25 sierpnia 2020

Powrót do szkoły w czasie pandemii. Nauczyciel będzie, jak lekarz – ciągle „na ryzyku” kontaktu z koronawirusem? Jaki dodatek powinien dostać, żeby opłacało mu się iść do pracy?

Powrót do szkoły w czasie pandemii. Nauczyciel będzie, jak lekarz – ciągle „na ryzyku” kontaktu z koronawirusem? Jaki dodatek powinien dostać, żeby opłacało mu się iść do pracy?

Rząd zdecydował, że od września ok. pół miliona nauczycieli i 6 mln uczniów ma wrócić do szkół i przedszkoli. Czy powinien też wprowadzić specjalny dodatek do pensji nauczycielskich za pracę z wirusem SARS-CoV-2? Pieniądze to nie wszystko, ale za większe ryzyko należy się większa wypłata. Ile powinien wynosić dodatek i ile powinien dostawać nauczyciel do ręki za to, że pracuje w ryzykownym otoczeniu wirusa? Mam trzy propozycje

Dzieci i młodzież mają wrócić do szkół – zdecydował minister edukacji Dariusz Piontkowski. I trudno się dziwić, że podniosło się larum. Gdy mieliśmy 100 przypadków dziennie koronawirusa, to szkoły zamykano. Gdy jest 800 przypadków dziennie (wykrytych, a tych „cichych” pewnie kilka razy więcej) szkoły się otwiera. Z drugiej strony musimy nauczyć się żyć z koronawirusem. Nosimy maseczki, utrzymujemy dystans, na każdym kroku dezynfekujemy ręce i próbujemy jakoś wrócić do normalnego życia. Także szkolnego.

Zobacz również:

Pytanie jaki będzie koszt tej odważnej decyzji o otwarciu szkół. Statystycznie najmłodsi przechodzą wywoływaną wirusem chorobę COVID-19 łagodnie, ale co jeśli przyniosą wirusa do domu, do dziadków? Nauka w szkołach ma się odbywać bez maseczek, nie będzie też zasady, by nauczycieli od uczniów – i uczniów między sobą – oddzielały ścianki z pleksi (tak, jak w Korei Południowej). Dyrektorzy są pozostawieni sami sobie i już kombinują co zrobić, by zajęcia były na tyle bezpieczne, na ile to możliwe, np. wprowadzając naukę rotacyjną.

Nauczyciel jest w szczególnej roli – szkoła to nie supermarket, w którym – choć dziennie przewijają się setki osób – kontakt z potencjalnie chorym jest chwilowy, zwykle za krótki, żeby zakazić się wirusem. W szkole potencjalna „ekspozycja” na koronawirusa jest dużo większa – ta sama grupa osób spędza ze sobą po kilka godzin, dzień w dzień.

W tygodniku „Polityka” Leszek Borysiewicz, brytyjski wirusolog polskiego pochodzenia, mówił, że jego zdaniem to ryzyko trzeba podjąć i szkoły otworzyć. Wirus jest groźny, ale nie wiadomo jakie byłyby długoterminowe skutki zamknięcia dzieci w domach (przy niskiej jakości nauki zdalnej). co w dodatku utrudniłoby milionom rodziców pracę.

Nie ulega jednak wątpliwości, że ryzyko pracy nauczyciela w tych warunkach będzie znacznie większe. Minister edukacji mówi o podwyżkach dla pedagogów. Ile powinny wynieść i czy zrekompensują pracę w nowych, trudnych warunkach?

Czytaj też: Ile „sprawiedliwie” powinien zarabiać belfer? Ile dziś naprawdę zarabia, dodając to, co otrzymuje „w naturze”? Liczę!

Płaca minimalna dogoniła zarobki nauczycieli. Rząd daje podwyżki. Za małe?

Formalnie nowe podwyżki dla nauczycieli mają być ogłoszone w formie rozporządzenia. Ile wyniosą? Zarobki nauczycieli to skomplikowana siatka płac ustalana na podstawie arbitralnej decyzji Ministerstwa Edukacji, która jest podstawą do ustalenia pensji zasadniczej. W „podstawie” minimalne zarobki wyniosą:

  • nauczyciela stażysty – 2.948 zł (wzrost o 167 zł);
  • nauczyciela kontraktowego – 3.033 zł (wzrost o  172 zł);
  •  nauczyciela mianowanego – 3.445 zł (wzrost o  195  zł);
  • nauczyciela dyplomowanego – 4.046 zł (wzrost o 229 zł

To stawki dla nauczycieli, którzy mają najwyższy wymagany poziom wykształcenia, czyli legitymują się tytułem zawodowym magistra z przygotowaniem pedagogicznym – jak informuje MEN stanowią oni ok. 96% wszystkich nauczycieli. Czy to są pieniądze, które zachęcają do zostania nauczycielem? Nie sądzę. Pewnym punktem odniesienia jest fakt, że to ciągle mniej, niż można dostać na starcie w Biedronce czy w Lidlu. Pracownicy dyskontów zarabiają na starcie od 3.050 zł brutto (Biedronka) do 3.850 zł brutto (Lidl) i z każdym przepracowanym rokiem stawki rosną.

Gdyby nie zapowiadana przez  MEN podwyżka, to płaca minimalna dogoniłaby zarobki początkującego nauczyciela! Od stycznia minimalne uposażenie ma wynosić 2.800 zł brutto. Pensja nauczyciela stażysty bez podwyżki wynosiłaby 2.782 zł, czyli byłaby mniejsza.

Rząd chwali się, że od 2018 r. pensje nauczycieli wzrosły średnio o 28%. W tym samym jednak czasie wynagrodzenie minimalne wzrosło o 33% – z 2.100 do 2.800 zł, a wynagrodzenie początkującego nauczyciela wzrosło tylko o 16% z kwoty 2.538 zł do 2.948 zł.

Stawki, które ogłasza MEN, służą też do wyliczenia ostatecznej pensji nauczyciela, która uwzględnia różne dodatki zapisane w Karcie Nauczyciela. Ostatecznie po zmianach pedagodzy mają od września zarabiać od 3.537 zł brutto to nawet 6.509 zł brutto (to wypłata dla nauczyciela dyplomowanego). Tak przynajmniej deklaruje ministerstwo. Ale czy to są pieniądze, dla których, nawet po podwyżce, warto ryzykować życie?

Tym bardziej, że może to być ostatnia podwyżka na wiele lat, bo z powodu nadciągającego kryzysu i rekordowego deficytu, rząd zamierza zamrozić pensje w budżetówce. O dacie „odmrożenia” nie ma na razie dyskusji.

Ile powinien zarabiać nauczyciel za to, że pracuje w trudnych warunkach? Dziś mało który zawód (z wyjątkiem górników i lekarzy różnych specjalności) jest tak narażony na zakażenie koronawirusem. Ile powinna wynosić koronawirusowa pensja nauczycielska? Jak to policzyć? Oto trzy propozycje.

Czytaj też: Czy studenci „załatwią na amen” rynek najmu? Uczelnie zapowiadają na nowy rok akademicki nauczanie zdalne. Czy stancje będą stały w tym roku puste?

Czytaj też: Jedziesz na wakacje? Są już ubezpieczenia turystyczne, które chronią przed kosztami COVID-19 podczas podróży. Jak wybierać ubezpieczenie podróżne w czasach pandemii?

Opcja minimum: dodatek z rozporządzenia. Starczy żeby kupić polisę na życie

Podobnie, jak sądy mają problemy żeby „obiektywnie” wycenić ból i cierpienie rodzin ofiar wypadków, które walczą o zadośćuczynienie od firm ubezpieczeniowych, tak trudno określić, ile warta jest praca w kontakcie z koronawirusem. Wiadomo, że już teraz niektórzy nauczyciele dostają dodatek za pracę w trudnych lub uciążliwych warunkach. Na przykład za pracę z młodzieżą z zakładów poprawczych, za naukę pod ziemią w szkołach górniczych, czy w „plenerze” w szkołach rolniczych, ale też z zakażonymi wirusem HIV (art. 9 ust. 4 rozporządzenia).

Czy praca z koronawirusem SARS-CoV-2 również powinna być objęta dodatkiem? Ile on wynosi? Ani rozporządzenie, ani ustawa tego nie określają. Sposób wyliczania dodatku mogą określić organy prowadzące daną szkołę. Może być to uzależnione od procentu wynagrodzenia zasadniczego (np. 5%), zryczałtowanej miesięcznej kwoty, albo od widełek. Generalnie, w zależności od doświadczenia i pensji podstawowej nauczyciela. może to być od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie.

Czy taki dodatek, załóżmy w uśrednionej kwocie 150 zł, zadowalałby nauczycieli? Mogliby sobie za to kupić np. 50-75 sztuk maseczek jednorazowych (o ile kupowaliby w hurcie), 7 przyłbic, albo 10 litrów płynu do dezynfekcji rąk. Tyle tylko, że sprzęt ochrony osobistej powinni zapewnić dyrektorzy szkół. W tej sytuacji dodatek w tak niskiej kwocie mógłby wystarczyć na… dodatkowe, indywidualne,  solidne ubezpieczenie na życie.

Czytaj też: Koronawirus kontratakuje, więc wraca lockdown. Ale w nowej wersji – lokalnej. Od dziś 2 mln Polaków znów jest „zamrożonych”. Będzie kolejne uderzenie w portfele?

Opcja pośrednia: podwyżka pensji zgodna z propozycją ZNP

Na stole cały czas leży propozycja Związku Nauczycielstwa Polskiego (nie związana z pandemią), która mówi, że pensje nauczycieli powinny być powiązane ze średnim wynagrodzeniem w trzecim kwartale poprzedniego roku. Ta kwota w ubiegłym roku wynosiła 4931,59 zł. Oznacza to, ze zgodnie z nią nauczyciel-stażysta zarabiałby 90% średniej, czyli 4.438 zł. Nauczyciel kontraktowy – 100% średniej. Nauczyciel mianowany – 125%, czyli 6163 zł, a dyplomowany – 155%, czyli 7.643 zł. Oczywiście brutto.

To propozycja dużo bardziej klarowana, niż niejasny i skomplikowany system dodatków. Paradoksalnie to, czego nauczycielom nie udało się uzyskać w ramach ogólnopolskiego strajku, osiągnęliby dzięki pandemii. Czy rząd zgodziłby się wprowadzić takie podwyżki? Szanse są niewielkie – przynajmniej dopóki nie wybuchnie kilka dużych ognisk zakażeń, tak jak w Izraelu, który z tego powodu ma „gigantyczne problemy”.

Czytaj też: Szkoła i przedszkole zamknięte na dwa tygodnie przez koronawirusa. Co zrobić z dzieckiem? Ile kosztuje profesjonalna opieka? Komu zasiłek?

Opcja sprawiedliwa, czyli nauczyciel dostawałby dodatek taki, jaki ma lekarz

Pewną wskazówkę co do tego, jak wynagrodzić osobom narażonym na kontakt z koronawirusem ich trud, daje Ministerstwo Zdrowia, które na początku pandemii wprowadziło dodatek finansowy dla lekarzy i pielęgniarek pracujących z chorymi.

Został on jednak wprowadzony jako rekompensata za brak możliwości dorabiania. Po prostu, jeśli lekarz pracuje na oddziale, gdzie leżą chorzy na COVID-19, to żeby ograniczyć ryzyko zakażenia, obejmuje się go zakazem pracy w innych placówkach. Jak wiadomo, są lekarze, którzy pracują niemal 24 godziny na dobę: na dyżurze na etacie, a po godzinach jako „firma” w różnych innych poradniach, co – nota bene – nie jest dobrym pomysłem, bo może się skończyć śmiercią z przepracowania.

W zamian za to, że lekarz i pielęgniarka z oddziału koronawirusowego nie będą pracować nigdzie indziej, resort zdrowia dopłaca im do pensji: odpowiednio średnio 6.500 zł (dla lekarzy) i 3.000 zł (dla pielęgniarek). Jest to równowartość wynagrodzenia w wysokości co najmniej 50% miesięcznego wynagrodzenia w poprzednim miesiącu, ale nie więcej niż 10.000 zł. Takie dodatki ma ok. kilkunastu tysięcy medyków.

Gdyby uznać ten procent (czyli połowę miesięcznego wynagrodzenia) za benchmark, to początkujący nauczyciel z covidowym dodatkiem zarabiałby brutto na starcie 4.422 zł, a nauczyciel dyplomowany – 6.069 zł brutto. Co ciekawe, kwoty nie są bardzo wygórowane: są zbliżone do propozycji ZNP, więc wydaje się, że rząd powinien iść tą drogą i dopłacić nauczycielom za pracę w nieustannym narażeniu zdrowia i życia.

Ile by to kosztowało? W Polsce mamy 500.000 nauczycieli, 20.403 szkoły i ok. 6 mln uczniów. Na edukację wydajemy majątek, ale ciągle za mało. Tak zwana subwencja oświatowa wynosi w tym roku 50 mld zł i z roku na rok rośnie. Niestety, wiele wydatków spada na samorządy, które przez pandemię raportują duży spadek wpływów z podatków.  Gdyby koszt podwyżek na nauczyciela wyniósł uśrednione 1.500 zł (więcej, niż w przypadku nauczyciela stażysty, ale mniej, niż w przypadku dyplomowanego), to w skali całego kraju byłoby to 750 mln zł miesięcznie, czyli 9 mld zł rocznie.

Czy to dużo? Według opublikowanych w lutym tego roku badań Eurostatu, które mówią o sytuacji z 2018 r., wydatki na edukację w relacji do PKB w Polsce maleją. Wyniosły dwa lata temu 5% PKB, co prawda więcej o 0,3 pkt. proc. od unijnej średniej, ale również o 0,3 pkt proc. mniej, niż w 2015 r.

Do startu nauki zostały dwa tygodnie. Nie mam wielkich złudzeń w kwestii tego, że rząd sam wyjdzie z inicjatywą wprowadzenia dodatku – być może nauczyciele znowu będą musieli wywrzeć jakąś formę nacisku, choćby odmawiając pracy w ryzykownym otoczeniu wirusa. Może być też tak, że sytuacja zmieni się pod wpływem wzrostu zachorowań jesienią, albo wysokiego poziomu absencji uczniów, których rodzice nie będą posyłać do szkoły. Rząd będzie musiał wtedy poważniej podejść do kwestii organizacji roku szkolnego, zarobków nauczycieli i zasad nauki.

źródło zdjęcia: PixaBay/Newsweek/TVP Info

Subscribe
Powiadom o
25 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krzysztof M.
4 lat temu

Reszta personelu ma sprzątać i naprawiać za minimalną przy ekspozycji 40-50 h tygodniowo? Ponadto to dorośli stanowią większe zagrożenie niż dzieci czyli przyłbice dla nauczycieli to ochrona dzieci nie użytkowników. Dodatki dla medyków miały służyć ograniczeniu pandemii, bo to oni pracując na kilku etatach stanowią zagrożenie dla społeczęństwa nota bene przenosząc różne groźniejsze barachło od covida. Cały artykuł oceniam nisko, nastawiony na klikalność.

and
4 lat temu

Panie Sudak – opcji wiele jak podniesc pensje. Ja sie pytam kiedy ktos policzy ile wydajemy na zbrojenia ktore absolutnie nic nie daja polskiej gospodarce… Ile to jest? 40mld rocznie? na rakiety/samoloty z US i ich bazowanie w Polsce… cytujac klasyka: nie matura a chec szczera zrobi z Ciebie oficera!

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  and

Opcji wiele jak cofnąć kraj cywilizacyjnie w tył przy pomocy rakiet i obcych samolotów. Wystarczy popatrzeć na Syrię, Libię, Irak czy Liban /wojna z lat 80tych/. Wiara pacyfistów w lepsze jutro bez wojen, bezcenna.

Pan Krzysztof
4 lat temu
Reply to  Krzysztof M.

Dzisiaj nie trzeba być silnym militarnie państwem, żeby niszczyć i uzależniać od siebie swoich sąsiadów. Czasy się zmieniły. Dziś głównym trofeum są rynki zbytu i rezerwuar taniej siły roboczej. Wystarczy zobaczyć jak obchodzi się z nami nasz okupant.

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  Pan Krzysztof

My mamy opcję aktualną lub spalonej ziemi.

and
4 lat temu
Reply to  Krzysztof M.

Tylko silna gospodarka i wiezi handlowe + cyber bezpieczenstwo sa w stanie zagwarantowac bezpieczenstwo Panstwu. Dzisiaj sluzby specjalne przez FB i inne narzedzia wywieraja wplyw na spolecznestwa by je kierowac w porzadany dla siebie kierunek (UK-brexit, US-trump, FR-lePen, itd). Zielone ludziki byly mozliwe tylko w kraju bylego zwiazku radzieckiego. Jesli ktos uwaza, ze 30 czy 60 samolotow jest w stanie zagwarantowac nam ochrone, to jest w duzym bledzie, bo po pierwszym wystrzale przeciwnika wiekszosc maszyn bedzie uziemionych… a srodki np. 30 mld pln zainwestowane w edukacje spoleczenstwa przyczyni sie duzo bardziej do bezpieczenstwa, niz 30-60 samolotow. Tyle w temacie. Twoje… Czytaj więcej »

Jaroslaw
4 lat temu
Reply to  and

Cytując natomiast Wegecjusza : „si vis pacem, para bellum”. Proszę w tej kwestii być realistą – nasza historia, położenie geopolityczne oraz chociażby niedawne wydarzenia w Gruzji bądź na Ukrainie wymuszają na nas dokonywanie wydatków na uzbrojenie.

E.G
4 lat temu
Reply to  Jaroslaw

Polska potęgą militarną jest i basta ! Nasza wunderwaffe to chłopaki i dziewczyny z WOT uganiający się za sobą po lasach i polach. Rosja się trzęsie . Ze strachu ? Nie . Ze śmiechu.

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  E.G

Armia regularna zmieciona zostanie przez Rosjan w 14-24 h w zależności od pomocy USAF, terytorialsi w części są odpowiednikami werwolfu. Jak zaczną zabijać oficerów i likwidować łączność okupant zacznie się śmiać, zwłaszcza szeregowi żołnierze. W otwartym polu nie mamy szans, po lasach, krzakach przy pomocy bsl, lekkiego ppanc i plot jest już lepiej.

Jac
4 lat temu

„Do startu nauki zostały dwa tygodnie.”
25 sierpnia
To jednak dzieciaki nie idą do szkoły od 1 września w tym roku?

Radek
4 lat temu

Co z dodatkami dla dzieci? W końcu one też są wystawione na ryzyko zakażenia a nie mogą zrezygnować i zostać w domu ze względu na obowiązek szkolny. Pan Autor znowu sieje półprawdy. Tak, zarobki nauczyciela byłyby zbliżone do zarobków pracowników dyskontów, ale nauczyciel: – nie ma pracy zmianowej – nie ma pracy w sobotę – ma ferie i wakacje – nie wyrabia tylu godzin tygodniowo – jest utrzymywany przez pracowników dyskontów PS. Co z dodatkami dla osób które pracują z domu i są narażone na wypalenie zawodowe, depresje, obniżona odporność i inne problemy zdrowotne związane z ciągłym zamknięciem i brakiem… Czytaj więcej »

Admin
4 lat temu
Reply to  Radek

Panie Radku, proszę popracować kilka tygodni w szkole. To jest bardzo męczące zajęcie, o czym wie każdy rodzic, którego czasem głowa boli od dwójki własnych dzieci. A nauczyciel ma ich 20-30 pod opieką i – w odróżnieniu od rodzica – nie może im dać słuchawek z YouTubem, żeby były cicho 😉

Krzysztof M.
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Mam 30 takich dzieci znających dobrze kodeks pracy zwłaszcza prawa, gorzej z obowiązkami. Jak chcę docisnąć to mówią: zawsze jest ZLA, jak zwolnić to się śmieją, bo nikt za te stawki nie chce pracować /Filipińczyków mi nie dadzą/. Nie pracuję z nimi 18 h tygodniowo ale 50 plus.

Radek
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Wiele zawodów jest męczących, ogólnie praca męczy 🙂 Dlatego dostajemy za to pieniądze.
Ja też mogę napisać, że jeśli nauczycielom jest tak źle to mogą kilka tygodni popracować we wspomnianych dyskontach lub jako ratownicy medyczni. Ale nie uważam aby taki komentarz pomógł wyliczyć uczciwy ale i rynkowy poziom zarobków nauczycieli.

Głównie podnoszę problem kiepskiego artykułu w którym próbuje porównywać się zawody na podstawie jednego parametru (zarobki) ale lekceważy wszystkie inne nie pasujące do tezy.

Admin
4 lat temu
Reply to  Radek

A to bardzo chętnie przyjmę wsparcie w sporządzeniu artykułu porównującego te wszystkie inne parametry. Proponuję, żebyśmy wzięli do porównania nauczyciela w podstawówce, sprzedawcę w supermarkecie, urzędnika w urzędzie gminy, kierowcę autobusu i profesora na uniwersytecie. Chętnie posłucham jak Pan ich sparametryzuje, policzy wagi czynników, zrankinguje, a ja potem przyjdę i to skrytykuję, bo wagi bym inaczej ułożył ;-))

Goska
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Popieram! Pracuje na uczelni wyższej ( prywatnej) zarabiam mniej niż w dyskoncie I mniej niż w podstawówce…..studenci z całej Polski i nie tylko. Zastanawiam się czy jak zachoruje to dam radę zrealizować pracę zlecone z których zyje….

Adam. S.
4 lat temu

Jakie są szanse na odszkodowanie i od kogo (od SP?) gdyby dziecko przyniosło do domu szkodnika i zachorowałby albo co gorsza zmarłby główny żywiciel rodziny (albo dwójka rodziców)?

Admin
4 lat temu
Reply to  Adam. S.

Myślę, że wytyczne rządowe są na tyle nieprecyzyjne, że odpowiedzialność (nie sądzę, by dało się ją wyegzekwować) zostałaby zrolowana na dyrekcję szkoły

Adam. S.
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli za brak realizacji obowiązku szkolnego 10 tys. a za straty szkodnikowe 0 pln? Piękna asymetria.

Adam. S.
4 lat temu

Te kody captcha są tak denerwujące, że muszę dać wyraz mojej frustracji!

Już mi lepiej 🙂

Admin
4 lat temu
Reply to  Adam. S.

Na zdrowie 😉

Marcin
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Przychylam się do opinii o captcha – musi to tutaj być? To sprawia że ludzie mniej komentują, bo nie każdemu chce się przepisywać za każdym razem te litery/cyfry. Przyznam że sam tak parę razy miałem że wpisanie imienia, maila i captcha zajęło mi dłużej niż wpisanie komentarza…

Sosna
4 lat temu
Reply to  Marcin

I jeszcze ta moderacja komentarzy, która opóźnia i przez to ogranicza wymianę poglądów. Tyle portali daje sobie radę ze spamem bez moderacji.
Nie można chociażby stworzyć bazy zweryfikowanych użytkowników – np. stale posługujących się tym samym nickiem i adresem e-mail, z x komentarzami na koncie – o których wiadomo, że spamu ani wulgaryzmów nie wrzucają…?

Radek
4 lat temu

Nauczyciele to każdą sytuację wykorzystają, żeby krzyczeć o podwyżkę. Dyplomowany nauczyciel za 18h tygodniowo czyli średnio 3-4 godziny lekcyjne ma otrzymywać 7.700 brutto????? To jakaś kpina!! Zdziercy. Mąż koleżanki jest takim nauczycielem. Ma 36h czyli 2 etaty, pracuje w 3 szkołach. Ma otrzymywać prawie 15.5 tysiąca brutto?? Nie dziwię się, że lekarze nie chcą w Polsce pracować. Dostają mniejsze wypłaty niż nauczyciel a odpowiedzialność mają 300 razy większą.

Rafal
4 lat temu

Problem wydumany z 2 powodów, po pierwsze NIE MA ŻADNEJ pandemi, tylko ona jest w głowach niektórych osób. Po drugie szkoły powinny być PRYWATNE, i wtedy nie byłoby problmu z pensjami. Każdy właścieiel sam decydowałby o wielkości wypłaty dla nauczyciela, i to by była NORMALNOŚĆ.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu