W czerwcu InPost zapowiedział start usługi InPost Pay, która miała maksymalnie skrócić czas zdalnych zakupów. Nawet do jednego kliknięcia. Pierwsze sklepy wdrożyły już nowe rozwiązanie. Czy tak będą wyglądały zakupy w przyszłości? Jakie są zalety tego rozwiązania? A jakie wady? Co z danymi osobowymi i zwrotami? Poszedłem na zakupy i…
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Automatyzacja i maksymalna wygoda podczas zakupów internetowych to temat, który wielokrotnie pojawiał się na naszych łamach. Wszystko sprowadza się do tego, aby zakupy były błyskawiczne, wygodne i bezpieczne. Pisałem o tym zarówno na Subiektywnie o Finansach (tutaj link), jak i na Homodigital (tutaj link). Taki handel internetowy już otrzymał nawet swoją nazwę – q-commerce, czyli e-commerce, który kładzie nacisk na wygodę użytkowników.
W kierunku q-commerce
Handel internetowy ma w Polsce rosnąć w tempie kilkunastu miliardów złotych rocznie. E-commerce powoli wypiera handel tradycyjny, bo po prostu szybciej rośnie. Problem w tym (oczywiście z punktu widzenia sprzedawców), że klienci internetowi cenią swój czas i trzeba o nich zawalczyć czymś innym niż tylko niską ceną i szeroką ofertą.
Newralgicznym punktem transakcji w internecie jest płatność. To wtedy konsument najczęściej zmienia zdanie i rezygnuje z zakupu. Z tego powodu od lat rozwijano metody płatności. Zaczynaliśmy od tradycyjnych przelewów i płatności za pobraniem. Potem płaciliśmy kartą, szybkim przelewem i za pomocą portfela internetowego (np. PayPal). Cały proces jeszcze przyspieszył, gdy otrzymaliśmy Blika i portfele agregujące karty płatnicze (np. Google Pay, Masterpass). Najnowszą rewolucją są odroczone płatności, dzięki którym możemy przetestować produkt, zanim za niego zapłacimy.
Rozwój handlu internetowego niejako wymusił też usprawnienie dostaw, które stawały się coraz bardziej komfortowe. Pocztę zastąpili kurierzy, a tych powoli wypierają punkty odbioru i automatyczne punkty odbioru. Stale udawało się skracać czas dostawy, który w dużych miastach i w niektórych branżach liczymy już w godzinach.
Wszystkie te zabiegi miały na celu zwiększenie naszej wygody podczas zakupów internetowych, ale nie pokonywały podstawowej bariery: podczas każdych zakupów trzeba było od nowa wybrać metodę dostawy i formę płatności, a w przypadku nowego sklepu uzupełnić dane osobowe lub założyć konto. Jeżeli ktoś często robi zakupy internetowe, a do tego w różnych sklepach, to tracił szmat czasu na wypełnianie formularzy.
To było bardzo męczące, szczególnie gdy z jakiegoś sklepu planowaliśmy skorzystać wyłącznie jeden raz. A niektóre sklepy mają tak słabe interfejsy, że wybieranie punktu odbioru trwało i trwało (mi się np. zdarzyło zrezygnować z zakupu, bo nie potrafiłem wybrać paczkomatu w swoim mieście).
Z czasem pojawiły się pewne udogodnienia – wspomniane wyżej portfele internetowe czy geolokalizacja. Niektóre sklepy zaczęły też ułatwiać nam proces zakupów i zapamiętywać nasze preferencje (dane osobowe, sposób płatności i metodę dostawy). To jednak wymagało od nas rejestracji konta w danym sklepie.
Nikt dotychczas nie zagregował wszystkich usług u siebie. Niektórym udało się to częściowo (np. Allegro, Amazon), ale tylko w stosunku do produktów oferowanych we własnych marketplace’ach. A przecież nie każdy może chcieć kupować na Allegro. I wtedy, w czerwcu, wszedł Rafał Brzoska, cały na biało, i orzekł: my to zrobimy.
InPost Pay to zakupy przyszłości? Testuję
InPost Pay ma być nowym, rewolucyjnym sposobem zakupów internetowych, który – jak zapowiadają przedstawiciele firmy – niejako połączy zakupy z różnych sklepów, dostawę i proces płatności. Teoretycznie możemy zwyczajnie kompletować koszyki w różnych sklepach, ale – zamiast finalizować zamówienie – będziemy przenosić takie koszyki do aplikacji mobilnej InPost. Ostatecznie wszystko sfinalizujemy (płatność, dostawa, historia zamówień) już w aplikacji InPost. Brzmi ciekawie i postanowiłem to przetestować.
Formalności mają być ograniczone do minimum, ale przed pierwszym zamówieniem trzeba jednak kilka czynności wykonać. Instalujemy (lub uruchamiamy, jeśli korzystaliśmy z niej do odbiorów przesyłek) aplikację InPost, przechodzimy do zakładki zakupy i włączamy usługę. O tak:
Następnie logujemy się (za pośrednictwem Google lub Facebooka), podajemy dane osobowe (imię, nazwisko, adres, e-mail, telefon), opcjonalnie dodajemy kartę płatniczą (chociaż ten krok nie jest wymagany, bo można płacić np. Blikiem). Możemy też podać dane do faktury na osobę prywatną lub firmę. I to tyle wstępu – pozostają zakupy.
Generalnie podczas zakupów nic się nie zmienia (nie ma linków partnerskich, wtyczek do przeglądarek ani żadnych podobnych sztuczek). Zwyczajnie dokonujemy zakupów ulubionych sklepach. Gdy dojdziemy do momentu płatności, to szukamy ikonki z napisem „Kup z InPost Pay” (takiej jak na screenie powyżej). Naciskamy ją, a w nowym okienku podajemy nasz numer telefonu i zatwierdzamy przyciskiem „Połącz”. Możemy też wybrać opcję zeskanowania kodu QR.
Następnie musimy już w aplikacji mobilnej kliknąć „Dodaj” przy tym koszyku. Co ważne, nie musimy ani tego od razu robić, ani płacić w tym momencie. Możemy poświęcić czas na zakupy w innych sklepach, a za całość zapłacić np. wieczorem, gdy będziemy przeglądać koszyki.
Niestety za każdy koszyk musiałem zapłacić oddzielnie (troszkę to kontrastuje z komunikatem o jednym kliknięciu). Plusem jest to, że faktycznie miałem już wypełnione wszystkie dane osobowe, wybrany paczkomat i podane dane karty płatniczej. I na dodatek ze sklepu przeniósł się nawet kod rabatowy, a gdybym o nim zapomniał, to ciągle można go wprowadzić w aplikacji InPost. Wygodne.
Podsumujmy. Całość zajęła mi dwa kliknięcia na stronie sklepu plus podanie numeru telefonu (lub zeskanowanie kodu QR) oraz cztery kliknięcia w aplikacji mobilnej InPost (bo jeszcze miałem do zaznaczenia haczykiem dwie zgody: przetwarzanie danych osobowych i regulamin sklepu). Może się też pojawić autoryzacja karty płatniczej, ale to już zależy od Waszego banku.
Nie jest to może obiecywany „jeden przycisk”, ale faktycznie były to najszybsze zakupy internetowe w nowym sklepie, które zrobiłem. A sporo zamawiam w ten sposób. Widzę kilka minusów (na razie bardzo mało sklepów wdrożyło usługę, za każdy koszyk płacimy oddzielnie, no i jeszcze można komuś „dla żartów” zaspamować aplikację koszykami), ale InPostowi udało się uczynić zakupy w internecie bardzo wygodnymi.
Pewną zagadką jest też kwestia danych osobowych. Po złożeniu zamówienia nie otrzymałem żadnej wiadomości bezpośrednio ze sklepu. Dostałem za to dwie wiadomości e-mail od Aion Banku (że zarejestrowali i potwierdzają moją płatność), który współpracuje z InPostem. W aplikacji InPost zamówienie pojawiło się w historii zamówień (są tam produkty, kwota, numer zamówienia, mogę też śledzić przesyłkę).
Nie jestem więc pewny, czy sklep otrzymał moje dane osobowe. Na stronie InPost Pay jest informacja o „anonimowych zakupach”, ale zastanawiam się, co w przypadku reklamacji niezgodności z umową lub zwrotu towaru. Zapytałem o to w InPoscie i gdy tylko otrzymam odpowiedzi, to je tutaj umieszczę. Aktualizacja – otrzymałem odpowiedzi od Wojciecha Kądziołka, Rzecznika Prasowego InPostu:
Zakupy nie są anonimowe. W trakcie dokonywania transakcji sklep realizuje zamówienie na podstawie standardowego zestawu danych o kupującym, które są niezbędne, aby ją zrealizować. InPost Pay stanowi połączenie pomiędzy kupującym a sprzedawcą i ułatwia przekazywanie tych danych. Natomiast sam proces udzielania informacji osobowych pozostaje nieodłączną częścią standardowej procedury zakupu online.
W kontekście procesu zwrotu i reklamacji istnieje ustalony standardowy sposób postępowania, który obejmuje bezpośrednią interakcję pomiędzy kupującym a sklepem. Po zakupie produktu za pośrednictwem InPost Pay, jeśli klient z jakiegoś powodu zdecyduje się na zwrot towaru lub zgłoszenie reklamacji, proces ten przebiega bezpośrednio między konsumentem, a obsługą klienta sklepu.
Czy to będzie przełom w e-commerce?
Teraz zastanówmy się, czy taki koncept przyjmie się w Polsce. Jeżeli tak, to może zwiastować rewolucję w sklepach internetowych. Jeżeli nie, to możemy skończyć z kolejną nowinką, której prawie nikt nie używa.
Wydaje mi się, że z jednego powodu powinniśmy poważnie potraktować InPost Pay. InPost ma ogromny potencjał ze względu na swój zasięg. W 2022 r. dostarczyli w Polsce ponad 500 mln przesyłek (wzrost o 20% w skali roku). Na koniec zeszłego roku mieli też naszym kraju prawie 20 000 urządzeń Paczkomat ® (w kwietniu 2023 r. InPost pochwalił się, że dobił do 20 000).
Ponadto, z aplikacji InPost korzysta już około 10 mln osób. To 10 mln potencjalnych klientów InPost Pay, których nawet nie trzeba namawiać do instalacji nowej aplikacji. Oni po prostu mogą włączyć usługę.
InPost zbudował rozpoznawalną markę, którą zna chyba każdy, kto kiedyś zamawiał coś przez internet. No i Rafał Brzoska już udowodnił, że potrafi dokonać rewolucji. Z tego powodu InPost już na starcie będzie miał łatwiejsze zadanie. A zakupy faktycznie (przynajmniej w moim przypadku) są szybkie, wygodne i przebiegły bez problemów.
InPost Pay wydaje się też rewelacyjnym sposobem na ułatwienie zakupów dzieciom, osobom starszym i tym mniej zaznajomionym z nowymi technologiami. Będą mogli po prostu dodać produkty do koszyka i wysłać go do naszej aplikacji InPost, a my sfinalizujemy zamówienie za nich (w aplikacji możemy mieć kilka adresów dostawy).
Natomiast największą barierą, przed którą stanie InPost, będzie skala tego rozwiązania. Jeżeli klienci zainteresują się nowym rozwiązaniem i zaczną z niego korzystać, a sklepy wdrożą ten sposób płatności, to pojawi się szansa, że szybko się do niego przyzwyczaimy.
Ale to nie jest pewne. Równie dobrze może się okazać, że sklepy są średnio zainteresowane nowym rozwiązaniem. Wtedy dostaniemy kolejną „nowinkę”, która wprawdzie jest ergonomiczna, ale tylko w niektórych sklepach. W rezultacie czasem skorzystamy z InPost Pay, a czasem po prostu nie będziemy mieć takiej możliwości.
A niektórym współpraca z InPostem może być nie na rękę. W końcu to potencjalna konkurencja. Przykładowo takie Allegro na pewno wolałoby, aby klienci robili zakupy na ich platformie, z dostawą do ich automatów pocztowych, a za zakupy zapłacili poprzez Allegro Pay. Nie mam pewności, czy i kiedy zdecydują się na wdrożenie InPost Pay.
Na razie, jeśli dobrze liczę, partnerów jest 21, ale do końca roku ma ich być nawet kilkuset. Mniejszym sklepom taka współpraca na pewno się opłaci, bo zyskają rozpoznawalność marki, mogą liczyć na jakieś rabaty na dostawę, a ponadto mogą reklamować się w aplikacji InPost. Udostępniono coś na zasadzie „a może jeszcze potrzebujesz”, co pozwoli na zwiększenie sprzedaży.
Taka współpraca na pewno opłaca się InPostowi. W końcu (na razie?) dostępne są tam zaledwie dwie metody dostawy: paczkomat InPost lub kurier InPost. Na obu zarabia… InPost. To może jeszcze bardziej wzmocnić ich pozycję w branży kurierskiej.
Zdjęcie główne: Sketchepedia /Freepik oraz strona InPost Pay