Nie jest łatwo być w Polsce rentierem. Z danych przywoływanych przez firmę KPMG wynika, że takim statusem może się cieszyć najwyżej 60.000 osób w kraju. Zaś kolejnych 200.000 jest na dobrej drodze to tego statusu, ale… większość z nich nigdy do niego nie dojdzie. Co im przeszkadza, poza wyuzdaną konsumpcją?
Firma doradcza KPMG raz w roku podlicza osoby zamożne, bogate i obrzydliwie bogate w swoim raporcie o polskim rynku dóbr luksusowych. Z tych raportów wynika niezbicie, że zamożność jest stanem wciąż elitarnym, aczkolwiek dotykającym coraz szersze rzesze Polaków. Jak szerokie?
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Według metodyki KPMG zamożny Polak to taki, który zarabia miesięcznie 7100 zł brutto lub więcej. Po odliczeniu składek i podatków wychodzi od 5000 zł na rękę w przypadku etatu do 5800 zł w przypadku umowy b2b (czyli samozatrudnienia i wystawiania faktur). Tutaj sobie policz ile netto to ile brutto i na odwrót ;-).
Pewnie przeciętny Polak, którego zarobki netto nie przekraczają 2400 zł na rękę powie, że z taką pensją czułby się człowiekiem zamożnym, ale kto juz takie pieniądze ma – prawdopodobnie zamożny się nie czuje.
100.000 zł miesięcznie. Kto tyle zarabia? Zaskakująco dużo Polaków
Problem w tym, że zamożny człowiek ma trochę inny profil wydatków, niż przeciętny. Wypoczywa bardziej ekskluzywnie, jeździ drożej, mieszka drożej i częściej jada na mieście. Przy stylu życia choćby umiarkowanie pasującym do tego obrazu 5000-6000 zł na rękę to nie jest fortuna. A jeśli jeszcze ma się na utrzymaniu dziecko lub dzieci…
Nie zmienia to faktu, że osób cieszących się formalnie statusem osób zamożnych jest – jako rzecze KPMG – w kraju 1,3 mln. I w najbliższych latach co roku dołączać będzie do tej grupy kolejne 100.000 osób.
Bardziej przemawia do mnie jednak inne kryterium podawane przez KPMG – liczba osób bogatych, czyli zarabiających co najmniej 20.000 zł brutto miesięcznie. Na rękę taka osoba – w zależności od rodzaju zatrudnienia – otrzymuje od 14.000 zł do 17.100 zł. I to już jest pieniądz, który pozwala rozwinąć skrzydła. W Polsce jest takich osób tylko 200.000, z czego co czwarty mieszka w Warszawie.
Można więc uznać, że finansową elitą jest 50.000 osób, które zarabiają miesięcznie 50.000 zł brutto, albo 23.000 osób, którym na konto rocznie wpływa milion złotych (czyli niecałe 100.000 zł miesięcznie) lub więcej. To osoby, które będą płaciły 4% dodatkowej daniny solidarnościowej.
W Polsce jest 50.000 ludzi, którzy już nic nie muszą
No dobra, ale jaka część z tych zamożnych, bogatych, bardzo bogatych lub obrzydliwie bogatych to klasyczni rentierzy, którzy pracują wyłącznie dla przyjemności oraz po to, by nie umrzeć z nudów?
Ukułem jakiś czas temu pojęcie pół-rentiera, czyli takiego zamożnego człowieka, który wielkich ambicji nie ma i wystarczy mu 5000-10.000 zł miesięcznej wypłaty z oszczędności zgromadzonych w banku. Czynsz za mieszkanie, ubezpieczenie samochodu, kilka kolacji w restauracji w miesiącu, bilet do kina lub teatru, może jakiś wypad do spa raz na dwa miesiące.
„Limitowany” rentier, by wypłacać sobie 10.000 zł z kapitału i go nie tracić, powinien zgromadzić w banku – zakładając oprocentowanie pieniędzy w wysokości 3% – 3.700.000 zł. Czyli mniej więcej milion dolarów. Tak się składa, że w raporcie KPMG o rynku dóbr luksusowych jest obrazek, który pokazuje liczbę Polaków, którzy spełniają warunek bycia przynajmniej pół-rentierem.
Gdyby ów rentier miał wypłacać sobie tylko 5.000 zł miesięcznie, to wystarczyłoby mu – przy tym samym założeniu co do rentowności – tylko 2.000.000 zł. Tutaj możecie sobie wklepać inne konfiguracje i się tym pobawić.
Według danych Credit Suisse, na które powołuje się KPMG, mamy w kraju 61.500 osób, które spełniają kryteria HNWI, czyli milionerów dolarowych, licząc wartość posiadanego majątku netto (czyli po odjęciu długów, także tych hipotecznych, obciążających wartość posiadanych nieruchomości).
Można założyć, że lwia część z tych osób – pewnie ponad 50.000 – nie tylko ma majątek netto przekraczający równowartość miliona dolarów., ale wręcz ma takie pieniądze „zaparkowane” na różnego rodzaju depozytach lub w inwestycjach płynnych, o stałym dochodzie. I to są właśnie pół-rentierzy lub rentierzy pełną gębą. Ludzie, którzy mogliby żyć – lepiej lub gorzej, ale bez specjalnej napinki – z procentów bankowych.
Na tle państw europejskich Polska charakteryzuje się niewielką liczbą osób należących do kategorii HNWI. Przykładowo w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji mieszka ich ponad 2 miliony, a we Włoszech blisko 1,4 mln. Polskę można porównać do takich krajów, jak Czechy (46.000), Finlandia (80.000) czy Grecja (87.0000) – to kraje o dużo mniejszej liczbie ludności.
Od zera do rentiera, czyli ile musisz zarabiać, żeby tego dożyć?
Na drodze do rentierstwa jest zapewne część osób uznawanych za bogate (czyli z tych 200.000, które zarabiają po 20.000 zł brutto miesięcznie lub więcej). Nawet jeśli równowartości miliona dolarów na koncie jeszcze nie mają, to przy takich dochodach mają przynajmniej cień szansy, by do rentierstwa się w końcu „dopchać”.
Jeśli bowiem z 14.000-17.000 zł miesięcznie, które zostają po zapłaceniu podatków i składek oraz po zaspokojeniu skłonności do wyuzdanej konsumpcji takiemu konsumentowi zostaje 5000 zł „górki” i jeśli będzie dopłacał co miesięc kolejne 5000 zł, osiągając z tego jakieś 3% zysku w skali roku, to po mniej więcej 14 latach – biorąc pod uwagę podatek Belki – osiągną status złotowego milionera, zaś po mniej więcej 37 latach – milionera dolarowego.
Jak widzicie, niełatwo być rentierem. Najpierw musisz znaleźć robotę, w której będą ci płacić po 20.000 zł brutto, potem utrzymać się w niej przez pół życia, a potem ewentualnie dopiero zasłużyć na status rentiera na emeryturze. No, chyba, że nasz kandydat na rentiera nie będzie ciułał pieniędzy w banku, tylko je inwestował w nieruchomości, jakąś profitującą działalność itp. Przy średnim dochodzie z kapitału na poziomie 7-10% w skali roku status rentiera można osiągnąć już za 23-27 lat.
Widać więc, że jeśli mamy w Polsce 50.000-60.000 rentierów, to nawet 200.000 osób osiągających dochody przekraczające kilkakrotność średniej krajowej nie ma prostej drogi, by do nich dołączyć.
Czytaj też: Portret ewentualnego rentiera. Co ma i co z tym robi?
Po czym poznać bogatego człowieka? Jeśli wydajesz na to jedną czwartą zarobków i wciąż nie tkwisz w długach…
Tym bardziej, że po drodze czyhają pokusy. KPMG podlicza rynek dóbr luksusowych na mniej więcej 24 mld zł. Biorąc pod uwagę, że sumaryczne dochody brutto 200.000 osób będących w Polsce finansową elitą wynoszą 125 mld zł (netto będzie pewnie jakieś 80-90 mld), można postawić tezę, że przeciętny bogacz przeznacza na luksusowe zakupy i zachcianki (czyli na rzeczy, które są drogie głównie dlatego, że mają szlachetną markę) nie więcej, niż jedną czwartą swoich dochodów.
A na co wydaje przede wszystkim? Aż 15,5 mld zł wart jest w Polsce rynek samochodów luksusowych. Dzieli się on na dwie części – marki premium (Mercedes, Audi, BMW, Volvo i Lexus) oraz na marki ultraprestiżowe, takie jak Maserati (83 rejestracje w Polsce w ostatnim roku), Bentley (40 rejestracji), Ferrari (32 osoby w kraju sprawiły sobie nowe Ferrari w ostatnim roku), Aston Martin, Lamborghini, Rolls-Royce i Lotus (od 4 do 13 rejestracji).
Bogacze wydają też 2,9 mld zł rocznie na odzież i akcesoria marek uznawanych za luksusowe, kupują za 1,3 mld zł nieruchomości uznawane za luksusowe (czyli takie, gdzie metr kwadratowy kosztuje 20.000 zł lub więcej), wypijają luksusowe alkohole za 1,2 mld zł, pławią się w spa, luksusowych hotelach za 1,2 mld zł, a po 0,7 mld zł wydają na luksusową biżuterię, zegarki, kosmetyki i perfumy.
Jeśli więc masz kupiony na raty luksusowy (albo choć zakliczany do marek premium) samochód, bywasz w pięciogwiazdkowych hotelach, masz drogie ciuchy, biżuterię i perfumy, mieszkasz w apartamencie kosztującym przynajmniej 10.000 zł na metr kwadratowy i czasem wypijesz starą whisky, a wszystko to pożera jedną czwartą tego co zarabiasz, a mimo to nie tkwisz w długach, to wiedz, że jesteś bogatym Polakiem. Czego wszystkim czytelnikom życzę.
Jak wykazałem powyżej „organiczne” osiągnięcie rentierstwa nie jest zbyt łatwe, ale z pomocą idzie państwowy monopol loteryjny, który uprzejmie informuje, że w Lotto można teraz grać online.