10 sierpnia 2020

Zamienić 0,0001% na depozycie w 1-1,5% dość bezpiecznego dochodu? Banki przypomniały sobie o tych „zgrzewkach”. Warto? Sprawdzam!

Zamienić 0,0001% na depozycie w 1-1,5% dość bezpiecznego dochodu? Banki przypomniały sobie o tych „zgrzewkach”. Warto? Sprawdzam!

Co zaproponować klientom, którzy nie dostają już odsetek od zwykłych depozytów, ani za pieniądze leżące na kontach oszczędnościowych? Największe banki od dawna mają na to sposób – lokata plus fundusz. Tylko czy taka „zgrzewka” może NIE być pułapką? Sprawdzam na konkretnych przykładach

W ostatnich dniach na stronie internetowej mBanku promują ofertę „2% na lokacie z funduszem”. Konstrukcja jest taka, jak zawsze: część pieniędzy można ulokować w banku na preferencyjny procent, ale w zamian trzeba się też zobowiązać do przeznaczenia drugiej części na inwestycję w funduszu.

Zobacz również:

Zwykle takie połączenia nie są dobre, bo de facto dochód klienta jest uzależniony niemal wyłącznie od wyniku inwestycji w fundusz, który przecież nie jest gwarantowany. Co z tego, że na lokacie zarobię 2%, jeśli w funduszu mogę zyskać lub stracić znacznie więcej? Klient wabiony oprocentowaniem lokaty zwykle nie zdaje sobie sprawy, że jego ogólny zarobek nie będzie miał dużo wspólnego z tym depozytem.

Kłopot jest większy, jeśli bank wyznacza do tej kombinacji wyłącznie fundusze ryzykowne lub z wysoką opłatą za zarządzanie (wtedy rośnie ryzyko dla klienta i gwarantowany dochód dla banku, który pobiera np. połowę opłaty za zarządzanie, wynoszącej w niektórych funduszach nawet i 4% w skali roku).

Generalnie więc oferta „lokata plus fundusz” to w większości przypadków coś bardziej ryzykownego, niż się wydaje. No, chyba, że do części funduszowej inwestycji wybierzemy coś, co jest relatywnie bezpieczne i daje szansę na większy lub mniejszy dochód.

Czytaj też: Czytelnicy się skarżą, że ich kredyt jest jak guma od majtek. Rozciąga się od stóp

mBank zapłaci 2% na lokacie, ale jest warunek

Pomysł mBanku jest następujący: 30% pieniędzy ląduje na depozycie oprocentowanym na 2% w skali roku. Depozyt jest półroczny. 70% musi na co najmniej 150 dni wylądować w jednym z rekomendowanych przez bank funduszy. Minimalna wartość wkładu dla całości „interesu” to 5000 zł. Dla uproszczenia jednak w moich obliczeniach przyjmę kwotę 10.000 zł.

Bank oferuje dla części funduszowej również fundusze bezpieczne, lokujące na rynku pieniężnym (w obligacje skarbowe, bony pieniężne NBP, obligacje covidowe oraz w niewielkim stopniu w obligacje emitowane przez firmy). Takie fundusze nie gwarantują zarobku, ale raczej nie powinny też tracić na wartości (a jeśli nawet, to w ograniczonym stopniu).

Wejście w ten interes przy założeniu, że biorę promocyjną lokatę, a resztę pieniędzy lokuję w funduszu, ale bezpiecznym, nie musi być złym pomysłem. Jednym z funduszy, które być może dobrze się nadadzą do takiej gry, jest „mFundusz Dla Każdego”, czyli fundusz prowadzony dla mBanku przez TFI Skarbiec, lokujący pieniądze wyłącznie bezpiecznie i obiecujący z tego powodu malutkie, lecz w miarę stabilne zyski.

Ten fundusz – jak każdy – oczywiście nie jest stuprocentowo pozbawiony ryzyka – w czasie koronawirusowego załamania na rynkach kapitałowych stracił na wartości 1,4% w ciągu miesiąca. Ale odrobił już te straty i mimo tych przygód od trzech lat daje stabilne 2% w skali roku.

W tym roku – z powodu spadku stóp procentowych i obniżenia oprocentowania nowych obligacji – zapewne będzie „trochę” mniej. Ile? Może 1%, może 1,5%… Oby nie za dużo, bo wysoki zysk w funduszu obligacji zawsze oznacza podwyższone ryzyko (fundusz inwestuje pieniądze m.in. w spółki płacące wysokie odsetki, czyli już odrzucone z kredytowania w bankach jako zbyt ryzykowne)

Czytaj też: Inwestowanie oszczędności w czasach pandemii i nie tylko. Siedem kroków do zbudowania długoterminowej inwestycji 

Zobacz też: Cykl edukacyjny „Inwestuj świadomie”, realizowany wspólnie przez „Subiektywnie o finansach” oraz Biuro maklerskie mBanku

Wkładając 10.000 zł w takie combo w zasadzie niewiele ryzykujemy: dostajemy 2% w skali roku od 3.000 zł na półrocznym depozycie i mamy szansę na jakieś 1-1,5% w skali roku z 7.000 zł ulokowanych przez 150 dni (lub dłużej, jeśli będzie takie życzenie klienta) w funduszu. Oczywiście – może być też w tym funduszu zero zysków, albo prawie zero. Tak czy owak – w sumie może to być więcej, niż na zwykłej lokacie lub koncie oszczędnościowym oprocentowanym na 0,0001%.

Ile ma z tego bank? Cóż, jeśli nie ma opłaty manipulacyjnej przy nabyciu (ona z mojego punktu widzenia od razu skreśla taki pakiet) bierze prawdopodobnie połowę (lub nawet więcej) opłaty za zarządzanie pieniędzmi w funduszu (w tym przypadku ta opłata to 0,7% w skali roku, ale to jest już wliczone w wynik funduszu), a poza tym przesuwa trochę klientowskich osadów z depozytów (których nie potrzebuje w warunkach wysychającej akcji kredytowej, a więc które są w pewnym sensie „kosztem”) do czegoś, co daje przychody prowizyjne.

Czytaj też: Czy prawie zerowe stopy procentowe przywrócą modę na fundusze stabilnego wzrostu? Ale takie inne, globalne?

Czytaj też: Jak chronić pieniądze przed inflacją i zarabiać na koronawirusie? Oto jeden z pomysłów

Bank Millennium: lokata na krótko, fundusz na długo. I to nie każdy

Podobny pakiet lokata plus fundusz znalazłem w Banku Millennium. Nazywa się to „DuetPlus” i jest dostępne od 2.000 zł. Tutaj układ jest następujący: pieniądze są dzielone pół na pół. Promocyjna lokata oferuje jednak tylko 1% zysku przez pół roku, zaś oferta funduszy jest ograniczona do pięciu, z których żadnego nie poleciłbym mojej babci. Najbezpieczniejszy to fundusz obligacji korporacyjnych (ryzyko trzygwiazdkowe w siedmiostopniowej skali).

Dodatkowo od części funduszowej można zapłacić dodatkową prowizję, bo w ramach pakietu kupuje się jednostki typu B, polegające na tym, że jeśli wycofa się pieniądze przed upływem dwóch lat, to płaci się „podatek” od całej kwoty – nawet do 1,5%. Dopiero po dwóch latach inwestowania można wycofać kasę „za darmo”.

Wydaje się, że akurat takie combo to interes, który opłaca się wszystkim, o ile jest zrobiony tak, jak ten w mBanku, a nie tak, jak ten w Banku Millennium. W długiej perspektywie oswaja też klienta z tym, że poza bankiem też jest „życie”, czyli w miarę bezpieczny zysk. Co myślicie o tego rodzaju pomysłach bankowców?

—————————-

Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:

>>>  Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?

>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?

—————————-

Subscribe
Powiadom o
15 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Janusz_wyborca_pis
4 lat temu

Czy poświęcicie swoją uwagę, by zbadać, czy z okazji koronawirusa banki przestaną nas rąbać na zgrzewkach? 🙂

Rkk
4 lat temu

Łączenie produktów bankowych dla klientów indywidualnych IMHO powinno być zakazane. Zwłaszcza jeśli to są produkty o zupełnie innych poziomach ryzyka i systemach opłat. „Kowalskiemu” ciężko jest dokładnie zrozumieć jak działa jeden „normalny” produkt, a co dopiero dwa kompletnie różne. Zwłaszcza, że materiały reklamowe i „porady” konsultantów i pracowników banków zapewne będą w 99% poświęcone lokacie, a nie funduszowi. A potem się podsunie świstek o ryzyku „I jeszcze to podpisać”. Praktyka pokazuje, że prawie wszystkie zgrzewki to usługi stworzone ze złą wolą i na niekorzyść większości klientów.

4 lat temu

Sądzę, że banki szukają różnymi sposobami możliwości zwiększenia swoich dochodów. Wszelkiego rodzaju produkty strukturyzowane wyglądają ciekawie i pod względem marketingowym można je dobrze sprzedać. Jednak cały szkopół, tkwi w szczegółach, opłatach, prowizjach, rodzajach instrumentów i firmach w które będą inwestowane środki. Bank zawsze na tym zarobi a klient nie zawsze o czym warto pamiętać przy takiej złożonej konstrukcji produktu.

Fabian
4 lat temu

Jeśli kogoś interesuje taka ruletka to może próbować.
Sposób wykorzystywany już przed laty przez banki, bo bank zarabia na prowizji płaconej przez TFI, ale rezultaty dla klientów często mizerne. Polskie fundusze mają zbyt wygórowane stałe opłaty za zarządzanie i to jest główny powód aby tam nie wchodzić. TFI na opłatach zarabiają zawsze (i w hossie i w bessie), a klientowi pozostaje całe ryzyko i modły aby był zysk.
Dla posiadaczy większej ilości wolnych środków wskazana przyspieszona edukacja, uruchomienie konta maklerskiego i wejście w świat ETF. Bankami i kosztownym funduszami szkoda sobie dzisiaj zawracać głowy.

Fabian
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Właśnie ETF-y zagraniczne miałem na uwadze z opłatami max. do 0,3%. Polskie ETF? Nie bardzo jest w czym wybierać.
Natomiast zwykłe fundusze akcyjne w Polsce to niestety opłata 10 razy wyższa.

Zbigniew
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

„w Polsce najtańsze ETF-y kosztują 0,5%”
jak to, a np. 0,45% Lyxora WIG20? A 0,15% Lyxora DAX? (nie wiem czy ten drugi zalicza się do polskich funduszy, więc poprawcie mnie jak coś)

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  Zbigniew

Zagraniczny, Lyxor WIG20 mało ciekawy, DAX bez dywidend więc brak kieszonkowego, SP 500 coś daje dodatkowo np. w lipcu i na święta i to miłe jest.

Grzegorz
4 lat temu

Tak trochę w temacie malejących zysków bankow.
Otrzymałem ofertę telefoniczna od Santander na kredyt ze stałym oprocentowaniem (?).
Z prowizja 19,96 procenta.

Już parę razy w swoim życiu brałem kredyt.
Tak drogo nie było. Oprocentowanie lokat spadło do poziomu w którym nie opłaca się ich zakładać.
Banki podnoszą opłaty za konta itp.
Tutaj nie ma żadnego sensu.
Wracamy do tego co było z możliwością lokowania pieniędzy.

Marcin
4 lat temu
Reply to  Grzegorz

czyli cofnęliśmy się 20 lat… „wstecz”

vacek
4 lat temu

Pewnie nikt już tu nie zagląda, ale zauważyłem coś lekko niepokojącego w dokumencie informującym o tym produkcie, a konkretnie o mFunduszu dla każdego. Otóż po otworzeniu PDFa widnieje jak byk informacja o „opłatach bieżących” w wysokości 1,93% w skali roku. Nie jest wyjaśnione cóż to za opłaty. I teraz nie wiem czy do opłat za zarządzanie, które pobiera mBank w wysokości 0,70% dochodzą jeszcze owe opłaty bieżące, czy też nie. Jeśli tak, to czynią ten fundusz właściwie… bezsensownym? Próbowałem się dowiadywać u źródła, ale pani konsultantka nie potrafiła w żaden sposób udzielić jasnej odpowiedzi…

Piotr
4 lat temu
Reply to  vacek

Z tej broszurki wynika, że podane na wykresie wyniki subfunduszu uwzględniają już opłaty bieżące.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu