26 lipca 2020

Bon turystyczny: gdzie będziemy mogli z niego skorzystać? I czy kolejny transfer do rodzin na koszt podatników ma sens? Co na to inni turyści?

Bon turystyczny: gdzie będziemy mogli z niego skorzystać? I czy kolejny transfer do rodzin na koszt podatników ma sens? Co na to inni turyści?

Od 31 lipca rodziny mogą ubiegać się o bon turystyczny o wartości 500 zł. To dla wielu rodzin może być okazja do spełnienia fantazji w postaci spędzenia nocy w pięciogwiazdkowym hotelu z dopłatą od państwa. Czyli od pozostałych podatników, także tych, którzy będą spać w pokoju obok. Czy to nie będzie obciach korzystać z takiego bonu? Czy hotele z wyższej półki też będą go honorować? I czy ten bon nie będzie zniechęcał jednych Polaków do drugich?

Branża turystyczna mocno odczuła skutki pandemii. Popyt na usługi noclegowe i imprezy turystyczne się nie odbudował, a liczba rezerwacji jest o połowę mniejsza, niż przed rokiem (nie licząc „zapchanych” tradycyjnie weekendów). Po pandemii turyści zaczęli dokładniej oglądać każdą złotówkę, dlatego 500 zł na dziecko w „prezencie” od państwa może być tym impulsem, który spowoduje, że szala decyzji o wyjeździe przechyli się na „tak”.

Zobacz również:

Ale co to za prezent? Nawet dzieci czują, że coś tu nie gra: „Mieli dawać te bony na wakacje, żeby rozruszać jakieś np. ZOO, ale to idzie tak naprawdę z naszych (lub rodziców) pieniędzy XDD” – taki napisany w punkt komentarz znalazłem na jednym z portali społecznościowych. Niektórzy być może wreszcie pojadą na prawdziwe, tygodniowe wakacje, a inni skorzystają z okazji i zrobią sobie weekend w jednym z najbardziej luksusowych hoteli w Polsce. Czy lepiej wykorzystać bon od razu, czy może poczekać aż opadnie kurz i… ceny?

Czytaj też: Bon turystyczny – jak go aktywować? Jak płacić? Jak dobrać się do 500 zł na wakacje? Odpowiadamy na pytania!

A gdzie można jechać? Weekend w Sheratonie na koszt podatników? Proszę bardzo!

Z ciekawości zadzwoniłem do recepcji kilku luksusowych hoteli z zapytaniem, czy mogę zrobić rezerwację i opłacić ją bonem. Generalnie hotelarze nie mówią „nie”. Sopocki Sheraton był nieco zaskoczony, ale usłyszałem, że raczej tak. Hotel Jastarnia SPA – „a dlaczego by nie”. Hotel Aquarius Spa Kołobrzeg -„nie wiemy na ten moment, zależy jak będą wyglądać rozliczenia, ale raczej tak. Brakującą przecież klient i tak dopłaca z własnej kieszeni”.

Oddany kilka tygodni temu nowiuteńki Hotel Nosalowy Park w Zakopanym: „nie zamykamy się na tę możliwość. Już teraz klienci płacą bonami TravelPass, które dostają od firm”.  Hotel Bristol Luxury Collection w Warszawie – „przychylimy się do tej kwestii”. Hotel Marina Club Mazury – „nie mamy pojęcia”. Hotel Hilton Gdańsk: „nie wiemy czy będziemy uczestniczyć w programie”. I tylko w hotelu Sofitel Grand Sopot powiedzieli: „niestety nie przewidujemy płatności bonem”. 

Oczywiście, nawet z bonem turystycznym w takich luksusowych przybytkach turystyki długo nie zabawimy. Ceny za dobę zaczynają się od 500-600 zł, przy czym najdrożej jest nad morzem, gdzie za dobę w sezonie trzeba zapłacić ok. 1000-1100 zł za pokój dwuosobowy (dziecko do dwóch lat zwykle śpi za darmo). Ale przy trójce dzieci możemy już liczyć na weekend w sopockim Sheratonie na koszt wszystkich podatników.

To dobry prognostyk dla fanów luksusu. Branża – niezależnie od tego, czy chodzi o domki kempingowe, czy o ekskluzywne hotele – nie będzie chciała pozbyć się możliwości skorzystania z bonu.

Bon turystyczny na wakacje w kraju. Ale Polacy wyjazdowymi patriotami byli już wcześniej

Można się zastanawiać czy turystyka powinna w ogóle być dotowana. W kolejce ustawia się cały wianuszek branż: gastronomia, centra handlowe, kluby fitness, artyści… Majowy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego podaje kilka liczb, które dają do myślenia.

Po pierwsze – prawie jedna trzecia ruchu turystycznego przypada na lipiec i sierpień. Tymczasem zamknięcie hoteli i zakaz podróżowania wcale nie obowiązywał w szczycie sezonu. Było to już po feriach, a przed wakacjami, a więc w poniekąd martwym sezonie. Niestety, lockdown objął natomiast majówkę.

Po drugie całkowity udział turystyki w tworzeniu krajowego PKB wyniósł w 2018 r. 4%, a łączne wydatki krajowych i zagranicznych turystów poniesione w Polsce wyniosły 62,2 mld złotych.  Dla porównania mniejsza Portugalia (ale czy bardziej malownicza? 😉 generuje z turystki 8% PKB. Hiszpania – aż 12%.

Bezpośrednia wartość dodana wygenerowana przez polską branżę turystyczną wyniosła w 2018 r. 1,3%, znacznie poniżej średniej dla państw OECD, która wynosi 4,4%. Niemniej jednak za tymi liczbami kryją się realne miejsca pracy – polska turystyka tworzy 1,36 mln stanowisk.

Po trzecie – byliśmy turystycznymi patriotami jeszcze przed pandemią. Hotelarze i restauratorzy narzekają, że w tym roku nie ma u nich klientów zza granicy: Niemców, Szwedów czy Anglików, którzy choć przyjeżdżali na krótko, czasem rozrabiali, ale zostawiali dużo więcej pieniędzy niż polscy turyści. Teraz większość przychodów muszą zapewnić „swojacy”. Czy to możliwe?

Okazuje się, że już przed pandemią to właśnie wyjazdy krajowe decydowały o tym, czy sezon był udany, czy nie. W Polsce rekordowe na tle Unii 80% ruchu turystycznego generowane jest właśnie przez wyjazdy krajowe. Tli się w tym nadzieja, że jeśli tych kilka milionów Polaków, którzy zwykle wyjeżdżali za granicę, wybierze Bałtyk, Bieszczady, czy Mazury – uda się ograniczyć negatywne skutki pandemii.

Czytaj też: Polskie morze, góry i jeziora z… biurem podróży? Touroperatorzy szukają interesu i hurtem wykupują pokoje na wakacje. Co to oznacza dla nas?

Czytaj też: To ostatni taki „rachunek od państwa”. W kolejnych latach wzrośnie „składka” na spłatę pokryzysowego zadłużenia. Ile dziś płacimy na spłatę długów?

Dlaczego rząd pomaga turystyce? A może tu nie chodzi o turystykę?

Wiele branż apelowało o pomoc do rządu, ale to turystyce przypadł „zaszczyt” otrzymania bezpośredniego wsparcia w postaci bonu. A przecież np. gastronomia też cierpi. Ostatnio Robert Makłowicz w kampanii Związku Pracodawców i Przedsiębiorców w reklamach namawia rząd do obniżki VAT-u dla usług gastronomicznych do 8%. Już teraz większość usług gastronomicznych jest obłożona taką stawką, ale są wyjątki – napoje, alkohol, towary nieprzetworzone przez podatnika (restauratora), czy słynne ośmiorniczki, obłożone są stawką 23%.

W sumie gastronomia dokłada 37 mld zł do PKB. To mniej, niż turystyka, ale te liczby są nieporównywalne, bo przecież turyści oprócz pieniędzy na hotele wydają też na gastronomię.

Być może intencją było umożliwienie wyjazdów rodzinom. Jak wynika z ostatnich badań Eurostatu, jedna trzecia Polaków nie może sobie pozwolić na tygodniowy wypoczynek w ciągu roku – to większy odsetek, niż wynosi średnia unijna, więc 500 zł na dziecko na wakacje może przynieść jakieś zmniejszenie „turystycznego ubóstwa”.

Kto będzie złośliwie komentował „bonowych” turystów w hotelowych recepcjach?

Oczywiście zniesmaczeni sytuacją są bezdzietni. Oni komentują, że dla obecnego rządu ich trud się nie liczy, bo wszystkie transfery socjalne idą do rodzin z dziećmi, mimo, że – jak już zostało udowodnione – wpływ 500+ na zwiększenie dzietności jest żaden. Ta grupa podatników czuje się wykorzystywana podatkowo – płacą tyle samo podatków (albo i więcej niż inni), a w zamian dostają mniej.

Już chyba nawet rząd nie kryje, że chodzi po prostu o poprawę sytuacji materialnej rodzin. Problem w tym, że – i to też jest wielokrotnie powtarzane i policzone – pieniądze nie zawsze trafiają tam, gdzie trzeba. Z „dotacji” na dziecko 500+ korzystają ludzie zamożni, choć wystarczyłoby 11 mld zł z 40 mld zł rocznego budżetu 500+ by osiągnąć taki sam efekt walki z ubóstwem. Tymczasem rząd daje dodatkowo 500 zł i to wszystkim – bogatym, którzy i tak „rozbijają się” po Sheratonach i Hiltonach, oraz biednym.

Jeśli rzeczywiście bonem turystycznym będzie można sfinansować pobyt zarówno w „zwykłych” ośrodkach wypoczynkowych, jak i w tych najbardziej luksusowych hotelach w Polsce, to pozostali turyści – ci, którzy nie będą płacili bonem – mogą co najmniej pomyśleć – a ci mniej uprzejmi może nawet powiedzieć – co myślą o tych, którzy płacą „ich” pieniędzmi, czyli bonem.

Inny haczyk? Część hotelarzy od ręki może podnieść ceny. Może nie o wartość bonu, ale tak troszkę, bo jednak cudzymi pieniędzmi za hotel płaci się lżej i jeśli ktoś ma 500 zł „za darmo”, to może wyda więcej za każdą dobę. Zwłaszcza, że pieniądze dostaną także ci, dla których 500 zł nie jest dużym pieniądzem i na codzień  nie zauważają go w portfelu.

Rząd daje i odbiera. Jechać za bon turystyczny teraz, czy czekać?

Można oczywiście unieść się honorem i bonu się zrzec – ale to kiepski pomysł. Pieniądze są już zapisane i gotowe do wykorzystania i to aż do marca 2022 r. Jeśli my ich nie weźmiemy, wrócą do kasy państwowej. Brać więc warto. Ale co zrobić z bonem? Jechać teraz, a może wziąć na wstrzymanie i wykorzystać go po sezonie, albo zachomikować na przyszły rok?

Bon turystyczny nie jest wydawany w formie gotówki przelewanej na prywatne konto, do którego państwo nie ma dostępu. To jedynie wirtualny, 16-cyfrowy cyfrowy kod zapisany na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Kto uważa, że jeśli sytuacja finansowa państwa się pogorszy – bon mógłby „zniknąć”, ma argument, żeby go wykorzystać możliwie szybko.

Drugi powód, który sugeruje, że lepiej nie czekać, to inflacja. Generalnie zmiana wartości pieniądza w czasie sprowadza się do tego, że z roku na rok, za taką samą sumę, możemy sobie statystycznie kupić mniej towarów (chyba, że wystąpi deflacja, ale na ten moment żadne prognozy tego nie przewidują).

Główna prognoza NBP sporządzona w marcu-kwietniu 2020 r., przewiduje 3,2% inflacji na 2020 r., 2,5% na 2021 r. i 2,5% na 2022 r. Wczorajsze 500 zł, jest już mniej warte niż dzisiejsze. A pojutrze będzie warte jeszcze mniej. Ostatecznie wszystko zależy od koszyka zakupowego, ale w przypadku bonu turystycznego koszyk jest ściśle określony: bon możemy zamienić na usługi noclegowe lub imprezy turystyczne. A ceny usług idą najmocniej w górę.

Według GUS w czerwcu rok do roku usługi hotelarskie i gastronomiczne podrożały o 6% – prawie najwięcej ze wszystkich badanych kategorii. Również w maju, czyli w pierwszym miesiącu po lockdownie ceny wzrosły o 6%. Policzyliśmy wstępnie, że podwyżki w ciagu ostatniego roku zjadły już prawie cały rządowy bon.

Oznacza to, że za 500 zł w przyszłym roku będziemy mogli statystycznie kupić mniej. Nie ma prognoz, które by mówiły, ile w ciągu najbliższego roku wyniesie inflacja w usługach turystycznych, ale przez ostatni rok nasze 500 zł stopniało co najmniej (!) o kilkadziesiąt złotych.

Nie wiadomo, czy bon turystyczny przełoży się na poprawę sytuacji sektora turystycznego. W skali kraju to wydatek 4 mld zł, ale nie będzie to szybki i celowany impuls, ale pomoc rozłożona na lata – wnioski można składać dopiero od końca lipca, czyli na półmetku wakacji – nie wiadomo, ile osób zdąży w tym sezonie z niego skorzystać. Wielu przedsiębiorców może nie dotrwać do następnego sezonu.

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
19 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Joanna
4 lat temu

„liczba rezerwacji jest o połowę mniejsza, niż przed rokiem”. Dość mocne uproszczenie, zapewne dotyczy hoteli. Agroturystyki, domki itd. przeżywają zatrzęsienie. Na pokojach gości również nie brakuje. Tak, na pewno ceny zostaną podniesione z prostego powodu. Za rok chętnych będzie jeszcze więcej – tak w końcu działa rynek. W tym roku, w obiektach które mają już załadowane kalendarze nie liczyłabym na możliwość skorzystania z bonu (każdy kto ma chociaż trochę oleju w głowie nie zarejestruje swojego obiektu w systemie przed końcem wakacji). Pozdrawiam

Admin
4 lat temu
Reply to  Joanna

Celne spostrzeżenie, dzięki!

4 lat temu

Jako póki co bezdzietny wraz z narzeczoną kręcę głową. To kolejny przykład że ludzi którzy pracują ale nie mają dzieci traktuje się jako owce do strzyżenia. Dość mam jednak już nie tylko takich działań rządu, ale i otoczenia – ludzi z bombelkami, którzy się korzystaniem z tych wszystkich socjali wręcz szczycą.

Nadziei upatruje w wyjeździe. Jako że pracuję zdalnie to mi bez różnicy, patriotyzmu już we mnie nic nie zostało po tym jak zostałem potraktowany więc leję na ten kraj i wolę płacić podatki komuś, kto lepiej się gospodarzy.

Tomek
4 lat temu
Reply to  Łukasz

Słusznie, tylko gdzie pojedziesz? Na „Zachodzie” socjal masz jeszcze większy, na który też będziesz składał się pracując, a samemu go nie dostaniesz. Musiałbyś wyjechać z Europy, żeby pracować na siebie. Pytanie dokąd?

BdB
4 lat temu
Reply to  Łukasz

Łukasz, składasz się na socjal dla nie swoich dzieci, ale to one nawet jeśli nie dochowasz się potomstwa, będą kiedyś płacić składki, z których wypłacana będzie Twoja emerytura. Czyli w jakiś sposób to wróci.

Inną kwestią jest, że PiS obiecywał Tobie i narzeczonej bony w sumie na 2 tys., a nie dał Wam nic.

Ewa
4 lat temu

„z dopłatą (…) od pozostałych podatników”, także tych, których nie stać na noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach.

Pawel
4 lat temu

Brak istotnej informacji, żona rodzi w listopadzie – czy bon dostaniemy?

Paweł
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

dziękuję

Lena
4 lat temu
Reply to  Pawel

Chyba dostanie…czytałam, że dzieci urodzone do grudnia 2021 dostaną ten bon.

Adam
4 lat temu

Pomoc pomocą. Tylko zamiast bonów, 500+ i innych odliczenie od podatku. Max odliczenie to należny podatek.

Pracujesz i odprowadziłeś 5000PLN. Max.zwrot 5000PLN. Odprowadziłeś 20000PLN – zwrot 12 000 z 500+ jak masz dwójkę dzieci.

Celowo wybierasz pracę jako wychowanie dzieci. Zakładadz jednoosobową działalniść – Haushold Manager. Płacisz składki, podatki i korzystasz z przywilejów, odliczeń sprzętów do pprowadzenia domu, itp…

Zamiast bonu turystycznego rachunek lub paragon z NIPem. Jak działalność gospodarcza ma taki i taki kod – odliczasz od podatku.

Jarek
4 lat temu
Reply to  Adam

Household manager? A dochody skąd?

Marc
4 lat temu

„Można oczywiście unieść się honorem i bonu się zrzec – ale to kiepski pomysł.” Kiepski jak kiepski, ale coś podobnego zrobiłem kiedyś w firmie. Nie przyjąłem bonu świątecznego. Gdy mówiłem współpracownikom co chcę zrobić, odpowiadali, że „jak dają to się bierze”. A, że ja zawsze jestem trochę inny, to co postanowiłem to zrobiłem. Zdziwienie 'na górze’ było wielkie. Co prawda była to walka o podwyżkę pensji, ale i tak wszystkim 'kopara’ opadła i oparło się o dyrektora. Podwyżka była. A ci co wcześniej gadali, że jak dają to bierz stwierdzili, że gdyby wiedzieli, to zrobiliby to samo co ja. No,… Czytaj więcej »

BdB
4 lat temu
Reply to  Marc

Jak państwo daje to trzeba brać, bo spłacać będziemy wszyscy niezależnie czy się wzięło czy nie.

Radek
4 lat temu

„jak już zostało udowodnione – wpływ 500+ na zwiększenie dzietności jest żaden.” mogę prosić o link do dowodu? przydałby mi się taki oręż przy okazji róznych batalii na ten temat. „płacą tyle samo podatków (albo i więcej niż inni)” – są też tacy co płacą mniej. To może warto podać dane? Bo tak koduje pan ludziom w głowach pewien obraz bedzietnych, który będzie powielany, a może być totalną bzdurą. „rząd daje dodatkowo 500 zł i to wszystkim – bogatym, którzy i tak „rozbijają się” po Sheratonach i Hiltonach, oraz biednym” jakbym czytał jakiś tani portal…czyli co, jak nie stać cię… Czytaj więcej »

BdB
4 lat temu
Reply to  Radek

Znajdź link do dowolnej statystyki mówiącej i liczbie narodzin w poszczególnych latach. Teraz liczba urodzeń jest taka jak przed wprowadzeniem 500+ choć obrońcy stwierdzą, że bez niego byłaby niższa.

Radek
4 lat temu
Reply to  BdB

Tyle to potrafię 🙂 ale skoro udowodniono to liczę na solidne opracowanie które powie jaka była tendencja, jak duży spadek był prognozowany, czy chwilowe zatrzymanie tej tendencji było związane z wyżem demograficznym czy może koniunkturą w gospodarce i optymizmem w społeczeństwie, jaki wpływ przy podejmowaniu decyzji o posiadaniu potomstwa ma 500+, jaki stabilność zatrudnienia, własne mieszkanie/dom, dostępność żłobków, ile urodzeń to pierwsze dzieci a ile to kolejne w rodzinie (czy rozmnażają się te same rodziny czy może faktycznie więcej osób dało się przekonać) itp

Edi
4 lat temu

Niestety nie należę do tych osób dla których 500zł się nie liczy ale z całym szacunkiem zgadzam się z tym by pieniądze i bon były przyznawane na każde dziecko. Osoby zarabiające więcej wpadają w progi podatkowe i płacą ogromne sumy do budżetu państwa w skali kraju. Dlaczego państwo ma im zabierać i dawać tylko biednym jak Janosik. To że ktoś potrafi zarobić więcej, ma pomysł, wiedzę, czasem szczęście nie oznacza że nie zasługuje na bon. Moim zdaniem ma równe prawo do tego. I proszę o wybaczenie ale nie zgadzam się z opinią że ktoś będzie „wyśmiewany” że płaci bonem –… Czytaj więcej »

agata
4 lat temu
Reply to  Edi

Wszystko super, tylko co mają powiedzieć osoby samotne, bezdzietne? Mam 30 lat, utrzymuję się sama. Z powodu wirusa straciłam pracę. Czy rząd wspiera takie osoby? Zwolnione z powodu pandemii? Albo nawet już pomijając tę kwestię, ale osoby, które nie mają dzieci, ale pracują? Często za najniższą krajową, gdzie trzeba szukać dodatkowej, dorywczej pracy, żeby było stać na godziwe życie – JUŻ O WAKACJACH NIE WSPOMNĘ. Więc dlaczego osoby, które mają dzieci, nie pracują mają lepiej? Znam przypadki, gdzie pary mają po 2 dzieci, SPECJALNIE nie biorą ślubu, bo kobieta otrzymuje jeszcze dodatkową kasę, jako matka samotnie wychowująca (oczywiście nikt tego… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu