Ostatnio modne są w firmach ubezpieczeniowych tzw. polisy rentowe, zwane inaczej gwarantowanymi. To takie ubezpieczenie, które jest swego rodzaju programem systematycznego oszczędzania, ale gwarantuje klientowi z góry określoną wypłatę miesięcznej renty po osiągnięciu wieku 65 lat.
Takie ubezpieczenia troszeczkę przypominają zabawę w ZUS. Jakkolwiek od strony czysto finansowej trudno je uznać za najlepszy możliwy sposób inwestowania pieniędzy z myślą o dostatniej emeryturze, to mają niezaprzeczalną zaletę – klient z góry wie ile wyniesie jego minimalna wypłata, zaś firma ubezpieczeniowa bierze na siebie ryzyko inwestowania klientowskich pieniędzy, obiecując „działkę” w tych potencjalnych zyskach.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Takie ubezpieczenie mógłbym polecić osobom, które nie chcą mieć w życiu do czynienia z żadnymi lokatami, obligacjami, akcjami, funduszami inwestycyjnymi, nie interesuje ich pomnażanie kapitału, lecz tylko święty spokój dotyczący przyszłej emerytury. Spokój połączony z brakiem jakichkolwiek opłat – administracyjnych, za zarządzanie. Dla tych z Was, którzy zastanawiają się nad tego typu ubezpieczeniem rentowym przygotowałem recenzję przykładowego produktu tego typu.
Możecie ją też wykorzystać przy ocenie innych tego typu produktów, bo – jak już wspomniałem – większość firm ubezpieczeniowych ma w ofercie bardzo podobne polisy o charakterze rentowym. Składki można płacić dla siebie, albo dla kogoś z rodziny, np. swoich dzieci. Minimalna składka miesięczna to zwykle 100 zł.
Mechanizm działania gwarantowanej polisy jest następujący: płacisz składki przez maksymalnie 30 lat, potem zgromadzone pieniądze leżą na koncie ubezpieczyciela i czekają na osiągnięcie przez ciebie wieku 65 lat, a kiedy to już nastąpi, to są wypłacane w ramach dożywotniej renty. Można też całą zgromadzoną kasę zabrać od razu. Od początku wypłat renty (65-ty rok życia) do 80-tki jest taki „bonus”, że w przypadku śmierci ubezpieczonej osoby prawo do wypłaty niewykorzystanej części renty przypadnie uposażonej osobie. A więc gros pieniędzy – nie tylko zebranych ze składek, ale i zarobionych przez firmę ubezpieczeniową – nie przepadnie w żadnych okolicznościach, niezależnie od tego jak długo będzie żył klient.
Jakie pieniądze można otrzymać i jaką „cenę” w postaci składek trzeba za to zapłacić? Załóżmy, że jakiś pan Grzegorz przez 30 lat co miesiąc płacić będzie 500 zł. W zamian ubezpieczyciel gwarantuje mu wypłatę dożywotnio renty w wysokości 989 zł lub jednorazową „odprawę kapitałową” w wysokości prawie 240.000 zł. Z kolei przykładowa 40-letnia pani Jola zdąży opłacać składki w wysokości 500 zł tylko przez 25 lat, a w zamian uzyska prawo do dożywotniej wypłaty renty na poziomie 661 zł miesięcznie lub też do wypłaty jednorazowej na poziomie 155.000 zł.
Obie kwoty to poziom minimalny, realnie wypłaty mogą być większe, bowiem firma będzie inwestowała składki klienta i dzieliła się z nim zyskami (proporcje są różne: od 50:50 do 10:90 na korzyść ubezpieczyciela), o ile przekroczą poziom np. 2,8% w skali roku. Nie należy się nastawiać, że będzie z tego jakiś duży dodatkowy zysk, ale przy założeniu, że ubezpiecyciel będzie w stanie „wykręcać” 5% rocznie pan Grzegorz będzie miał 1380 zł renty dożywotniej albo 335.000 zł do wzięcia jednorazowo. Wypłata pani Joli wzrosłaby w takim przypadku do 818 zł miesięcznie lub 192.000 zł jednorazowo.
Na to ubezpieczenie trzeba patrzeć tak, jak na alternatywę do odkładania pieniędzy na koncie oszczędnościowym lub na lokacie bankowej. W takiej sytuacji też moglibyśmy sobie wypłacić jednorazowe „świadczenie” po przekroczeniu wieku emerytalnego. Bonusem w przypadku skorzystania z oferty firmy ubezpieczeniowej jest to, że jego świadczenie wypłacane jest dożywotnio, a więc jeśli będziemy się zdrowo odżywiać i żyć bezstresowo, to możemy osiągnąć bardzo sędziwy wiek i przez cały ten czas dostawać pieniądze.
Czas więc policzyć ile pieniędzy można uzbierać nie korzystając z ubezpieczenia gwarantowanego tylko wpłacając pieniądze na konto oszczędnościowe lub na lokatę.
Najpierw pan Grzegorz. Załóżmy, że pan Grzegorz przez 30 lat co miesiąc wpłaca 500 zł na konto oszczędnościowe i że jest ono oprocentowane średnio na 3% (według dzisiejszych standardów to nieosiągalne, ale stopy procentowe nie zawsze chyba będą tak niskie, jak dziś). Po 30 latach oszczędzania, a więc w wieku 58 lat, pan Grzegorz będzie miał 265.000 zł (już uwzględniając podatek Belki). Przez kolejnych 7 lat (do ukończenia 65-tki) cała ta kwota leży na lokacie bankowej oprocentowanej na 4% (zakładam, że lokata na tak wysoką kwotę jest negocjowalna i pozwala zarabiać więcej). To oznacza, że pan Grzegorz po przekroczeniu 65 lat miałby na koncie 323.000 zł. A więc znacznie więcej, niż miałby w gwarantowanej opcji w Aegonie.
Gdyby jednak firma ubezpieczeniowa rzeczywiście wykręciła 5% rocznie lub więcej, to jej wypłata byłaby większa, niż efekt samodzielnego oszczędzania na koncie oszczędnościowym. Ale z drugiej strony nasze wyliczenia oprocentowania lokat też są bardzo konserwatywne.
A pani Jola? Gdyby pani Jola wpłacała po 500 zł na konto oszczędnościowe dające 3% w skali roku, to po zapłaceniu podatku Belki po 25 latach będzie miała jakieś 206.000 zł. Znów znacznie więcej, niż w opcji gwarantowanej polisy. Choć oczywiście warto pamiętać, że wkładanie pieniędzy do firmy ubezpieczeniowej nie wymaga najmniejszego trudu, a zarządzanie własnymi oszczędnościami – już tak. Nawet głupie konto oszczędnościowe czasem trzeba zamienić na inne, albo włożyć część pieniędzy na lokatę, albo zrolować jedną lokatę na drugą. Słowem – jest tu jakiś element zarządzania aktywami i jeśli ktoś kompletnie nie czuje potrzeby, żeby się tym zajmować i pilnować, by wykręcać te 3-4% rocznie, to pomysł polisy gwarantowanej może być jakimś rozwiązaniem.
Jeśli jednak ktoś ma opanowane zakładanie lokat bankowych, to opcja samodzielnego oszczędzania powinna mu się opłacić bardziej. Tzw. break-even następuje tu przy stopie zwrotu 2% rocznie. Jeśli sam masz czas i ochotę, żeby spróbować zarabiać więcej, ubezpieczenie rentowe wydaje się być mniej korzystną opcją, niż samodzielne oszczędzanie. Przynajmniej patrząc na ten konkretny przypadek, bo oczywiście inne firmy ubezpieczeniowe mogą mieć nieco inne proporcje wysokości składek do wysokości wypłat oraz podziału zysków.
I jeszcze jedna uwaga na sam koniec: warto oczywiście pamiętać, że wszystkie kwoty są w wartościach nominalnych – ich realna wartość w przyszłości zależy od inflacji. A ta w ciągu 30 lat prawdopodobnie sprowadzi realną wartość składek, jak i wypłat do poziomu 50-60% obecnej wartości.