Bojkot rosyjskich produktów: to już nie jest bojkot konsumencki, to bojkot pod państwowymi auspicjami. UOKiK zachęca: nie kupujcie produktów z kodem produkcji w Rosji (i na Białorusi). Markety wycofują z półek rosyjskie produkty, np. Rossmann zdjął rosyjskie kosmetyki. Ale nie zawsze łatwo ustalić „narodowość” produktów. Przykład? Mydło Dove: brytyjskie czy rosyjskie? I czy w ogóle taki bojkot rosyjskich produktów coś da? To tylko symbol czy realna presja na Kreml?
Wojna w Ukrainie to dopiero początek. Eksperci z Pentagonu wieszczą, że przed nami nawet kilka lat destabilizacji. Starego świata już nie ma. Zachód uderzył sankcjami, jakich nikt w tej skali nigdy nie wiedział. Nawet neutralna Szwajcaria zamraża majątki Rosjan. To musi boleć, bo Rosja to nie izolowany od świata Iran. To ogromny rynek zbytu dla zachodnich koncernów. Nawet James Bond pił rosyjską wódkę.
- To finansowy gamechanger dla wielu. Komu opłaci się stworzenie fundacji rodzinnej do zarządzania majątkiem? W grze atrakcyjne podatki i… wątpliwości [POWERED BY BNP PARIBAS BANK POLSKA]
- Ostatnie tygodnie, by zgarnąć ulgę podatkową za oszczędzanie. Niektórzy „zasłużą” nawet na 4000 zł zwrotu podatku. Siedem rzeczy, które musisz wiedzieć [POWERED BY UNIQA TFI]
- Jak kupować prezenty pod choinkę? Niespiesznie i z planem. Teraz jest dobry moment, by o tym pomyśleć. Dekalog rozsądnego Św. Mikołaja [POWERED BY PAYBACK]
Dzięki sankcjom (które dopiero nabierają siły i powoli wchodzą w życie) w ciągu kilku tygodni rosyjska gospodarka ma przeżyć prawdziwą katastrofę. Ma w tym pomóc bojkot rosyjskich produktów sprzedawanych m.in. w polskich sklepach. Serce mówi: „super!”, ale rozum pyta: „czy to coś da?”. Jaki jest potencjał bojkotu rosyjskich towarów i czy to Moskwę zaboli? Sprawdzam!
Rosyjskie produkty won! IKEA zamyka sklepy. A fabryki?
Jedynym „aktywem” Rosji jest armia – 2 mln żołnierzy i głowice atomowe. Gospodarczo, przy tej wielkości i zasobach, to kolos na glinianych nogach. Według najnowszych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB Rosji w 2021 r. wyniosło 1,65 bln dolarów. a Polski – 665 mld dolarów. To oznacza, że gospodarka Rosji jest poza pierwszą światową dziesiątką.
Ale to chłonny rynek – 144 mln ludności, którzy muszą coś jeść, ubrać się i wyposażyć mieszkanie. Zachodnie koncerny, ku zaskoczeniu wielu osób, miały tam swoje fabryki. Samochody produkowały tam Toyota, Volkswagen, Renault, a Rosjanie uwielbiali robić zakupy w IKEA, H&M, ale też w Gucci czy Chanel. Przebojem w dużych miastach stał się McDonald’s,

W ostatnich dniach firmy zaczęły masowo wycofywać się z rynku rosyjskiego. Zaczęło się od brytyjskiego koncernu BP, który zapowiedział sprzedaż 20% udziałów w rosyjskim koncernie Rosnieft, na czym straci… 20 mld dolarów. Zaskoczył także Apple, który ogłosił rezygnację z rosyjskiego rynku, choć osiąga na nim kilkanaście procent swoich przychodów.
A inne wielkie sieci? Boją się, że klienci zarzucą im wspieranie Rosji. W czwartek IKEA ogłosiła, że zamyka swoje sklepy w Rosji, ma tam ich 10. Pochodziło stamtąd 4% całkowitej sprzedaży. Problem w tym, że IKEA ma w Rosji kilka fabryk, które produkują na potrzeby sklepów w innych krajach. IKEA nie ogłosiła ich zamknięcia. A przecież prawdopodobnie wiele osób ma w domu szklanki albo akcesoria „made in Russia” kupione w IKEA.
W Polsce inicjatywa była oddolna – to ludzie sami się skrzyknęli i w mediach społecznościowych zachęcali do niekupowania rosyjskich i białoruskich produktów. Za głosem ludu szybko poszły sieci handlowe. Towarów wyprodukowanych w Rosji i na Białorusi nie ma już w ofercie sklepów: Lidl, Dino, Intermarche, Eurocash, Biedronka, Castorama, Hebe, Netto, Polomarket, Rossmann czy Żabka – trudno chyba będzie znaleźć sklep, gdzie jakieś rosyjskie produkty są.
Paluszki Surimi białoruskiego pochodzenia, piwo Żigulewskoje Special czy wino Secret Aristocrata, słodycze (batony), piwo, alkohole wysokoprocentowe i wybrane produkty chemiczne. Sieci unikają jednak marnotrawstwa – to co się może przydać, jest przekazywane na cele charytatywne.
Temat podchwycił UOKiK, który po tygodniu inwazji ogłosił: zachęcamy do akcji niekupowania produktów i usług od firm z Rosji i Białorusi. I dał instrukcję czego nie kupować.
Bojkot rosyjskich produktów. Ale gdzie czai się Rosja?
Portal WNP.pl sprawdził, na podstawie Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, że w Polsce działały 982 spółki, w których jednym z udziałowców jest rosyjska firma lub osoba fizyczna będąca obywatelem Rosji. Najwięcej z nich, bo 71, zajmowało się transportem drogowym, 49 parało się sprzedażą hurtową, 48 oprogramowaniem, 31 wznoszeniem budynków, a 29 prowadziło restauracje czy inne lokale gastronomiczne. Przeszło połowa z nich zarejestrowana była na Mazowszu.
Problemem pozostaje identyfikacja produktów, które mają kod „590”, czyli są polskie, ale np. surowiec jest z Rosji. To częsty przypadek. Poza tym, w niektórych sieciach (np. w Lidlu) coraz częściej na opakowaniach są kody kreskowe nowej generacji: krótsze i bez cyfr. Wtedy kraju pochodzenia sprawdzić się nie da.
Kolejny problem: niektóre firmy nie mają kapitału rosyjskiego, lecz część produktów produkowana jest w Rosji. To m.in. antyperspiranty Rexona czy Dove (produkuje je w Rosji brytyjska grupa Unilever) lub wspomniana wyżej IKEA. I powstanie pytanie – bojkotować mydła z „gołąbkiem” czy nie?
Jeszcze inna sytuacja: kosmetyki Natura Siberica. Na jej produktach kosmetycznych widnieje kod zaczynający się od 474. Wskazuje nam to, że wyprodukowano je w Estonii. Jest jednak wytwarzana przez spółkę z kapitałem rosyjskim. Czyli wypadałoby bojkotować.
Czy sankcje zabolą Rosję? „Podwójna chujnia” – mówi profesor
Jak policzył Polski Instytut Ekonomiczny, Europa może się oddzielić gospodarczo od Rosji. A oddzielenie od rosyjskich towarów (z wyjątkiem ropy i gazu) powinno nam przyjść bez bólu. Ale czy zaboli Rosję? Unia Europejska generuje 10% PKB Rosji, a w części „nośnikiem” są surowce energetyczne. To oznacza, że wrażliwość Rosji na retorsje i utrudnienia w eksporcie jest duża.
W Rosji bez możliwości wymiany handlowej z zagranicą może zabraknąć dosłownie wszystkiego. „Wyborcza” zacytowała rosyjskiego profesora ekonomii Maksima Mironowa, który stwierdził, że w wyniku sankcji gospodarka jego kraju „to nie będzie zwykła chujnia. To będzie podwójna chujnia”.
„Czy wiesz, że udział importowanych zbóż w Rosji wynosi prawie 40%? A w przypadku ziemniaków nawet 90%? Oczywiście rolnicy z czasem coś wymyślą, ale przynajmniej krótkoterminowo należy spodziewać się deficytu podstawowych produktów i gwałtownego wzrostu cen”.
Ale czy akurat przez bojkot maseczek do twarzy i orzeszków pini? Unia Europejska jest największym odbiorcą rosyjskich towarów, trafia do nas 33,8% tamtejszego eksportu. Do Wielkiej Brytanii kolejne 6,9%. Co to za eksport? Jakie towary wysyła Rosja? 75% eksportu to pięć grup produktów: ropa i produkty naftowe, gaz, węgiel, metale i chemikalia. Objęcie embargiem importowym przez UE tych produkt w zmniejszyłoby rosyjski eksport towar o 135 mld euro.
Europa nie może za szybko zrezygnować z tych produktów, choć zdaniem PIE, dalibyśmy radę bez rosyjskiego gazu i ropy. Wystarczyłoby trochę solidarności, wymiany między krajami i napełnienie magazynów gazu przed następną zimą.
Rosja wie, że bez takiego klienta jak Europa jej gospodarka leży i kwiczy. Dlatego mimo inwazji, jak zwraca uwagę PIE, Gazprom zwiększał tranzyt gazu do UE, co może wskazywać na chęć utrzymania dotychczasowych relacji biznesowych z państwami członkowskimi. Oby się przeliczył.
Bojkot rosyjskich towarów może więc dotyczyć – o ile objąłby całą Europę – nie więcej niż 25% rosyjskiego eksportu (bo reszta to surowce i chemia) o rocznej wartości ok. 30 mld euro. Roczny budżet rosyjskiego państwa to ok. 250 mld dolarów. Uderzenie może być więc wyraźne, ale nie z gatunku tych kończących. Pamiętajmy – patriotyzm gospodarczy się liczy.
źródło zdjęcia: PixaBay