13 czerwca 2021

Dom za miastem: tylko postpandemiczna moda czy dobre rozwiązanie na stałe? Zakup może być tańszy niż mieszkania w centrum, ale co potem? Liczymy!

Dom za miastem: tylko postpandemiczna moda czy dobre rozwiązanie na stałe? Zakup może być tańszy niż mieszkania w centrum, ale co potem? Liczymy!

Pandemia wzmocniła boom na domy za miastem. Pozamykani w domach uświadomiliśmy sobie, jak ważny jest własny kawałek zieleni i ruszyliśmy na zakupy. Niektórzy zadowolili się rodzinnym ogródkiem działkowym, inni postanowili na stałe wyprowadzić się na wieś, by cieszyć się własnym kawałkiem ziemi. Czy ten trend pozostanie z nami na dłużej czy może, gdy skończy się home office, zaczniemy masowo powracać do miast? Jaki wpływ na nasze finanse ma dom pod miastem? Zapraszam, podzielcie się Waszymi doświadczeniami!

Efekt rozlewania się miast na obrzeża trwa już jakiś czas, wg danych HRE Investments od roku 2006 systematycznie zwiększa się liczba Polaków mieszkających w domach, obecnie jest to trochę ponad 50%. Eksperci NBP wskazują z kolei, że udział kredytów na dom lub działkę budowlaną wzrósł w ciągu roku o 10 punktów procentowych. Oprócz efektu pandemii na pewno nie bez znaczenia pozostaje dostępność kredytów i rosnące ceny mieszkań.

Zobacz również:

Ceny za metr mieszkania sięgają w największych miastach nawet kilkunastu tysięcy złotych. Niektórzy w desperacji decydują się na coraz mniejszy metraż, byle być blisko centrum, inni z kolei gotowi są oddalić się od miast o kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kilometrów, żeby móc cieszyć się większym metrażem, swobodą i kawałkiem zieleni.

Zdecydowana większość nowych domów z oczywistych względów budowana jest za miastem. Po pierwsze w mieście nie ma tyle wolnych gruntów, żeby pozwolić sobie na budowę domów. Po drugie, nawet jeśli uda nam się gdzieś działkę znaleźć, to cena samego gruntu może być wyższa niż cały koszt budowy.

Ile kosztuje dom? Wszystko zależy od lokalizacji, metrażu, standardu wykończenia oraz od tego, czy budujemy sami czy kupujemy gotowy. To może być kilkaset tysięcy złotych albo kilka milionów. W tym tekście nie będę się zajmowała kosztami zakupu domu. Napomknę tylko, że wzmożony popyt na domy przyczynił się do wzrostu cen materiałów oraz usług budowlanych.

Warto doliczyć rezerwę 30% do zamierzonego budżetu. Nie dość, że ceny stale rosną, to mogą pojawić się dodatkowe koszty nieuwzględnione w biznesplanie. W zeszłym roku pisaliśmy o tym, z jakimi wydatkami trzeba się liczyć jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty. Decydując się na sporą działkę, prędzej czy później będziemy musieli ją jakoś zagospodarować. Ukształtowanie terenu i … naszej wizji będzie nas kosztować około kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ładny trawnik, żywopłot, trochę drzewek i krzewów może nas kosztować ok. 50 000 zł.

My jednak zajmiemy się tutaj nie tyle kosztami „startowymi”, czyli zakupem domu lub kosztami budowy czy też jego urządzaniem (włącznie z ogrodem), lecz tym, czy dom za miastem jest dobry dla domowego budżetu.

Dom za miastem to dodatkowe rachunki

Dom za miastem oznacza konieczność płacenia dodatkowo za część usług, które w mieście „załatwia” nam – i wrzuca w czynsz – wspólnota mieszkaniowa lub zarząd spółdzielni. Dom trzeba ogrzać, co często bywa droższe niż w przypadku mieszkania w mieście (choć mamy wpływ na to, które pomieszczenia i w jakim stopniu ogrzewamy). Jeśli chodzi o koszty ogrzewania, to liczy się ocieplenie budynku oraz rodzaj pieca. Stare budynki często mają dużo słabszą izolację, dlatego skuszeni niską ceną kilkuletniego domu, musimy się liczyć z wysokimi rachunkami za jego ogrzewanie.

Nowe domy z kolei muszą spełniać szereg wymogów, przeważnie są też budowane na osiedlach, gdzie mamy dostęp do sieci gazowej lub ciepłowniczej. Rachunek za gaz zimą dobrze ocieplonego domu o średniej wielkości to koszt ok. 400 zł miesięcznie, uwzględniając koszt ogrzania wody.

Dom za miastem, szczególnie w niezabudowanym terenie, często kusi złodziei. Tutaj nie ma strzeżonych, grodzonych, monitorowanych osiedli. Dlatego mieszkańcy decydują się na alarm, kamery oraz usługi prywatnej ochrony. System monitoringu kosztuje 2000-4000 zł, a poza tym możemy zdecydować się na usługę firmy ochroniarskiej, która za kilkadziesiąt złotych miesięcznie będzie w gotowości do przyjazdu na nasz teren.

Mieszkając w domu za miastem, zapewne wydamy też więcej na ubezpieczenie murów i wyposażenia ,niż gdybyśmy mieszkali w mieście. Będą to kwoty z reguły kilkuset złotych rocznie więcej niż w mieście. Im większy teren, tym większy podatek od nieruchomości. W każdej gminie stawki podatku mogą być inne, maksymalna stawka za metr kwadratowy budynku to 85 gr. oraz 52 gr. za metr działki. Jeśli więc mamy duży kawałek ziemi, to za samą działkę możemy zapłacić dodatkowe kilkaset złotych rocznie. Jeśli wybudujemy dom o 100 mkw. większy niż nasze mieszkanie, to będzie to kolejne kilkadziesiąt złotych rocznie więcej.

Mieszkając w domu, musimy się tez liczyć z tym, że wszelkie naprawy są na naszej głowie i nie załatwi tego spółdzielnia. W nowym budynku raczej powinniśmy mieć spokój przez pierwszych kilka lat. Jednak po jakimś czasie na pewno odnowienia będzie wymagała elewacja czy ogrodzenie (trzeba liczyć 500-1000 zł rocznie). Osobna kategoria to koszty utrzymania ogrodu. Niektórzy mają własnego ogrodnika, ale nawet jeśli nie, to na nawozy, podlewanie, pielęgnację roślin i trawy wydamy od kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych rocznie. Z drugiej strony w bloku płacimy regularnie określoną kwotę na fundusz remontowy, tak więc i tak wszelkie remonty pokrywane są docelowo z naszej kieszeni.

W zależności od tego, w jakiej odległości od miasta mieszkamy i jak dobrze skomunikowana jest nasza miejscowość, mogą nam wzrosnąć wydatki na paliwo. I nie tylko, bo amortyzacja w przypadku samochodu to też poważny koszt.

Znaczna część terenów podmiejskich jest słabo skomunikowana z aglomeracjami, dlatego mieszkając za miastem często mamy w rodzinie dwa samochody, którymi dojeżdżamy do pracy. Mieszkając w mieście mielibyśmy jedno auto… albo w ogóle nie musielibyśmy inwestować w prywatne auto. A ile kosztuje używanie samochodu? Policzyliśmy to kiedyś z dokładnością do każdego przejechanego kilometra. Z kolei w przeliczeniu na „dniówkę” – wyszło 40-45 zł dziennie. Czyli w skali roku mniej więcej 15 000 zł za każdy posiadany samochód.

Czy dom za miastem musi być drogi? Są i oszczędności

Trochę się uzbierało, ale musimy pamiętać o tym, że mieszkając w domu, nie ponosimy opłaty za czynsz. Wprawdzie wszelkie naprawy, które mogą się zdarzyć po kilku/kilkunastu latach ponosimy sami, ale mamy na te wydatki większy wpływ. Dlatego w decyzji o wyprowadzce do domu kluczowe jest dopasowanie budynku do naszych potrzeb. Jeśli nie przesadzimy z metrażem i nadmiarem nowych sprzętów, to suma miesięcznych opłat będzie zbliżona do tych, które ponosiliśmy mieszkając w bloku.

Decydując się na panele fotowoltaiczne, obniżamy mocno ceny energii, a decydując się na odzysk wody deszczowej, nie zauważymy zwiększonego zużycia wody latem. Możemy też zainwestować w pompę ciepła i ogrzewać dom dużo taniej (choć początkowy koszt takiej inwestycji to kilkadziesiąt tysięcy złotych i dodatkowo instalacja pożera sporo prądu – więcej o pompach ciepła pisaliśmy już na „Subiektywnie o Finansach”).

Czy dom za miastem to zawsze większe wydatki niż dom w mieście? To już zależy od nas, jeśli będzie to dobrze przeanalizowana decyzja, uwzględniająca nasze realne potrzeby, to może się okazać, że miesięcznie nie wydamy więcej, niż mieszkając na mniejszym metrażu w mieście. Jeśli jednak damy się ponieść wizji wielkiej przestrzeni, olbrzymiego ogrodu i sprzętu ułatwiającego życie, to może się okazać, że dom stanie się skarbonką bez dna.

Dom za miastem. A co na to miasto?

Coraz większe rozlewanie się miast na obrzeża ma również finansowe konsekwencje dla samych miast. Pamiętajmy, że główny dochód samorządów pochodzi z podatku PIT. Jednocześnie osoby decydujące się na dom pod miastem to często grupa zamożnych osób, o dość wysokich zarobkach.

Na ten trend na pewno cieszą się podmiejskie gminy, których dochody znacznie rosną. Przegranymi w tej sytuacji są miasta. Póki co nie skarżą się głośno na niższe wpływy do budżetu, bo jednak mimo wszystko mieszkaniowy boom budowlany sprawia, że mieszkańców miast jest coraz więcej. Może jednak, gdyby miasta były bardziej przyjazne, mogłoby je zamieszkiwać więcej zamożnych mieszkańców. Tym bardziej, że ci zamożni mieszkańcy pobliskich miejscowości korzystają z miejskiej infrastruktury typu szkoły, przedszkola czy galerie handlowe.

Wydaje się, że głównym czynnikiem dla boomu na domy stała się tęsknota za naturą. Można więc wysnuć wniosek, że gdyby miasta były pod tym względem bardziej przyjazne mieszkańcom, łatwiej byłoby zatrzymać ludzi. W wielu polskich miastach znajdziemy piękne parki i spore obszary zieleni. Ale gdy mamy domek z ogródkiem, możemy w każdej chwili wyjść i zrobić sobie piknik na trawniku.

Zdecydowanie nie pomagają w tym niektóre z inwestycji deweloperskich. Coraz częściej obserwujemy nowe osiedla, na których jest tylko minimalna odległość miedzy blokami, a zieleń sprowadza się do kilku drzewek w (o zgrozo!) betonowych donicach. Na dom pod miastem często decydują się rodziny z dziećmi i ciężko im się dziwić, bo oferowane przez deweloperów place zabaw często bardziej przypominają zamknięte klatki.

Plac zabaw we Wrocławiu, źródło: Gazeta Wrocławska

Włodarze miast mają być może ograniczony wpływ na to, jak będzie wyglądać osiedle deweloperskie. Na pewno mają jednak wpływ na znaczną część terenów pomiędzy inwestycjami. Może gdyby nastawili się bardziej na mini parki, do których każdy mieszkaniec może dojść w kilka minut, żeby swobodnie spędzać czas z rodziną czy rozpalić grilla ze znajomymi, pęd ludzi do terenów podmiejskich byłby mniejszy.

Dom za miastem? Ale do miasta trzeba jakoś dojechać

Nie wygląda na to, żeby moda na dom pod miastem miała osłabnąć. Mieszkańcy domów, gdy już trochę pomieszkają na swoim wymarzonym terenie, mając w głowie miejskie niedogodności tj. hałas czy smog, często nie wyobrażają sobie już powrotu do bloku. Nawet jeśli na dom wydają więcej.

Biorąc więc pod uwagę fakt, że udział mieszkańców domów systematycznie wzrasta, możliwe że jest to stały trend, który pandemia jedynie przyspieszyła. Z drugiej strony możliwe, że gdy już wrócimy do normalności, a w wielu firmach skończy się home office, to dla niektórych mieszkańców wsi codzienne dojazdy do pracy staną się na tyle uciążliwe, że chętnie powrócą do miast.

Tego jednak dowiemy się prawdopodobnie dopiero za jakiś czas. W międzyczasie zapraszamy mieszkańców domów do podzielenia się uwagami odnośnie życia na wsi, a mieszkańców miast do dzielenia się pomysłami odnośnie tego, co miasta powinny zrobić, aby zachęcić nas do pozostania w ich granicach.

————————–

Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”: łatwiejszy dostęp do mieszkania czy gwarancja podwyżek cen?

W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o planach Zjednoczonej Prawicy, dzięki którym Polacy mają mieć łatwiejszy dostęp do mieszkania. Naszym gościem specjalnym jest też pani Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland, która pomaga nam ocenić plany rządzących oraz opowiada o tym, jak należałoby wspierać mieszkaniowe aspiracje młodych Polaków. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem.

Spis treści:

01:24 – Wyższa kwota wolna od podatku, podniesiony drugi próg podatkowy, ale bez możliwości odliczenia składki zdrowotnej. Kto zyska, a kto straci na podatkowych zmianach opisanych w „Polskim Ładzie”?
05:54 – Rząd chce, by młodzi ludzi zaciągali kredyty hipoteczne bez wkładu własnego. Zamiast niego będzie specjalna gwarancja. Czy to dobry pomysł?
13:52 – Czy programy mieszkaniowe z „Polskiego Ładu” wpłyną na ceny nieruchomości?
23:54 – Rozwój mieszkalnictwa w „Polskim Ładzie” okiem eksperta. Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland podpowiada, jak powinno się wspierać potrzeby mieszkaniowe młodych Polaków.

—————————

zdjęcie tytułowe: Rowan Huevel/Unsplash (common license)

Subscribe
Powiadom o
79 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mateusz
3 lat temu

Jestem mieszkańcem domu pod miastem (na wsi). Wcześniej przez 10 lat mieszkałem w blokach. Nie wyobrażam sobie powrotu kiedykolwiek do bloków. Nawet jak by je dostał za darmo. Najgorsze w blokach (pomijając pato deweloperkę) jest to że ma się mały wpływ na własne mieszkanie. A do tego ciągłe wojny z sąsiadami. A to za głośno u nas a to u nich. Przez ściany wszystko słychać niestety. Jestem tatą 3 chłopaków i dzieci jak to dzieci hałasują. Na działce mogą robić to do woli i ile tylko sił w płucach i nogach. W bloku nie ma takiej możliwości. Dla mnie własny… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu
Reply to  Mateusz

No właśnie tak słyszałem, że to jest droga w jedną stronę – jak już wyjedziesz z miasta, to nie chcesz wrócić 😉

BdB
3 lat temu
Reply to  Mateusz

Wiele w tym prawdy. Niestety, na osiedlu domków z sąsiadami też nie zawsze jest kolorowo. A to ktoś otworzy przedszkole, a to z garażu zrobi śmierdzący warsztat samochodowy itp.

PPP
3 lat temu
Reply to  Mateusz

„wolność. Robię co chcę, kiedy chcę i jak chcę.” Wolność kończy się tam, gdzie zaczyna przeszkadzać innym. „A do tego ciągłe wojny z sąsiadami. A to za głośno u nas a to u nich. Przez ściany wszystko słychać niestety. Jestem tatą 3 chłopaków i dzieci jak to dzieci hałasują. Na działce mogą robić to do woli i ile tylko sił w płucach i nogach. W bloku nie ma takiej możliwości. ” Nigdzie nie ma takiej możliwości. Przykro mi, ale sąsiedzi cieszą się tak samo, jak Pan, że się Pan wyniósł. Mam dwóch synów, ale potrafiłem ich nauczyć szacunku do potrzeb… Czytaj więcej »

floridian
3 lat temu
Reply to  PPP

Nic dodać nic ująć. Nawet jak ma się ten wymarzony dom za miastem to nie ma nic lepszego jak dobry sąsiad bo z ludźmi trzeba żyć dobrze. Dlatego, żeby cieszyć się spokojem i błogim wypoczynkiem na swoich włościach trzeba darzyć szacunkiem potrzeby innych ludzi. Mając własny dom nie oznacza, że będziemy w nim hulać zakłócając spokój innym. Dla nas dobre sasiedztwo ma jeszcze dodatkowy wymiar. My z żoną z powodów m.in. zdrowotnych chcemy przebywać w zależności od pory roku w różnych strefach klimatycznych (Żona nie znosi zimna, a ja natomiast 35-stopniowych upałów). Oznacza to, że po przejściu na emeryturę będzimy… Czytaj więcej »

Tomasz
3 lat temu

Ja się tylko odniosę to tych kosztów założenia i pielęgnacji ogrodu – to chyba dla ludzi co mają kupę kasy, chcą mieć idealny ogród od razu, rośliny kupione już kilkuletnie, maja dwie lewe ręce i rośliny takie, które mają bardzo wysokie wymagania. Jakbym miał wydawać na ogród kilka tysięcy rocznie, to bym chyba żył o chlebie i wodzie. Mieszkam pod miastem, działka 10 arów.

Admin
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Bardzo dzięki za cenną opinię!

Tomasz
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

I z tym się muszę zgodzić. Warto kupić dobry sprzęt, zwłaszcza silnik do kosiarki, z osprzętem już nie trzeba szaleć. Kupiłem marketowy, ale z markowym silnikiem i hula już 10 lat 😀

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Do braci ogrodniczej przyjacielu ty nie należysz. Przyjemności łaskotania klonu palmowego nie znasz, palety barw jakie stwarza natura nie widzisz. Trawa, tuje i jałowce i jedna róża na okrasę. Znam te smutne ogrody osiedlowe, nazywam je szpitalnymi. Jedyne co je charakteryzuje to warkot wypasionych, spalinowych kosiarek i dym grilli.

Stef
3 lat temu

Co potem:
Życie w samochodzie, o ile nie mieszkamy w pobliżu stacji kolejki podmiejskiej.

Tomasz
3 lat temu
Reply to  Stef

Niestety, ale to też zależy od lokalizacji, ile się jedzie samochodem. Mieszkam poza Krakowem, mam 40 km do centrum i dojeżdżam 50 minut. Ale ok. połowa drogi autostradą. Niektórzy tyle czasu dojeżdżają komunikacją miejską, mieszkając w Krakowie.

Wacław
3 lat temu
Reply to  Tomasz

We Wrocławiu dojazd do centrum komunikacja miejska np z Maslic zajmuje godzinę a jest to około 10km… Ale tu winne są byle i obecne władze Wrocławia które bardzo lubią się promować na zewnątrz ale o komunikację w mieście wcale nie dbają.. .

Admin
3 lat temu
Reply to  Wacław

Fakt, Wrocław komunikacyjnie jest dość kiepsko zrobiony. Pod tym względem polecam Warszawę i Poznań 😉

Pau
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Warszawa tylko częściowo jest dobrze zrobiona. Białołęka to komunikayjny koszmar i nawet to co jest robione jest robione wyjątkowo źle i bezmyślnie. Co oczywiscie generuje gigantyczne korki.

Admin
2 lat temu
Reply to  Pau

Pytanie o której części Białołęki mówimy, bo Tarchomin akurat ma tramwaj, most i dobrą komunikację z metrem (oraz furę ścieżek rowerowych). Chociaż robi się ciasno, bo większość ulic już ledwo zipie, bo liczba samochodów rośnie szybciej, niż dróg

Tomek z Wro
3 lat temu
Reply to  Wacław

Hmmm, tramwaj z Maślic jedzie do centrum 20min (na plac jp2) + 10min z przesiadką aby podjechać pod sam Rynek, na dworzec to jest bezpośrednio 30min. Dojście do tramwaju to jakieś 10min spokojnym krokiem. Wolę przejechać tramem niż odpalać samochód. Ale może moje szczęście, że mieszkam na początku Maślic i nie doliczam dojazdu z dalszych osiedli? Jakieś 8km od centrum w sumie. Mieszkałem na Maślicach przed budową linii, wtedy dojazd niezbyt czystymi, wysokopodłogowymi i hałaśliwymi autobusami nie był przyjemnością, więc jednak byłe i obecne władze miasta coś tam robią. Do pracy jeżdżę rowerem przez cały rok, odśnieżane w zimie. Niewiele… Czytaj więcej »

Wacław
3 lat temu
Reply to  Tomek z Wro

Wszystko fajnie ale naprzyklad z końca Maslic 20 min to się jedzie autobusem do tego tramwaju w porannych korkach, z pracz jeszcze dłużej. Więc już się robi godzinka. Dojazd na taką muchoborska czy fat to jest wogole tragedia z przesiadkami. Można pociągiem ale do tego pociągu też się trzeba czymś dostać. Jest duży węzeł komunikacyjny pod stadionem ale niczym się tam nie dojedzie, szkoda autobusu puszczać. Jeśli mieszka się obok można się przejść, ale z końca Maslic znowu zostaje auto…

hdhfbc
3 lat temu
Reply to  Tomek z Wro

Na Rynek to jest 40min, niech Pan się odniesie do dojazdu na Grunwald.

PPP
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Samochód oczywiście służbowy? Ciekawe, czy po pół roku szukania pracy a potem po roku dojeżdżania prywatnym – opinia będzie taka sama.

Andrzej
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Proszę zwróć uwagę że oni też mogą wybrać transport prywatny i być może twoje 50 minut będzie versus ich 25 minut. Z tym że oni mogą wybrać komunikację, prywatne auto, rower dla zdrowotności dwa razy w tygodniu albo Ubera. Ty zawsze masz te 50 minut które będzie rosnąć bo coraz większej grupie ludzi gra w głowach amerykański sen.

Paweł
3 lat temu

Tegoroczna wiosna pokazała jedną ważną zaletę. W bloku nie miałem żadnego wpływu na ogrzewanie, sezon grzewczy i koniec. Teraz w domu jak jeden dzień jest chłodniejszy nawet teraz włączam piec i nie marznę. Może więcej jest na mojej głowie, ale o wszystkim decyduje ja. Decyzji o przeprowadzce nie żałuję. Pozdrawiam

Cerw
3 lat temu
Reply to  Paweł

Szok, mamy całe osiedla mieszkaniowe w gazie. Piec gazowy możesz sobie odpalić w mieszkaniu nawet w sierpniu i ogrzewać.

DawidK
3 lat temu
Reply to  Cerw

Piec nie służy do ogrzewania.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Cerw

Nie proście podłączyć całe osiedle do miejskiej ciepłowni? Przy CPK projektują nawet kilkupowiatową.

DawidK
3 lat temu
Reply to  Paweł

U mnie grzali do końca maja. Ciepło miejskie.

mko
3 lat temu

na przykładzie Poznania – gminy podmiejskie są bogatsze, mają lepszą infrastrukturę, centra handlowe są bliżej (szacuję, że około połowa centrów jest poza Poznaniem, więc dojazd od nich jest szybszy z podmiejskiej gminy). Edukacja podstawowa w powiecie stoi na wyższym poziomie niż w mieście. Może to specyfika aglomeracji poznańskiej, ale wiele miejsc pracy jest w powiecie, a nie w mieście (może nawet połowa), więc poranny ruch samochodowy jest symetryczny (część podpoznaniaków jedzie do Poznania, część poznaniaków jedzie do powiatu). Aquaparki, boiska, hale sportowe, ścieżki rowerowe, rozrywki wodne (jeziora) – to wszystko jest dookoła miasta w wystarczającej ilości. Jedyne, czego jeszcze nie… Czytaj więcej »

Marek
3 lat temu

Mieszkanie w mieście czy dom za miastem?
Kto wychował się w domu, zamieszka w mieście; kto w bloku, marzy o domu. Ludzie cenią to, czego nie mieli.

Dom pod miastem to wszędzie daleko, do miejsc rozrywki, znajomych, wszędzie trzeba samochodem.
Mieszkanie w mieście to ciasno, brak przestrzeni i czasami głośni sąsiedzi (aczkolwiek jak czytam tu wpisy, to i pod miastem można mieszkać obok patologii co to u siebie chcą robić co chcą jak chcą i kiedy chcą).

Marek
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Jak jesteś przyzwyczajona do domu, to 100-metrowy apartament to też ciasnota. 🙂 Zauważ, że 100 metrów powierzchni to jest minimum mieszkania, które można nazwać apartamentem. Kwestie opałowe to obecnie faktycznie żaden problem, stąd o tym we wpisie nie wspomniałem. Ale dojazdy się nie zmieniły (home office raczej się nie upowszechni). Prace wokół domu to dla jednych będzie praca, dla innych hobby, to kwestia indywidualna. W okresie poprzedniego szału nieruchomości (lata 2006-2008) był podobny wzrost popytu na domy. Potem był powolny powrót do miast. Wtedy też powstało sporo artykułów na ten temat, z których pamiętam jeden. Opisywano w nim, jak to… Czytaj więcej »

DawidK
3 lat temu
Reply to  Marek

E tam, ostatnio 12m kw. idzie jako apartamenty. 😉

Admin
3 lat temu
Reply to  DawidK

Mocna rzecz 😉

chennault
3 lat temu

Nawet jeśli dom pod miastem nie jest dużo większym kosztem w wymiarze indywidualnym, to niestety stanowi większy koszt w wymiarze społecznym i ekologicznym. Niska, rozproszona zabudowa zajmuje większą powierzchnię niż budownictwo wielorodzinne (czyli w przeliczeniu na mieszkańca eliminuje więcej usług ekosystemowych niż blok lub osiedle w mieście). Generuje większe zużycie wody i energii oraz emisję CO2 (dłuższe dojazdy do pracy/szkoły i do tego transportem indywidualnym). Za to skoncentrowanie ludności w budownictwie typu miejskiego generuje oszczędności wynikające z efektu skali: mniej zasobów i energii potrzeba do wybudowania, zaopatrzenia w wodę i prąd oraz ogrzania bloku mającego 100 mieszkań niż stu osobnych… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu
Reply to  chennault

Dzięki, bardzo cenna uwaga!

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

poniekad rozwiazaneim moglby byc system angielski, gdzie buduje sie mnostwo domkow ale ustawionych szeregowo co sprawia,ze jest to cos pomiedzy wolnostojacymi domkami a zab udowa wielomieszkaniowa.Jak kazdy kompromis ma wady, ale namiaste swohego daje a jednoczesnie tworzy dosc zwarta strukture, gdzie momunikacja zbiorowa ma szanse i sens funkconowac.

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Tak, zgoda, szeregowce to rozsądny kompromis między mieszkaniem za miastem a korzystaniem z miejskiej infrastruktury

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

no ale z drugiej strony gdybysmy w centrum budowali duze mieszkania, odleglosc miedzy blokami bylaby duza, bylyby place zabaw, parki itp itd to po pierwsze koszt bylby kosmiczny a po drugie zwyczajnie nie ma na to tyle miejsca…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

no niby tak, ale wciaz slyszymy,ze najwazniejsze sa aglomeracje bo one produkuja najwiecej PKB i trzeba tam wszystkei inwestycje dawac, a a to powoduje,ze sa coraz atrakcyjniejsze i przyciagaja ludzi z prowincji, a jak na prowincji nie ma ludzi i produkcji to wiadomo,ze PKB niskie kolko sie zamyka..

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

druga sprawa to to pojecie wielkosci tez jest wzgledne: tak krytykowane mieszkanai w bloku z wielkiej plyty o metrazu 50-60 metrow jawia sie nagle jako calkiem przestronne gdy widzimy mieszkanio apartamenty typu studio o metrazu 20-30 metrow….
inna kwestia: co lepsze 10 blokow po 11 pieter i hektar parku miedzy nimi czy 30 blokow po 4 pietra i przed kazdym kilka drzew?i tak dalej i tak dalej

Radek
3 lat temu
Reply to  Monika Madej

Dokładnie. W imię „ekologii” mam się gnieść w ciasnej klatce, bez kontaktu z naturą? Nadmierna koncentracja ludności nie sprzyja naszemu zdrowiu fizycznemu (choroby dużo łatwiej się roznoszą) i psychicznemu – to chyba nie jest ekologiczne, mając na uwadze fakt, że my też jesteśmy częścią ekosystemu. Do tego moje mieszkanie nie jest tak naprawdę moje, skoro jeden czy dwóch ynteligentnych we wspólnocie mieszkaniowej potrafi skutecznie zatruwać życie pozostałym mieszkańcom, utrudniając im mądry zarząd swoją własną nieruchomością oraz częścią wspólną. Argument, że gęsto zaludnione miasta są bardziej eko, bo się mniej przemieszczamy, jest nie do końca trafiony. Miasta pochłaniają masakryczną ilość dóbr,… Czytaj więcej »

chennault
3 lat temu
Reply to  Radek

„W imię „ekologii” mam się gnieść w ciasnej klatce, bez kontaktu z naturą?” Niestety ponieważ jest wielu chętnych, żeby mieszkać blisko natury, to coraz mniej tej natury zostaje. Może słyszałeś o sytuacji w Ojcowskim Parku Narodowym, który od lat zmaga się z zabudową wchodzącą coraz głębiej w otulinę parku, m.in. wskutek działań deweloperów budujących osiedla dla zwolenników mieszkania „w kontakcie z naturą”. Niestety, w ten sposób nie starczy jej dla wszystkich… „Miasta pochłaniają masakryczną ilość dóbr, które trzeba do nich dowozić z daleka.” Do mniejszych miejscowości też się dowozi dobra z daleka. W dzisiejszych czasach wieś nie jest samowystarczalna, nie… Czytaj więcej »

Radek
3 lat temu
Reply to  chennault

Do mniejszych miejscowości też się dowozi dobra z daleka. W dzisiejszych czasach wieś nie jest samowystarczalna, nie produkuje sobie na miejscu mleka, masła, jaj i śmietany, tylko sprowadza od tych samych wielkich producentów co miasto. Wieś wsi nierówna. Może byłeś w kilku pseudo-wsiach żyjących z turystyki i zakładasz, że tak jest wszędzie? Ja znam zarówno takie turystyczne miejscowości, jak i stanowiące wciąż większość wioski, gdzie jeden sąsiad ma krowę, drugi hoduje króliki, trzeci kury i handel wymienny kwitnie. We wsi moich rodziców to nawet ryby hodują w prywatnych stawach. Każda wizyta u nich to spożywanie osobiście uwędzonej przez ojca ryby,… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  Radek

(…)Ja znam zarówno takie turystyczne miejscowości, jak i stanowiące wciąż większość wioski, gdzie jeden sąsiad ma krowę, drugi hoduje króliki, trzeci kury i handel wymienny kwitnie.(…) Ja też taką wieś, ale barteru nie stwierdza… (…)Zmieniłbym też chore prawo o ochronie obiektów zabytkowych, które prowadzi do patologii. Każda rudera w centrum miasta staje się po pewnym czasie zabytkiem, a to powoduje, że np. lokator po włamaniu i okradzeniu jego mieszkania nawet normalnych drzwi wejściowych nie może wstawić, jeśli kilkadziesiąt lat temu były wstawione takie z szybami jak drzwi wewnętrzne!(…) Dobry pomysł… to powinno przekierować uwagę odpowiednich instytucji na miejsca, które na… Czytaj więcej »

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  chennault

Dałem plusa, nie wiem skąd minusy przy tej słusznej wypowiedzi. Timmermans to naprostuje, zaraz po jednym bilecie lotniczym na rok lub dwa lata. W Polsce króluje chaos urbanistyczny i radosne niszczenie krajobrazu. Kosztów inwestycji i utrzymania mediów nikt nie liczy.

hdhfbc
3 lat temu
Reply to  chennault

… energii… Efektywnosc energeryczna ocieplonego bloku 100kWh/m2/r, domu 80-100kWh/m2/r. 1 kWh ciepla w gazie 17gr, w cieplowni 20gr (m. wojewodzkie), 25gr (m. powiatowe). Dużo ciepła zżera wentylacja, części wspólne i piony ogrzewane stale. … wody… Na co? W domu nie trzeba za to płacić za ubytki i kradzieże. … efektywny transport zbiorowy… Oksymoron. Potoki pokrywają 60-70% indywidualnych ścieżek, poza tym trzeba się pałować z przesiadkami. Transport zbiorowy jest dla przewoźników, im wisi czy wożą powietrze czy zostawiają ludzi na przystankach. Trasy są prowadzone obrzeżami osiedli, kilkaset metrów do przystanku. … efektu skali… Wymieniając jeden pion, demolujemy kuchnie/łazienki na wszystkich piętrach.… Czytaj więcej »

DawidK
3 lat temu
Reply to  chennault

O, miłośnik chowu klatkowego. 😀 Dom ogrzeję według własnych potrzeb – z mniejszymi stratami przesyłowymi niż w przypadku podłączenia do sieci miejskiej. Latem dom schłodzę używając energii słonecznej, nie tej z wungla. Podobnie z każdym mocniejszym urządzeniem elektrycznym – mogą pracować wtedy, gdy energia jest darmowa. Konieczność dojazdu nie zależy od miejsca zamieszkania lecz od stylu życia. Jeśli się pracuje zdalnie, to nie trzeba dojeżdżać nigdzie. Jeśli ma się pracę w źle skomunikowanej dzielnicy, to mieszkanie w mieście też będzie się wiązało z długim dojazdem blachosmrodem. Wlokąc się przez godzinę w korkach wyemituje się więcej spalin niż dojeżdżając kwadrans obwodnicą… Czytaj więcej »

Jatoja
3 lat temu

Sprzedałem mieszkanie w bardzo atrakcyjnym, jak na Katowice, miejscu. Teraz mieszkam w domu szeregowym na skraju małego miasta, 3km od autostrady A4. Do pracy dojezdzam szybciej niz niejeden mieszkaniec Katowic. Mimo sentymentu do stolicy Gornego Slaska, juz tam nie wroce. Jesli sie kiedykolwiek jeszcze porwe na budowe domu, to bedzie to na 100% dom wolnostojacy, na mozliwie duzej dzialce. Bede sadzil drzewka i krzewy owocowe oraz warzywa. Jakby jeszcze 10 lat temu – kiedy bylem stuprocentowym mieszczuchem i nie wyobrazalem sobie wyprowadzki z KTW – ktos mi powiedzial, ze ja to powiem, to bym go wysmial! 🙂

Sylwester
3 lat temu
Reply to  Jatoja

Teraz owszem, ale jak będziesz mieć 70 lat, to będziesz tęsknić za brakiem konieczności remontu dachu, czyszczenia go ze śniegu, pieleniem i masą innych koniecznych prac w domu i okolicy. Póki siły są, to wszystko fajnie, ale jak ich nie ma, to samo się nie zrobi…

Radek
3 lat temu
Reply to  Sylwester

Dom wymaga samodzielnego planowania i przygotowania się zawczasu do awarii, podobnie jak blok z mieszkaniami. Tyle, że w bloku robi to za Ciebie zarządca wspólnoty czy administracja spółdzielni. Środki finansowe na to mają ze składki na fundusz remontowy, który latami z Ciebie ściągają. Oczywiście koszt remontu dachu w bloku się rozkłada na większą liczbę lokatorów, ale musisz za to płacić na wypłaty dla całej tej administracji, na te przewały, które robią, na utrzymanie windy, której w domu w ogóle nie musisz mieć. Mieszkanie w bloku wcale nie wychodzi taniej w przeliczeniu na metr kwadratowy. Ale jeśli ktoś żyje od wypłaty… Czytaj więcej »

BdB
3 lat temu

Polecam skecz kabaretowy o domku w Karkonoszach 😉

hdhfbc
3 lat temu
Reply to  BdB

Dlatego przed zakupem trzeba iść do gminy. A zęby można zgubić i przed blokiem, jak wspólnota zaoszczędzi.

Marcin
3 lat temu

Dom jak najbardziej, ale to opcja tylko dla ludzi zamoznych. W przeciwnym razie to jak petla na szyje, ktora powoli sie zaciska im dom starszy.

Pan Krzysztof
3 lat temu

„Im większy teren, tym większy podatek od nieruchomości.”
Szczególnie za rolę klasy 4…6.

EMD
3 lat temu

W temacie kosztów ogrzewania.
2009 – ostatni pełny rok mieszkania w 62m2 – małe miasto powiatowe na Śląsku – zaliczka na ogrzewanie 200pln/mc – rozliczenie roczne na zero czyli 2400 pln
2020 – dom 160m2 – gaz do ogrzewania: 2400 pln

2,5x więcej powierzchni, każda ściana zewnętrzna, tak samo ciepło w środku
Nadal nie wiem jak to jest możliwe że spółdzielnia tyle kasuje (teraz z to mieszkanie jest 270 pln/miesiąc)

Admin
3 lat temu
Reply to  EMD

Dzięki za ciekawe liczby!

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Bez Baltic Pipe ciekawe jakie kwoty za gaz nasze Orły wynegocjują. W 2020 r. gaz i ropa tanie jak barszcz bez uszek. W tym roku ceny energetyków widzą tylko północ.

Jarek
3 lat temu
Reply to  EMD

Ekipo Samcika, dzięki za fajny tekst! Przeczytałem i coś ciekawego wyniosłem, więc w rewanżu podaję swoje liczby za rok 2020, policzone dzisiaj. Może inni też skorzystają, mi te liczby pomagają oszacować koszt życia poza centrum Dom 190 m2, obrzeża miasta poniżej 100k, dolnośląskie, 3 osoby: Gaz ziemny z sieci 3520 zł Woda i ścieki 2320 zł Energia z sieci 1650 zł Odpady 930 zł Podatek 450 zł Drewno kominkowe 1000 zł RAZEM 9870 zł (823 zł miesiąc) Mieszkanie 65 m2, centrum Wrocławia, 2 osoby: Czynsz w spółdzielni 9200 zł Gaz z sieci 235 zł Energia 1400 zł RAZEM 10835 zł… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu
Reply to  Jarek

Wow, bardzo ciekawe wyliczenie, pięknie dziękujemy! Przyda się Społeczności!

Jarosław
3 lat temu

Proponuję jeszcze spojrzenie z innej strony. Do rodziców dzieci, zwłaszcza nastoletnich, zapytajcie co myślą o wyprowadzce z miasta. Ja mieszkałem za miastem w dzieciństwie i wrócę do mieszkania za miastem, jak tylko moje dzieci pójdą na studia.

Slawek
3 lat temu

Nie wynajmujcie firmy ochroniarskiej. Zbędny wydatek.

Cerw
3 lat temu

Decyzja o przeprowadzce poza miasto jest dość egoistyczna, robimy sobie dobrze kosztem dzieci. My wypoczywamy po pracy z dala od ludzi a dzieci ratują się internetem. A gdzie obcowanie z równieśnikami, gdzie możliwość udziału w zajęciach pozalekcyjnych. Oczywiście można mieć 2 auta i robić za taxi 24/h ale wtedy sens posiadania domu jest już mało wiarygodny.
Dom to super rozwiązanie dla wolnych zawodów, osób bezdzietnych, ewentualnie dla na prawdę majętnych ludzi, których stać na dom w mieście, aby dzieci nie były odseparowane od swoich rówieśników.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Cerw

(…)A gdzie obcowanie z równieśnikami, gdzie możliwość udziału w zajęciach pozalekcyjnych.(…)
Pytanie nie prawidłowe… powinno być
(…)Komunikacja publiczna(…).

Slawek
3 lat temu
Reply to  Cerw

Hellooo… Nikt tutaj nie pisze o domu w Bieszczadach, czy innych Kałkach pod granicą z Kaliningradem. Poza tym mamy XXI wiek. We wioskach są żłobki, przedszkola, szkoły, przychodnie, stomatolodzy, duże sklepy, bary, dyskoteki… Nie musisz robić za taksówkę, bo zajęcia pozalekcyjne są na miejscu. Dzieci nie są odseparowane od rówieśników, bo mają ich w sąsiedztwie. Z moich obserwacji wynika, że internetem ratuje się raczej „miastowa” młodzież.

Last edited 3 lat temu by Slawek
Cer
3 lat temu
Reply to  Slawek

Argument z edukacją jest nie trafiony, w miejskich szkołach jest pełno dzieci z okolicznych gmin, ponieważ poziom nauczania w mieście jest o wiele wyższy i rodzice zdając sobie z tego sprawę, masowo przepisują swoje pociechy do miasta. W szkol mojej córki celujący uczniowie z gminy po przeniesieniu do szkoły miejskiej ledwo byli w stanie nadążyć za resztą klasy. Jakie zajęcia pozalekcyjne? . Basenów czy kortów tenisowych raczej nie ma w miejscach słabo zaludnionych. O kinie czy skateparku nie wspomnę… Osiedla domków jednorodzinnych to bardzo małe zagęszczenie ludności na stosunkowo dużym obszarze, dlatego żaden rozrywkowy biznes się nie będzie spinać i… Czytaj więcej »

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Cerw

dzisiejsza mlodziez czy na wsi czy w miescie i tak siedzi w necie…niestety…a dowozenai na zajecia w miescie to tez mordega bo korki…szalu nie ma wszedzie

Magda
3 lat temu

Po 10 latach mieszkania w bloku przeprowadziliśmy się do domu na wieś (15 km od miasta). Dom pod miastem oprócz szeregu (wymienianych tu w komentarzach) plusów, ma „niedogodności”, które dla niektórych mogą być nie do zaakceptowania: swobodny wyjazd na dłużej (szczególnie w sezonie grzewczym lub gdy są zwierzęta), zajęcia pozalekcyjne dla dzieci – rodzice stają się szoferami (wszystkie zajęcia są w mieście), etc. Co do kosztów – roczny koszt utrzymania domu (200m) jest w naszym przypadku podobny do rocznych opłat za 40m mieszkanie (wspólnota mieszkaniowa, bloki z początku lat 80-tych). Po 11 latach mieszkania na wsi powiem z pełną odpowiedzialnością… Czytaj więcej »

Wiki
2 lat temu

W2012r. kupiłem działkę 10km od Krakowa a 2014 przeprowadziliśmy się tam do wybudowanego domu. Wróciłem do Krakowa w 2017r.(do mieszkania). Może na starość lub na weekend kupię dom na wsi, ale życie mojej rodziny jest w mieście. Zepsuł się nam np piec(niestety tuż po gwarancji) i 12tys trzeba było natychmiast wyrzucić. Zamiast na super ferie, siedzieliśmy w domu i dwa razy pojechaliśmy na stok pod Krakowem… super. Roboty z domem bylo masakrycznie duzo(koszenie trawy, dbanie o ogrod, naprawy np bramka/silownik bramy/kostka/podbiciowka/itd), ciagle cos do sprzatania, dzieci trzeba bylo wozic do szkoly, na zajecia pozalekcyjne, a stanie w korkach to strata… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  Wiki

Dzięki za ciekawą opinię!

Pau
2 lat temu

dziedziczmy dom i wcale nas to nie cieszy. sprzedać ten konkretny będzie trudno, a utrzymanie po pierwsze drogi, a co gorsza – dużo roboty. tutaj płacę za czynsz i załatwia mi wszystko administracja. czasu dla siebie i bliskich jest tak mało, że naprawdę szkoda mi na wszstko dodatkowo, co trzeba robić (i sprzątać) koło domu.

Admin
2 lat temu
Reply to  Pau

Tak, to ogromna zaleta posiadania mieszkania w centrum zamiast domu za miastem. A już penthouse na Powiślu… Brałbym

Adrian
1 rok temu

Dopiero teraz trafiłem na ten artykuł ale nie mogę sobie odmówić małego komentarza. Od ponad dwóch lat mieszkamy pod Wrocławiem w bliźniaku. Jedną z rzeczy, które sobie cenię w porównaniu do mieszkania w mieście to… oszczędność. Comiesięczne rachunki wahają się w zależności od pary roku, ale w przeliczeniu na 12 miesięcy w domu wychodzi taniej o ok 30% w porównaniu do 3-pokojowego mieszkania we Wrocławiu. Lekko licząc wychodzi ok 200 zł mniej opłat na miesiąc. Pracuję zdalnie, ale jeśli bym dojeżdżał do biura to te 200-250 zł można przeznaczyć na paliwo bo aż tak daleko nie mam (plus diesel). Jeśli… Czytaj więcej »

Jarosław
1 rok temu

Dom poza miastem to taki trochę idylliczny obraz. Dzieci bawiące sie w ogrodzie, kawa na tarasie, przyjemne koszenie trawy itd. Jednak racjonalny głos w głowie mówi mi że to się nie spina, po kontakcie z rzeczywistością. Zwłaszcza jak się ma dzieci. Wszystko rozbija się o samochód, staje się on niezbędny, konieczny i niezastąpiony. W zasadzie to 2 auta, z 2-ma kompletami fotelików dla dzieci. Mając 1 dziecko – spoko, mając 4-ke?? Logistyka: LEVEL HARD Zawozi tata, a odbiera mama ahh i wszystko w pędzie. Korki nas kochaja bo w końcu rano do miasta, a popołudniu z miasta. Dziękuje za takie… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu