie złotówki. O co chodzi? Przecież płacisz kartą walutową w walucie „domowej” danego sklepu. Otóż terminale i bankomaty mogą „czytać” kartę jako polską i zakładać, że jest to karta w złotych. Płacąc kartą walutową odrzucajmy wszelkie propozycje przewalutowań. Po to właśnie mamy takie karty, byśmy nie musieli nic przewalutowywać.
Jeszcze więcej o tym: Płacił za zakupy kartą walutową, by uniknąć przewalutowań. Zorientował się, że i tak tną go na spreadach. Chciał się wycofać i… zapłacił 1700 zł prowizji.
Pod powyższymi linkami znajdziecie przygody klientów, którzy niechcący „nadziali się” na przewalutowania, bo zagraniczne terminale płatnicze potraktowały ich karty walutowe jak „polskie” złotowe, a klienci dali się namówić na przewalutowanie na miejscu. W przygniatającej większości przypadków żeby uniknąć podwójnego przewalutowania wystarczy odmawiać jakichkolwiek operacji walutowych przy zagraniczym terminalu lub bankomacie.
Samcikowe przygody z kartami: Znajdziesz je na stronie cyklu tekstów poświęconych „plastikowym pieniądzom” – „O wygodnym oszczędzaniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”
Jak płacić kartą i oszczędzać? Zobacz szczegóły programu Visa Oferty. Rejestrujesz kartę, wybierasz promocje, z których chcesz skorzystać i… gotowe
Jeden plastik zamiast kilku, czyli karta wielowalutowa
Ale można jeszcze prościej. Jednym z najświeższych bankowych wynalazków są karty wielowalutowe. Mamy po prostu jeden plastik w portfelu. Jeśli płacimy w Polsce, karta rozliczana jest w złotówkach, jeśli jedziemy np. do Niemiec, wystarczy przełączyć ją na tryb „euro”. Niektóre karty same rozpoznają, gdzie jesteśmy i przełączają się na odpowiednią walutę, inne trzeba przełączyć „ręcznie” (to już rzadkość).
Przy wyrabianiu karty wielowalutowej (zwykle rozliczana jest w euro, złotych, dolarach i funtach brytyjskich), bank otworzy nam subkonta walutowe, które powinniśmy zasilić odpowiednimi walutami (najlepiej za pośrednictwem kantoru internetowego naszego banku – było o tym wyżej) albo będzie obciążał wyłącznie nasz ROR w złotych, przewalutowując transakcje po kursie Visa lub MasterCard (z bardzo niskim spreadem).
Trzeba jednak uważać na jedną rzecz. W niektórych kartach wielowalutowych – tych, które wymagają, żeby na subkoncie w danej walucie był osad – jest tak, że gdy na koncie w euro mamy np. 50 euro, a rachunek za kolację wyniesie np. 55 euro, wówczas cała płatność zostanie pokryta z konta złotowego, a to oznaczać może koszty przewalutowania.
Lepszy pod tym względem jest Revolut, czyli najpopularniejsza w Polsce aplikacja dla podróżników. Można do niej otrzymać kartę Visa i nie tylko nie martwić się o przewalutowania (robi się je w smartfonie), ale też nie martwić się o osad na subkontach walutowych. Jeśli zabraknie nam pieniędzy na danym subkoncie, Revolut weźmie pieniądze z konta złotowego, ale przewalutuje po bardzo dobrym kursie (prawie bez zpreadu).
Czytaj więcej: Jedna karta do wszystkich walut i przewalutowanie bez spreadu? Tak działa Revolut
Czytaj też: Kartowe pomysły Revolut, czyli tych funkcji nie znajdziesz w polskich bankach
Przeczytaj też: Wielki powrót kart przedpłaconych w erze fintechów. Miewają funkcje, których w bankach nie uświadczysz
Zobacz ranking kart wielowalutowych: Porównaliśmy siedem kart wielowalutowych wydawanych przez polskie banki. Które są najlepsze?
Czytaj też: Wakacje pokazują które banki grają z nami fair, a które bawią się w cwaniaków-naciągaczy
Zbliżeniowo inaczej niż w Polsce
Kartami – niezależnie od ich rodzaju i waluty, w której są rozliczane – można też płacić zbliżeniowo. Nie zdziwcie się jednak, gdy płacąc za granicą powyżej 50 zł, czyli ok. 12 euro, nie zostaniecie poproszeni o podanie kodu PIN. W Polsce takie transakcje wymagają dodatkowej autoryzacji. W innych krajach Europy limity na transakcje bez PIN mogą być po prostu wyższe. Również Polskę czeka podwyższenie limitu na bezstykowe płatności do 100 zł, ale stanie się to dopiero w przyszłym roku.
Płać w sieci bezpiecznie i wygodnie! Jeśli chcesz bezpiecznie i bardzo wygodnie płacić kartą w sieci, to pod tym linkiem możesz zarejestrować swoją kartę w usłudze Visa Checkout. Będziesz mógł/mogła płacić w sieci niemal jednym kliknięciem, a jednocześnie będzie to płatność kartą, a nie e-przelewem, a więc będziesz zabezpieczony/a chargebackiem. Więcej o usłudze Visa Checkout pisałem tutaj
Artykuł jest częścią akcji edukacyjnej „O wygodnym płaceniu, czyli niezbędnik nowoczesnego konsumenta”, którą prowadzi wspólnie serwis „Subiektywnie o finansach” oraz organizacja płatnicza Visa, oferująca m.in. bezpieczne płatności w internecie Visa Checkout oraz program lojalnościowy dla płacących kartami Visa Oferty