Niewiele czasu zostało do czwartego halvingu bitcoina. Część inwestorów robi sobie w związku z tym wydarzeniem wielkie nadzieje na hossę bitcoina, gdyż spadnie tempo „wydobywania” nowych bloków. Ale może halving już dawno został zdyskontowany w cenach najpopularniejszej światowej kryptowaluty? Tymczasem pojawi się – być może jeszcze w maju – coś, co znów może poruszyć światem krypto, czyli ETF na ethereum. Jak będzie? Sprawdziłem statystyki dotyczące trzech wcześniejszych halvingów
Raz na mniej więcej cztery lata inwestorzy specjalizujący się w lokowaniu kapitału na rynku kryptowalutowym emocjonują się halvingiem. To słowo należałoby tłumaczyć pewnie jako „przepołowienie się”. Zmaleje tempo odkrywania nowych bloków bitcoina (BTC) przez górników. To zjawisko w najbliższych tygodniach dotyczyć będzie również innych kryptowalut – bitcoin gold, ethereum classic czy dash. Kalendarium nadchodzących halvingów, w tym tego dotyczącego BTC, znajdziesz tutaj.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Niemniej na rynku kryptowalut wciąż król jest tylko jeden. Inwestorzy poświęcają więc najwięcej uwagi halvingowi bitcoina. Halving BTC będzie miał miejsce najprawdopodobniej 22 kwietnia, jak oszacował NiceHash, który na swojej stronie www umieścił nawet specjalny zegar odliczający, ile czasu pozostało do czwartego w historii przepołowienia się dynamiki odkrywania BTC.
Choć jest to zdarzenie o charakterze technicznym, to jego efektem w wymiarze ekonomicznym jest zmniejszenie tempa napływu nowych bitcoinów do ekosystemu kryptowalutowego. Spadek dynamiki podaży nowych tokenów przy jednoczesnym mocnym popycie może zaburzyć krzywą zapotrzebowania netto. I w efekcie doprowadzić do kontynuacji olbrzymich wzrostów kursu bitcoina, do jakich doszło w ciągu ostatnich miesięcy.
Problem w tym, że fakt halvingu jest od dawna znany i nie stanowi żadnego zaskoczenia. Pytanie zatem, czy halving nie jest już zdyskontowany w cenie BTC? Bliższe mi jest podejście, że w krótkim terminie ta operacja nie będzie miała znaczącego wpływu na wycenę BTC.
Czynnikiem uzasadniającym ostrożne podejście w odniesieniu do tego, co się zdarzy w przypadku halvingu są bardzo rozbudzone apetyty inwestorów. Hossa na BTC i jego kryptowalutowych krewnych ma się wyśmienicie. A może nawet zbyt wyśmienicie, co sugeruje m.in. indeks strachu i chciwości – CMC Crypto Fear&Greed Index.
Najnowszy odczyt tej miary sentymentu wyniósł pod koniec marca br. ponad 75 pkt, co oznacza, że na rynku dominuje chciwość. Choć nie ekstremalna chciwość, jaką można było zaobserwować 12 marca (prawie 92 pkt), gdy bitcoin kosztował ponad 71 000 dolarów.
Źródło: opracowanie własne na podstawie CMC
Bitget przeprowadził pod koniec zeszłego roku badanie, w którym ankieterzy zapytali m.in. o to, jakie oczekiwania cenowe mają inwestorzy w związku ze zbliżającym się halvingiem – z treścią opracowania zapoznasz się tutaj. Sondaż był przeprowadzony w listopadzie i grudniu 2023 r. (przy cenie BTC w okolicach 35 000 – 45 000 dolarów i przed dopuszczeniem do obrotu ETF-ów bitcoinowych).
Kilka kluczowych wniosków płynących z analizy Bitget: 84% ankietowanych było zdania, że BTC pobije rekord cenowy w okolicach 69 000 dolarów – i tak się stało. Przeszło połowa respondentów uważała, że podczas halvingu BTC osiągnie przedział 30 000 – 60 000 dolarów, a 30% spodziewało się kursu powyżej 60 000 dolarów.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Bitget
To wszystko predykcje dotyczące halvingu, czyli najbliższej przyszłości. Co będzie jednak dalej? Bitget zapytał uczestników badania także o to, ile bitcoin będzie warty w długim terminie. Większość inwestorów założyła, że BTC będzie kosztował między 50 000 dolarów a 100 000 dolarów. Niespełna 30% sondowanych uważała, że będą to widełki 100 000 – 150 000 dolarów. Odsetek największych optymistów (cena powyżej 150 000 dolarów) wyniósł 8%.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Bitget
Do kwestii halvingu BTC można się jeszcze odnieść, bazując na danych historycznych. Do tej pory miały miejsce trzy takie przepołowienia. Pierwszy halving nastąpił 28 listopada 2012 r., drugi 9 lipca 2016 r., a trzeci 11 maja 2020 r. Trochę mała to próbka dla poważnych wniosków statystycznych. Niemniej przyjrzyjmy się z lekkim przymrużeniem oka, co się działo z kursem bitcoina w związku z tymi halvingami.
Na potrzeby tej analizy przyjąłem, że warto przyjrzeć się stopom zwrotu z BTC w trzech interwałach czasowych: 30 dni (t+30), 100 dni (t+100) i 365 dni (t+365) liczonych od dnia halvingu. Wnioski są następujące. Im dalej od operacji, tym bardziej imponujące są stopy zwrotu.
W przypadku najdłuższego przyjętego interwału są one liczone w co najmniej setkach procent. Im bardziej skrócimy perspektywę, tym stopy zwrotu są gorsze. Dla okresu t+30 średnia stopa zwrotu wynosi 5%. Tak niskie stopy zwrotu mogą wskazywać, że w krótkim terminie halving prowokuje do realizacji zysków.
Źródło: opracowanie własne na podstawie IN
Kryptowaluty mają wielu krytyków (jako klasa aktywów), ale są coraz popularniejszym sposobem inwestowania pieniędzy. Choć powinny interesować tylko inwestorów dobrze czujących się z potężną zmiennością cenową. Na poniższej infografice znajduje się 15 największych kryptowalut pod względem kapitalizacji wraz ze stopami zwrotu w różnych szeregach czasowych – kryterium doboru była wartość rynkowa powyżej 10 mld dolarów. Niekwestionowanym liderem jest oczywiście BTC. Odpowiada za ponad połowę całego rynku.
Źródło: opracowanie własne na podstawie CMC i stooq.pl
Zdania wśród analityków, co się zdarzy w kontekście halvingu, są podzielone. Jeszcze w grudniu 2023 r. Nikolaos Panigirtzoglou, dyrektor zarządzający w JP Morgan, przestrzegał przed nadmiernymi oczekiwaniami. Być może nawet przedwcześnie, gdyż bitcoin od początku roku poszedł w górę o ponad 50%.
„Wydarzenie związane z halvingiem oraz jego skutki są przewidywalne i naszym zdaniem dobrze uwzględnione w aktualnej cenie bitcoina” – napisał analityk. Innego zdania jest Geoff Kendrick z brytyjskiego Standard Chartered – choć w swojej analizie nie odniósł się do zagadnienia zbliżającego się przepołowienia. Ekspert w marcu br. podniósł cenę docelową BTC na koniec 2024 r. ze 100 000 dolarów do 150 000 dolarów. Według niego ta kryptowaluta na koniec 2025 r. będzie kosztować 250 000 dolarów.
Czynnikiem ryzyka dla inwestorów wiążących nadzieje z halvingiem są plotki krążące w środowisku finansowym o tym, że w maju 2024 r. amerykańska komisja papierów wartościowych SEC dopuści do obrotu ETF-y na drugą najpopularniejszą kryptowalutę – ethereum. To może sprawić, że część kapitału „zaparkowanego” w bitcoinie popłynie w tamtą stronę.
Oczywiście: na dłuższą metę potencjał kryptowalut jest spory – wszystko zależy od tego, jaki procent „tradycyjnych” inwestorów ulokuje część pieniędzy na rynku krypto. Ale na krótką metę pojawienie się ETF-ów na jakąś inną kryptowalutę natychmiast spowoduje chęć zdywersyfikowania kryptowalutowej części portfela przez inwestorów portfelowych.
I wówczas z wielkich oczekiwań co do zysków na BTC – stymulowanych przez halving – pozostaną tylko wielkie apetyty. Problem z kryptowalutami polega na tym, że nie istnieją sprawdzone sposoby wyceny tych aktywów. W zasadzie najpewniejszym wydaje się szacowanie odsetka aktywów, które mogą być przeznaczone na inwestycje w kryptowaluty. Część posiadaczy kapitału uzna kryptowaluty za równoprawne aktywo wobec akcji i obligacji lub po prostu za cyfrowe złoto.
Próby oszacowania, jaki to może być odsetek, zajmują dziś wielu analityków. Z całą pewnością na popularność bitcoina i kryptowaluty wpływa rosnące zadłużenie świata, wzrost emisji pieniądza i obawy przed wynikającą z tego inflacją. Część posiadaczy pieniędzy szuka aktywów, których się nie da „dodrukować”. Z tego powodu rosną ceny dóbr kolekcjonerskich czy złota.
zdjęcie tytułowe: Aleksiej Raisa/Unsplash