Długoterminowe, rozsądne lokowanie oszczędności na rynku kapitałowym zwykle się opłaca. Z jednym wyjątkiem: bańki. Jak sprawdzić czy branża lub spółka, w którą inwestujemy, nie jest przypadkiem w fazie bańki? Czy na rynku technologicznym mamy bańkę? A w polskiej branży gier komputerowych? A na rynku nieruchomości?
Rynek kapitałowy z punktu widzenia długoterminowego inwestora jest dość bezpiecznym miejscem do przechowywania i pomnażania pieniędzy. Zamiast oddawać kasę bankom i dostawać w zamian żałosne odsetki – mniej, niż 10% zysku, który ta kasa przynosi! – możemy bezpośrednio lub z pomocą funduszy inwestycyjnych powierzyć swoje oszczędności firmom.
- Gdzie schować pieniądze, żeby były naprawdę bezpieczne? Szukamy najbezpieczniejszych jurysdykcji w Europie. Nie tylko państwa neutralne [POWERED BY SAXO]
- Stopy procentowe w Polsce spadną, ale (nie) wiadomo, czy w tym roku. Jakie lokaty wybierać na krótko, a jakie na długo? Zmienny procent kontra stały procent
- PIT za ubiegły rok złożony? Ulga na oszczędzanie odliczona? Inwestycją buja niewąsko? O nowych wpłatach do IKZE pomyśl teraz. Oto cztery powody [POWERED BY UNIQA TFI]
Dzięki temu, że kupujemy ich akcje, nie muszą iść po kredyt do banku, a my zamiast odsetek z banku dostajemy od nich dywidendy. W Polsce przeciętnie dwa razy większe, niż oprocentowanie przeciętnego depozytu. W zasadzie jedynym problemem, który może nas męczyć, są zmiany bieżącej wartości akcji. Raz twoje udziały w firmie rynek wycenia na 10.000 zł, a innym razem na 20.000 zł. Jeszcze innym – na 5000 zł.
W zasadzie to też jest problem do ogarnięcia, bo w długim czasie zwykle wartość spółek rośnie. Pokazywałem to wielokrotnie na statystykach opiewających całe stulecie (dla rynku amerykańskiego) lub ćwierćwiecze (dla rynku polskiego). Jest tylko jedna okoliczność, która niekoniecznie podlega prawdzie o tym, iż kupując dziś akcje i za 20 lat je sprzedając nie powinienem dostać za nie mniej pieniędzy.
Ta okoliczność to bańka. Jeśli mam pecha i kupiłem akcje jakiejś spółki lub branży w momencie, gdy bańka jest napompowana w stopniu nieprawdopodobnym – mogę nie odzyskać włożonego kapitału. Bańka pęknie, ceny się urealnią, a następnej może nie być. Uniknąć bańki – to jedyne zadanie długoterminowego inwestora, który chce w miarę bezpiecznie lokować oszczędności poza bankiem.
No dobra, ale jak sprawdzić czy branża lub spółka, w którą inwestujemy, nie jest przypadkiem w fazie bańki? Czy na rynku technologicznym mamy bańkę? Czy polska branża gier komputerowych to bańka? Czy na rynku nieruchomości mamy już bańkę?
Kiedy zaczyna się bańka? Policzyli!
A jak jest z tymi bańkami? Teraz pokażę Wam wykres, który próbuje odpowiedzieć na to pytanie. Analitycy prześledzili kilka baniek z ostatnich kilkudziesięciu lat i narysowali je na jednym grafie. Jeśli jakieś aktywa rosną w ciągu kilku (poniżej dziesięciu) lat o 600% lub więcej, toniewykluczone, że jest to bańka.
Przyznacie, że to dość prosty „indeks”. Ale wydaje mi się, że może być prawdziwy. Jeśli mu wierzyć, teraz w szczycie bańki są firmy internetowe – indeks złożony ze spółek Amazon, Netflix, Google, Twitter, eBay i Facebook od kryzysu finansowego (czyli w ciągu siedmiu lat) zyskał na wartości „drobne” 600%.
Sam fakt, że coś jest coraz droższe nie oznacza jeszcze, że jest bańką. Wiele zależy od okoliczności – tempa wzrostu zysków spółki lub branży, znaczenia w gospodarce albo perspektyw na przyszłość (bo obecne wyceny rynkowe zwykle dyskontują przyszłe wyniki). Problem jest dopiero wtedy, gdy tempo wzrostu wartości rynkowej nie przystaje do tempa wzrostu biznesu lub wartości godziwej aktywów oraz przyszłych zysków.
Czy ta sytuacja dotyczy branży technologicznej? Jeśli tak, to – jak policzyli analitycy Bank of America – byłaby trzecia największa bańka w ciągu ostatnich 40 lat. A jeśli ceny poszłyby jeszcze w górę – to będzie największą.
Według Bank of America przychody firm technologicznych i e-commerce w USA oraz ich rentowność są dziś tak wysokie, że zysk na akcję (EPS) sięga już jednej czwartej zysków generowanych przez całą gospodarkę. To ponoć granica, która jest bardzo rzadko przekraczana i zwykle oznacza szczyt, z którego potem się już tylko zjeżdża.
Skąd miałby wynikać zjazd? Władze na całym świecie zajmują się problemem ochrony prywatności konsumentów. W ciągu jednego tylko roku kradzione lub nielegalnie wykorzystywane są dane 180 mln Amerykanów. Na całym świecie może to dotykać nawet miliarda ludzi. USA i Unia Europejska w najbliższych latach na pewno utrudnią życie technologicznym gigantom, wprowadzając nowe wymogi. Dziś ta branża należy do najsłabiej regulowanych. Dotyczy ich 27.000 przepisów i regulacji, gdy sektor produkcyjny – 215.000, a sektor finansowy – 128.000.
Jeśli firmy technologiczne nie zrobią analitykom psikusa i nie „zepsują” im wykresu, z którego bardzo ładnie wynika przy jakim wzroście cen aktywów możemy mówić o bańce, to będzie to jeden z istotniejszych wykresów w edukacji każdego początkującego inwestora.
źródło zdjęcia: PeakProsperity.com