Co robi bank, gdy ma presję na zysk? Szuka pomysłu jak go zwiększyć tanim kosztem. Na przykład takiego, że kod pocztowy przy adresie kredytowanej nieruchomości kończy się numerem 152, a nie 153. Jedna cyferka może mieć dużą wartość rynkową jeśli bank się uprze. Tylko czy ma prawo tak się upierać?
Pan Maciej ma kredyt w szwajcarskiej walucie na 30 lat i to zaciągnięty niemal w szczycie frankowej ekstazy, czyli dokładnie przed dekadą. Przypomnijmy, wedy frank był mniej więcej po 2-2,4 zł, a nie po 3,8 zł jak teraz.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytelnik już dawno przełknął gorzką pigułkę związaną z tym, że spłaci dużo więcej, niż pierwotnie zakładał (zdaje się, że nie zalicza się do tych frankowiczów, którzy żądają w sądzie unieważnienia lub odwalutowania umowy), ale gdy tak pokornie spłacał raty, nastąpił dość poważny zgrzyt – poszło o ubezpieczenie tego kredytu.
Ubezpieczenie mieszkania wymagane w ramach kredytu hipotecznego to jedne z najbardziej nie lubianych przez klientów produktów finansowych. Bywa, że kosztuje dużo (bo jest ukrytą prowizją), bank dyktuje wysokość sumy ubezpieczenia, a sama polisa dotyczy tylko murów, a nie tego, co w środku. Chroni mieszkanie klienta – będące zabezpieczeniem spłaty kredytu – na wypadek jakiejś katastrofy.
Kilka lat temu KNF wprowadziła rekomendację U, która rozdzieliła podwójną rolę, jaką pełniły banki – ubezpieczającego i pośrednika finansowego. Od tego czasu banki nie mają prawa narzucać klientom swoich polis (często po zawyżonych cenach). Klient może ubezpieczyć się na własną rękę pod warunkiem, że polisa chroni przed wskazanym przez bank katalogiem ryzyk.
Czytaj też: Pierwsza w Polsce cyberpolisa: ochroni pieniądze, tożsamość, reputację… i dysk twardy
Czytaj też: Z cyklu „absurdalne prowizje”. W tym banku biorą 10 zł za… jedno kliknięcie
Getin prosi o potwierdzenie ubezpieczenia. I nabiera podejrzeń
Pan Maciej też ma taką polisę. Ochrona trwa już od 10 lat. Ponieważ jest to polisa „zewnętrzna” to bank – w tym przypadku Getin – co roku prosi klienta o potwierdzenie ubezpieczenia kredytowanej nieruchomości. Do tej pory wystarczyło potwierdzenie przelewu składki. W tym roku bank postanowił poszukać pretekstu, by wystawić klientowi własne ubezpieczenie (i zarobić na prowizji od jego sprzedaży). Getinowcy znaleźli nawet nie jeden a dwa preteksty. Oddajmy głos panu Maciejowi:
„Najpierw nie uznali mojego ubezpieczenia (polisa aktywna, opłacona), gdyż w polisie jest wpisana cesja z kwotą kredytu w złotych, a nie we frankach (od zawsze tak było). Bank zażyczył sobie aneksu od ubezpieczyciela, który to zmienia. Liczyli na to, że machnę ręką i zgodzę się na polisę z Getinu, żeby nie biegać do ubezpieczyciela po aneksy”
Cóż, taka delikatna presja ze strony banku czasem sprawia, że klient – czując, że jest osaczony, a bank będzie szukał coraz to nowych dziur w całym – zrobumie aluzję, iż produkty zewnętrznych ubezpieczycieli nie są mile widziane. Ale pan Maciej albo był jakiś niekumaty, albo wyjątkowo niepokorny, bo załatwił aneks do umowy ubezpieczenia. Bank miał jednak asa w rękawie.
„Bank odmawia mi teraz akceptacji ubezpieczenia nieruchomości, bo na umowie jest kod pocztowy 153 (od 10 lat taki jest, rzeczywiście błędny), a w ubezpieczeniu jest numer 152. Ja już siły do nich nie mam, pomocy!”
Chociaż to bank się pomylił przy sporządzaniu umowy i przez 10 lat ten błąd bankowi nie przeszkadzał, to w końcu zaczął kłuć w oczy. No bo tak: jest niezgodność? No jest. Czy w dokumentacji bankowej i ubezpieczeniowej może się nie zgadzać adres? Nie powinien. Czy więc można się przyczepić? A jakże.
Jeśli klient ma z tym problem, to może: a) namówić ubezpieczyciela, by wystawił polisę z adresem o niewłaściwym kodzie pocztowym (życzymy powodzenia) albo b) poprosić bank o aneks do umowy kredytowej, zmieniający jedną cyferkę. Aneks oczywiście kosztuje, bo bank się musi przy nim napracować. Aha, jest też rozwiązanie c) kupić polisę od banku i już się nie szarpać.
Widzę tu pewne podobieństwa do opisywanej niedawno historii pani Anny, która wykupiła ubezpieczenie kredytu hipotecznego, ale Getin Bank i tak wcisnął jej swoją polisę – 2,5 raza droższą. Ostatecznie, po naszej interwencji przeprosił i zwrócił pieniądze.
Zmiana adresu, a w tle ustawa dekomunizacyjna
Cóż, każdy orze, jak może. Getin Bank ma kłopoty finansowe, „jedzie” na stratach, więc chwyci się każdej okazji, by zwiększyć przychody prowizyjne (bo ma je na bardzo niskim poziomie, co wynika z faktu, że dla stosunkowo niewielkiej grupy klientów jest bankiem „podstawowym”).
Bank tłumaczył klientowi, że ma prawo do pobierania opłat za zmianę adresu nieruchomości w umowie kredytowej, a korekta kodu pocztowego niewątpliwie jest taką zmianą. I że mógłby zrobić wyjątek, ale tylko pod warunkiem, że zmiana adresu wynikałaby z przyczyn niezależnych od klienta, np… z ustawy dekomunizacyjnej. Czyli tej, które eliminuje stare nazwy ulic, czyli Braterstwa Broni, czy Armii Ludowej.
Pan Maciej jednak nie wymięka, więc przekopał się przez regulamin kredytów hipotecznych w swoim banku i doszedł do wniosku, że zmiana informacji o kodzie kocztowym nie musi podpadać pod aneks. Kod pocztowy nie jest bowiem daną istotną z punktu widzenia „opisu zabezpieczenia umowy kredytowej”. Klient przedstawił bankowi tę argumentację i… nie traci nadziei. Bank zaś nie mówi „nie”.
„Zmiana pełnego adresu nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie umowy kredytowej wymaga formy aneksu i zgodnie z tabelą opłat i prowizji podlega opłacie. Jednak podczas rozpatrywania tego typu wniosków analityk bada czy zachodzą przesłanki umożliwiające nieobciążenie klienta opłatą za aneks”
Podsumowując: panu Maciejowi dzięki własnej asertywności udało się wykpić od narzucanego przez bank droższego ubezpieczenia, ale wciąż nie jest pewne czy uniknie opłaty za aneks. A wszystko przez jedną cyferkę w umowie, która okazała się niezgodna z rzeczywistością. Warto dokładnie czytać umowe kredytową przed podpisaniem, by wyłapać tego typu błędy. W zasadzie wydają się one bez znaczenia, ale… po latach mogą mieć wymierną wartość rynkową.
źródło zdjęcia: Pixabay/Steppinstars