Koniec z pamiętaniem o portfelu. Lada moment dokumenty elektroniczne będą tożsame z tymi plastikowymi. Co już umożliwia i co umożliwi w przyszłości superaplikacja mObywatel? Gdzie będą honorowane dokumenty cyfrowe? Jak zweryfikować czyjś dowód osobisty? Czy trzymanie dokumentów w telefonie jest bezpieczne? Odpowiadam!
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Niedawno Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę „o aplikacji mObywatel”, która niemal zrówna dokumenty elektroniczne, dostępne w aplikacji mobilnej, z tymi tradycyjnymi. A więc mObywatel będzie miał wreszcie taki sam status jak plastikowy dowód osobisty. Minister Cyfryzacji ogłosił oficjalną datę wejścia zmian w życie. Będzie to 14 lipca 2023 r. (dokładnie miesiąc po podpisaniu ustawy przez głowę państwa).
Aplikacja będzie trzecim obok dowodu osobistego (tego plastikowego) i paszportu dokumentem tożsamości obowiązującym w Polsce. To bardzo dobry ruch, bo możliwość wykorzystania elektronicznych dokumentów zdecydowanie wymagała doprecyzowania. mObywatel nie wszędzie jest uznawany, choć w wielu miejscach już można go używać zamiast dowodu osobistego (np. w hotelach, pociągach, niektórych urzędach).
Co to w ogóle jest ten mObywatel? Dla tych, którzy jeszcze się nie spotkali z tą aplikacją, dwa słowa wprowadzenia. W dużym skrócie – jest to taki nasz wirtualny portfel z dokumentami, których elektroniczne wersje widzimy na ekranie telefonu. Dostęp do nich jest możliwy po wcześniejszej – jednorazowej – autoryzacji (np. profilem zaufanym) i – każdorazowo – logowaniu z użyciem PIN-u i hasła (lub biometrii, jeśli smartfon pozwala na taką formę logowania).
Było to bardzo wygodne narzędzie (nie ukrywajmy – każdy z nas nosi przy sobie telefon komórkowy), ale jednak problematyczne, bo nie wszędzie respektowano taką formę dokumentów.
mObywatel będzie jak plastikowy dowód
W wielu miejscach dokument mobilny był wystarczający. Mogliśmy go użyć do potwierdzenia wieku w sklepie, podczas kontroli policyjnej, przy zakładaniu karty lojalnościowej, w pociągu, w przychodni (zapisując się do lekarza) czy odbierając list polecony. Przydawało się to też w życiowych sytuacjach (np. umowa sprzedaży samochodu i potwierdzenie danych kontrahenta).
Natomiast w sytuacjach, w których prawo wymagało okazania dowodu osobistego (np. w banku, przekraczając granicę, u notariusza, rejestrując kartę SIM w biurze operatora telekomunikacyjnego), aplikacja była bezużyteczna. Nie wynikało to ze złej woli urzędników, a po prostu z regulacji prawnych. Teraz to się zmieni, bo w najnowszej ustawie zrównano dokumenty mobilne z tymi tradycyjnymi.
Nie wszystkie przepisy ustawy wejdą w życie 14 lipca. mObywatel jako „środek bezpieczeństwa finansowego do identyfikacji klienta oraz weryfikacji jego tożsamości” ma być stosowany dopiero od 1 września bieżącego roku. Swoją drogą ciekawe, jak wtedy w banku rozwiążą sprawę skanowania dowodów osobistych. Oczyma wyobraźni już widzę bankowców, którym przełożeni każą (bo najczęściej to jednak procedury ustalają wyżsi rangą pracownicy)… fotografować telefony klientów.
Ustawa dotyczy nie tylko dowodów osobistych. Wygodniej będziemy się posługiwać też m.in. elektronicznym prawem jazdy, mLegitymacją nauczyciela, mLegitymacją szkolną, elektronicznym dokumentem umożliwiającym wykonywanie zawodu lekarza i lekarza dentysty oraz mLegitymacją osoby niepełnosprawnej. One też – podobnie jak dowód osobisty – są „zamknięte” w mObywatelu i też będą honorowane na równi z plastikowymi lub papierowymi dokumentami.
Dokumenty elektroniczne a kwestia bezpieczeństwa
Cyfryzacji nie zatrzymamy. Nasz smartfon z biegiem czasu umożliwia nam wykonywanie coraz większej liczby czynności. Wgrywamy do niego pocztę elektroniczną i komunikatory (komunikacja ze światem), karty płatnicze (możemy robić zakupy i wypłacać z bankomatu), karty lojalnościowe (nie trzeba już chomikować ich stosiku w portfelu), aplikacje bankowe (przelew z dowolnego miejsca na świecie), aplikacje biletowe (opłacamy parkingi, bilety komunikacyjne itd.) itd.
Nie dziwi więc, że Ministerstwo Cyfryzacji pozwoliło nam trzymać w telefonach dokumenty (dowody osobiste, prawa jazdy, dowody rejestracyjne, recepty, legitymacje, karty dużej rodziny itd.) za pośrednictwem aplikacji mObywatel i stopniowo poszerza jej zakres.
Zawsze w takich sytuacjach pojawiają się pytania odnośnie bezpieczeństwa. W końcu od tego, czy ktoś poprawnie i rzetelnie zweryfikuje naszą tożsamość (lub kogoś, kto się akurat pod nas podszywa) zależy bezpieczeństwo naszych finansów i danych osobowych.
Kilka przykładów, co można zrobić z fałszywym dowodem osobistym? Można zaciągnąć kredyt w naszym imieniu, można zawnioskować u operatora komórkowego o nową kartę SIM i przechwycić naszą aplikację bankową, można wypłacić gotówkę w placówce banku, można gdzieś zmienić dane kontaktowe. Takie oszustwo będzie do odkręcenia, ale poświęcimy na to masę czasu, nerwów i pieniędzy (prawnicy).
Pytanie brzmi, czy faktycznie będzie się łatwiej pod kogoś podszyć, gdy wystarczy okazać dowód osobisty na ekranie smartfona, a nie plastikowy dokument? Skoro ChatGPT bez problemu fabrykuje zdjęcia, to wydaje się, że nieprzeszkoleni pracownicy mogą mieć problem z weryfikacją takiego dokumentu. Słowo klucz w tym wypadku to „nieprzeszkolony”. Wydaje mi się, że – wbrew pozorom – weryfikacja elektronicznego dokumentu może być bezpieczniejsza niż dokumentu plastikowego. Z trzech powodów.
Po pierwsze, nie da się go zgubić. Nawet jeżeli zgubimy telefon, to dostęp do naszych dokumentów będzie zabezpieczony logowaniem z wykorzystaniem jednej lub dwóch danych weryfikacyjnych. Możemy też zdalnie dezaktywować mObywatela. Dowód plastikowy ktoś może znaleźć i wykorzystać.
Po drugie, systemy informatyczne są rzetelniejsze niż człowiek. Nie wiadomo, czy enigmę udałoby się złamać, gdyby niemieccy żołnierze trzymali się procedur. Pracownik, weryfikując plastikowe dowody, musi polegać na swoich umiejętnościach, spostrzegawczości i intuicji. Weryfikator wykona część pracy za niego (musi tylko zawsze go używać, no i sprawdzić zdjęcie itp.).
Po trzecie, skończy się (mam nadzieję) wszechobecne skanowanie naszych dokumentów. Już jest lepiej niż kiedyś, ale ciągle ktoś (bank, operator, wypożyczalnia, bukmacher itd.) czasem prosi o skan dowodu osobistego. A takie dane zawsze mogą skądś wyciec.
Jak będzie wyglądać weryfikacja mObywatela? Na razie fatalnie
Nie ukrywajmy – obecnie nikt rzetelnie nie weryfikuje dowodów osobistych. Po prostu porównuje się dane (imię, nazwisko, PESEL) i tyle. Dlatego tak ważna była ustawa, która zakazała (ograniczyła) sprzedaży dowodów kolekcjonerskich.
Na zdjęcie patrzy już zdecydowanie mniej osób, a nawet jeśli ktoś patrzy, to nic nie weryfikuje. Wiele osób wygląda już inaczej niż podczas robienia zdjęcia dowodowego. Jedni noszą okulary, inni farbują włosy, jeszcze inni zgolili lub zapuścili brodę. Dziesięć lat ważności dowodu, to szmat czasu.
W mObywatelu proces weryfikacji będzie bardziej skomplikowany. Osoba, która sprawdza dowód, nie tylko będzie musiała zweryfikować dane i zdjęcie, ale też może (miejmy nadzieję, że tak będzie) skorzystać z aplikacji mWeryfikator, która służy do potwierdzenia danych osoby korzystającej z aplikacji mObywatel.
Ta aplikacja jest już dostępna w sklepach z aplikacjami, ale w momencie, gdy chciałem ją przetestować… nie działała. Chciałem wyciąć dla Was kilka screenów z procesu weryfikacji elektronicznego dowodu osobistego, ale nie udało mi się nawet uruchomić mWeryfikatora – pojawiał się błąd aktualizacji. Patrząc na opinie w Gogle Play, nie jest to nowy problem i nie byłym jedyny.
Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko chwilowe komplikacje, bo – jeśli wejdzie nam w nawyk zostawianie dokumentów w domu, a problemy z aplikacją służącą do weryfikacji będą się powtarzać – to mogą nas spotkać przykre sytuacje (w urzędzie, banku, na poczcie itp. odeślą nas z kwitkiem).
Poza tym sama aplikacja nie jest prosta do podrobienia, bo elementami zabezpieczeń są też m.in.: falująca biało-czerwona flaga, aktualna data i godzina, hologram, który zmienia kolory przy przechyleniu telefonu oraz grafika tła.
Dokumenty elektroniczne to dopiero początek!
Zrównanie dokumentów z elektronicznych z tymi plastikowymi to kolejny krok w kierunku stworzenia rządowej superaplikacji dla obywateli. Choć dla niektórych taka wizja może być przerażająca (już są głosy, że na razie dobrowolna aplikacja stanie się obowiązkowa), to niewątpliwie jest to ułatwienie.
Co w przyszłości znajdziemy w mObywatelu? Na stronie aplikacji (tutaj link – następnie klikamy „przejdź do projektu”) możemy otworzyć projekt i pobawić się przyszłymi funkcjami (chociaż to na razie bardziej reklama niż prawdziwy projekt, bo niewiele można wyklikać).
Aplikacja m.in. ułatwi nam załatwianie spraw urzędowych (np. wystawienie pełnomocnictwa, opłacenie sprawy urzędowej, częściowe lub całkowite wypełnienie wniosku itd.); przypomni nam o ważnych terminach (np. o niedopłacie podatku, mandacie do zapłaty czy o terminie ważności dowodu osobistego); powiadomi nas o ważnych sprawach (np. o przyjęciu dziecka do przedszkola, o uzyskaniu dofinansowania z gminy itd.); czy zwiększy nasze bezpieczeństwo (np. pozwoli nam zastrzec PESEL, udostępni certyfikaty szczepień itd.).
Przykładowo wystawienie elektronicznego prawa jazdy ma trwać niecałą sekundę, bo będzie ono dostępne w aplikacji od razu po zdanym egzaminie. To oznacza, że możemy wyjść z egzaminu, wsiąść do samochodu i pojechać do domu jako kierowca. Już wyżej wspomniana ustawa ma umożliwić „dokonywanie płatności elektronicznych” bezpośrednio w aplikacji. Jest więc spora szansa, że skończy się donoszenie dokumentów do urzędu, bo wszystkie w mgnieniu oka wyciągniemy z telefonu komórkowego. Oby.
Niedługo zostanie udostępniona nowa wersja aplikacji, dumnie nazwana mObywatel 2.0 (ciągle czekamy na Polski Ład 2.0). Janusz Cieszyński, Minister cyfryzacji, zapowiedział na Twitterze, że już ją testuje (screen poniżej). Premiera zapowiadana jest na najbliższe dni.
Zdjęcie główne: Onur Bindy / unsplash