10 czerwca 2024

Jak uczynić Europę bardziej konkurencyjną? Innowacje, inwestycje i… powrót do globalizacji? Potrzebny nowy pomysł na Stary Kontynent

Jak uczynić Europę bardziej konkurencyjną? Innowacje, inwestycje i… powrót do globalizacji? Potrzebny nowy pomysł na Stary Kontynent

Europa jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym miejscem do życia – tak wynika z wielu analiz. Właśnie w Europie jest najwięcej krajów, w których ludzie czują się szczęśliwi. Poziom życia przeciętnego Europejczyka bije na głowę średnią w innych regionach i krajach, nawet tak rozwiniętych jak USA. Polityki społecznej świat nam może pozazdrościć. Jednak Unia Europejska przegrywa w wyścigu gospodarczym. Co zrobić, żeby była bardziej konkurencyjna? Jest kilka pomysłów

Dochód na mieszkańca w Unii Europejskiej jest aż o 27% niższy niż w USA. Dlaczego? Jak to zmienić? Jak dotrzymać kroku nie tylko Stanom Zjednoczonym, ale i i innym częściom świata, głównie rozpychającym się w światowej gospodarce krajom azjatyckim? To dobry punkt wyjścia do analizy kondycji gospodarki europejskiej na tle świata. Sporo mówi o tym najnowszy raport renomowanej firmy doradczej McKinsey.

Zobacz również:

Dlaczego USA tak nam uciekają? Odpowiedź nasuwa się sama. Dzięki przełomowym innowacjom, błyskawicznie wdrażanym do wykorzystania biznesowego, osiągają niesamowitą przewagę konkurencyjną nad resztą regionów świata. Wielki ekosystem innowacji technologicznych Doliny Krzemowej z odpryskami w wielu miejscach USA i ogromne centrum finansowe skupione wokół amerykańskich giełd, banków i funduszy inwestycyjnych to trudna do pobicia potęga gospodarcza, która generuje postęp, nowe inwestycje, tworzy nowe rynki pracy, a przy okazji – generuje góry pieniędzy.

Czy Europa może na poważnie startować do konkurencji z USA? A może powinna pogodzić się z rolą posłusznego, choć niezwykle bogatego i uprzywilejowanego junior partnera, mającego w tym złożonym amerykańskim ekosystemie swój spory udział. Tu pojawia się problem. Europa nie dotrzymuje kroku innym regionom w asymilowaniu innowacji i przetwarzaniu ich na wartość dodaną. Jak przeskoczyć przez tę przeszkodę?

Czy Europa działa tak szybko jak USA?

Najnowszy raport firmy doradczej McKinsey zaprezentowany na otwarciu Europejskiego Kongresu Finansowego w Sopocie, prezentuje ciekawe dane i kilka ciekawych wniosków nt. perspektyw rozwojowych naszego kontynentu. Europa korzystała przez dekady w XX w. na prowadzeniu handlu o skali globalnej.

Od kilku lat sytuacja w tym zakresie się zmienia, czyli -pogarsza. Tak rozpoczął swoją prezentację Sven Smit, szef McKinsey Global Institute: „Żyjemy w świecie, który się nie globalizuje, są problemy z handlem zagranicznym i koncentracją w imporcie, również z geopolityką”

W świecie wyzwań geopolitycznych, wojny i napięć między wielkimi blokami gospodarczymi, konieczne jest elastyczne dostosowanie się do warunków, które mocno ostatnio zmieniły globalny krajobraz gospodarczy. Na wykresie poniżej widać jak bardzo w ostatnich 6 latach spadła koncentracja importu w USA. Spadła dużo bardziej niż w Chinach. USA tak mocno ograniczyły import z Chin, że Meksyk jest obecnie większym eksporterem do USA niż Państwo Środka. „Świat reaguje na to, co się dzieje w geopolityce, a geopolityka to nie tylko idee i ideologie, to również dostawy” – tłumaczył Smit.

Jeśli jakiś kraj ma bardzo skoncentrowane źródła dostaw, np. 80% paneli fotowoltaicznych z Chin, półprzewodników z Tajwanu czy gazu z Rosji, to pojawia się taki efekt, który widać na wykresie w przypadku w USA. Czy Europa reaguje podobnie szybko i skutecznie? Największa europejska gospodarka to Niemcy, a te najsłabiej zareagowały na zagrożenia geopolityczne wynikające m.in. z koncentracji importu.

Wśród wyzwań dla Europy są bezpośrednie inwestycje zagraniczne, czyli FDI. W ostatnim czasie spadły one w Chinach i Rosji. Mniejszy jest ich udział w Zachodniej Europie, natomiast w Europie Wschodniej się zwiększyły. Europa jako całość ma jednak zaległości w przyciąganiu inwestycji i innowacji. Nasz kontynent ma dosyć mały udział w wytwarzaniu odnawialnej i produkcji półprzewodników. „Jeśli chcemy być niezależni, te zakresy muszą się zwiększyć. Inwestycje muszą iść za tym. Tylko wtedy zachowamy konkurencyjność” – dodał Smit.

Jego zdaniem, bez zapewnienia sobie niezależności w podstawowych zakresach, m.in. taniej i odnawialnej energii, Europa nie ma co marzyć o zwiększaniu konkurencyjności swojej gospodarki, zwłaszcza na tle krajów czy regionów, które mają lepsze wyniki w tym zakresie, głównie USA i Chin.

W swoim poprzednim raporcie ze stycznia tego roku o tym, jak przyspieszyć rozwój Europy – „Accelerating Europe: Competitiveness for a new era” – McKinsey podawał następującą diagnozę nadążania za trendami współczesnej gospodarki. Recepty są proste, wykonanie – nieco trudniejsze. Warunkami rozwoju naszego kontynentu są bowiem…

„Podwojenie wydatków prywatnych i publicznych związanych z innowacjami w zakresach takich jak sztuczna inteligencja, zwiększenie skali głównych europejskich championów gospodarczych na wzór amerykański, obniżenie o połowę cen energii i gazu poprzez rozwój i dostęp do nowych źródeł energii; przyspieszenie przekwalifikowania się, przenoszenia pracowników i przyciągania talentów, aby umożliwić przyjęcie technologii; dodanie 400 miliardów dolarów rocznych inwestycji przedsiębiorstw i podwojenie napływu FDI, a także – zabezpieczenie dostępu do materiałów krytycznych”.

McKinsey odnotował również, że Europa pozostaje światowym liderem w zakresie zrównoważonego rozwoju i tzw. włączenia społecznego. To są flagowe wartości europejskie. Jednak podstawową wartością dla rozwoju jest zwiększenie konkurencyjności. A konkurencyjności nie zbudujemy bez przyciągania bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Tutaj Europa wygląda jednak bardzo blado.

Inwestycje bezpośrednie – to najważniejsze, a to… najsłabsze!

Maria Penczar, reprezentująca organizatora Kongresu, przedstawiła wnioski z analizy danych dotyczących FDI na świecie. Okazuje się, że ten główny motor inwestycyjny zaciął się wyraźnie w Europie. O ile w naszym regionie Europy jeszcze jakoś działa, choć chodzi głównie o inwestycje w prostsze czynniki produkcji, o tyle w całej Europie dane pokazują załamanie. wskaźników FDI w ostatnich latach.

Przedstawione dane dotyczyły okresu 2008-2022 podzielonego na dwie części, 2008-2014-2015-2022 z powodu bardzo dużej zmienności zwłaszcza tego drugiego okresu. Okazuje się, że obecnie w kwotach nominalnych najwięcej inwestycji na świecie przyciągają kraje azjatyckie i Ameryka Północna. Natomiast najgorsze wyniki jako całość ma Europa. Jeszcze na początku badanego okresu, w 2008 r. Europa przyciągała 50% globalnych inwestycji, podczas kiedy w 2022 r. było to już zaledwie… 3%.

Jeśli chodzi o wartość inwestycji tego typu do PKB krajów i regionów, to tutaj Europa wygląda wręcz katastrofalnie. W 2022 r. poziom FDI był na naszym kontynencie dużo gorszy niż średnia dla dwóch badanych okresów. O ile inne kontynenty trzymają pod tym względem mniej więcej równy poziom, o tyle Europa, ale i Azja i Afryka, odnotowują spadek. Natomiast wręcz drastyczny spadek widać w Europie. W 2008-2014 średni poziom inwestycji w Europie to 19%, w latach 2015-2022 to już tylko 1,1%, natomiast w samym 2022 r. Europa zanotowała poziom ujemny.

Wkroczyliśmy w nową erę geoekonomiczną, która sprawia, że ​​konkurencyjność staje się dla Europy pilniejsza i stanowi większe wyzwanie w siedmiu obszarach mających znaczenie dla przyszłości1, od energii po technologię i łańcuchy dostaw.

Zwiększanie konkurencyjności w tych obszarach ma kluczowe znaczenie. Do 2030 r. stawką może być około 500 miliardów euro do 1 biliona euro wartości dodanej rocznie. Z perspektywy czasu jest to trzy do sześciu razy więcej niż dodatkowe roczne inwestycje potrzebne do osiągnięcia zera netto. Rozwiązanie tych problemów zadecyduje o zdolności regionu do odblokowania przyszłego wzrostu przy jednoczesnym zachowaniu niezrównanego modelu zrównoważonego rozwoju i włączenia społecznego.

Aby prosperować w tej nowej erze, Europa potrzebuje zintegrowanego programu na rzecz konkurencyjności, w ramach którego liderzy biznesu i decydenci będą pracować ramię w ramię nad nowymi, ambitnymi celami. Przed nami krytyczne wybory i potencjalnie niełatwe kompromisy.

Recepty na jutro i pojutrze, ale – do zastosowania dziś

Wielkie imprezy, takie jak EKF, a także wielkie i mniejsze raporty to morze cennych wskazówek dla biznesu, dla polityków, zapewne również ciekawych obserwacji dla uczestników takich spotkań i dla odbiorców mediów. Tym bardziej, że często mamy okazję w sposób syntetyczny i zwięzły usłyszeć ciekawe obserwacje oparte na rzetelnych i przemyślanych danych.

Zadaniem analityków, tak jak ekspertów firmy McKinsey, jest analiza danych i wyciągnięcie wniosków co do przyczyn choroby i sposobów leczenia, a dla polityków i biznesu – zaaplikowanie recept tak, żeby jakiś mechanizm ruszył.

Przeanalizowane na potrzeby EKF dane o inwestycjach zagranicznych nie są kojące. Są raczej katastrofalne. Czego może jeszcze nie zauważamy w Polsce, w której – co zresztą widać było w danych – takie inwestycje np. w sektor produkcyjny (przykład planów inwestycyjnych Intela pod Wrocławiem) od czasu do czasu się pojawiają.

Na załamanie narzeka zachodnia część naszego kontynentu i moglibyśmy sobie z tym żyć, bo to nie my. Jednak… to właśnie też my. Kłopoty gospodarcze w Niemczech, z którymi mamy ok. jednej trzeciej wymiany handlowej to sygnał, że trudna sytuacja tam może odbić się niedługo na naszym eksportowym sektorze produkcyjnym.  Brak FDI w krajach strefy euro to dla nas sygnał, że grupa krajów, na które przypada łącznie ok. 75% naszej wymiany handlowej, może mieć kłopoty z rozwojem innowacyjnej gospodarki, a to spowoduje, że będą one miały kłopoty z inwestowaniem u nas.

Czytaj też: Ministrowie rządu Donalda Tuska leją miód na serca polskich inwestorów i członków PPK. To dopiero początek hossy na warszawskiej giełdzie? Jest problem

Czytaj też: Polskie akcje wciąż tanie jak barszcz? Amerykański bank zachęca: „za dużo nie gadaj, Polskę przeważaj”. I wskazuje zaskakujących faworytów

Źródło zdjęcia: Roberto Huczek/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Artur
11 miesięcy temu

Receptą na rozwój Europy jest obniżka i uproszczenie podatków oraz stworzenie sieci startupów przy większych ośrodkach miejsko – przemysłowych gdzie młodzi ludzie potrafiący coś wymyślić działali ochoczo.

Admin
11 miesięcy temu
Reply to  Artur

To jest pewna myśl

Grzegorz
11 miesięcy temu
Reply to  Artur

Spora ilość startupów istnieje po to by wyciągnąć kasę od inwestorów. Przydatność ich produktów jest znikoma i oparta o rozbudzony konsumpcjonizm. Marzenia o prawdziwym wolnym rynku można postawić na półce obok baśni Andersena. Techniki „prania mózgu” konsumentom są na takim poziomie, że racjonalizm zakupowy zanika. W takim przypadku ew. regulacje (udolnie czy nieudolnie – można się kłócić) starają się przywrócić równowagę. Proszę podać mi nazwę startupu, którego rewolucyjna technologia umożliwi wybudowanie domu za połowę średniej ceny obecnie? Jedną z niewielu działających metod jest inwestycja w odpowiednią edukację (głównie STEM). Tak by za kilka(naście) lat młodzi ludzie rzeczywiście chcieli być innowacyjni a… Czytaj więcej »

Bartek
11 miesięcy temu

A nie można jakoś zadekretować, że wyprzedzamy Chiny i USA?

Admin
11 miesięcy temu
Reply to  Bartek

Myślę, że jakaś dyrektywa wchodzi w grę

Mike
11 miesięcy temu

Wystarczyło krótko – Europa jest mało innowacyjna bo jest: 1) przeregulowana 2) podzielona na dużo małych, wielojęzykowych rynków 3) wygodna Wbrew pozorom to nie podatki są największym problemem Europy, tylko to co wyżej napisałem. Tego nie da się łatwo naprawić. Można i warto próbować przez: Ad1) jeśli nie powrót do mało uregulowanej Unii Europejskiej tylko gospodarczej, to przynajmniej do silnej deregulacji małych spółek – to tam powstają innowacje. Nawet jeżeli je sponsorują korporacje, to zazwyczaj w formie spółek-córek. Do tego „spółka europejska” dla firm działajacych w innowacjach z prostą konstrukcją typu Delaware Inc., by można było w to łatwo inwestować.… Czytaj więcej »

Admin
11 miesięcy temu
Reply to  Mike

Ech, doczytałem do „rezygnujemy z wygodnego życia” i też doszedłem do wniosku, że to się nie wydarzy. Chyba, że… coś nas zmieni

Mike
11 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale to właśnie miało być sednem problemu – w Stanach i Azji po prostu ludzie zasuwają. Jeśli chcemy w Europie mieć innowacyjną gospodarkę, to też stety/niestety trzeba zrezygnować z wygód i zasuwać. Drugą opcją jest rezygnacja z innowacji i pozostawanie status quo. Europejczycy moim zdaniem nie zgodzą się na to, więc pytanie jaki to ma sens w ogóle?

Największy potencjał Europy leży w jakości życia – i tu bym upatrywał wyzwań i możliwości. Wtedy jakaś innowacja też przyjdzie jako pochodna.

Admin
11 miesięcy temu
Reply to  Mike

Pytanie czy da się połączyć zasuwanie i jakość życia…

Zbyszek
11 miesięcy temu
Reply to  Mike

1) przeregulowana – które regulacje utrudniają rozwój? Rozpatrzmy to na przykładzie innowacji full self drive Tesli, czy jesteśmy w stanie dopuścić do wypadków (czasem śmiertelnych) powodowanych czasem przez technologię, która może zawieść, lub przez ludzi którzy nie umieją się nią posługiwać i np oszukują nadzór nad kierownicą i „śpią za kółkiem”? 2) podzielona na dużo małych, wielojęzykowych rynków – tu pełna zgoda, ponieważ UE jest konfederacją krajów narodowych. Wyjście jest tylko jedno w stronę federalizacji. Trzeba sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie czy jesteśmy gotowi na Stany Zjednoczone Europy z rządem federalnym ponad rządami krajowymi? 3) wygodna – bezprzecznie, tu idea… Czytaj więcej »

Mike
11 miesięcy temu
Reply to  Zbyszek

Zbyszek: 1. Z ostatniego roku choćby regulacje dotyczące AI. Problem nie jest nawet w samych regulacjach, co polityce „regulujemy wszystko co się da”. Efekt jest taki, że przedsiębiorcy po prostu nie rozpoczynają biznesów, bo obawiają się, że za rok UE im uwali wszytko. W tym czasie firmy w US i Azji po prostu działają. W takim środowisku nie da się tworzyć. 2. Przecież wszyscy wiemy, że to nie ma szans się wydarzyć. Nawet entuzjasta tego pomysłu zobaczy, że mix kultur, tradycji i języków jest po prostu nie do przeskoczenia, a siłowe rozwiązanie skończy się ruchami oporu na wzór Kataloni, na… Czytaj więcej »

0xmarcin
11 miesięcy temu

Przecież każdy wie jak to zrobić: Deregulacja, zniesienie biurokracji, uproszczenie przepisów „Pozwólmy się ludziom bogacić”, ograniczenie podatków przy jednoczesnym cięciu socjalu żeby zachęcać do pracy Pozwolić na wzrost nierówności majątkowych (kapitalizm to system bazujący na zazdrości) Emulacja polityki USA w przypadku nowych branż: branża typu AI powinna się samoregulować, prawo należy tworzyć dopiero później w oparciu o te samoregulacje Pan europejskie prawo gospodarcze, ten sam zestaw przepisów w całej EU (tak żeby firmy działały w EU tak jak w USA) Ochrona raczkujących gałęzi przemysłu (sankcje na chińskie samochody elektryczne, globalizacja jest OK dopiero jak dana gałąź przemysłu jest rozwinięta i może konkurować… Czytaj więcej »

TomR
11 miesięcy temu

Kapitalizm jest wyznaniem religijnym polegającym na czci i uwielbieniu własności. Wg jego dogmatów należy być właścicielem kapitału: tylko właściciele kapitału są godni dużej kasy i wysokiego poziomu życia. Cała reszta to Miejsca Powstawania Kosztów, a koszty należy redukować. Obecnie większość innowacji ma charakter techniczny, jest wytwarzane przez inżynierów itp. osoby pracujące, a nie przez właścicieli kapitału. Czyli wg ideologii jest to miejsce, gdzie trzeba ciąć koszty. Zdolni ludzie nie powinni więc pracować jako wynalazcy, czy ulepszacze techniki, tylko brać udział w zdobywaniu własności, zdobywaniu kapitału, aby stać się właścicielem na jak największą skalę. Bo inaczej niż przez bycie właścicielem nie… Czytaj więcej »

TomR
11 miesięcy temu
Reply to  TomR

Znany przykład dogmatu, że zyski z wynalazku mają iść idą do wynalazców, tylko do właścicieli to Shuji Nakamura, wynalazca białego LED, który teraz jest podstawą oświetlenia. Żeby dostać jakąś rozsądną kasę musiał iść do sądu, który przyznał mu 8 mln. dolarów. Wynalazki pochodzą od osób pracujących jako pracownicy i w firmie, której pracował typowo dawano od 3 do 5 tysięcy jenów za patent, jemu dano 20 tysięcy (około 180 dolarów). A na patencie firma zyskała ze 360 milionów dodatkowych obrotów, czyli widać, gdzie idą zyski. Żeby dostać jakąś większą kasę musiał przeprowadzić kampanię prasową, a potem batalię sądową. https://en.wikipedia.org/wiki/Shuji_Nakamura https://www.ledinside.com/news/2014/10/shuji_nakamuras_salary_at_nichia_was_equivalent_to_listed_company_chairman… Czytaj więcej »

TomR
11 miesięcy temu

W przeszłości zaletą Europy była wysoka jakość populacji. Obecnie już nie jest. Np. średni iloraz inteligencji natywnej populacji spada o 1 punkt na dekadę. Szczyt podobno był na początku rewolucji przemysłowej – około 115 średnio (jakby było liczone wg współczesnych norm). Imigranci są z Afryki, gdzie jest średni iloraz rzędu 70. Ogólnie, żeby ewolucja działała w kierunku ulepszenia, to musi być selekcja, czyli coś co pozbędzie się trwale (np. zabije) nieudane i mniej udane, a równocześnie wypromuje demograficznie (większy udział w następnym pokoleniu) udane geny. Teraz jakakolwiek próba usunięcia nieudanych spotka się z masowym sprzeciwem politycznym i dorzucaniem socjalu pobieranego… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu