Niby mamy XXI wiek, erę bankowości internetowej i mobilnej, samoobsługowość w rozkwicie. Ale procedury w niektórych bankach bywają wciąż XIX-wieczne. Objawiają się np. w sytuacji, gdy zapragniesz zmienić konto bankowe na lepsze. Zwłaszcza jeśli ma być ono lepsze dla ciebie, a niekoniecznie dla banku.
Bank Pekao jest w fazie dynamicznych zmian. Próbuje przestawić się z torów, którymi jechał przez lata rządów włoskich – ultrakonserwatywnej bankowości, niepodatnej na jakiekolwiek zmiany cywilizacyjne. Jest więc w Pekao unowocześniona aplikacja PeoPay (pod względem funkcjonalności jedna z najnowocześniejszych w kraju), jest nowa oferta podstawowych usług (z Kontem Przekorzystnym, mieszczącym się w czołówce rankingów), jest też nowy pakiet dla klientów zamożnych (tu można się czepiać czy w Żubrze nie przedobrzyli z „luksusowością”).
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
A ostatnio pojawił się też ciekawy pakiet usług dla małych firm i zapowiedź, że Bank Pekao będzie zakładał nowym klientom konta najszybciej na rynku, korzystając jedynie z fotek przesłanych przez klientów za pośrednictwem internetu. Tutaj przeczytasz więcej o tych wodotryskach.
Czytaj też: Zero opłat, dobry procent i gadżety. Oto najlepsze konta dla dzieci. Ranking!
Idzie więc ku dobremu, ale jest jedna rzecz, która wciąż nie dociąga do zmian. To relacje pracowników z klientami. Sporo mamy w „Subiektywnie o finansach” zgłoszeń od klientów, którzy są ciągani do oddziałów w sprawach błahych, do załatwienia przez internet, aplikację mobilną, albo czat. To być może wynika z chęci połączenia nowoczesności z bankowością relacyjną, ale – powiedzmy sobie szczerze – klient wkurzony, że musiał przyjść do oddziału bez ważnej przyczyny raczej jest niepodatny na zacieśnianie relacji.
„Miałam w Pekao konto Premium (opłata miesięczna 19,90 zł), które zapragnęłam zmienić na bezpłatne konto Przekorzystne. Poszłam do oddziału, okazało się, że nie da się tego zrobić za jednym podejściem, bo musi wyrazić zgodę Centrala”
– opowiada jedna z klientek Banku Pekao. Za samą możliwość bezpłatnego skonwertowania konta Premium na Przekorzystne przez nowego klienta wypada Żubra pochwalić. Dziś jest to już coraz częściej oferowana przez bankowców możliwość, ale jeszcze do niedawna bankowcy kazali sobie płacić za zmianę konta na tańsze np. 50-100 zł, albo rezerwowali możliwość zakładania nowej odmiany ROR-u tylko dla nowych klientów.
W Pekao postanowili grać fair i każdy klient – nowy czy stary – może przejść na najnowszą odmianę konta osobistego. Przy okazji najtańszą, bo konto Przekorzystne ma bardzo łatwe do spełnienia warunki bezpłatności. Skoro jednak bank daje klientom możliwość zmiany pakietu podstawowych usług, to dlaczego nie można tego zrobić sobie samoobsługowo?
Niedawno zmieniałem konfigurację konta firmowego w mBanku i rzecz wymagała jedynie złożenia wniosku internetowego, który w dodatku był rozpatrywany chyba przez jakiegoś bota, bo decyzja akceptująca zmianę przyszła natychmiast. Moja czytelniczka myślała, że się przesłyszała, gdy powiedziano jej, iż na zmianę pakietu usług musi wyrazić zgodę centrala, ale okazało się, że to nie jest żart, ani ukryta kamera.
„Zagotowałam się w środku, ale przełknęłam. Złożyłem wniosek i czekałam. Przemiła pani, u której to załatwiałam, po kilku dniach poinformowała mnie, że zgoda przyszła i wysłała mi SMS zapraszający na spotkanie w celu finalizacji operacji – niestety wyznaczając terminy, które mi zupełnie nie odpowiadały”
To kolejny problem z naszymi bankami. Wciąż wydaje im się, że są urzędami. Rozumiem, że jest era cięcia kosztów, ale jeśli bank jest czynny wyłącznie w godzinach pracy swoich klientów, to coś tu nie pasuje. W końcu to bank jest dla klientów, a nie na odwrót. Czasem wypłacam gotówkę z bankomatu BGŻ BNP Paribas w moim bloku i w 90% przypadków oddział banku jest albo jeszcze albo już zamknięty. I zawsze się zastanawiam: jak by to było, gdybym naprawdę musiał coś załatwić w placówce?
Banki powinny być może rzadziej rozmieszczone, ale za to czynne jak supermarkety – od 6.00 do 23.00. Żeby każdy klient, który potrzebuje podpisać jakieś papiery albo coś załatwić z bankierem face to face miał swobodę doboru terminu. Wróćmy jednak do naszych baran… tfu, żubrów. I do czytelniczki, która postanowiła zmienić sobie konto na Przekorzystne. Zgoda Centrali już jest, ale…:
„Dopiero po jakimś miesiącu znalazłam czas, żeby pójść do oddziału i okazało się, że jestem przypisana do konkretnej pani, a jej akurat nie ma, ale będzie jutro. Przyszłam następnego dnia – pani nadal nie ma i nie może być, bo jest na urlopie. Tu już zdenerwowałam się na serio i powiedziałam, że nie wyjdę, dopóki moja sprawa nie zostanie załatwiona. W tym momencie wtrąciła się zwierzchniczka pani w okienku i okazało się, że jednak można przyjąć mój podpis na dokumencie”
Moja czytelniczka jest klientką tego banku od 22 lat i zarzeka się, że zwiałaby natychmiast, gdyby nie była uwiązana kredytem – to jedyne, co jeszcze ją tam trzyma. Kłopot w tym, że nie każdy jest przywiązany do banku kredytem. Są tacy, którzy – widząc, że w prostej sprawie muszą trzy razy pójść do placówki, a potem jeszcze wykłócać się o to, żeby nie musieć przyjść czwarty raz – zwieją niezależnie od tego jak niezłe rozwiązania finansowe bank im oferuje.
źródło zdjęcia: Fremocetrist.com