Polbank zawiesił w poniedziałek kontrowersyjne renegocjacje umów kredytów hipotecznych, a kilka dni wcześniej mBank obniżył – symbolicznie, ale jednak – oprocentowanie kredytów klientom tzw. starego portfela (chodzi o pożyczki, których oprocentowanie ustala zarząd banku). Dwa głośne spory banków z klientami kończą się przynajmniej częściowym zwycięstwem tych ostatnich, wspieranych zresztą mocno przez media.
Czy to pierwsze jaskółki tego, że bankowcy wreszcie zaczynają rozumieć, iż nie opłaci im się kłaść na szali całej renomy banku dla zarobienia kilku groszy? Przyznam, że nie byłem w stanie pojąć argumentacji Kazimierza Stańczaka, szefa Polbanku, kiedy tłumaczył mi przez telefon, że akcja nakłaniania klientów do zgody na wyższe marże dotyczy tylko nielicznych umów. To po co było wszczynać całą awanturę? Bank, który wszedł na rynek zaledwie trzy lata temu z hasłem „po prostu, po ludzku”, zaryzykował przekreślenie swojego wizerunku dla kilkuset tysięcy dodatkowego zysku? Gdzie tu logika?
- To będzie w tym roku najmodniejszy sposób inwestowania. Nie przegap ważnego trendu! [WYCISKANIE EMERYTURY]
- Dlaczego warto inwestować pieniądze na emeryturę z biurem maklerskim? [INWESTUJ ŚWIADOMIE]
- Od stycznia zmiany w e-zakupach. Na jakie dodatkowe wymogi powinniśmy się przygotować? [O WYGODNYM PŁACENIU...]
Przykłady Polbanku, a wcześniej mBanku, który nieudolnością swej komunikacji z klientami doprowadził do regularnej rewolty w internecie (mStop, nabici w mBank) dowodzą, że w czasach kryzysu bankowcy stracili instynkt samozachowawczy. Inny instynkt, przetrwania, podpowiedział im, że trzeba ratować własną skórę bez względu na koszty, także wizerunkowe. Być może teraz zaczynają pojmować, że nie tędy droga? Czy przekonały ich do tego tylko krzykliwe tytuły w gazetach, czy też reakcja klientów, którzy ostatnio mniej chętnie przychodzili powierzać im pieniądze? Może jestem naiwny, ale mam nadzieję, że także to drugie.
Polacy zawsze byli w sprawach finansów osobistych niemrawi: narzekaliśmy na złodziejskie prowizje, ale na myśl o przenosinach do konkurencji mieliśmy ciarki na plecach. Gdyby się okazało, że dzisiejsza złość na banki przełoży się na większą ochotę do głosowania nogami w przyszłości, sam ufunduję prezesom Polbanku i BRE medal za „wkład w rozwój polskiej bankowości”.