Moi czytelnicy mają najróżniejsze problemy, niektóre z nich – jak sami przyznają – wynikają z ich własnej nieostrożności bądź lekkomyślności. Cóż, kto nie popełnił w życiu finansowych błędów niech pierwszy rzuci kamieniem. Ale są sytuacje, w których mimo najlepszych chęci pomóc nie jestem w stanie. Choć poprowadzenie wnikliwego śledztwa, przepytanie świadków, a nawet przeprowadzenie prowokacji wcieleniowej przez moment chodziło mi po głowie.
Pana W. skierował tu mój blogerski druh Michał Szafrański z „Jak Oszczędzać pieniądze”. Ponieważ od czasu do czasu trafiają do mnie zrozpaczeni czytelnicy „z polecenia” Michała, przyjąłem założenie, że i ta sprawa – choć zapewne trudna – nie jest beznadziejna.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Zerknij: Budżet domowy na 2019 r. by Michał Szafrański, bardzo polecam!
7500 zł rachunku w klubie nocnym. Płatne kartą
Pan W. prosi mnie o informację czy jest jakaś szansa na odzyskanie pieniędzy, a konkretnie 7500 zł. Kasa całkiem niemała, zwłaszcza jeśli mówimy o kosztach poniesionych w jeden tylko weekend. Ponieważ cała kwota została zapłacona kartą, a mój czytelnik uważa, że miało miejsce oszustwo, liczy na procedurę chargeback.
„Odwiedziłem klub nocny w ostatni weekend i z mojego konta w kilka chwil ulotniło się prawie 7500 zł. Do pewnego momentu pamiętam ciąg wydarzeń i autoryzacje niższych kwot poprzez PIN, jednak po pewnym czasie straciłem świadomość i rozeznanie w sytuacji. W trzech ostatnich płatnościach, które zostały przeprowadzone już nad ranem, zabrano mi ponad 5000 zł. Nie pamiętam tych wydarzeń, nie byłem też świadomy, że autoryzowałem takie kwoty”
– opowiada pan W. Typowa historia, w której dobra zabawa w klubie nocnym kończy się wysokim rachunkiem wskutek nieuczciwych transakcji. Wystarczy chwila nieuwagi, podpatrzony kod PIN do karty klienta (a – umówmy się – jak ktoś jest już po kilku głębszych, to nie kontroluje do końca bezpieczeństwa wpisywania PIN-u) i pozamiatane.
„Nie jestem w stanie określić za co dokładnie ściągnięto mi pieniądze, ponieważ nie dostałem żadnych rachunków ani pokwitowań. Czy jest szansa na odzyskanie chociaż części pieniędzy poprzez procedurę chargeback? Czy opisanie w reklamacji tej historii pozwoli na uruchomienie tego procesu i pozytywne jego przeprowadzenie? W historii operacji na koncie bankowym widnieją te płatności lecz bez konkretnych informacji”
– pisze pan W. Być może część z Was uśmiecha się teraz pod wąsem, zastanawiając się co strzeliło pana W., że w ogóle myślał o chargebacku, ale od strony czysto formalnej nie jest to niedorzeczne. Oto lista przykładowych sytuacji, w których – jeśli zapłaciliśmy kartą w sklepie stacjonarnym lub w internecie – możemy liczyć na pomoc banku w odzyskaniu całości lub części pieniędzy:
- nie otrzymałeś części lub całości kwoty wypłacanej z bankomatu
- ściągnięto ci z karty inną kwotę, niż wynikała z zamówienia
- transakcja została rozliczona więcej niż jeden raz
- opłacona przy użyciu karty usługa lub produkt nie zostały dostarczone
- ściągnięto ci z karty pieniądze, choć anulowałeś zakup lub transakcja się nie powiodła – np. z powodu błędu technicznego – i zapłaciłeś w inny sposób
- zostałeś obciążony (np. przez hotel lub wypożyczalnię) za usługę, której nie zamawiałeś
- dostarczony towar jest uszkodzony
- zwróciłeś towar, bo był uszkodzony, ale nie dostałeś z powrotem pieniędzy
Do tej sytuacji mogłaby pasować okoliczność pt. „opłacona przy użyciu karty usługa lub produkt nie zostały dostarczone”. Pytanie tylko jak czytelnik, który mało co pamięta z tamtej nocy, miałby udowodnić rozbieżność między tym, co zamawiał, a tym za co faktycznie zapłacił. Zwłaszcza, że wszystkie transakcje były prawidłowo autoryzowane. No, ale to, że płatność została przeprowadzona bez zakłóceń nie oznacza wcale, że usługa została prawidłowo wykonana.
Kto sprawdzi czy usługi zostały wykonane? Czas spojrzeć w cenniki
Od strony formalnej, by mówić w tej sytuacji o chargebacku, pan W. musiałby dopełnić dwóch formalności. Po pierwsze zgłosić formalną reklamację na piśmie do klubu nocnego i zażądać zwrotu części pieniędzy. W załączeniu musiałby przekazać listę usług i dóbr, z których skorzystał oraz ich orientacyjną wycenę. Po drugie – ponieważ mówimy tu o podejrzeniu oszustwa – konieczne byłoby zgłoszenie sprawy na policję.
Czytaj też: Bardzo dziwne tankowanie. Auto na benzynę, a tu ktoś kupił ropę na rachunek mojego czytelnika
Jeśli zostanie udowodnione przestępstwo, pan W. będzie miał do dyspozycji kolejne instrumenty prawne, by odzyskać pieniądze. Dopóki to nie nastąpiło, w zasadzie zostaje mu tylko udowodnienie, że nie był w stanie zakupić usług o wartości wykazanej na wyciagach w oparciu o cenniki klubu nocnego.
Jeśli klub nocny nie odpisze na reklamację – a można się spodziewać, że nie odpisze – teoretycznie można byłoby zgłosić do banku-wydawcy karty płatniczej roszczenie o chargeback i zobaczyć czy bank coś wyciśnie ze „specjalistów” od nocnej zabawy.
Ale jeśli z klubu nadejdzie odpowiedź z listą usług, z których podobno skorzystał pan W., np. „striptiz, wersja orgia z ośmioma dziewczynami”, to boję się, że i Visa z MasterCardem nie dadzą rady. No, chyba że takiej usługi nie ma w cenniku :-). Choć oczywiście bogaty materiał dowodowy w sprawie ewentualnie nie dostarczonych usług może warto byłoby zgromadzić ;-).
Czytaj też: Chargeback na pomoc, czyli dlaczego wolę płacić kartą, zamiast przelewem
zdjęcia: Mecca, night club w Pradze oraz Mood Palace, night club w Cancun, oczywiście oba bez związku ze sprawą, bo pan W. imprezował w Polsce