Dolar coraz tańszy. Cena amerykańskiej waluty coraz bardziej zbliża się do psychologicznego poziomu 4,5 zł. A jeszcze nie tak dawno zastanawialiśmy się, kiedy „pęknie” 5 zł za dolara. I wydawało się, że triumfalny marsz „zielonego” nigdy się nie skończy. Czy to dobra okazja, by zainwestować w dolara? A może przeciwnie: dowód na to, że nie taki „zielony” mocarny, jak go malują?
Kiedy 20 października ukazał się mój artykuł o tym, jak to dolar mógłby być osłabiany urzędowo, w skoordynowanej akcji banków centralnych (podobnie jak w połowie lat 80. XX w.), amerykańska waluta testowała rekordowe poziomy – płaciliśmy blisko 5 zł za dolara. Dolar był już wtedy „za silny” w stosunku do całego koszyka walut na świecie. Para walutowa euro-dolar po raz pierwszy od 18 lat osiągnęła parytet 1:1. To zaczęło komplikować sytuację gospodarczą Ameryki (chociaż pomagało rządowi USA zwalczać inflację). O szczegółach możecie przeczytać tu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Teraz dolar jest po 4,52-4,57 zł, co – jak na sytuację w ostatnich miesiącach – wydaje się być atrakcyjnym kursem (40-50 gr niższym od tego, który mieliśmy latem). Ale warto pamiętać, że jeszcze w drugiej połowie lutego, w przededniu inwazji Rosji na Ukrainę, płaciliśmy za dolara o 30-40 gr mniej, czyli tylko 4,20 zł. Wtedy to naprawdę była okazja.
Dolar coraz tańszy jest mniej więcej od połowy października. Na wykresach widzimy, jak grzecznie – na razie – amerykańska waluta wraca do niższych poziomów z początków lipca tego roku. Poziom 4,50 zł jest kluczowy i jego przebicie może zwiastować dalsze spadki amerykańskiej waluty:
Dolar coraz tańszy. To tylko korekta czy zmiana trendu?
Dlaczego dolar jest coraz tańszy? To na pierwszy rzut oka irracjonalne (choć po części – o czym dalej – efekt tego, co się dzieje w największych gospodarkach świata). Dlaczego irracjonalne? Bo Ameryka Północna jest tym regionem świata, który inwestorzy oceniają jako szczególnie bezpieczny politycznie i gospodarczo. Długoterminowa siła dolara to scenariusz niezwykle prawdopodobny. Więcej o tym, jak dolar długoterminowo pokazuje i będzie pokazywał swoją moc, pisałem tutaj.
USA mają naturalny i nieograniczony potencjał wytwórczy i intelektualny do budowania siły gospodarki, a to zawsze przekłada się na pozycję waluty. Tego stopnia innowacyjności i elastyczności gospodarczej nie da się osiągnąć nigdzie indziej na świecie, na pewno na razie nie w Europie, a na pewno nie w Chinach, które aspirowały w ostatnich latach do roli globalnego hegemona.
O Chinach już wiadomo, że po wyborze na trzecią i dożywotną kadencję prezydenta Xi Jinpinga hegemonem nie zostaną, bo właśnie pogrążają się w nieefektywnym zarządzaniu krajem, społeczeństwem i gospodarką przez niedemokratyczny reżim polityczny. A taki model rozwoju nigdy nie przynosi dobrych efektów w dłuższym terminie. Zapewne także dlatego dolar w tym roku rekordowo się umacniał. Ale to się skończyło. Dlaczego?
Poza wojną w Ukrainie i groźbą kryzysu gospodarczego w Europie, silnym motorem wzrostu dolara były podwyżki stóp procentowych w USA i silna retoryka antyinflacyjna banku centralnego, która kazała rynkom finansowym z kwartału na kwartał podwyższać oczekiwania co do maksymalnego poziomu stóp procentowych. A im wyższe stopy procentowe, tym silniejsza waluta (bo więcej można zarobić na obligacjach danego kraju).
Teraz sytuacja się powoli zmienia. Stopy procentowe w USA nie mogą rosnąć w nieskończoność. Obecnie przedział stopy procentowej funduszy federalnych osiągnął poziom 3,75%-4%. Maksymalna wysokość głównej stopy procentowej, której spodziewają się inwestorzy, na początku cyklu wynosiła ok. 4%, a potem urosła nawet do 4,6%. Obecnie rynki finansowe podwyższyły swoje oczekiwania do średnio nawet 5,1% w marcu 2023 r.
Oczekiwane są jeszcze tylko dwie podwyżki po 0,50 pkt proc. w grudniu i lutym, a potem 0,25 pkt proc. w marcu. I to może być koniec cyklu podwyżek, bo inflacja w USA zaczęła spadać. Ostatni odczyt za październik pokazał spadek inflacji do 7,7%, a więc nawet mocniej, niż oczekiwali ekonomiści.
Powoli kończy się więc jeden z głównych czynników przesuwania aktywów światowych w kierunku bezpiecznej przystani w USA – do dolara i obligacji amerykańskich. Wśród inwestorów na świecie rośnie apetyt na ryzyko, a to może np. oznaczać zwrócenie uwagi na inne rynki, które dają możliwości dobrej stopy zwrotu i na rynki akcji.
Rynki akcji w USA odżywają już w ślad za pojawieniem się oczekiwań na zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych. Może to też jest już ta wyczekiwana przez inwestorów okazja do kupowania mocno przecenionych w tym roku akcji na całym świecie? Polska giełda na tym tle wygląda na szczególnie mocno przecenioną.
Za osłabieniem dolara przemawia jeszcze kilka innych argumentów:
- mniejsze ryzyko kryzysu energetycznego w Europie (wysoka temperatura, zapasy gazu pozostają wysokie),
- spadek cen surowców energetycznych na świecie,
- rosnące nadzieje na miękkie lądowanie gospodarki niemieckiej (mimo uzależnienia od rosyjskiego gazu),
- przejście wojny w Ukrainie w fazę długotrwałego konfliktu bez nagłych zwrotów akcji,
- przyjęcie przez kraje europejskie programów oszczędności finansowych,
- bardziej rozsądna polityka nowego rządu Wielkiej Brytanii (zacieśnienie fiskalne i podwyżki podatków),
- sygnały, że być może Chiny zaczną liberalizować swoje podejście do restrykcyjnej polityki antycovidowej, co przesunęłoby w stronę Pekinu część zainteresowań światowych rynków.
Inwestorzy w pogoni za pivotem
Jak długo może potrwać osłabienie dolara? Moim zdaniem co najmniej do połowy grudnia. Wtedy bowiem spotka się na kolejnym posiedzeniu amerykański Fed. To będzie posiedzenie, na którym bank centralny przeanalizuje nowe prognozy i wypowie się co do przyszłości zacieśniania polityki pieniężnej.
Na razie wiemy, że inflacja (CPI) spada, a największy w niej udział mają wzrosty cen energii i – w nieco mniejszym stopniu – również żywności. Sytuacja na rynku paliw się stabilizuje, ceny ropy naftowej i gazu spadają. Są to czynniki, które mogą przyczynić się do stłumienia inflacji. Inflacja bazowa (czyli ta, na którą bank centralny ma wpływ) w USA wynosi obecnie 6,3%.
Do grudnia więc pewnie będziemy obserwować osłabienie dolara, choć może nie tak silne jak w ostatnim tygodniu. Amerykańska waluta zanotowała najgorsze dni od początku pandemii Covid-19. W zgodnej opinii wielu analityków to jeszcze nie koniec. Dolar coraz tańszy: to będzie obrazek, który będziemy jeszcze oglądali do końca roku.
Np. Bloomberg Dollar Spot Index spadł w ub. tygodniu o około 3,5%, co było największą stratą od marca 2020 r. Inwestorzy ograniczali zakłady na dolara przed czwartkowymi danymi o inflacji w USA, a spowolnienie cen doprowadziło do najgorszego w indeksie – dzienne wyniki od 2009 r., gdy inwestorzy wycofywali się z zakładów na to, jak bardzo zaostrzy swoją politykę Fed.
Ostatnie notowania amerykańskiej waluty oznaczają, że jest ona o ok. 6% poniżej szczytu z końca września. Co prawda umacniają się wszystkie główne waluty, w tym euro i funt brytyjski, umacnia się również nasz złoty, ale głównym beneficjentem spadków dolara ostatnio jest waluta japońska, która wcześniej cierpiała na zbyt duże osłabienie spowodowane ultragołębią polityką tamtejszego banku centralnego:
Posiedzenie Fed może stać się zapalnikiem, pivotem, sygnałem do zmiany kierunku. Wielu ekonomistów dowodzi, że rynki obstawiają nieco mniejszą skalę podwyżek stóp procentowych przez Fed, a to jeszcze mocniej odwróciłoby zainteresowanie inwestorów dolarem. Wielu analityków widzi przestrzeń do osłabienia dolara do końca tego roku jeszcze o kilka procent, czyli do poziomu ok. 1,05 dolara za euro.
Zahamowaniem tego spadkowego kierunku mogą być tylko te czynniki, które w tym roku szczególnie silnie odbijają się na gospodarkach większości krajów, zwłaszcza europejskich, czyli – ryzyko zbliżającej się globalnej recesji, ryzyko trwającej wojny w Ukrainie i efekty rosnących oznak spowolnienia w Chinach. W takiej sytuacji dolar ponownie wróciłby do swojej roli bezpiecznej przystani na trudne czasy.
Zawsze też istnieje ryzyko większego zacieśniania polityki pieniężnej, np. gdyby znów nastąpił wzrost cen surowców energetycznych. Ważne będą wskaźniki z rynku pracy i ceny nieruchomości. Im gorsze będą odczyty, tym większe ryzyko, że Fed zwolni z podwyżkami stóp procentowych (to osłabi dolara). O rynku nieruchomości w gospodarkach rozwiniętych i ryzyku załamania cen mieszkań i domów m.in. w USA pisałem tu.
Czytaj też: Jak działa karta wielowalutowa?
Dolar coraz tańszy? Ale jak długo to potrwa?
To, co dotąd przez wiele lat wspierało gospodarkę świata, czyli szybkie postępy w globalizacji, masa taniego kapitału dostępnego po niskiej cenie, gigantyczny popyt konsumpcyjny i inwestycyjny z Chin i brak konfliktów wojennych na wielką skalę, na razie już nie wróci. Ale jeśli Fed wygra walkę z inflacją bez uszczerbku dla gospodarki i rynku pracy, byłoby to olbrzymim pozytywnym osiągnięciem. Na dłuższą metę powinno to sprowadzić kapitał do amerykańskiej gospodarki i znów wzmocnić „zielonego”.
Obecne osłabienie dolara zapewne potrwa jeszcze przez kilka tygodni, może miesięcy (o ile nie przypłynie jakiś czarny łabędź), ale raczej nie przez długie lata. Dobra cena za dolara to, moim zdaniem, powrót co najmniej do poziomów z wiosny, kiedy „zielony” był po ok. 4,20 zł. Wówczas tańsze będą dla nas akcje spółek amerykańskich. O tym, jak i czy inwestować w amerykańskie obligacje korporacyjne, pisał ostatnio Maciek Samcik.
Zdjęcie tytułowe: Unsplash (common license)
Zobacz też wideofelieton o tym, czy nadchodzi już czas kupowania dolarów?
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
Posłuchaj nowego odcinka naszego podcastu!
W 131. odcinku Finansowych Sensacji Tygodnia mamy prawdziwą sensację! Polski rząd zastosował kilka sprytnych zagrań, żeby umocnić złotego i nawet mu to wyszło! Gość specjalny – Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI – wyjaśnia, na czym polegają te działania, czym płacimy za umocnienie waluty i jak długo da się to utrzymać. Do wysłuchania rozmowy zaprasza Maciek Jaszczuk.
Posłuchaj też artykułów z „Subiektywnie o Finansach”, które czytają… ich autorzy. W najnowszym odcinku „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (SDS). Zapis wywiadu z Davidem Zahnem z Franklin Templeton – jednej z największych firm inwestycyjnych na świecie. Czyta Maciej Jaszczuk.