28 listopada 2018

Auto zastępcze, z którego korzystasz w ramach polisy OC sprawcy kolizji, może zamienić się w finansową pułapkę. Wystarczy chwila nieuwagi

Auto zastępcze, z którego korzystasz w ramach polisy OC sprawcy kolizji, może zamienić się w finansową pułapkę. Wystarczy chwila nieuwagi

W hondę pana Rafała wjechał jakiś fajtłapa. Nasz czytelnik na czas naprawy wziął samochód zastępczy w ciężar polisy OC sprawcy zderzenia. Auto naszego czytelnika zostało naprawione, a cała sprawa poszła w niepamięć. Aż tu nagle, po półtora roku, czytelnik dostaje wezwanie od firmy windykacyjnej. W ciągu trzech dni ma wpłacić 1611 zł za samochód zastępczy, z którego korzystał. Niestety, to sie będzie zdarzało coraz częściej. Dlaczego? Już tłumaczę

Nasz czytelnik, pan Rafał, miał pecha. W jego Hondę Accord wjechało inne auto. Klasyczna stłuczka, żadnych wątpliwości kto jest winien.  W takim przypadku „stłuczony” kierowca ma prawo do auta zastępczego finansowanego z polisy ubezpieczeniowej sprawcy. Nasz czytelnik skorzystał skwapliwie z samochodu zastępczego, bo był mu on potrzebny do pracy. W tym czasie warsztat wyklepał i polakierował jego samochód.  Pan Rafał nie spodziewał się, że sprawa nie tylko nie jest jeszcze zamknięta, ale będzie go słono kosztowała.

Zobacz również:

Czytaj też: Stłuczka? Odszkodowanie wypłacą ci już w godzinę po wypadku. O ile zgodzisz się na flirt z botem i sztuczną inteligencją. To już działa!

Auto zastępcze z OC sprawcy. Z „polecenia” warsztatu

Szkoda była rozliczona bezgotówkowo, z polisy sprawcy. Ubezpieczycielem finansującym naprawę był Link4. Pan Rafał skorzystał z usług warsztatu blacharskiego polecanego przez tę firmę. Jak to często bywa, warsztat samochodowy, niejako „w pakiecie” udostępnił klientowi auto zastępcze z zaprzyjaźnionej firmy wynajmującej samochody. Nic nadzwyczajnego: za każdym razem, gdy wstawiam auto do jakiegoś większego serwisu usłużnie proponują mi auto zastępcze.  

Wynajem trwał niecały tydzień. Pan Rafał odebrał swoje auto i oddał pożyczone. Otrzymał pocztą pismo z informacją o rozliczeniu kosztu pożyczonego samochodu, ale nie zwrócił większej uwagi na jego treść, uznał je za czystą formalność.  

„Zapomniałem o sprawie, ale ostatnio otrzymałem list z wezwaniem do zapłaty opiewającym na kwotę 1611 zł w terminie 3 dni, Jeśli nie zapłacę, zostanę wpisany do rejestru dłużników. Przez ponad rok nie otrzymałem żadnej faktury, nikt się ze mną nie kontaktował. Żądana kwota jest różnicą pomiędzy ceną najmu samochodu, a należnością otrzymaną przez firmę wynajmującą samochody od towarzystwa ubezpieczeniowego.

Dlaczego pan Rafał ma w ciągu trzech dni dopłacić aż taką kwotę? Poszukując odpowiedzi na to pytanie  wczytałem się w przesłane przez czytelnika dokumenty: wynika z nich, że Link4 ograniczył koszty „sponsoringu” wynajmu auta. Klient mógł wziąć np. Audi A6 za 160 zł netto za dzień albo Toyotę yaris za 75 zł netto. Pan Rafał przekroczył te limity, a Link4 zapłacił firmie wynajmującej tylko część pieniędzy. Ot, cała tajemnica.

Czytaj też: W SkyCash jest już nowe ubezpieczenie: od kradzieży portfela, torebki lub smartfona z zaparkowanego samochodu. Ile kosztuje?

Czytaj też: Gdy czujesz, że samochód kosztuje cię za dużo. Ubezpieczenie, opony, serwis, paliwo… Oto sześć patentów, by te wydatki mniej bolały

1611 zł długu. Bo czytelnik wziął Skodę superb

Pan Rafał nie wnikał w to ile wynosi cena wynajmowanego przez niego samochodu i czy mieści się w limitach. Myślał, że skoro korzysta z usług warsztatu współpracującego z Link4, to warsztat w porozumieniu z ubezpieczycielem i firmą wynajmującą samochód da mu takie auto zastępcze, jakie mu przysługuje. Gdzieś w dokumentacji mignął mu cennik wynajmu przysłany przez Link4, ale nie zwrócił nań uwagi.

Okazało się, że tu nie ma żadnej współpracy na rzecz klienta, tylko każdy sobie rzepkę skrobie. Warsztat, owszem, jest związany umową z Link4, ale nie przeszkadza mu to we wciskaniu klientom aut zastępczych kosztujących znacznie więcej, niż Link4 zwraca (pewnie ma od tego prowizję). Firma wynajmująca samochody jest z kolei zainteresowana, by klient wziął jak największe i jak najdroższe auto. Jeśli ubezpieczyciel nie zwróci pieniędzy w całości – zrobi to windykator obciążając klienta.

Interes się kręci, a pan Rafał – nieuważny i nieroztropny kierowca, który jednakowoż myślał, że czuwa nad nim jakiś „system” – został wykorzystany. Nie bez przyjemności, bo pojeździł sobie przez prawie tydzień Skodą superb za 330 zł netto za dobę.

Klient wzięty w obroty przez obrotny warsztat i firmę wypożyczającą samochody

Nie można powiedzieć, że firma ubezpieczeniowa jest tu winna. Być może powinna bardziej stanowczo ostrzec klienta, że to nie jest tak, że może wziąć w ciężar OC sprawcy każdy samochód od każdego dostawcy. I że nie zrefunduje pełnych kosztów auta zastępczego wciśniętego przez warsztat – autoryzowany, co prawda, ale ubijający kosztem klienta własny interes.

Po zakończeniu najmu ubezpieczyciel przysłał informację o rozliczeniu kosztów korzystania z auta zastępczego (oddzielne pismo niż to dotyczące rozliczenia samej szkody). Link4 stwierdził, że owszem zrefunduje wynajem skody, ale tylko do 922 zł, a nie 2533 zł, czyli kwotę, którą wystawiła niezależna wypożyczalnia samochodów (cena brutto z dopłatami za podstawienie i odbiór auta).

W tym momencie panu Rafałowi powinna zapalić się czerwona lampka ostrzegawcza – jeśli firma mówi, że zapłaci do kwoty X, a nie Y, to znaczy, że ktoś będzie musiał pokryć tę różnicę. I to był ten moment, w którym należy zacząć rozmawiać z firmą ubezpieczeniową. Pan Rafał pomyślał jednak (w ramach filozofii, że „tu działa jakiś system”), że to jakiś element przekomarzania sie firmy wynajmującej samochody i ubezpieczyciela. Tak samo, jak przekonarzają się czasem jeśli chodzi o wycenę napraw ubezpieczyciele i warsztaty. 

Czytaj też: Samochód – to będzie kolejne pole bitwy w płatnościach. Będziemy kupowali jadąc

Odszkodowania rosną, a klienci wiedzą, że mogą więcej

Przy tej okazji postanowiliśmy przypomnieć kierowcom jakie prawa, ale i obowiązki wynikają dla nich jeśli zechcą skorzystać z przysługującemu im prawa korzystania z auta zastępczego. Dlaczego ubezpieczyciele nie pokrywają całości kwoty za wynajem? A może wcale nie muszą?  Jak wypożyczać żeby nie wpędzić się w długi? Czy firma może limitować kwoty wypożyczenia?

W ostatnich 5 latach rynek odszkodowań OC zmienił się nie do poznania, świadomość konsumentów co do przysługujących im praw wzrosła, a wraz z nią rosły kwoty wypłacanych odszkodowań i ceny polis. Średnia wartość szkody zlikwidowanej przy pomocy obowiązkowego OC posiadaczy pojazdów wzrosła z ok. 5.800 zł w 2014 r. do prawie 7.000 zł w ub. r. Ubezpieczyciele i tak jeszcze nie zarabiają na polisach OC, ale przynajmniej już nie dopłacają do interesu.

Średnia wypłata odszkodowania z OC rośnie, bo klienci są coraz bardziej wymagający – chcą oryginalnych części, a nie tańszych zamienników, protestują (i słusznie!) przeciwko amortyzacji wartości części przy liczeniu odszkodowania i chętnie biorą auto zastępcze z OC sprawcy. Bo skoro ubezpieczenie ma rekompensować wszystkie nasze straty, to również te, które wynikają z pozbawienia przez jakiś czas własnych czterech kółek.

Czytaj też: PZU pokazał swój pomysł na tanie inwestowanie dla początkujących. Czy inPZU z funduszami przypominającymi ETF-y rozwali system?

Czytaj też: Link4 obiecuje, że wybaczy pierwszy dzwon. Jak jest naprawdę?

Sądowa rewolucja w wypożyczaniu samochodów…

Pamiętam jak jeszcze 9 lat temu, po stłuczce, w przededniu długiego weekendu musiałem pisać solidnie umocowane uzasadnienie, dlaczego nie mogę wytrzymać parę dni bez auta. Bez takiej podkładki likwidator szkody powiedziałby mi, że przecież mogę się przesiąść na ten tydzień z auta do komunikacji zbiorowej. Stąd brały się takie historie jak ta: Chcesz auto zastępcze? To je sobie weź. Ale lepiej go nie potrzebuj daleko od domu

Teraz takie sytuacje to przeszłość, a to dlatego, że w sukurs klientom przyszły wyroki sądów, które potwierdziły, że takie auto się należy. Przełomowa była uchwała Sądu Najwyższego z listopada 2011 r. (III CZP 05/11) , która otworzyła drogę do swobodnego korzystania z aut zastępczych.

Na takim OC-biznesie wypączkowały firmy, które oferowały samochód z OC sprawcy każdemu i zawsze, a ryzyko, że ubezpieczyciel nie zapłaci, brały na siebie. Czyli: poszkodowany kierowca jeździł autem ile wlezie, a firma od samochodów zastępczych (która miała więcej wspólnego z kancelarią odszkodowawczą) walczyła, również sądownie, o to, by ubezpieczyciel wypłacił im wszystko co do grosza, i to często po zawyżonych stawkach. Za takimi wypożyczalniami stał know-how firm ubezpieczeniowych – pracowali tam często byli likwidatorzy.

Ubezpieczalni szybko zorientowały się, że przegrywają to starcie, więc zrobiły ruch wyprzedzający i same zaczęły proponować kierowcom auto zastępcze, często inwestując we własną flotę czy podpisując umowy z wypożyczalniami – byle tylko klient nie trafił do takiej, co zarabia na strzyżeniu ubezpieczycieli.

Czytaj teżAgent (prawie) niepotrzebny? Teraz wystarczy tablet. I kupisz spokój w comiesięcznym abonamencie

… i sądowa kontrrewolucja. Kierowcy nie wiedzą co się dzieje

Wszystko co dobre, szybko się kończy więc i taka beztroska wykładania sądowa po kilku latach ewoluowała, a właściwie przeżyła kontrrewolucję. O ile na początku sędziowie godzili się przyznać auto zastępcze niemal bezwarunkowo, to teraz jednak ograniczają wolną amerykankę – i już chodzi nie tylko o to, że klasa samochodu musi być taka sama (czyli jak jeździliśmy starym sedanem, to nie dostaniemy pick-upa jak z salonu), ale też o to skąd go brać.

W sierpniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy wydał nową uchwałę (III CZP 20/17), tym razem już nie tak korzystną z punktu widzenia kierowców. Sprowadza się ona do stwierdzenia, że jeśli ubezpieczyciel mówi, że zapłaci nam 100 zł za dobę, to nie możemy brać auta za 200 zł za dobę. No chyba, że udowodnimy, że było to celowe i ekonomicznie uzasadnione.

Czyli jeśli komuś naprawdę bardzo zależy na droższym aucie, może próbować takie wziąć i argumentować, że musi sam opłacić wypożyczenie, bo ma na przykład udokumentowane przykre z jego punktu widzenia doświadczenia z ubezpieczycielami i boi się, że firma zarządu zwrotu auta zanim warsztat skończy swoją robotę. Zapewne wielu kierowców żyje jeszcze przeszłością, w której można było wyszarpać więcej.

Czytaj też: W poszukiwaniu idealnego banku dla kierowcy. Jakie usługi finansowe świadczą o tym, że bank lubi ciebie i twój samochód?

Czytaj też: Fakty i mity o kupowaniu samochodu. Czy auto może być „inwestycją”? A jeśli tak to gdzie są zyski?

Idzie nowe, czyli bezkonfliktowy car-sharing

Jeśli nie chcemy ryzykować zostania z długami po kilkudniowej jeździe, korzystajmy z tego, co nam daje ubezpieczyciel. I tylko z nim rozmawiajmy o aucie zastępczym. A nie z serwisem, warsztatem, czy firmą wynajmującą samochody.  Tym bardziej, że ubezpieczyciele już całkiem nieźle rozpieszczają poszkodowanych kierowców. Kierowcy, w których „stuknie” ktoś ubezpieczony w PZU dostaną prawdopodobnie ekologiczną, hybrydową toyotę z floty ubezpieczyciela.

Z kolei Ergo-Hestia, Aviva i Warta poszły w car-sharing. Na przykład w Hestii dostaje się po 100 zł dziennie przez pierwszych pięć dni czasu likwidacji szkody na wynajem auta w car-sharingu firmy Panek. Aviva i Warta współpracują z konkurencjnym operatorem Traficar. Klient dostaje voucher do wykorzystania, a jeśli nasze auto zostanie naprawione, a my wszystkiego nie wyjeździmy, to te pieniądze nie tracą ważności – zasilenie jest ważne 12 miesięcy od „aktywacji”.

Czytaj też: Duży ubezpieczyciel wprowadza auta zastępcze w car-sharingu! Dostaniesz ponad 100 zł dziennie, na zawsze

To dobra opcja dla mieszkańców miast, gdzie akurat system wypożyczalni aut na minuty działa dobrze. Mieszkańcy przedmieść i miasteczek muszą korzystać z usług tradycyjnych firm.

źródło zdjęcia: Pixabay/Viganhajdari

 

Subscribe
Powiadom o
24 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Michal
4 lat temu

PZU daje hybryde. A jeśli czas naprawy jest dłuższy niż PZU określi to trzeba kłócić się 8 miesięcy o zwrot kosztów. Żenada.

Olek
4 lat temu

Trzeba też pamiętać że warsztaty/firmy wypożyczające bezczelnie żerują na niewiedzy poszkodowanych wmawiając że to przecież za darmo, OC sprawcy, ubezpieczyciel pokryje itp. Warsztat opieszale naprawia i jest kicha … Za długo i za drogo, TU tego nie chce płacić a klient ma problem. W tej sprawie stanę po stronie Towarzystw Ubezpieczeniowych bo jak na pojeździe zastępczym już od jakiegoś roku nikt nie żałuje.

Marek
4 lat temu

Dwa lata temu miałem stłuczkę nie ze swojej winy i wziąłem auto zastępcze polecone przez warsztat. Dokładnie przeczytałem kwity i było tam, że wypożyczalnia bierze na siebie walkę o pieniądze z firmy ubezpieczeniowej. Po roku dostałem wezwanie do sądu (jako świadek), gdzie musiałem o wszystkich opowiedzieć. Nikt z firmy ubezpieczeniowej się nie stawił, więc wyrok był raczej przesądzony. Kilka dni temu kolega miał bardzo podobną sprawę w sądzie. Myślę, że nie ma co się ograniczać do rozmawiania o aucie zastępczym tylko z firmą ubezpieczeniową, gdyż ich oferta bywa słaba. Warto również rozważyć auto z firmy współpracującej z warsztatem upewniając się,… Czytaj więcej »

Ewa
4 lat temu

Mąż dostał w listopadzie auto zastępcze od firmy zajmującej się likwidacją szkód. Zapewniali, że nie musi się o nic martwić i że za wynajem sami rozliczą się z ubezpieczycielem sprawcy. Dziś odebrałam pismo z rozliczeniem najmu auta, z którego wynika, że wypłacą kwotę o ponad połowę niższą, bo auto zastępcze było wyższej klasy. Po przeczytaniu artykułu widzę, że zostaje mi tylko czekać aż likwidator zgłosi się po brakujące pieniądze :/ Gdybyśmy wiedzieli, że to będzie tyle kosztować to mąż w życiu nie wziąłby tego auta :/

Grzegorz
4 lat temu
Reply to  Ewa

Czyli jednak daloby sie obejsc bez drogiego auta zastepczego. Pozniej placz i zgrzytanie zebami. „A jak za darmo to najdrozszy poprosze” i nie ma znaczenia fakt, ze przez takich jeleni ubezpieczenia ida w gore.

Admin
4 lat temu
Reply to  Grzegorz

Niewątpliwie coś w tym jest 😉

Tomek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Niewątpliwie to artykuł opisuje fikcję por dyktando ubezpieczyciela.
Ciekawe ile Link4 zapłacił z taką publikację i czy za pieniądze napiszecie wszystko chociaż będzie nieprawdą

Admin
1 rok temu
Reply to  Tomek

U nas nie można kupić pojedynczej publikacji, a jedynie być partnerem cyklu edukacyjnego, który jest wyraźnie oznaczony. Zamiast insynuacji poproszę o jakiś konkret – co się nie zgadza

Adam
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli Link4 na współkę z innymi ubezpieczycielami zasponsorował cały cykl publikacji.
Konkret jest, że nic się nie zgadza.
Stan prawny jest inny niż podany.
Niezależne wypożyczalnie samochodów nie obciążają swoich klientów.
A ubezpieczyciele nie mają flot samochodów.

Admin
1 rok temu
Reply to  Adam

Zdarzyło się tak, jak zostało to opisane. Nie wymyślamy historii, dostajemy je od czytelników. Co powinno być a co jest – to dwie różne rzeczy

Tomek
3 lat temu
Reply to  Grzegorz

No bo Ty przecież wybrał byś najgorsze auto jakie by zaproponowali. Nie było by problemu gdyby wypożyczalnie mówiły jasno: w przedziale cenowym akceptowalnym przez TU mamy następujące auta, mamy też auta klasy premium za które trzeba by dopłacić. Niestety wypożyczalnie „zapominają” o tym poinformowac.

Marcin
3 lat temu
Reply to  Ewa

I bardzo dobrze, że karzą dopłacić! Ubezpieczenie ma służyć zniwelowania skutków szkody, a nie otrzymywaniu bonusów.

Marcin
4 lat temu

Ile Maciej Samcik dostał w łapę ze ściepy ubezpieczycieli?
Opisywane skrajności nie są regułą.
Kompletne bzdury w rodzaju: „Idzie nowe, czyli bezkonfliktowy car-sharing” bez wyjaśnienia pojęcia?
Czy jak codziennie dojeżdżam 35 km poza miasto to CS jest dobry?

Bastek
3 lat temu
Reply to  Marcin

Proszę zapoznać się z artykułem o odpowiedzialności za szkody w firmie Panek car-sharing. Pięciokrotne przekroczenie prędkości w okresie najmu skutkuje udziałem własnym np 20% . A komu nie zdarzyło się jechać 52 w terenie zabudowanym czy 93 po za terenem zabudowanym . Naprawa samochodu 30 tys o co nie trudno przy nowym aucie , dopłata 6 tys . Powodzenia z samochodami sugerowanymi przez ubezpieczycieli z udziałem własnym nie wykupionym . Pisząc artykuł sponsorowany warto zapoznać się z wszelkimi innymi aspektami najmu .

Michał
3 lat temu

Z link4 wszystkie prawie warsztaty zerwały umowę i nastawcie się, że link4, to tylko do sądu.

Admin
3 lat temu
Reply to  Michał

A dlaczego zerwały? Za bardzo cisnęli w negocjacjach?

Jan - Warsztat
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie cisnęli w negocjacjach tylko chcieli żeby naprawiać samochodu na najtańszym zamienniku. Chcesz to zapraszam zamontujemy Ci takie, ale podpisujesz rezygnację z gwarancji i rękojmi, która ma być po mojej stronie.

Wielibiciel Towarzystw Ubezpieczeniowych
3 lat temu

Przeczytałem tylko wstęp artykułu i dalej nie ma sensu. Tworząc artykuł należałoby zaczerpnąć informacji, nie tylko prawnych, ale i również o stosowanych praktykach przez T.U. Pokrótce, na stronie PiM’u opublikowano świetny art. dot. wysokości najmu pojazdu, po drugie primo – jeśli firma wynajmująca pojazdy zastępcze z polisy OC dopuszcza się „ciągnięcia” własnego klienta do odpowiedzialności finansowej… to wyłącznie jej problem, który ma krótkie nóżki – x nie Paryż 😉 Pozdrawiam

Zszokowany
3 lat temu

Dla mnie ten portal traci na wiarygodności. Ten artykuł nie jest pierwszy na tym portalu, który czytam – i aż czasami się dziwię, kto to pisze. Czytając, można się po prostu złapań za głowę – co kawałek albo błąd albo literówka, która tworzy jakiś dziwny wyraz, którego nie ma w SJP (czyt. Słownik Języka Polskiego). Od takich błędów odchodzi apetyt na czytanie bo sam zaczynam wątpić jak się pisze jakiś wyraz.
Ludzie, jeśli ktoś chce pisać takie artykuły to bezbłędnie, a jeśli błędy to czyjaś specjalność to niech się powstrzyma od tego 😀

anonimowy poszkodowany
3 lat temu

Piękny artykuł, czy przez którąś z ubezpieczalni sponsorowany?

Proszę dodać jeszcze informację o kilkutysięcznych karach umownych, które np. rynkowe wypożyczalnie nie stosują w zamian za wyższą rynkową stawkę.

Minimalizować trzeba do rynku a nie fikcji ubezpieczalni.

Ps. Cena oferowana przez Hestię swoję a faktura z wypożyczalni współpracującej z ubezpieczycielem wraz z pismem o konieczności dopłaty VAT swoje. Zupełnie różne stawki! Oszustwo!!! Czas na UOKIK i KNF.

Xxx
2 lat temu

Chyba ostro posmarowali autorowi jacyś ludzie na wysokich stanowiskach w TU.

Xyzxyz
2 lat temu

„Jeśli nie chcemy ryzykować zostania z długami po kilkudniowej jeździe, korzystajmy z tego, co nam daje ubezpieczyciel. I tylko z nim rozmawiajmy o aucie zastępczym. A nie z serwisem, warsztatem, czy firmą wynajmującą samochody. Tym bardziej, że ubezpieczyciele już całkiem nieźle rozpieszczają poszkodowanych kierowców. ”

Oj tak, tak rozpieszczają, że chyba się rozpłynę. KPINA! Ty też rozmawiaj tylko ze sprzedawcą, a jak pójdziesz do lekarza, to nawet nie próbuj konsultować diagnozy z innym. Płać i płacz! I nie myśl nawet o próbie oszczędzenia pieniędzy. Wstyd mi, że ludzie potrafią się tak sprzedać jak autor tego „artykułu”.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu