Kolejny dramat na rynku funduszy inwestycyjnych. Klienci, którzy ulokowali pieniądze w funduszach Altus TFI w zdecydowanej większości nie będą mogli ich przez najbliższe miesiące wycofać. I nie jest pewne ile pieniędzy odzyskają. Wszystko przez kryzys zaufania, który wybuchł z powodu wątpliwych kontaktów Altus TFI ze zbankrutowanym Getbackiem
Kto wie czy nie mamy do czynienia z największym dramatem grupy zarządzajacej funduszami inwestycyjnymi w historii polskiego rynku. W posadach drży bowiem TFI, które jeszcze rok temu zarządzało kwotą 15 mld zł i mieściło się w pierwszej dziesiątce największych firm zarządzających na rynku. Altus był też jednym z największych TFI niezależnych od banków, tworzyło ciekawe, nietypowe fundusze inwestycyjne. Ale to już przeszłość.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Kilkanaście godzin temu zarząd Altus TFI poinformował, że tymczasowo zmienia statuty 11 zamkniętych funduszy inwestycyjnych, którymi zarządza. Nowe brzmienie dokumentów zamyka możliwość wycofywania pieniędzy z tych funduszy przez klientów do końca lutego 2019 r. Po tym terminie klienci będą mogli odzyskać swoją kasę tylko pod warunkiem, że fundusz będzie dysponował płynnością finansową. W przeciwnym razie zlecenia klientów będą proporcjonalnie redukowane.
Altus tłumaczy „uziemienie” pieniędzy klientów gigantyczną skalą zleceń odkupu. Inwestorzy – w zależności od funduszu – zażądali natychmiastowego zwrotu pieniędzy stanowiących od 80% do 90% wszystkich aktywów poszczególnych funduszy. To regularna panika, której nie wytrzymałby żaden fundusz inwestycyjny. Z komunikatu wynika, że…
„Wartość zrealizowanych żądań wykupu certyfikatów inwestycyjnych Funduszy oraz ilość certyfikatów inwestycyjnych, których wykupienia zażądano znacząco wzrosła względem poprzednich okresów. Rosnący wolumen żądań wykupu certyfikatów inwestycyjnych wymusza wyprzedaż aktywów Funduszy niezależnie od bieżącej sytuacji rynkowej oraz oferowanej ceny”
Szefowie Altusa argumentują, że aby oddać pieniądze klientom – bieżąca wartość „zablokowanych” pieniędzy to 1,1 mld zł – fundusze musiałyby wyprzedać posiadane pieniądze za grosze i klienci uzyskaliby tylko ułamek tego, co zainwestowali. Dzięki zablokowaniu wypłat co prawda nie ma gwarancji, że będzie lepiej, ale wyprzedaż aktywów będzie mogła być bardziej rozłożona w czasie. A to daje cień szansy na korzystniejsze warunki transakcji.
Altus w kryzysie: likwidują jedne fundusze i „zawieszają” drugie
Zablokowanie możliwości wycofania pieniędzy z funduszy zamkniętych to tak naprawdę jeden z ostatnich aktów dramatu, który rozgrywa się wokół Altusa. Wcześniej jego fundusze zamknięte zredukowały o mniej więcej połowę poprzednie zlecenia sprzedaży klientów, zarządzanie kilkoma funduszami zamkniętymi zostało przekazane do Rockbridge TFI, zaś sześć funduszy otwartych Altus TFI wszczęło procedurę likwidacji ze względu na „warunki rynkowe”.
Pod tym eufemizmem kryje się oczywiście zalew zleceń umorzenia jednostek uczestnictwa, którego realizacja sprawiłaby, że po funduszach zostałaby przysłowiowa „kamieni kupa”. Wcześniej do inwestorów został wysłany przez szefów TFI dramatyczny w swej wymowie list z apelem, by zachowali spokój i wycofali zlecenia:
„Mamy nadzieję, że argumenty, które staramy się przedstawić, jak również nasze transparentne działania oraz próba ochrony wartości Państwa inwestycji skłonią Państwa do zastanowienia się nad argumentami, które kierowały Państwem podczas składania zleceń wykupu”
Wszczęcie likwidacji funduszy oznacza de facto również zamrożenie pieniędzy klientów – tym razem na półtora roku. Na taki okres (do końca marca 2020 r.) wstępnie planowane jest likwidowanie „masy upadłościowej” funduszy. Ale w kilku innych przypadkach likwidacja się przedłużała, nawet do czterech lat i dłużej.
W przypadku sześciu funduszy otwartych, które poszły do likwidacji, klienci również zdążyli wycofać część pieniędzy. Pod koniec 2017 r. ich łączna wartość wynosiła 430 mln zł. W momencie wszczęcia likwidacji – kilkanaście dni temu – już tylko 130 mln zł. Są to dwa fundusze Absolutnej Stopy Zwrotu (Polski oraz Nowej Europy), fundusze Akcji, Stabilnego Wzrostu, Aktywnego Zarządzania oraz Optymalnego Wzrostu.
Trzeba powiedzieć, że oprócz samego Altusa jego fundusze – w formie „nakładek” UFK – kupowali klienci Axy, Europy, Open Life oraz Allianza. Na razie normalnie „pracują” tylko cztery fundusze otwarte Altus TFI – w tym Absolutnej Stopy Zwrotu Dłużny (400 mln zł aktywów), Pieniężny (200 mln zł), a także Altus Short (10 mln zł).
Wysoka cena spadku zaufania. Nie tylko Altus cierpi
Run na fundusze Altus TFI trwał już od kilku miesięcy. We wrześniu nastąpiła jedynie jego kumulacja. Jak policzyły Analizy Online, w zeszłym miesiącu z funduszy Altusa uciekło 2,1 mld zł (w tym 1,8 mld zł z funduszy oferowanym klientom detalicznym). W czerwcu, lipcu i sierpniu umorzenia wynosiły po 350-400 mln zł miesięcznie.
Wszystko przez „umoczenie” Altus TFI w aferę Getbacku. Pod koniec sierpnia CBA zatrzymało – a potem sąd aresztował na trzy miesiące – Piotra Osieckiego, założyciela i do niedawna prezesa tej firmy zarządzającej. Zarzut? Sprzedaż GetBackowi firmy EGB Investments za ponad 207 mln zł. W ocenie prokuratorów firma była warta niecałe 47 mln zł, a szefowie Altusa o tym wiedzieli. Z kolei Getback spłacił dług EGB w wysokości 80 mln zł.
Co prawda Altus nie zgadza się z zarzutami, ale inwestorzy zaczęli zastanawiać się czy to dobrze mieć pieniądze w funduszach zarządzanych przez firmę, która ma na koncie współpracę z Getbackiem i podejrzane transakcje. A jeśli firma zarządzająca funduszami traci zaufanie klientów, to dramat jest przesądzony.
Na początku września z usług zarządzania aktywami przez Altus zrezygnował Norges Bank Investment Management (miał w Altusie 1,8 mld zł), a potem to samo zrobiło TFI Energia, które miało w Altusie 800 mln zł.
Dramat Altusa to odłożony o kilka miesięcy efekt afery wokół Getbacku. Altus nie jest jedynym TFI, które ucierpiało. Pieniądze w tempie 300 mln miesięcznie uciekają z Trigon TFI (firma zarządzała funduszami stworzonymi na bazie portfeli długów Getbacku). Miliard złotych w aktywach wyparowało z Quercusa, który pod koniec zeszłego roku miał już pod kontrolą 4,5 mld zł pieniędzy klientów (firma zarządzająca funduszami, która kupowała m.in. obligacje Getbacku, choć Quercus wziął straty klientów funduszy na siebie).
Czytaj też: Co z sierotami po Getbacku? Czy wciąż jest robota dla „wilczków z Wall Street”?
Rynek funduszy płaci za Getback. Jak wysoki będzie rachunek?
Ale i to nie musi być koniec. Upadek reputacji Altusa – i głębokie straty klientów – może być elementem, którzy przeważy szalę i spowoduje efekt domina na całym rynku funduszy inwestycyjnych. Pieniądze ostatnio płynęły nań dość szerokim strumieniem – w funduszach jest 150 mld zł pieniędzy klientów detalicznych (przyrost o 35 mld zł w ciągu dwóch lat) i 130 mld zł w „hurtowych”. Jednak we wrześniu odpływ pieniędzy z funduszy był największy od dziesięciu lat i wyniósł aż 3 mld zł.
Chwilowe? Być może. Ale niewykluczone, że po ostatnich aferkach na rynku TFI ludzie po prostu tracą zaufanie do tego sposobu lokowania oszczędności. Ostatnio KNF po raz kolejny przedłużyła – tym razem o dwa lata – likwidację „zbankrutowanego” funduszu Copernicus Obligacji Korporacyjnych. Fundusze Inventum (pechowi klienci pamiętają je jako fundusze Idea TFI) już siódmy rok nie potrafią rozliczyć się z inwestorami. A są jeszcze słynne fundusze Fincrea TFI (m.in. Inwestycji Ziemskich), z których część pieniędzy wyparowało do rajów podatkowych.
zdjęcie: Cristandel76/Pixabay