„Dla tej gry to ja sobie nawet konsolę kupię” – pisze pan Marcin, który kupił w przedsprzedaży „Cyberpunk 2077” za blisko 250 zł. Kupił tę grę w sklepie internetowym należącym do spółki CDP, która ogłosiła upadłość. Teraz grozi mu… nadmiar szczęścia: syndyk proponuje odzyskanie pieniędzy, a CD Projekt Red, że mu tę grę dostarczy. Takich osób jest 8.000. Czy można zjeść ciasto i mieć ciastko? I kogo w tej sprawie słuchać – producenta gry, czy syndyka?
Od czasu gdy w styczniu 2018 r. twitterowe konto gry „Cyberpunk 2077” ożyło i nadało krótki sygnał *beep*, wartość CD Projekt Red, czyli studia filmowego, które tworzy grę (a wcześniej światowy hit – serię gier „Wiedźmin”), wzrosła o 300%. Dziś to najcenniejsza spółka nie tylko na polskiej giełdzie, ale w całej gospodarce – inwestorzy wyceniają ją na 38 mld zł, podczas gdy PGNiG jest rynkowo warte 30 mld zł, a Orlen „jedynie” 28 mld zł. I to pomimo, że roczne przychody twórców „Wiedźmina” to raptem 500 mln zł, czyli 222 razy mniej, niż naszego paliwowego czempiona.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
W astronomicznie wysokiej wartości CD Projekt Red nie zawiera się tylko dotychczasowy sukces gry „Wiedźmin 3”, której premiera miała miejsce pięć lat temu, ale przede wszystkim oczekiwania na kasowy sukces nowego tytułu „Cyberpunk 2077”. Gra ma nie tylko świetny marketing, który polega na stopniowaniu napięcia przed oficjalną premierą (była już kilkukrotnie przesuwana), ale też niezłe wstępne recenzje.
Oczekiwania wobec „Cyberpunk 2077” są ogromne, jeśli gra okaże się (co mało prawdopodobne) kiepska, a sprzedaż będzie poniżej oczekiwań, napompowanych do milionowych wolumenów (niektórzy mówią, że to może być jedna z dziesięciu najlepiej sprzedawanych gier wszech czasów na świecie), ceny akcji zapewne polecą w dół. To okaże się dopiero w dniu zaplanowanej na 19 listopada premiery.
Jedni w tę grę „inwestują”, kupując akcje jej producentów, inni po prostu czekają, żeby zagrać. Ci, którzy nie mogą się doczekać, zarezerwowali i opłacili ją awansem. Problem w tym, że dystrybutor… zbankrutował. A teraz syndyk próbuje nabywców „Cyberpunka 2077” trochę na siłę uszczęśliwić. O co chodzi?
Sklep bankrutuje, ale CD Projekt gasi pożar
Napisał do nas pan Marcin, który na co dzień nie gra w gry, ale ten Cyberpunk tak rozpalił jego ciekawość, że zadeklarował, że kupi sobie z tej okazji konsolę. Żeby mieć pewność, że gdy gra trafi do dystrybucji, nie zabraknie i dla niego kopii, złożył zamówienie w sklepie cyberpunk.sklep.pl prowadzonym przez spółkę CDP Sp. z o. o. w cenie ok. 250 zł.
Niestety, firma CDP, zajmująca się dystrybucją gier, a mająca wspólne korzenie z CD Projekt (aczkolwiek od lat był to zupełnie inny, niezależny podmiot), ogłosiła upadłość. Sąd zdecydował o jej ogłoszeniu w maju (sygn. akt XVIII GUp 96/20).
Nad premierą Cyberpunk zawisły ciemne chmury – upadły sklep nie może przecież dostarczyć produktu, za który zapłacili fani. Dlatego producent gry, czyli notowany na giełdzie CD Projekt Red, niezwłocznie wysłał do osób, które opłaciły ją z góry, wiadomość, że przejmuje zobowiązania upadłej firmy i że gra na 100% zostanie dostarczona.
„Wobec zaistniałej sytuacji CD PROJEKT RED postanowiła przyjąć na siebie zobowiązanie i odpowiedzialność za dostarczenie Fry oraz ewentualne dokonanie zwrotów wpłaconych kwot osobom, które odstąpiły od umowy po dniu ogłoszenia upadłości CDP. Jako deweloper odpowiedzialny za produkcję Gry nie chcemy, żeby graczy spotkały jakiekolwiek negatywne konsekwencje związane z upadłością naszego dystrybutora (tj. CDP), dlatego zapewniamy, że dostarczymy Grę wszystkim osobom, które ją zamówiły – bez żadnych dodatkowych opłat i formalności”
Pożar został ugaszony w zarodku, ale od kilku tygodni w mediach społecznościowych, jak i do naszej skrzynki kontaktowej wpadają informacje, które nabywców gry wprawiają w konfuzję. Pan Marcin relacjonuje tam to tak:
„Syndyk do mnie napisał już dwa razy, że mam zgłaszać wierzytelność z tytułu opłaconej gry. Wcześniej CD Projekt Red napisał, że mam zignorować syndyka, bo grę i tak dostanę. Na co syndyk pisze, że mam zignorować CD Projekt Red, bo tu nie chodzi o jakąś grę, ale o moje pieniądze. Napisałem do syndyka, że jednak chodzi o grę i po co mam zgłaszać wierzytelność skoro, on do mnie pisze, że wie że mam wierzytelność”
Takich przykładów jest więcej. Na Facebooku i Twitterze nie brakuje relacji osób, które niezależnie od historii pana Marcina dzielą się swoimi pismami od syndyka CDP. Zabawne? Ani trochę.
Czytaj też: Nowa opcja na inwestycje w CD Projekt. Certyfikaty turbo od ING. Ile można na tym zarobić?
CD Projekt obiecuje grę. „A na jakiej podstawie?” – pyta syndyk
Wyszedł z tego niezły pasztet. Czy możliwe, że gracze dostaną „Cyberpunka 2077” gratis? Stałoby się tak, gdyby dostali pieniądze od upadłego sklepu (odzyskane przez syndyka), a samą grę otrzymali od CD Projekt Red. Dlaczego syndykowi tak bardzo zależy na zgłaszaniu wierzytelności przez klientów sklepu? Zadzwoniliśmy do syndyka zapytać o ten przypadek. Oto co usłyszeliśmy od jego pełnomocnika:
„Nasze pisma do osób, które kupiły grę „Cyberpunk 2077″ wynikają z obowiązków prawa – po prostu musimy zawiadomić wierzycieli o upadłości CDP oraz musimy wezwać do zgłaszania wierzytelności. W sumie grę kupiło ok 8.000 osób, natomiast kwoty wierzytelności są różne. Liście wierzycieli może się znaleźć ponadto kilkadziesiąt dużych podmiotów, np. kontrahentów sklepu. Docierają do nas informacje, iż CD Projekt Red deklaruje, że wyda grę wszystkim, którzy za nią zapłacili upadłej CDP. Trudno mi się odnieść do tej deklaracji. Z formalnego punktu widzenia – nie zostało dotychczas zawarte porozumienie w tej sprawie między syndykiem upadłej spółki CDP, a CD Projekt Red. Rozmowy trwają, ale ich wynik nie jest przesądzony – trwa analiza umów zawartych przez CDP przed upadłością”
Syndykowi zależy na tym, żeby ludzie mieli wiedzę o tym, że mają możliwość zgłoszenia wierzytelności: mogą, ale nie muszą tego robić. Natomiast jeśli tego nie zrobią, a ostatecznie gry z jakichś powodów nie dostaną od CD Projekt Red (np. znów się przesunie termin premiery), to wtedy może się okazać, że nie będą mogli dochodzić swoich praw od upadłej CDP, bo np. zakończy się upadłość CDP albo ich roszczenia się przedawnią.
Czy syndyk ma interes w tym, żeby zarejestrowało się jak najwięcej osób? Owszem ma. Generalnie im postępowanie trwa dłużej, jest bardziej złożone, dotyczy większej liczby wierzycieli i większych kwot, tym jego wynagrodzenie jest większe. Z drugiej strony klienci, którzy kupili grę, muszą w obecnym stanie prawnym wierzyć CD Projektowi „na ładne oczy”, że ta najcenniejsza polska firma jednak znajdzie sposób na przekazanie opłaconej gry.
Możliwe są dwa scenariusze: jeśli CD Projekt Red z jakichś względów nie dostarczy gry, jedynie osoby, które zgłosiły na czas wierzytelność, będą miały szanse odzyskać pieniądze. A i wtedy nie wiadomo, czy pieniędzy z upadłej spółki wystarczy na opłacenie wszystkich klientów i innych wierzycieli. Ale równie dobrze – tak przynajmniej wynika z pism – gracze mogą dostać upragnioną kopię gry i jeszcze zwrot pieniędzy od syndyka likwidującego majątek upadłego sklepu.
CD Projekt Red wyjaśnia: „syndyk niech robi swoje, a my i tak dostarczymy grę”
Co na to CD Projekt Red? Firma przypomina przepisy upadłościowe, które stanowią, że klienci sklepu są na szarym końcu, jeśli chodzi o zaspokojenie roszczeń po upadłej spółce, co oznacza, że wcale nie wiadomo, czy dostaną zwrot pieniędzy (innymi słowy, czy wystarczy kasy z tego, co zostawiła po sobie upadła spółka). CD Projekt Red deklaruje, że grę dostarczy. Dostaliśmy obszerną odpowiedź w tej sprawie, oto jej fragment:
„Zdajemy sobie sprawę, że przekazywanie przez nas i przez syndyka odmiennych informacji w sprawie realizacji zamówień złożonych u CDP sp. z o.o. może wywoływać zamieszanie i zdezorientowanie po stronie kupujących, dlatego chcielibyśmy być w pełni transparentni i dokładnie wyjaśnić zaistniałą sytuację. W zaistniałej sytuacji, kluczowe dla nas było przede wszystkim zapewnienie, żeby gracze, którzy zamówili i zapłacili za grę, otrzymali ją zgodnie z umową. Nie mamy wątpliwości, że zawarte przez nas porozumienie ze spółką CDP jest nie tylko ważne i w pełni skuteczne prawnie, ale też korzystne dla całej masy upadłości i pozostałych wierzycieli CDP, a przede wszystkim dla osób, które zakupiły gry u CDP poprzez stronę cyberpunk.sklep.pl. Niezależnie od wyniku trwających rozmów i tego, jak syndyk ocenia ważność naszego porozumienia, ze swojej strony mamy zamiar zrealizować obowiązki w nim przyjęte. Zapewnienie dostawy gier Cyberpunk 2077 dla wszystkich osób, które kupiły je od CDP, jest dla nas priorytetem”
Jest więc spore zamieszanie, ale finał, miejmy nadzieję, będzie szczęśliwy – zarówno dla wierzycieli upadłej spółki, dla graczy, których nie interesują przecież technikalia umów między spółkami, jak i dla CD Projektu, który nie mógłby sobie pozwolić na wizerunkowe potknięcie przy tak dużej operacji. Z niecierpliwością wyczekujemy premiery.
źródło zdjęcia: cyberpunk.net