Fani kryptowalut są cali w skowronkach, a wyceny najważniejszych na rynku coinów znów idą w górę, w nadziei na nową hossę. Ma na nią „zapracować” sensacyjne orzeczenie amerykańskiego sądu apelacyjnego, który stanął po stronie funduszu Greyscale w sporze z Komisją Papierów Wartościowych. Stawką jest powstanie pierwszych ETF-ów opartych na BTC, które mogą wyprowadzić inwestowanie w kryptowaluty na nowe wody. Kiedy pierwszy ETF na bitcoin?
Kryptowaluty to klasa aktywów lekceważona przez dużą część poważnych inwestorów (aczkolwiek największe amerykańskie banki wprowadziły już do oferty różne możliwości inwestowania w coiny, de facto przyznając, że to-to jest „inwestowalne”). Wciąż jednak traktowane są jako narzędzie czystej spekulacji, tak jak kiedyś cebulki tulipanów. A więc jak coś, co nie ma żadnej „prawdziwej” wartości, a drogie jest tylko dlatego, że jest modne.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
W dodatku rynek ten jest poza regulacjami dotyczącymi „normalnych” aktywów, więc porusza się od afery do afery. Największą był krach FTX – kryptowalutowej giełdy i kryptowaluty Sama Bankmana-Frieda, która okazała się piramidą finansową. Wcześniej opisywałem na „Subiektywnie o Finansach” krach kryptowaluty Terra Luna i powiązanego z nią stablecoina UST oraz upadek platformy Celsius, która oferowała depozyty oparte na kryptowalutach i zapewniała wysokie „gwarantowane” oprocentowanie. Okazało się, że gwarancje są „nieważne”, gdy rynek kryptowalut przestał rosnąć. Kilka giełd zniknęło, bo zostały obrabowane (np. Mt.Gox).
Kłopoty ma też założyciel i dyrektor generalny największej giełdy, na której handluje się kryptowalutami – Binance. Chińczyk Changpeng Zhao wyniósł się z Ojczyzny, gdy zakazano tam wydobywania (czyli tworzenia) kryptowalut i handlu kryptograficznego. I robi interesy w USA, gdzie ma na pieńku z szefem Komisji Papierów Wartościowych SEC, Garym Genslerem.
SEC twierdzi, że Binance to centrum „nieprzejrzystej sieci podmiotów korporacyjnych”, która to sieć, jak twierdzi regulator, wprowadza inwestorów w błąd co do kontroli ryzyka i ukrywa przed inwestorami ważne informacje, a także przekazuje aktywa klientów innym firmom i manipuluje rynkiem (m.in. gra własnymi pieniędzmi przeciwko pieniądzom klientów, mając dostęp do arkuszy zleceń). SEC złożyła do sądu 13 ciężkich zarzutów, z których część – gdyby zostały udowodnione – może zaprowadzić Zhao za kratki, a jego giełdę, z której usług korzysta kilkadziesiąt milionów ludzi – do piachu.
Amerykański nadzór giełdowy przegrywa z Grayscale
Ale po serii złych wieści dla fanów kryptowalut zaświeciło słońce. Rosną szanse na stworzenie pierwszych ETF-ów, które będą replikowały cenę bitcoina. Amerykański Sąd Apelacyjny stanął po stronie funduszu Greyscale (powiązanego z Binance) i zmiażdżył decyzję SEC, która zabroniła tworzenia ETF-u kopiującego cenę bitcoina. A konkretnie – przekształcenia w ETF dotychczas działającej struktury Grayscale Bitcoin Trust.
A dokładniej: sędziowie przychylili się do wniosku Grayscale o rewizję decyzji, co oznacza, że SEC będzie musiała przejrzeć wcześniej odrzucony wniosek Grayscale jeszcze raz i wymyślić lepsze powody, aby ponownie go odrzucić. Sąd stwierdził, że amerykański organ nadzoru papierów wartościowych, odrzucając wniosek Greyscale „nie wypełnił standardów” i „niewystarczająco uzasadnił swoją decyzję”. Nie wykazał, dlaczego aktywo takie jak bitcoin nie nadaje się jako „wsad” do ETF-u, gdy wcześniej dopuścił do obrotu kontrakty terminowe, których wartość jest powiązana z ceną bitcoina.
Dlaczego ewentualne dopuszczenie do tworzenia ETF-ów „bitcoinowych” ma takie znaczenie dla fanów krypto? Większość inwestorów, ze względu na liczne afery, kradzieże i przekręty na rynku kryptowalutowym, nie inwestuje w te aktywa. Ale jeśli powstaną nadzorowane przez państwowy nadzór ETF-y, które będą miały „w środku” bitcoina, to po pierwsze z punktu widzenia zwykłego inwestora będzie to inwestycja łatwiejsza, a po drugie bezpieczniejsza (bo to dostawca ETF-u będzie brał odpowiedzialność za to, by aktywa nie zniknęły albo żeby nikt ich nie ukradł).
Do tej pory istniały produkty finansowe oparte na kontraktach terminowych na cenę bitcoina, ale to jeszcze nie jest to, na co czekają fani krypto. ETF oparty na instrumentach pochodnych z definicji jest przeznaczony dla mocno elitarnej grupy inwestorów. A ETF – jest dla każdego. Wniosek o pozwolenie na działanie ETF-ów opartych na bitcoinie złożyło wiele instytucji finansowych, nie tylko Greyscale. Wśród nich był m.in. BlackRock, największa firma zarządzająca aktywami na świecie.
Osobiście nie dziwi mnie, że amerykańska Komisja Nadzoru Finansowego nie ma ochoty brać odpowiedzialności za tworzenie produktów finansowych, które w środku mają nie akcje, nie obligacje, tylko coś, co nawet trudno zakwalifikować jako inwestycję, co jest łatwe do manipulowania (większość bitcoinów jest ponoć w rękach tylko kilku inwestorów) i co jest często obiektem fraudów, ataków cybernetycznych oraz przestępstw.
Decyzja sądu niczego nie przesądza, powoduje tylko, że sprawa bitcoinowego ETF-u wraca do ponownego rozpatrzenia. Ale może mieć ogromne znaczenie dla rynku kryptowalut, który jeszcze niespełna rok temu był pogrążony w kryptozimie. Kurs bitcoina spadł wówczas w pobliże 15 000 dolarów (a przecież jego rekord wszech czasów to ponad 67 000 dolarów), zaś ethereum – w pobliże 1000 dolarów (gdy jego rekord wszech czasów to jakieś 5000 dolarów).
Dziś bitcoin zbliża się do 30 000 dolarów, ale wciąż większość jego krótkoterminowych posiadaczy jest „pod wodą”, co mocno psuje reputację całego rynku (jeszcze kilka lat temu bitcoin był postrzegany jako inwestycja, na której można tylko zarabiać).
„Powstaną ETF-y na bitcoin, to już nieuniknione”
Decyzja sądu pokazuje, że rosną szanse na stworzenie nowego popytu na kryptowaluty. Fundusze ETF zwiększają liczbę osób, które mogą inwestować w kryptografię, bo zapewniają im bardziej tradycyjną i regulowaną ścieżkę inwestycji. W grę wchodzą miliardy dolarów kapitału, który mógłby handlować bitcoinem nie na jakichś „szemranych”, prywatnych giełdach, ale na najbardziej znanych i renomowanych giełdach papierów wartościowych na świecie.
Fani kryptowalut cieszą się też z drugiego powodu – że decyzja sądu pokazała, iż to niekoniecznie prezes SEC Gary Gensler będzie ostatecznym arbitrem w sprawie kryptowalut. Gdyby wszystko od niego zależało, zapewne zrobiłby z tym rynkiem porządek raz na zawsze. Pojawiły się nawet pytania, czy SEC jest właściwym organem, by regulować aktywa cyfrowe. Kryptowaluciarze woleliby być pod jurysdykcją nadzoru odpowiadającego za rynek towarów (Commodity Futures Trading Commission), a nie papierów wartościowych (SEC).
„Decyzja sądu niszczy główny argument SEC, na podstawie którego odrzucała ona wnioski o tworzenie funduszy ETF na bitcoin na rynku kasowym w ciągu ostatnich kilku lat”. „To zwycięstwo toruje drogę funduszom ETF na bitcoin”. „To monumentalne orzeczenie sprawie, że istnieje obecnie bardzo mała szansa, że SEC zablokuje uruchomienie funduszy ETF. „Powstanie funduszy ETF na bitcoin jest obecnie nieuniknione. Mogą wejść na rynek wcześniej, niż wielu się spodziewa”.
Takie komentarze czytam w kryptowalutowych portalach amerykańskich. Na rynku panuje dość zgodna opinia, że wskutek wprowadzenia ETF-ów na bitcoina cena tej kryptowaluty oraz wszystkich innych wzrośnie. Napływ nowego kapitału od inwestorów instytucjonalnych i detalicznych będzie pewny jak w banku, a rynek kryptowalutowy w porównaniu z rynkiem tradycyjnych aktywów jest mikroskopijny. Nie trzeba wielu miliardów, żeby nim zachwiać. Dziś cały rynek kryptowalut jest wart mniej niż jeden Apple.
Jeśli fundusze ETF na bitcoin będą stosowały tzw. replikację fizyczną, to muszą spowodować znaczny wzrost popytu na bitcoiny jako zabezpieczenie udziałów klientów w ETF. Ten zwiększony popyt w połączeniu z ograniczoną podażą bitcoina (ograniczoną do 21 milionów monet) może prowadzić do braku równowagi między podażą a popytem.
Uruchomienie funduszy ETF na bitcoina może poprawić ogólne postrzeganie kryptowalut w oczach organów regulacyjnych i tradycyjnych instytucji finansowych. To z kolei może przyciągnąć bardziej konserwatywnych inwestorów, którzy wcześniej obawiali się niepewności regulacyjnej wokół kryptowalut. Niektórzy eksperci szacują, że pierwsze fundusze ETF na bitcoin będą dostępne w pierwszym kwartale 2024 r. Albo i wcześniej.
ETF-y na bitcoina: uatrakcyjnią rynek kapitałowy czy go zabiją?
Sęk w tym, że kryptowaluty – niezależnie od tego, czy znajdą się „w środku” tradycyjnych produktów finansowych takich jak ETF, czy nie – nadal będą aktywami, które trudno porównywać z akcjami, obligacjami, czy nieruchomościami, w które można inwestować za pomocą papierów wartościowych zwanymi REIT-ami. Akcje wypracowują zyski i wypłacają dywidendy, obligacje płacą kupon, a nieruchomości mogą przynosić dochód z czynszu. Najbardziej zbliżonym aktywem do kryptowalut jest złoto, ale ono jest powszechnie akceptowanym w świecie pieniądzem.
Nie ma natomiast żadnego kraju, w którym bitcoin stanąłby na równi z tradycyjnym pieniądzem. Nawet w Salwadorze, gdzie urzędowo zrównano bitcoina z walutą krajową i rozdano go ludziom za darmo, okazał się porażką (transakcje są niewygodne, drogie i długo trwają).
Po co więc w niego inwestować? Instytucje finansowe z chęcią dostarczą produkty finansowe pozwalające inwestować we wszystko, czego zapragną inwestorzy. Pytanie, co się stanie, gdy tradycyjne produkty finansowe zostaną „wypełnione” aktywami, które mają charakter stricte spekulacyjny, gdyby okazały się strukturalnie bezwartościowe.
Tego chyba boi się SEC. Dziś marginalny rynek kryptoaktywów, którego katastrofy nie przekładają się na koniunkturę na poważnym rynku papierów wartościowych, za pomocą ETF-ów może wejść do mainstreamu i – w negatywnym scenariuszu – być przyczyną krachu już na całym rynku. Jakie jest Wasze zdanie? Czy nadzór powinien zgodzić się na powstanie ETF-ów na bitcoina i tym samym „zalegalizować” kryptowaluty jako „normalne” i „inwestowalne” aktywa?
zdjęcie tytułowe: Unsplash