Głównym grzechem, który popełniamy przy gromadzeniu oszczędności, jest niecierpliwość. Słyszymy, że ktoś zarobił szybko duże pieniądze na giełdzie (albo np. na kryptowalutach) i też byśmy tak chcieli. Ale na inwestowaniu najlepiej się wychodzi spokojnym, systematycznym, konsekwentnym budowaniem portfela. Cierpliwość w inwestowaniu to wielka cnota. Nie wierzycie? To zobaczcie te wykresy
Niezależnie od tego, czy masz lat 30, 40, czy też już zbliżasz się niespiesznie ku końcowi swojej kariery zawodowej, powinieneś (powinnaś) mieć oszczędności, które zagwarantują ci dostatnie funkcjonowanie po tym, jak „zasłużysz” na emeryturę z ZUS. Prawdopodobnie będzie ona niezbyt wysoka, więc dodatkowe pieniądze się przydadzą.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
A ile? Cóż, to łatwo policzyć. Jeśli dziś masz 35 lat i zakładasz, że będziesz żył (żyła) co najmniej 85 lat, a karierę zawodową planujesz skończyć najpóźniej wraz z 65-tymi urodzinami, to potrzebujesz pieniędzy na 20 lat życia. Przeciętnie osoba na emeryturze ma wydatki na poziomie 60-70% tych z czasów aktywności zawodowej. Odpadają niektóre koszty (np. dzieci są już odchowane), ale za do dochodzą koszty związane z pielęgnowaniem swojego ciała i zdrowia.
W przypadku osób relatywnie mało zarabiających ten procent może być wyższy. Np. zarabiając 3.500 zł na rękę z pewnością nie leżysz na pieniądzach, ale też musisz się spodziewać, że Twoje wydatki po zakończeniu kariery zawodowej jakoś radykalnie nie spadną.
Przy założeniu, że ZUS zaopatrzy Cię w kwotę rzędu 1.500 zł miesięcznie, to mniej więcej drugie tyle musisz sobie „zorganizować” na własną rękę. (no, chyba, że po zakończeniu kariery zawodowej chcesz wegetować, a nie spełniać marzenia, na które nie było czasu w czasie „życiowej” bieganiny).
Ponieważ na emeryturze spędzisz jakieś 20 lat (do 85-tki co najmniej), to rachunek jest prosty – potrzebujesz najmarniej 360.000 zł. Na uzbieranie tej kwoty masz 30 lat aktywności zawodowej.
Przy założeniu, że odkładasz miesięcznie 500 zł (czyli aż jedną siódmą swojego wynagrodzenia na rękę, wynoszącego 3.500 zł) i że te pieniądze pracują w tempie 4% rocznie – a więc nie tylko w banku, bo banki już tyle nie płacą – masz szansę uzbierać 180.000 zł, a po uwzględnieniu owej średniej stopy zwrotu na poziomie 4% i procentu składanego (czyli reinwestowaniu zysków) zainkasować w dniu 65-tych urodzin blisko 360.000 zł (nie uwzględniam podatku Belki).
Takie wyliczenie możesz sobie zrobić samodzielnie w tym kalkulatorze. Dotyczy on nie tylko emerytury, ale też mniej długoterminowych celów, takich jak przyszłość dziecka, czy budowa domu. Zachęcam do poklikania, to naprawdę otwiera oczy.
Zapraszam na stronę akcji edukacyjnej „Inwestuj świadomie”: znajdziesz tam poradniki ułatwiające pierwsze kroki w inwestowaniu oszczędności. Najwyższa, samcikowa jakość, praktyczne podejście i dużo użytecznych porad
Dlaczego inwestowanie może chronić pieniądze przed inflacją?
Oczywiście: w im młodszym wieku zaczynasz, tym mniej musisz odkładać, żeby uzbierać przykładowe 360.000 zł. Np. zaczynając w wieku 25 lat – czyli zaledwie dziesięć lat wcześniej – przy 500 zł miesięcznie i stopie zwrotu 4% rocznie uzbierasz prawie 600.000 zł. I możesz wypłacać sobie przez 20 lat po 2.500 zł miesięcznie, a nie po 1.500 zł.
Im kto więcej dziś zarabia, tym bardziej jest narażony na szok związany ze spadkiem jakości życia po zakończeniu kariery zawodowej. Zobaczcie poniższy przykład. Mówimy o osobie jeszcze młodej, zarabiającej 9.000 zł miesięcznie, która może spodziewać się też godnej emerytury. Ale nawet ona potrzebuje „drobnego” miliona złotych własnych oszczędności, żeby (uwzględniając inflację) utrzymać przyzwoitą jakość życia.
Najważniejszą sprawą jest zacząć odkładać pieniądze. A więc przekonać siebie do tego, że warto tworzyć rezerwę finansową na przyszłość w wysokości np. 10% swoich obecnych dochodów. Przyda się też cierpliwość.
Kiedy już udaje nam się gromadzić oszczędności, trzeba część z nich skierować tam, gdzie będą mogły uchronić się przed inflacją. W długim terminie jest kilka takich miejsc. Jedni kupują złoto, inni nieruchomości, jeszcze inni inwestują w ziemię, albo np. w rzadkie, ekskluzywne przedmioty (obrazy, alkohole, samochody, biżuteria…). Oczywiście: warto pamiętać, że tego typu inwestycje nie są dla każdego. Niektóre (jak nieruchomości) wymagają poważnego kapitału, a inne (jak obrazy, czy alkohole) wiążą się z wysokimi kosztami bezpiecznego przechowania inwestycji.
Jeszcze inni postanawiają zostać udziałowcami największych światowych koncernów, czyli po prostu kupują akcje, udziały w funduszach inwestycyjnych albo ETF-y (czyli „automatyczne” fundusze inwestycyjne). Dlaczego? Bo te przedsiębiorstwa w zdecydowanej większości przypadków z roku na rok rosną, zwiększają przychody, wypłacają dywidendy.
Co ważne: posiadanie „cegiełki” własności takiego przedsiębiorstwa powinno ochronić pieniądze przed inflacją. Bo przecież taki McDonald’s sprzedaje swoje bułki po coraz wyższych cenach, uwzględniających inflację. A więc i jego zyski ją uwzględniają. Wartość rynkowa McDonald’sa w długim czasie zaś jest skorelowana z tymi zyskami. Choć oczywiście nie oznacza to, że nie ma żadnego ryzyka, iż ta firma kiedyś nie upadnie – żadna firma nie jest zbyt wielka, by upaść, dlatego właśnie nigdy nie powinno inwestować się wszystkich pieniędzy w jedną spółkę.
Pomijając to zastrzeżenie, wzrost wartości przedsiębiorstwa powinien odzwierciedlać zarówno zwiększanie się jego potencjału (powiększanie się firmy), jak i spadek wartości pieniądza, w którym są wyrażone przychody i zyski tego przedsiębiorstwa.
Czytaj jeśli bardzo się obawiasz rynku kapitałowego: gdy bank płaci dużo – nawet prawie 2% rocznie – za depozyt pod warunkiem, że drugą część pieniędzy zainwestujesz. Czy to może mieć sens? Na co uważać, żeby nie dać się złapać w pułapkę?
Ryzyko w inwestowaniu. Jak je okiełznać?
Tym, co nas zniechęca do inwestowania pieniędzy na przyszłość w akcje spółek giełdowych jest ryzyko. W krótkim czasie rzeczywiście jest ono niemałe. Kupując w złym momencie akcje kiepskiej spółki można stracić w skrajnym przypadku prawie wszystkie pieniądze.
Ale kupując systematycznie, konsekwentnie, po kawałku i to nie akcje jednej firmy, lecz ich całego portfela, zmniejszamy ryzyko. Im dłużej inwestujemy, tym ono jest mniejsze, bo w coraz większym stopniu nasz zysk jest wynikiem długoterminowych trendów (czyli tego, że wartość rynkowa firmy odzwierciedla wzrost jej realnego potencjału oraz spadającą wartość pieniądza, w którym jest wyrażona), a w coraz mniejszym – krótkoterminowych zaburzeń.
Na dowód wklejam wykres, który pokazuje jak zachowywały się rynki kapitałowe w ciągu ostatnich trzydziestu kilku lat. Pierwszy wykres obrazuje zmieniającą się wartość indeksu akcji największych światowych korporacji, zaś drugi – rynku obligacji z całego świata.
Jak widzicie, w obu przypadkach mówimy o ośmiokrotnym pomnożeniu wartości kapitału zainwestowanego na starcie. A przecież po drodze były kryzysy, krachy i załamania. To właśnie te krótkoterminowe zaburzenia, które – jeśli nie panikujemy i potraktujemy je jako drobny epizod na drodze do budowania naszej zamożności – są pułapką dla naszej konsekwencji. Cierpliwość pozwala ją ominąć.
Nie macie pojęcia jaką miałem pokusę, żeby w styczniu 2020 r. pozbyć się akcji (a właściwie funduszy akcji i ETF-ów z całego świata) z mojego portfela inwestycji, gdy do Europy zbliżał się Covid-19. Miałem przeczucie, że „to walnie”, choć nikt jeszcze nie myślał jak okropny czas przed nami. Znajomi zarządzający pieniędzmi w dużych bankach też się nie mogli nadziwić kto teraz kupuje akcje, skoro załamanie jest pewne, jak w banku.
Wiedziałem, że akcje runą, ale nic nie zrobiłem. Realizowałem swoją strategię przyjmując założenie, że jak spadnie, to później odbije. A ja – nawet jeśli sprzedam w dobrym momencie – to niekoniecznie w równie dobrym momencie zdołam odkupić.
Tak naprawdę to pewnie bym umiał zarówno dobrze sprzedać, jak i dobrze odkupić. Przez kilka lat byłem zawodowym spekulantem giełdowym i na własnych błędach nauczyłem się znaczenia giełdowego powiedzenia „kupuj, gdy leje się krew”. Ale nie po to od mniej więcej 13 lat opowiadam Wam na „Subiektywnie o finansach” czym różni się inwestowanie od spekulowania, żeby w swoich prywatnych oszczędnościach stosować inne zasady. Dla ich niewielkiej części – owszem. Ale nie dla całości.
Jak wiecie, akcje światowych koncernów są już znacznie wyżej, niż były przed początkiem pandemii. Zapewne wynika to nie tyle ze wzrostu potencjału firm, co z inflacji, która z kolei bierze się z dodruku pieniędzy przez banki centralne. Ale powód jest nieistotny. Ważne, że nawet pandemia nie zakwestionowała podstawowej zasady działania rynków kapitałowych – że „cegiełki” akcji to realna wartość, która nie „wyparuje” bez powodu.
Złe nawyki kontra cierpliwość i… magia procentu składanego
Zobaczcie wszystkie złe rzeczy, które działy się na rynkach kapitałowych w ciągu ostatnich 25 lat. Każda z nich wydawała się końcem świata, a na koniec wartość zainwestowanych wówczas pieniędzy do dziś wzrosła siedmiokrotnie. Oczywiście: nie ma żadnej pewności, że za kolejnych 25 lat historia się powtórzy. Ale w coś trzeba wierzyć.
Przeczytaj też: Jak zabrać się do systematycznego inwestowania oszczędności? I dlaczego teraz może być dobry moment do tego?
A potem zerknij tutaj: Siedem kroków do zbudowania portfela długoterminowych inwestycji
Na koniec spójrz tutaj: Inwestowanie nie musi być ani trudne, ani nudne. Wystarczy, że wybierzesz sobie „temat” inwestowania, a oni podpowiedzą co powinieneś zrobić z pieniędzmi
Do tego wszystkiego dochodzi cierpliwość i magia procentu składanego. Odkładając przez 30 lat po 500 zł miesięcznie uskładamy na nie oprocentowanym rachunku bankowym 180.000 zł (a realna wartość tych pieniędzy będzie mniejsza, niż dziś). Inwestując te pieniądze i osiągając 6% średniego zysku rocznie będziemy mieli na koniec 500.000 zł. Po 40 latach będzie to już równy milion złotych.
Te liczby pokazują moc procentu składanego oraz wzrostu wartości największych światowych koncernów. Najlepsze jest to, że o ile jeszcze 30-40 lat temu nie mieliśmy żadnej możliwości, żeby w taki sposób zainwestować swoje oszczędności, to właśnie tak powstało bogactwo społeczeństw w USA, czy w Europie Zachodniej. Tam duża część gospodarstw domowych opiera swój prywatny „fundusz emerytalny” na inwestycjach na rynku kapitałowym.
Oczywiście: nikt Wam dziś nie zagwarantuje, że poświęcając 500 zł miesięcznie ze swojego wynagrodzenia za 30 lat zgromadzicie niemały kapitał, a za 40 lat będziecie milionerami. Ale tym bardziej nikt nie zagwarantuje Wam, że dostaniecie godziwą emeryturę z ZUS. No i – co najważniejsze – macie gwarancję, że realna wartość pieniędzy, które dziś „nie pracują”, za 40 lat będzie wynosiła mniej, niż 10% obecnej. Tak działa inflacja, które zżera realną wartość oszczędności w tempie ok. 20-30% w każdym dziesięcioleciu.
Mam nadzieję, że to Was zachęciło do inwestowania oszczędności i pozbawiło choćby części obaw dotyczących możliwości utraty tych pieniędzy. Jak zacząć inwestowanie? Pierwszy krok możecie zrobić na tej stronie (przetestowałem jedną z tych trzech strategii dla początkujących i to była dość dobra opcja – polecam). I pamiętajcie: cierpliwość i konsekwencja znacznie zwiększają szanse na sukces w inwestowaniu oszczędności.
—————————
Ten tekst jest częścią akcji edukacyjnej „Inwestuj świadomie”, której partnerem jest mBank i Biuro maklerskie mBanku. W mBanku znajdziesz rozwiązania zarówno dla początkujących, jak i dla zaawansowanych inwestorów.
ZASTRZEŻENIE:
Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora artykułu i nie muszą reprezentować poglądów mBank S.A.
Pamiętaj, że inwestowanie w akcje i inne instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem i nie gwarantuje realizacji założonego celu inwestycyjnego ani uzyskania określonego wyniku inwestycyjnego. Powinieneś liczyć się z możliwością utraty przynajmniej części zainwestowanych środków. Musisz wiedzieć, że mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za decyzje klientów związane z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Wartość zakupionych instrumentów finansowych może się zmieniać wraz ze zmianą sytuacji na rynkach finansowych. W konsekwencji, dochód z zainwestowanych środków może ulec zwiększeniu lub zmniejszeniu, a w przypadku instrumentów pochodnych strata może przekroczyć wysokość zainwestowanego kapitału. W przypadku instrumentów finansowych notowanych w innej walucie niż polski złoty, wartość Twoich inwestycji może ulec zmianie wskutek zmian kursu walutowego. Potencjalne korzyści z Twoich inwestycji pomniejszą się o pobierane podatki i opłaty wynikające z przepisów prawa, taryf opłat i prowizji oraz regulaminów.
Gdy podejmujesz jakąkolwiek decyzję inwestycyjną, powinieneś kierować się własną oceną sytuacji faktycznej i prawnej. W związku z powyższym, przed przystąpieniem do planowanej transakcji, powinieneś sam określić ryzyko ekonomiczne, pozytywne aspekty transakcji, jak również jej charakter podatkowy, księgowy, prawny oraz konsekwencje mogące z niej wynikać., jak również musisz też we własnym zakresie ocenić czy jesteś w stanie podjąć ryzyko związane z daną transakcją. Pamiętaj, aby szczegółowo zapoznać się z opisem czynników ryzyka, specyfikacją danego instrumentu, regulaminami, opłatami i informacjami zawartymi w innych dokumentach związanych ze świadczeniem usług przez mBank S.A. znajdującymi się na stronie internetowej usługi eMakler oraz na stronie Supermarketu Funduszy Inwestycyjnych oraz rozważyć, czy dany instrument jest dla Ciebie odpowiedni zgodnie z własną wiedzą, doświadczeniem w inwestowaniu oraz sytuacją finansową.
Pamiętaj, to nie jest oferta, lecz felieton edukacyjny. Po szczegóły oferowanych rozwiązań zapraszamy do mBanku S.A.
zdjęcie tytułowe do tekstu: Duane Mendes/Unsplash