W ciągu ostatnich lat nasze „oficjalne” długoterminowe oszczędności zwiększyły się aż o 10%, a w liczbach bezwzględnych – o 55 mld zł. Tak mi wyszło z porównania starych raportów firmy Analizy Online – zbierającej dane m.in. o naszych oszczędnościach – z jej najnowszymi statystykami. W depozytach bankowych, obligacjach, polisach inwestycyjnych, funduszach i akcjach mamy w sumie 531 mld zł.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Byłoby więcej, ale uważam, że nienależy w kwocie naszych zaskórniaków uwzględniać ani pieniędzy w OFE (bo Sąd Najwyższy powiedział, że nie są nasze), ani tych, które trzymamy na ROR-ach i kontach oszczędnościowych (bo są przeznaczone na bieżące wydatki lub krótkoterminowe oszczędności), ani gotówki w obiegu (jakaś jej część to oszczędności „pod poduchą”, ale większość zapewne jest na bieżąco wydawana na zakupy). Wyłączając te wszystkie „niepewne” oszczędności uzyskamy właśnie owe 531 mld zł średnio- i długoterminowych oszczędności na naszych kontach.
Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest 17,5 mln osób aktywnych zawodowo (wypada 8,9 mln emerytów i rencistów, 1,5 mln bezrobotnych oraz 7 mln dzieci i młodzieży) na każdego pracującego mieszkańca kraju nad Wisłą przypada nieco ponad 30.300 zł długoterminowych zaskórniaków. Jeśli nie masz takich oszczędności to się wstydź, bo zaniżasz średnią :-). Albo przeczytaj mój poradnik o oszczędzaniu małych pieniędzy, gdy nie starcza na życie. Gdyby uznać, że emeryci i renciści też mogą mieć zaskórniaki (a pewnie mogą), to średnia wartość długoterminowych oszczędności per capita spada do mniej więcej 20.000 zł.
Sądzę, że 55-miliardowy wzrost oszczędności w ostatnich dwóch latach w jakiejś części wiąże się z dopisywaniem odsetek od już zgromadzonych pieniędzy w bankach, ale z tego tytułu góra oszczędności mogła przybrać najwyżej o 10 mld zł. Cała reszta to nowa kasa – najwięcej przybyło jej w bankach, a najwięcej ubyło w akcjach spółek (inwestujecie głównie w polskie spółki, a ich ceny spadają wraz z kolejnymi pomysłami polityków obecnego rządu). Na szczęście to, co stracili oszczędzający lokujący swoje pieniądze w akcjach spółek, zrefundował napływ nowych pieniędzy do funduszy inwestycyjnych.
Czytaj też: Wkurzają cię niskie odsetki od bankowych lokat? Ich też wkurzyły, więc…
Tak się składa, że mniej więcej w tym samym czasie, w którym ukazały się najnowsze dane o naszej zamożności, niemiecki ubezpieczyciel Allianz ogłosił najnowsze wieści na temat bogactwa gospodarstw domowych na całym świecie. Tradycyjnie już jest to powód do frustracji, bo cały nasz region świata – Europa Środkowo-Wschodnia – choć gromadzi 6% ludności świata, ma tylko 1,5-procentowy udział w światowych zaskórniakach. I tak: Amerykanie zgromadzili 69 bilionów euro, Europejczycy z Zachodu – 35 bilionów, Azjaci – licząc razem z Japończykmi – 42 biliony, a Europejczycy ze Wschodu – raptem nieco ponad 2 biliony euro.
To boli jeszcze bardziej jeśli przeliczymy światowe zaskórniaki na przeciętnego obywatela. Średni Amerykanin ma na koncie w banku, w akcjach, obligacjach, funduszu emerytalnym, albo na polisie oszczędnościowej równowartość jakichś 152.000 euro. Japończyk – 84.000 euro. Zachodni Europejczyk – 58.600 euro. A my… z naszymi drobnymi możemy się ugryźć. Na pocieszenie można tylko dodać, że dość szybko nam rośnie. Nie tak, jak Azjatom, ale dość szybko.
Z oszczędzaniem w Polsce jest o tyle kiepsko, że te nasze finansowe zaskórniaki (równowartość 6.500 euro per capita) – jakkolwiek wyższe mniej więcej dwukrotnie od średniej regionalnej – są w sumie dość niskie nawet w porównaniu do niektórych krajów, w stosunku do których czujemy wyższość :-). A więc przeciętny Czech ma równowartość 12.000 euro oszczędności, przeciętny Węgier – jakieś 10.500 euro, a przeciętny Słoweniec – mniej więcej 14.000 euro. Znacząco mniej oszczędności od nas mają – wśród największych krajów regionu – chyba tylko Rumuni i Słowacy.
Na koniec zaś przedstawiam listę najbogatszych społeczeństw świata widzianych przez pryzmat przeciętnego bogactwa gospodarstwa domowego. Na podium oczywiście Szwajcarzy (to ci, którzy nie chcieli dostawać swoich „500 zł na dziecko oraz dorosłego”), Amerykanie oraz Brytyjczycy. Taki przeciętny Szwajcar ma w szwajcarskim banku, europejskich i amerykańskich akcjach i w planie emerytalnym równowartość 700.000 zł. I to powinien być nowy cel dla Was: mieć mieszkanie (może być na kredyt, samochód, dwójkę dzieci i niecały milion złotych oszczędności. My, przeciętni Polacy-szaracy pod względem aktywów finansowych netto na mieszkańca jesteśmy na 36. miejscu na świecie. Przed nami – i to z dużą, prawie dwukrotną przewagą – są Chińczycy i Grecy. Ale już przeciętny Rosjanin ma dwa razy mniej oszczędności, niż Polak (raptem 3100 euro), Turek ma tylko 2100 euro, a Brazylijczyk – 734 euro. Jeśli nie chcesz dłużej zaniżać nam średniej, to… koniecznie przeczytaj i obejrzyj mój miniporadnik o niepodległości finansowej. Jeśli już masz podstawową poduszkę finansową – sprawdź jak ja lokuję swoje nadwyżki finansowe i… też tak spróbuj!