Długa saga związana z przejęciem władzy przez zwycięską koalicję dobiega końca. Potrzeba było dwóch miesięcy, by Sejm i obywatele mogli wysłuchać exposé Donalda Tuska, nowego premiera. Co wynika z przedstawienia nowego rządu i jaki może być wpływ zaprezentowanych planów na nasze portfele i polską gospodarkę? Trzy sprawy, o których nowy premier się wypowiedział, i trzy, które pominął
Nietypową mieliśmy w kraju sytuację polityczną po październikowych wyborach. Nie chodzi już nawet o to bardzo niespieszne oddawanie władzy i długi proces godzenia się z przegraną przez PiS. Z tak szeroką – światopoglądowo – koalicją jeszcze chyba w Polsce nie mieliśmy do czynienia.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Koalicja Obywatelska, Lewica oraz PSL i Trzecia Droga prezentowały w kampanii wyborczej odrębne programy, które w wielu punktach od siebie się różniły. Wiadomo było, że utworzenie wspólnego rządu będzie wymagało kompromisów i ustępstw od wszystkich stron, odpowiedniego ustawienia priorytetów oraz rozdzielenia ministerstw – a więc i obszarów odpowiedzialności pomiędzy partie.
Umowa koalicyjna, podpisana w listopadzie, rzuciła nieco światła na to, na czym może koncentrować się polityka nowego rządu, ale wielu konkretów w niej znaleźć się nie dało. Czy exposé Donalda Tuska dało nam więcej informacji? Co usłyszeliśmy w ponaddwugodzinnym przemówieniu, a czego nie?
Koniec ze złym rozdawnictwem, czas na rozdawnictwo słuszne
Jeśli dobrze ocenialiście politykę rządów PiS, polegającą na – w skali makroekonomicznej – obfitych transferach z budżetu do kieszeni obywateli, to mam dla Was dobrą wiadomość.
„Wynagrodzenia dla nauczycieli wzrosną o 30% i ten wzrost będzie od pierwszego stycznia, tak jak obiecaliśmy. Wynagrodzenia dla całej sfery budżetowej wzrosną o 20% – tak jak obiecaliśmy”
– powiedział premier (cytat za PAP Biznes). I dodał, że jego rząd wprowadzi drugą w danym roku waloryzację rent i emerytur, wtedy kiedy inflacja będzie przekraczała 5%. Patrząc na prognozy inflacji na 2024 r. – taki scenariusz prawdopodobnie się zrealizuje. Do tego mają dojść tzw. babciowe, czyli program „Aktywna mama”: 1500 zł miesięcznie na opiekę nad dzieckiem dla mamy, która wróci do pracy.
Czy podwyższanie płac całej budżetówce po równo ma sens? Przeczytaj więcej o tym: Podwyżki płac w budżetówce o 20%? Tusku, musisz… spojrzeć w dane. Czy w sektorze publicznym rzeczywiście tak źle się zarabia? Analizuję i podpowiadam
Grupy zawodowe, które należały do tych raczej mniej zarabiających (budżetówka, nauczyciele), dostaną więcej pieniędzy, które niewątpliwie przeznaczą na zakupy. Sklepy i usługi pewnie skorzystają. To jednak sygnał jeszcze dla jednej osoby. Dla Adama Glapińskiego. Prezes NBP – po serii obniżek stóp tuż przed wyborami – teraz zmienił stanowisko. Po wyborach uznał, że zbyt duża niepewność co do przyszłości polityki rządu nie pozwala mu na dalsze świętowanie zwycięstwa nad inflacją.
Adam Glapiński do fanów Donalda Tuska nie należy. A miłości na pewno nie wzbudziły zapowiedzi szefa KO, że prezes NBP może trafić przed Trybunał Stanu. Jeśli Rada Polityki Pieniężnej „przypomniałaby” sobie po kilku latach, że przelewanie pieniędzy z budżetu do kieszeni obywateli może wywoływać inflację, stopy procentowe mogą zostać na obecnym poziomie jeszcze przez dłuższy czas.
Ba! Może zacząć się przebąkiwanie o możliwości podwyżek – tym bardziej, że wskaźnik inflacji prawdopodobnie zaliczył dołek, Orlen już ceny paliwa nie zaniża, więc jest spore ryzyko, że inflacja znowu wzrośnie. Paradoksalnie, bardziej jastrzębie nastawienie NBP wcale nie byłoby takie złe na dłuższą metę.
Wniosek dla naszych pieniędzy może być taki, że w 2024 r. nie należy się spodziewać niskiej inflacji i warto wciąż ciepło myśleć o antyinflacyjnych inwestycjach – od obligacji indeksowanych inflacją poprzez konta oszczędnościowe indeksowane wskaźnikiem WIBOR, aż po Konta Mieszkaniowe, które mogą zabezpieczyć oszczędności przed szybkim wzrostem cen nieruchomości.
O konsekwencjach zmian władzy dla gospodarki i naszych portfeli przeczytasz w tekście: Jak nowy parlament może wpłynąć na złotego, obligacje i akcje na giełdzie?
Co z wielkimi inwestycjami państwowymi: CPK i atomówkami?
Inwestycje publiczne, wielkie projekty – w tym lubował się poprzedni rząd. Sztandarowym projektem jest (był?) CPK, czyli Centralny Port Komunikacyjny. Gigantyczne lotnisko wraz z siecią połączeń kolejowych i drogowych miało – w założeniach – uczynić z Polski hub transportowy w naszej części Europy.
Projekt miał tak samo wielu gorących krytyków, jak i twardych sprzymierzeńców. Mówimy wszak o polskiej polityce. Na przygotowania, plany i projekty, na wykupy ziemi po CPK – wydano już setki milionów, a może i miliardy złotych. Dokładna kwota nie jest znana, ponieważ rząd jej nie ujawnił.
Ten brak przejrzystości wskazywany był przez wielu ekspertów jako podstawowa bolączka – bo bez konkretnych danych nie sposób ocenić, czy rzeczywiście ta inwestycja się opłaci. Ale wbrew pozorom CPK nie jest jednoznacznie krytykowane – ani przez specjalistów, ani nawet przez polityków spoza PiS.
Premier Tusk zapowiedział jednak, że projekt ten zostanie przeanalizowany z udziałem „bezstronnych” ekspertów i że przyszłość CPK rozstrzygnie się w sposób „transparentny”. Bo przecież ma on służyć Polkom i Polakom tak jak – i tu moje podkreślenie – „regionalne lotniska, które budowaliśmy tak intensywnie”. To nie brzmi jak wielki entuzjazm wobec tego projektu.
Transformacja energetyczna? Na które źródła energii będziemy stawiać? Ile na OZE, a ile na atom? Ile odnawialnych źródeł po stronie prosumentów, a ile koncernów? Wiatraki czy panele? Elektrownie jądrowe wielkie czy małe? Odpowiedzi na te pytania expose Donalda Tuska nie dało. Na temat energetyki odnawialnej dowiedzieliśmy się, że wiatraki będą. Ale w jakiej formule, skali i na jakich zasadach – już nie.
W sprawie elektrowni atomowych też nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele. Dostaliśmy jednak sygnał, że małe reaktory atomowe (SMR) mogą mieć nieco „pod górkę”. Więcej o tej technologii Maciek Samcik pisał w artykule: Orlen i KGHM przed szansą czy w pułapce? Energia, w którą chcą inwestować, będzie za droga, żeby na niej zarobić?
Wydanie decyzji zasadniczej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska w sprawie budowy sześciu małych reaktorów przez Orlen Synthos Green Energy wiązało się z poważną kontrowersją. Okazało się, że negatywną opinię w tej sprawie wydała… ABW. Spółka odpowiedziała oświadczeniem. Co dalej? Sytuację zbadać ma nowy rząd.
Czego zabrakło w expose Donalda Tuska? Długa lista braków
Sporą część swojego wystąpienia nowy premier poświęcił na przedstawianie członków swojego rządu. W sumie Rada Ministrów liczyć będzie 27 członków i członkiń. Prezentacja nie obyła się bez wpadki. Otóż Tusk zapomniał wymienić… ministra nauki, którym będzie Dariusz Wieczorek. Nie byłoby z tego co robić sensacji, gdyby nie to, że w sumie o nauce czy innowacyjności nic więcej nie usłyszeliśmy.
Nie było w expose prawie ani słowa o tym, jak premier zamierza zarządzać dziurą pozostawioną przez poprzednika – Mateusza Morawieckiego. W tym roku wynosi 92 mld zł, w przyszłym roku 165 mld zł. To oficjalne cyfry, ale doradcy premiera Tuska twierdzą, że realnie mówimy o dziurze sięgającej 250-300 mld zł. Jest dość prawdopodobne, że w 2024 r. „pęknie” bariera 3%, co mogłoby oznaczać bolesne konsekwencje dla transferów społecznych.
Unia Europejska może wdrożyć procedurę nadmiernego deficytu. Czyli zabronić obniżania podatków i wprowadzania nowych wydatków. Dopóki nie zwiększymy PKB, nie powinniśmy więc mieć większej dziury w budżecie państwa niż 90-100 mld zł rocznie. Być może PKB Polski w przyszłym roku zacznie szybko rosnąć – m.in. dzięki transferom oraz napływowi pieniędzy z Unii Europejskiej. Być może uda się część wydatków „wyjąć” z tej reguły (wydatki na wojsko). Ale usłyszeliśmy tylko o nowych wydatkach, a nic o tym, jak je sfinansować oraz co zrobić, żeby uniknąć procedury nadmiernego deficytu.
Paweł Borys, prawa ręka poprzedniego premiera Mateusza Morawieckiego zaczął się martwić, że zapowiedziane podwyżki płac i transfery oznaczają wzrost deficytu finansów publicznych powyżej 5% PKB (poprzedni rząd zaplanował i tak bardzo wysoki deficyt 4,5%), jeżeli utrzymane będą zwiększone wydatki na obronność. Obawia się też wzrostu długu publicznego i potrzeb pożyczkowych netto do 170-220 mld zł rocznie (czyli tyle rząd będzie musiał sprzedawać nowych obligacji, nie licząc rolowania tych już wyemitowanych). „Spowolnienie dezinflacji i wyższa ścieżka stóp procentowych” – tak podsumowuje.
Zupełnie nic nie usłyszeliśmy o jednym z najważniejszych i najbardziej palących problemów społecznych i gospodarczych obecnie. O co chodzi? O politykę mieszkaniową, oczywiście. Co z wakacjami kredytowymi? Co z budowaniem mieszkań na wynajem? Co z kredytem hipotecznym na 0%? Jak zreformować prawa najemców i wynajmujących? Czy dopłacać bankom i deweloperom, czy robić im państwową konkurencję? Wprowadzać REIT-y, czy dalej ich zabraniać? Czy opodatkować posiadaczy dużej liczby mieszkań na wynajem? Czy obłożyć domiarem posiadaczy mieszkań niewynajmowanych?
Poprzedni rząd znalazł tylko jeden sposób na większą dostępność mieszkań: więcej tanich kredytów. Pompowanie popytu powodowało szybszy wzrost cen mieszkań niż wynagrodzeń Polaków. Efekt jest taki, że mieszkania są bardziej dostępne dla nielicznych, którzy spełniają warunki programów rządowych (dopłat do kredytów) i mniej dostępne dla wszystkich pozostałych. Czy będzie dalej obowiązywała polityka dopłat do kredytów czy też przeciwnie – polityka rządu będzie zmierzała do zwiększenia liczby dostępnych mieszkań (do zakupu i do wynajmu)?
Kolejna sprawa, w której zbyt wiele o planach rządu się nie dowiedzieliśmy to cyfryzacja, która interesuje nas wyjątkowo mocno w ostatnim czasie. Po pierwsze ze względu na rozrastające się e-usługi – zarówno te publiczne, jak i prywatne. Po drugie nie sposób oderwać już obecnie finansów osobistych od technologii. Fintechy to już nie egzotyka, to codzienność.
Dlatego też rozwijamy nasz siostrzany portal: HomoDigital.pl, czyli Subiektywnie o Technologii. Co na temat rozwoju cyfrowego państwa, cyberbezpieczeństwa, budowania kompetencji cyfrowych, startupów czy sztucznej inteligencji powiedział premier Donald Tusk? Co prawda o cyfryzacji nie zapomniał, ale poświęcił jej dosłownie jedno zdanie.
Jak przygotować inwestycje na pierwszy rok rządów Donalda Tuska?
Expose premiera powiedziało nam tylko tyle: nie będzie rewolucji, jeśli chodzi o transfery, świadczenia, pompowanie pieniędzy do gospodarki. Nie dowiedzieliśmy się jednak czy zmieni się polityka podatkowa państwa, czy zmieni się polityka mieszkaniowa (miało być powołane ministerstwo mieszkalnictwa, ostatecznie jest tylko ministerstwo przemysłu), jak to wszystko ma być sfinansowane oraz co z zapaścią inwestycji w firmach prywatnych oraz z wielkimi projektami inwestycyjnymi państwa.
Czekamy na ciąg dalszy. Z tego, co obecnie mówi premier można wysnuć tylko jeden wniosek – nie ma co przedwcześnie ogłaszać pokonania inflacji, a to z kolei może oznaczać, że złoty nie będzie wyłącznie rósł w siłę i warto obstawiać z jednej strony inwestycje antyinflacyjne, a z drugiej – mieć udziały w spółkach, które mogą korzystać na konsumenckim boomie, bo pieniędzy konsumentom w najbliższym czasie nie zabraknie.
Zobacz też wideokomentarz:
Źródło zdjęcia: TVN