Kredyty hipoteczne są motorem rozwoju gospodarki? Cóż, dzięki nim rozwija się rynek nieruchomości, a pośrednio – kilka innych branż (od meblowej po usługi remontowe i sprzedaż sprzętu AGD). Ale coraz częściej ekonomiści dochodzą do wniosku, że – jeśli banki zainteresowane są głównie finansowaniem zakupów nieruchomości – gospodarka może też na tym… ucierpieć. Dlaczego? Bo od tego spada produktywność. Może, jeśli polskie banki odgrażają się, iż „obrażą się” na kredyt hipoteczny, to wcale nie należy ich przed tym powstrzymywać?
W Polsce od wielu lat mamy wyjątkowo niski wskaźnik prywatnych inwestycji w nowe przedsięwzięcia. Wzrostem inwestycji chwali się tylko sektor publiczny finansowany z pieniędzy państwa i środków unijnych. Tymczasem bez inwestycji w nowe technologie będzie nam trudno zwiększać produktywność (i PKB, które wypracowuje w skali roku przeciętny obywatel). Banki w coraz mniejszym stopniu finansują rozwój firm. I to zaczyna być problem.
- Słońce tego lata daje popalić. I zaoszczędzić kasę. Ile prądu ze słońca da się wykorzystać na własne potrzeby dzięki panelom? Sprawdziłem, policzyłem
- Dla niezbyt doświadczonych inwestorów najbezpieczniejszą strategią są zakupy w częściach. Dotyczy to akcji, obligacji i… złota też. Zwłaszcza teraz. Jak robić to wygodnie?
- Comiesięczne rachunki (po)może płacić aplikacja mobilna. Wszystkie faktury w jednym miejscu, powiadomienia, przypomnienia i płatności w telefonie?
O tym przekonują się obecnie Brytyjczycy. Tamtejszy sektor bankowy po wielkim kryzysie finansowym rzucił się do finansowania kredytów hipotecznych, a zaniedbał finansowanie kredytów dla firm. Skutki? O połowę spadł od tego czasu wzrost produktywności w gospodarce brytyjskiej. Gospodarka stała się mniej konkurencyjna w stosunku do największych rywali – USA, Niemców, Francji.
Produktywność, zwykle mierzona jako produkcja na godzinę lub na pracownika, odnosi się do wydajności, z jaką towary i usługi są wytwarzane w gospodarce. Zwiększenie produktywności — czyli zwiększenie ilości towarów i usług wytwarzanych przez każdego pracownika — jest jednym z najważniejszych długoterminowych czynników wzrostu gospodarki, a co za tym idzie, poziomu życia.
Jednak produktywność nie wzrośnie sama z siebie. Potrzebuje paliwa. A paliwem są inwestycje firm, m.in. w nowe technologie, innowacyjne projekty, automatyzacje i robotyzację. Nowe inwestycje. O ile wielkie firmy, np. giganty z Doliny Krzemowej poradzą sobie, korzystając z własnych zasobów i emisji akcji, o tyle średnie i mniejsze firmy muszą korzystać m.in. z kredytów bankowych.
A banki coraz częściej idą na łatwiznę. Przestają być zainteresowane udzielaniem kredytów na działalność biznesową, bo wolą pewny i stabilny dochód z udzielania kredytów hipotecznych.
Czytaj też: Nowy Twitter prosto od Marka Zuckerberga? Meta Platforms tworzy nową platformę informacji tekstowych
Czytaj też: Apple, największa firma giełdowa świata, mocno inwestuje w rozwój, szykuje dwa wielkie skoki biznesowe
Produktywność w odwrocie, bo banki nie dają firmom kredytów?
Pokazuje to wykres Banku Anglii, na którym widać obecny stan produktywności w gospodarce brytyjskiej. Produkcja w Wielkiej Brytanii na przepracowaną godzinę jest mniejsza niż w Niemczech, we Francji i w USA. Grafika pokazuje porównanie szacunkowych wartości produkcji na przepracowaną godzinę przy użyciu różnych metod obliczania przepracowanych godzin.
Na grafice widać szacunki punktowe przy użyciu różnych metod obliczania przepracowanych godzin. Niemcy są bardziej produktywni niż Brytyjczycy (dane za 2019 r.), mediana szacunków sugeruje, że o ok. 10%. Z kolei Francuzi są od 9% do 28% bardziej produktywni niż Brytyjczycy, a mediana szacunków daje wynik 18%. W przypadku USA różnica wynosi aż 23%.
Jeśli spojrzymy na zjawisko produktywności z perspektywy 25 lat, to większość krajów G7 odnotowała do czasu wielkiego kryzysu finansowego podobny wzrost produkcji na przepracowaną godzinę w latach 1997-2007. W tym okresie Wielka Brytania należała do krajów o najszybszym wzroście produktywności, a wyprzedzały ją tylko Stany Zjednoczone.
Od spowolnienia gospodarczego w 2008 r. tempo wzrostu produktywności było wolniejsze we wszystkich krajach G7, przy czym największe spowolnienie odnotowano w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Z danych Banku Anglii wynika, że produktywność w Wielkiej Brytanii rosła wolniej niż w innych krajach G7.
Jaki ratunek dla gospodarki? Większe inwestycje prywatne!
Dlaczego liderem spowolnienia wzrostu produktywności w najbardziej rozwiniętych gospodarkach jest Wielka Brytania? Jedną z odpowiedzi jest ta, że Zjednoczone Królestwo potrzebuje innowacji i inwestycji w nowe projekty biznesowe, a tego brakuje.
Czy fakt, że wzrost produktywności nad Tamizą zmniejszył się o połowę od czasu kryzysu finansowego, uzasadnia określenie używane czasem przez ekonomistów, którzy mówią o „straconej dekadzie” Wielkiej Brytanii? Spośród siedmiu największych rozwiniętych gospodarek świata tylko Włochy wypadają gorzej.
Co może być przyczyną? Na pewno skutki brexitu, ale też czynniki demograficzne, starzenie są społeczeństwa, zaostrzenie regulacji gospodarczych. Ekonomiści zwracają uwagę na to, że banki w Wielkiej Brytanii priorytetowo traktują kredyty na rynku mieszkaniowym. Pożyczki na projekty takie jak nowe maszyny, technologie, oprogramowanie są w stagnacji. Wraz ze wzrostem cen nieruchomości banki przeniosły więcej kapitału na mieszkania, postrzegane jako mniej ryzykowne.
„System bankowy w coraz większym stopniu hamuje gospodarkę” – tak uważa Jonathan Haskel, członek Komitetu Polityki Pieniężnej Banku Anglii. Jego zdaniem banki centralne obniżały stopy procentowe od 2010 r., by przedsiębiorstwa mogły taniej pożyczać i inwestować. Ale większość nowego zadłużenia poszła na… kredyty hipoteczne.
Według raportu grupy badawczej McKinsey Global Institute łączne aktywa na świecie – w tym te będące w posiadaniu gospodarstw domowych, firm i banków – wzrosły ponad trzykrotnie w latach 2000-2020. Dwie trzecie są przechowywane w nieruchomościach; tylko jedna piąta znajduje się w aktywach zwiększających produktywność, takich jak fabryki, sprzęt i infrastruktura. O ile banki brytyjskie udzieliły kredytów hipotecznych na łączną kwotę 400 mld funtów, o tyle zadłużenie przedsiębiorstw wzrosło tylko o jedną dziesiątą tej kwoty.
„Wielkie banki w Wielkiej Brytanii wycofały się w czasie kryzysu finansowego i tak naprawdę nigdy nie wróciły do udzielania pożyczek biznesowych” – uważa Richard Davies, były szef regionalny operacji bankowości biznesowej Barclays w Wielkiej Brytanii, który obecnie kieruje Allica Bankiem, londyńskim start-upem, który udziela kredytów małym i średnim przedsiębiorstwom. „Duże banki mają obsesję na punkcie mieszkaniowych kredytów hipotecznych” – uważa Davies.
Banki wolą stabilny biznes hipoteczny. Gospodarka cierpi
Ciekawe jest opracowanie naukowców amerykańskich z Uniwersytetu w Miami z 2018 r. nt. finansowania przez banki inwestycji w nieruchomości zamiast w biznes: „Boom cen mieszkań i efekt wypierania w kredytach bankowych„. Autorzy – Indraneel Chakraborty, Itay Goldstein, Andrew MacKinlay – zbadali okres 1988-2006 i udokumentowali fakt, że banki działające na silnych rynkach mieszkaniowych zwiększają akcję kredytową na cele hipoteczne, a zmniejszają na cele związane z inwestycjami przedsiębiorstw.
Naukowcy przypominają, że często dyskutuje się o pozytywnych efektach ubocznych wysokich cen mieszkań na wzrost gospodarczy, a politycy wspierają rynki nieruchomości, widząc w tym nie tylko szansę na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych obywateli, ale też możliwość poprawienia koniunktury w wielu sektorach związanych z budownictwem, zwiększenia popytu konsumentów na artykuły wyposażenia mieszkań, wzrost rynku pracy i aktywności gospodarczej.
Na poniższych grafikach widać relację między indeksem cen domów a kredytami MBS (zabezpieczone hipoteką, mortgage-backed securities) i kredytami na nieruchomości lub C&I (komercyjne i przemysłowe, commercial and industrial).
Grafika po lewej stronie przedstawia odsetek aktywów banku, „ulokowanych” w kredytach MBS i kredytach na nieruchomości (z wyłączeniem hipotek będących zabezpieczeniem kredytów dla przedsiębiorstw) w stosunku do cen mieszkań z poprzedniego roku. Ten odsetek nie jest pokazany w wartościach bezwzględnych, tylko w stosunku do średniego poziomu takich kredytów w bankach w dłuższym okresie.
Grafika po prawej stronie przedstawia ułamek aktywów banku, które stanowią kredyty C&I w stosunku do ubiegłorocznego indeksu cen mieszkań (i też nie w wartościach bezwzględnych, lecz w stosunku do średnich poziomów tych kredytów w bankach). Jak widzicie udział kredytów hipotecznych rośnie, a udział kredytów firmowych spada w sytuacji, gdy rosną ceny nieruchomości.
A jakie są efekty makroekonomiczne? W całym badanym okresie 1988–2006 średnie roczne nakłady kapitałowe firm (poza bankami) w USA wyniosły 1,06 bln dolarów. Jednak nie wszystkie firmy zaciągają kredyty bankowe. Naukowcy przyjęli, że jest to ok. 23% firm amerykańskich. Niemniej jednak 23% z 1,06 bln dolarów daje ok. 244,5 mld dolarów wydatków kapitałowych, na które wpływ ma sektor bankowy.
Naukowcy obliczyli, że wzrost cen mieszkań o jedno odchylenie standardowe zmniejsza roczne inwestycje firm o ok. 56,5 mld dolarów. Jeśli amerykańskie PKB to ok. 11,2 bln dolarów, to redukcja inwestycji odpowiada 0,50% PKB. To dużo, biorąc pod uwagę, że łącznie wydatki kapitałowe wynoszą 9,47% PKB.
Jak kredytów udzielają banki w Polsce? Priorytetem mieszkania!
Według cokwartalnego raportu Narodowego Banku Polskiego „Sytuacja na rynku kredytowym” w I kw. tego roku banki ponownie zauważyły spadek popytu firm na kredyty. Duże przedsiębiorstwa ograniczyły zapotrzebowanie na kredyty długoterminowe aż o 46%, a małe i średnie firmy o 36%. NBP zarejestrował w swojej ankiecie, że w II kw. 2023 r. banki planują dalsze zaostrzanie kryteriów kredytowania przedsiębiorstw, przy czym częściej w przypadku sektora małych i średnich firm (spadek o 49%) niż dużych przedsiębiorstw (spadek o 45%).
Z raportu NBP wynika, że priorytetem banków w tym roku będzie raczej finansowanie akcji kredytów mieszkaniowych. O kredyty dla firm będzie więc coraz trudniej. A tak NBP szacuje sytuację na rynku kredytów dla firm w najbliższym czasie:
A może przynajmniej inwestycje zagraniczne? Tych w Polsce za mało!
Polska jest krajem, który – podobnie jak inne kraje regionu – jest obecnie w fazie dynamicznego rozwoju związanego z nadganianiem gospodarek bardziej rozwiniętych.Według statystyk OECD dynamika produktywności jest w Polsce dużo wyższa niż w tradycyjnie najbardziej rozwiniętych krajach zachodniej części kontynentu. Od 2015 r. produktywność w Polsce wzrosła aż o 26%, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii tylko o 3%. W innych wielkich krajach europejskich było to: we Francji 1% wzrostu produktywności, a w Niemczech o 7%.
Wzrost wzrostem, ale poziom produktywności w Polsce jest wciąż dużo niższy niż w Wielkiej Brytanii, we Francji czy w Niemczech, więc wciąż jest sporo do zrobienia i poprawienia. W unijnej statystyce Polska znajduje się w grupie krajów o najniższej produktywności. Dlatego potrzeba nam więcej inwestycji, jednak z tym nie jest dobrze, a – zgodnie z tym, co opisali ekonomiści z USA – zaangażowanie banków w opłacalny segment kredytów mieszkaniowych nie pomaga w rozwoju biznesów, zwłaszcza małych i średnich firm.
Ratunkiem mogłyby być inwestycje zagraniczne, gdyby płynęły szerokim strumieniem. Tak jest np. ostatnio w Wielkiej Brytanii, która po załamaniu brexitowym i pandemicznym stara się odzyskać konkurencyjność przyciąganiem firm ze świata. Niestety mimo kilku spektakularnych wydarzeń w naszym kraju, jak np. ostatnio deklarowana inwestycja Intela w fabrykę chipów na Dolnym Śląsku, nie jest z tym w ostatnich latach najlepiej.
Co pokazują statystyki OECD? Że Polska ma bardzo niski wskaźnik inwestycji zagranicznych do PKB, a przecież powinna mieć większy niż kraje tzw. starej Europy, bo ma np. dużo niższe (średnio o jedną trzecią w stosunku do Europy Zachodniej) koszty pracy i wynajmowania powierzchni produkcyjnych czy magazynowych, a jednocześnie niezłe połączenia transportowe z Europą, dobrze przygotowanych pracowników, dużo miejsca pod budowę nowych inwestycji.
Bez inwestycji zagranicznych może też osłabnąć wzrost dynamiki produktywności, czyli tego głównego motoru poprawy kondycji gospodarczej Polski. Co na to banki? Na razie do pożyczania firmom podchodzą z większą ostrożnością niż do pożyczania konsumentom pod hipotekę.
RANKING LOKAT – GDZIE DZIŚ DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT?
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
Źródło zdjęcia: Blake Wheeler/Unsplash