8 października 2020

Car-sharing w Polsce nie zrobi kariery? Porównujemy ceny aut na minuty w Polsce i na Zachodzie, ceny taksówek i metra. I haczyki w regulaminach. I wszystko jasne

Car-sharing w Polsce nie zrobi kariery? Porównujemy ceny aut na minuty w Polsce i na Zachodzie, ceny taksówek i metra. I haczyki w regulaminach. I wszystko jasne
Współautor: Monika Madej
10

Dlaczego w Polsce car-sharing jest wciąż rozwiązaniem tak mało popularnym? Przecież jest tańszy, niż podróż taksówką, nie ma problemów z parkowaniem w centrum, nie trzeba tankować, ubezpieczać, ani zmieniać opon. Czego chcieć więcej? No właśnie, sprawdziliśmy relacje cen między car-sharingiem, komunikacją miejską i taksówkami w Europie Zachodniej i w Polsce. Sprawdziliśmy też jakie haczyki w regulaminach chowają firmy car-sharingowe nad Wisłą. I wszystko stało się jasne

W Polsce od kilku lat mamy na ulicach samochody na minuty, ale nie cieszą się wielką popularnością. Być może przyczyną jest to, że w Polsce wciąż można tanio jeździć taksówkami, a być może to, że parkowanie w centrach miast własnym samochodem nie rujnuje domowego budżetu.

Zobacz również:

Niewykluczone, że przyczyną jest brak nawyku i wciąż silna potrzeba posiadania samochodu. A może chodzi raczej o to, że aut na wynajem jest na ulicach za mało i nie dają gwarancji swobodnego poruszania się po mieście? Inna hipoteza mówi o tym, że chętnych na car-sharing byłoby więcej, gdyby wszystkie systemy tego typu spiąć w jedną aplikację pozwalającą korzystać z nich „na jednym loginie”.

Ale prawdopodobnie ważną przyczyną są jednak ceny. W Polsce car-sharing nie jest usługą zbyt tanią, a w dodatku taryfy większości operatorów są trudno porównywalne (płaci się za kilometry i za czas, albo tylko za jeden z tych parametrów).

Czy rzeczywiście car-sharing miałby się lepiej, gdyby był tańszy? Sprawdziliśmy, jak wyglądają warunki korzystania z tego rodzaju usług w miastach na Zachodzie, gdzie są one bardziej popularne, niż u nas. Czy rzeczywiście aut jest tam więcej i są tańsze?

Czytaj też: Dlaczego car-sharing nie jest w Polsce popularny? Czy coś w tej sprawie zmieni powrót do Warszawy Traficara z nową ofertą, alternatywną dla taksówek?

Ile kosztuje car-sharing w Berlinie i Londynie?

W Berlinie car-sharing wychodzi taniej, niż w Polsce, biorąc pod uwagę niemieckie zarobki. Stawki zaczynają się przeważnie od 20-30 eurocentów za minutę (czyli 1,3 zł), w większości nie ma dodatkowych kosztów za przejechane kilometry, choć przeważnie płacimy za postój (między 5 a 20 eurocentów za minutę). Jest też aplikacja, która pobiera opłaty tylko za przejechane kilometry (czyli tak jak Traficar) – Miles Berlin (stawka wynosi 80 eurocentów za kilometr, jakieś 3,5 zł).

Możliwe, że takie stawki wynikają z większego kapitału, jaki stoi za firmami wynajmującymi auta. A może z innego modelu biznesowego? W Polsce właścicielami firm car-sharingowych są firmy energetyczne, technologiczne albo wypożyczalnie aut. Z kolei w Niemczech właścicielem Car2go jest Mercedes, zaś WeShare należy do Volkswagena.

Czytaj teżMoże z autami elektrycznymi nam nie wyszło, może Uber jednak powstał w Ameryce, ale w dronach naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Co potrafią polskie drony? Jest moc

A jak się sprawy mają w Londynie? Tam motywacja do używania car-sharingu na pewno jest większa, ponieważ wjazd do miasta nie jest darmowy (kosztuje 11,5 funtów za dobę, są dodatkowe opłaty za wjazd na teren ULEZ – Ultra Low Emission Zone), a opłaty parkingowe przyprawiają o ból głowy – wynoszą ok. 30-40 pensów za minutę (wychodzi jakieś 15 zł za każde 10 min.).

Auta na wynajem oczywiście oferują parkowanie w strefie płatnej za darmo, a ceny car-sharingu są nieco wyższe, niż w Berlinie – równowartość ok. 1,5 zł za minutę.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem, na które natknęliśmy się w Londynie, jest aplikacja hiyacar. W jej ramach użytkownicy również mogą wypożyczać samochody na minuty lub na doby z tą różnicą, że nie są one wypożyczane od firm, ale… od sąsiada. Każdy może wypożyczyć swoje auto innym.

Proces wypożyczenia działa tak, jak w firmach car-sharingowych, czyli rezerwujemy samochód poprzez aplikację. A ta trochę przypomina AirBnb, gdzie każdy właściciel ma swój profil z opisem i zdjęciem, a samochód po wypożyczeniu można ocenić. My również możemy zostać ocenieni jako użytkownicy.

A Czechy? Tu popularną aplikacją jest Anytime. Cena za minutę zaczyna się od ponad 30 gr. poza szczytem i ok. 1 zł w szczycie. Nie ma dodatkowej opłaty za kilometry, za postój zapłacimy zaś ok. 30 gr. za minutę.

Auto na minuty kontra metro i taksówki. Co się bardziej (nie) opłaca?

Jeśli porównamy ceny aut na wynajem przy płynnej jeździe, to wygląda na to, że w Polsce płacimy praktycznie tyle samo, co Niemcy czy Anglicy. A przecież średnie wynagrodzenie w Polsce to 5.500 zł, a w Niemczech równowartość 18.000 zł tys., zaś w Wielkiej Brytanii – 16.000 zł. W poniższej tabelce ceny mamy przeliczone na polskie złote.

W Berlinie i Londynie wyższe są też ceny konkurencyjnego w stosunku do car-sharingu transportu publicznego. W Warszawie bilet jednorazowy kosztuje 4,4 zł, w Londynie – równowartość 8 zł, a w Berlinie – równowartość 13 zł.

To oznacza, że w Berlinie i Londynie 20-minutowy przejazd z jednej dzielnicy do drugiej kosztuje równowartość 25-30 zł przy cenie biletu komunikacji miejskiej 8-13 zł. A w Polsce podobny kurs car-sharingiem będzie kosztował 20-22 zł przy cenie biletu komunikacji miejskiej 4,4 zł. Widać więc, że na Zachodzie relacja między ceną car-sharingu, a komunikacji miejskiej jest mniej niekorzystna dla car-sharingu, niż u nas.

A porównanie z cenami taksówek? W Londynie 20-minutowa podróż po mieście to 15-20 funtów wyjęte z portfela (czyli 75-100 zł). Auto na wynajem przez taki sam czas będzie kosztowało 30 zł, czyli trzy razy mniej.

W Berlinie za taksówkę (20-minutowy kurs, 10 kilometrów) zapłacę 3,9 euro na start i 17 euro za dystans – 21 euro, czyli 90 zł. Podobny kurs autem na minuty będzie wyceniony na 25 zł.

W Polsce zaś cena klasycznej taksówki to 8 zł na start i potem jakieś 2,4 zł za kilometr, co przy podobnej przejażdżce oznaczałoby wydatek 32 zł (a taksówki z aplikacji, typu Uber, czy Bolt – są tańsze). Podróż car-sharingiem, w zależności od firmy i wariantu naliczania opłat będzie kosztowała 20-24 zł. Co oznacza, że gdy na Zachodzie car-sharing jest prawie trzy razy tańszy, niż taksówka, w Polsce różnica jest relatywnie niewielka.

Skoro więc komunikacja miejska oraz taksówkowa jest w Polsce relatywnie znacznie tańsza w stosunku do car-sharingu, to trudno się dziwić, że sytuacja wygląda tak, jak wygląda.

Czytaj też: Car-sharing po polsku. Firmy ledwo żyją, miasta mają to w nosie, a klienci biora Ubera

Czytaj też: Car-sharing i kradzież tożsamości. Pan Arek nie wiedział o co chodzi w tym biznesie, dopóki nie dostał wezwania do zapłaty. Jak oni pilnują?

Car-sharing tylko trochę tańszy od taksówek, a odpowiedzialność za auto – ogromna. Sprawdzamy haczyki w regulaminach

I jeszcze jedno: do aut na minuty na pewno nie zachęca odpowiedzialność za samochód, której nie ma wtedy, gdy wsiadamy do taksówki. Wtedy nie mamy takich zmartwień, jak konsekwencje zarysowania auta czy zgubienia kluczyków.

Żeby skorzystać z car-sharingu musimy potwierdzić, że zapoznaliśmy się z regulaminem. Ale czy naprawdę większość z nas rzetelnie go studiuje? Pewnie nie, a szkoda, bo jest w nim parę istotnych zapisów. Jeśli nie mamy czasu ani ochoty na czytanie całego, warto przede wszystkim zwróci uwagę na naszą odpowiedzialność w przypadku stłuczki czy kolizji. Tutaj niestety mamy parę obostrzeń.

We wszystkich przypadkach operator zapewnia ubezpieczenie, czyli nie ponosimy odpowiedzialności za kradzież lub uszkodzenie w wyniku wypadku lub stłuczki. Jest jednak parę wyjątków, odpowiedzialność zostaje przesunięta na nas jeśli:

-prowadziliśmy pod wpływem alkoholu/narkotyków, środków psychotropowych lub bez prawa jazdy,
-jako aktywny użytkownik udostępniliśmy auto innej osobie,
-umyślne uszkodziliśmy pojazd,
-prowadziliśmy samochód bez ważnego prawa jazdy,
-uciekliśmy z miejsca wypadku, nie dopełniliśmy obowiązków wymaganych przez ubezpieczyciela typu przesłanie wszystkich potrzebnych danych,
–  prowadziliśmy pojazd pomimo zapalonych kontrolek sygnalizujących np. na uszkodzenie silnika,
-nie zgłosiliśmy szkody na wskazaną infolinie lub/i policję,
-korzystaliśmy z auta niezgodnie z przeznaczeniem (ponadnormowe zużycie pojazdu, utrzymywanie zbyt wysokich obrotów, korzystanie z hamulca ręcznego w trakcie jazdy).

To jeszcze pikuś. Trochę mniej przyjemne są zapisy odnośnie przekraczania prędkości. W Panek i 4mobility zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności za uszkodzenie samochodu, jeśli przekroczymy dopuszczalną prędkość o co najmniej 30 km/h lub rażąco naruszymy inne przepisy ruchu drogowego.

Nie do końca wiadomo kiedy przekroczenie przepisów wpada w kategorię „rażące”. Załóżmy jednak, że jeździmy bezpiecznie i nie zamierzamy łamać przepisów. Wtedy nie mamy się czego obawiać. No chyba, że nie jesteśmy aż tak idealni, jak nam się wydaję i wsiądziemy do Traficara. W jego najnowszym regulaminie znajdziemy zapis, że odpowiedzialność spada na nas jeśli „uszkodzenia lub zniszczenia pojazdu [powstaną] w razie naruszenia przepisów ruchu drogowego”.

Nie mamy jasno sprecyzowanego, co dokładnie oznacza złamanie przepisów. Możemy uznać, że przekroczenie prędkości o 30 km/h pod ten zapis podpada. Co jednak jeśli przekroczyliśmy prędkość o 5 km/h? Wszystkie samochody mają zainstalowany GPS, więc sprawdzenie prędkości przed wypadkiem nie stanowi problemu, nawet jeśli jesteśmy przekonani o swojej niewinności.

Czytaj też: Ceny wynajmu samochodów na minuty w górę! Taniej już tylko w subskrypcji. Czy Panek wypuścił z butelki Dżina podwyżek?

Również Panek ma w swoim regulaminie jeden mało zachęcający zapis. Wypożyczając auto, musimy się liczyć z udziałem własnym w szkodzie, jeśli powstała ona z naszej winy. Kwota ta będzie równa kosztom naprawy, ale nie więcej niż 1.000-6.000 zł w zależności od modelu samochodu. Oznacza to, że każde zarysowanie może doprowadzić do tego, że nasz, początkowo dość tani przejazd, może okazać się słabą przygodą.

Panek daje nam jednak alternatywę. Za 49 zł miesięcznie możemy wykupić pakiet „Rozszerzona Ochrona”, który zwolni nas z udziału własnego w szkodzie. Jednak i tu mamy pewne wykluczenia – dodatkowa ochrona nie znosi udziału w szkodzie dla samochodów retro (Polonez, Fiat 126p, Fiat 125p, Syrena, Trabant), extreme (BMW i8), unique (Jeep Wrangler, Lexus RC300).

Oczywiście mamy tez dodatkowe opłaty za palenie w aucie (250-300 zł), zgubienie lub kradzież kluczyków (800-2000 zł) czy wyjazd poza granicę kraju (1000 zł). I to akurat jest całkiem ok, nikt z nas nie chciałby pożyczyć koledze auta wiedząc, że odda je brudne i śmierdzące papierosami.

W sumie jednak jest kilka regulaminowych haczyków, które każą się zastanawiać, czy warto wsiadać to samochodu, który jest tylko trochę tańszy, niż taksówka, ponosząc brzemię odpowiedzialności za jego stan i ewentualny własny błąd.

Czytaj też: Car-sharing uderzy w koronawirusa. Podróże międzymiastowe i… „bilet miesięczny”

Czytaj też: Car-sharing wars, czyli firmy zmieniają politykę cenową. Ruszają abonamenty!

——————————–

POSŁUCHAJ NOWEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W tym odcinku naszego środowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” zapraszam do wysłuchania rozmowy z Łukaszem Bugajem z TFI AXA o tym, jak zabrać się za lokowanie oszczędności poza bankiem – ile pieniędzy na to przeznaczyć, jak je podzielić, jakimi zasadami kierować się przy wyborze miejsc, w których ulokujemy swoje pieniądze. Ważna sprawa, gdy w bankach prawie nie ma już oprocentowania. Gorąco zachęcam!

Podcast jest do odsłuchania pod tym linkiem

——————————–

zdjęcie tytułowe: Gabriel Sollmann/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
BdB
4 lat temu

W Niemczech zarobki niby wyższe, ale i obciążenia składkowo-podatkowe znacznie większe niż w Polsce. Netto w niektórych branżach zostaje mniej niż w PL.

Niezadowolony
4 lat temu

Wszystko w artykule było ok do momentu podania średnich zarobków. Jaki sens ma podawanie zarobków brutto? Proszę podawać disposable income i wtedy porównać. Okaże się, ze w Polsce jest jeszcze gorzej.

Magdalena
4 lat temu

Dochodzi jeszcze kwestia stref. Moje miejsce zamieszkania nie jest obsługiwane przez żadna firmę car sharingowa choć jest w granicach miasta. Więc odpadam, w ramach centrum mogę się poruszać komunikacja lub hulajnoga.

Monika Madej
4 lat temu
Reply to  Magdalena

Pozostaje mieć nadzieję, że wraz z popularnością tego systemu (jak już ceny się obniżą;)), będzie coraz więcej stref, w których auto będzie można wypożyczyć:)

Kamil
4 lat temu

Zapomnieliście dodać najpopularniejszą aplikację do wypożyczania aut na świecie „Turo” działa w większej części świata min. Niemcy, Czechy, Anglia, Stany Zjednoczone, w Los Angeles miałem przyjemność korzystać sportowe auto można od 50$ za dzień wynająć.
Do Polski też chcieli wejść, na zasadach jak airbnb w cenie najmu jest podatek i ubezpieczenie.

Jakub
4 lat temu

Kalkulacje podróży w aplikacjach carsharingowycb i taksówkowych to jedno, a rzeczywistość to drugie. W praktyce na kilkukilometrowych odcinkach po mieście carsharing często wychodzi w podobnej albo nieznacznie niższej cenie niż taksówka, bo dochodzi czas na zaparkowanie auta na miejscu docelowym. Żeby zdobyć auto też trzeba się przygotować chwilę wcześniej, przejść kilkaset metrów i wybór jest najczęściej ograniczony do jednego auta stojącego w okolicy. Za mało zachęt żeby ludziom gromadnie chciało się samemu te auta prowadzić.

janek
4 lat temu

strasznie słabe porównanie , każda firma daje inne klasy aut , panek ma 80 gr / km haha , toć taka stawka jest tylko w fiacie 500 które rzadko można spotkac … 🙂

Monika Madej
4 lat temu
Reply to  janek

Dla niektórych marka nie ma znaczenia, szczególnie jeśli wypożycza się auto, żeby przejechać 5km:) oczywiście stawki są różne dla różnych aut, dlatego zaznaczyliśmy, że to ceny „od x gr”:) ale faktycznie to może być kolejny haczyk, Panek reklamuje ceny od 80 gr, a może się okazać, że w pobliżu nas są tylko droższe modele.

Derek
4 lat temu
Reply to  Monika Madej

Generalnie marka nie ma znaczenia, ale ja dlatego nie używam praktycznie Panka bo niby mają auta tańsze ale nigdy ich nie ma jak potrzeba a jazda mercedesem (też jechałem) za takie pieniądze jak taxówką + odpowiedzialność za szkody… szkoda zachodu

Derek
4 lat temu

Generalnie to wszystko jest bardzo ciężko porównać. Np Traficar ma za km 1,5 zł + 2,99 zł na start a inne firmy głównie za minutę + za km. Więc jak mam np 10 km i wiem że mogę je przejechać pomiędzy 10 – 15 min (bez korka) a aż 30 minut jeśli jest korek to najpierw muszę zastanowić się czy pora o której chcę jechać sprawi że korek będzie czy nie. Jeśli będzie to bardziej opłaca się Traficar bo wtedy mam pewność że zapłacę 2,99 + 15 zł = 17,99 zł. Jadę bez stresu. Bo ta sama trasa w 30… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu